Moje motyle dzienne [J.Masłowski]
Moje motyle dzienne [J.Masłowski]
Chciałbym zaprezentować na początek część zbioru z grupą motyli najbardziej przeze mnie ulubioną. Jak się zdążyłem zorientować przed wydaniem atlasu w zeszłym roku, znajomość rodzaju Erebia była ogólnie rzecz biorąc u entomologów amatorów dość słaba. Okazy odłowione osobiście zdobyłem głównie w latach 1994-1996 na podstawie odpowiedniego zezwolenia na prowadzenie badań w Tatrach z możliwością odłowu pojedynczych okazów i chodzenia poza szlakami. Jest też trochę motyli z wymian. Tatry są terenem dość trudnym i kapryśnym pod względem pogody, ale szczególnie w roku 1994 lipiec był wyjątkowo upalny i bezdeszczowy. Erebia sudetica, gatunek będący pod ochroną, rozhodowałem w latach kiedy jeszcze pod ochroną nie był. W roku 2005 zalegalizowałem tę ilość okazów E, sudetica i całą resztę okazów chronionych w moim zbiorze zezwoleniem wydanym przez Wojewodę Dolnośląskiego z symbolem SR.V. 6631/z/183/MF/05, na posiadanie okazów chronionych. Skoro wszystko jest legalne nie widzę powodu ukrywać tych motyli przed światem. Wręcz przeciwnie, jak będzie więcej czasu kiedyś obfocę cały swój zbiór i wrzucę do netu. Tak naprawdę nigdzie jak dotąd nie znalazłem dość reprezentatywnie pokazanego zbioru motyli dziennych z Polski czy nawet innych krajów Europy. Zdaję sobie sprawę z faktu, że nie w każdym przypadku mój zbiór jest dość ciekawy i reprezentatywny, więc proponuję dorzucanie fotek przez forumowiczów jakichś ciekawych okazów adekwatnie do tego co uda się pokazać w danym czasie. Część okazów posłużyła do atlasu, jednak nie było tam miejsca na pokazanie całej gamy zmienności tych motyli jak też podgatunków. Od zajmowania się zmiennością od iluś lat się odchodzi, jednak pokazanie jednego czy dwóch okazów z danego gatunku nie pozwala do końca i w pełni określić wszystkich cech specyficznych dla danego gatunku. Tak więc ukazanie większej ilości okazów z danego gatunku ma swoje uzasadnienie. Nie mam wątpliwości, że są tu osoby dla których temat motyli dziennych nie został wyczerpany atlasem w formie książkowej. Sądzę, że ponadto dobrze byłoby pokazać całą bazę motyli z których część posłużyła do zdjęć w książce.
- Załączniki
-
- Wszędzie tego pełno, ale zdarzają się okazy aberatywne których trzeba cierpliwie poszukać. Rzadka w Tatrach.
- manto.jpg (148.55 KiB) Przejrzano 32695 razy
- euryale.jpg (145.17 KiB) Przejrzano 32693 razy
- sudetica.jpg (146.96 KiB) Przejrzano 32716 razy
-
- Dość słabo reprezentowany na tej fotce przez podg. E. epiphron silesiana M.-D. Nie łowiłem go w Karkonoszach, bo nie starałem się o zezwolenie jak dotąd. Okaz z Tatr mają wyraźnie zredukowane plamki w stosunku do tych z Karkonoszy.
-
- ...też lubi polatać wyżej. To jeden z tych gatunków za którymi biega się w górę i w dół. Bardzo płochliwy. Nie ma tu samicy ab. triopes. Widziałem takie okazy w zbiorze u P. Szpora. Piękne...
- pronoe.jpg (138.92 KiB) Przejrzano 32699 razy
-
- Stosunkowo późno znaleziona w polskiej części Tatr. Ma jedno stanowisko, poza tym stwierdzono okazy przylotne od strony słowackiej.
-
- Aby spotkać ten gatunek, trzeba przejść trochę kilometrów w górę tatrzańskimi szlakami... Trzeba mieć dużo szczęścia aby spotkać ją licznie. E. pandrose uważana jest za gatunek "wyjściowy" dla rodzaju Erebia.
-
- Osobiście znam około 10 stanowisk E. ligea na "moim" terenie. Samica bardzo łatwo składa jaja w przetrzymana 2-3 godziny w siatce. Zmienna głównie pod kątem ilości czarnych plamek na przepaskach.
Ostatnio zmieniony niedziela, 22 marca 2009, 19:50 przez jon, łącznie zmieniany 2 razy.
i jeszcze jeden... przy okazji Dzięki Jacek, aczkolwiek nie ja je stworzyłem . Nie zdążyłem wlepić tej ostatniej hehe.
- Załączniki
-
- Najsłabiej reprezentowane motyle z tego rodzaju u mnie. Nie mam jak na razie szczęścia do trafienia w moment kiedy są ładne, niezlatane.
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
No uginają się kolanka szczególnie przed pharte i pronoe
Tak a'propos to wydaje mi się, że nie tyle jest kłopot z trafieniem na okres kiedy latają świeże okazy, ale samo złapanie tak aby nie uszkodzić jest dość trudne. Na czarnych motylach szczególnie widać zarysowania i okaz w idealnym stanie siedzący na kwiatku staje się zlatanym po wyjęciu z siatki.
Ja w Tatrach spotykałem gorge i epiphron normalnie na szlaku (chociażby w rejonie Krzyżnego, czy to po słowackiej stronie w Tatrach Bielskich). Te gatunki nie są trudne do znalezienia, a przy wiejącym wietrze złapanie ich w ręce jest ... ułatwione bo się kurczowo trzymają kwiatków!
W Bieszczadach wielokrotnie widywałem ligea, euryale, aethiops, no i oczywiście medusa.
Tak a'propos to wydaje mi się, że nie tyle jest kłopot z trafieniem na okres kiedy latają świeże okazy, ale samo złapanie tak aby nie uszkodzić jest dość trudne. Na czarnych motylach szczególnie widać zarysowania i okaz w idealnym stanie siedzący na kwiatku staje się zlatanym po wyjęciu z siatki.
Ja w Tatrach spotykałem gorge i epiphron normalnie na szlaku (chociażby w rejonie Krzyżnego, czy to po słowackiej stronie w Tatrach Bielskich). Te gatunki nie są trudne do znalezienia, a przy wiejącym wietrze złapanie ich w ręce jest ... ułatwione bo się kurczowo trzymają kwiatków!
W Bieszczadach wielokrotnie widywałem ligea, euryale, aethiops, no i oczywiście medusa.
Mam niezgrabne wielkie pokrzywione łapy. Ale nie do motyli... Owszem gorge łowiłem przy Kopie Magury i Królowej Małej ale i Kobylej Skale, więc nie tak wysoko. Jednak wolą być wyżej. A erebie zwykle są liczniejsze co dwa lata. Jeśli motyle są w fazie wylotu to takie je pozyskuję do zbioru. Chyba dzięki chloroformowi a nie octanowi.
Nie Kobylej Skale, tylko przy Kobylarzu*, sorry. Pomyliłem z Sarnią Skałą. Dorzucam Pierisa bryoniae. Arcyciekawy bielinek. Brakuje B. pales i L. petropolitana z dziennych motyli typowych dla Tatr, które spotkać można bez większego problemu. Żółtawe odmiany bryoniae typowe są dla Bieszczad. Pokolenie letnie jest rzadkie i łatwiej je wyhodować, niż złowić. Samice mają lekki wrzosowy połysk, widoczny przy odpowiednim kącie nachylenia i dobrym wzroku.
Na razie brak czasu na coś nowego. Wrzucam to czego fragment kiedyś pokazałem. Colias crocea w całości. Lepszej trochę jakości. W pewnych okolicznościach widać dokładnie, iż wszystkie okazy Colias crocea mienią się na fiołkowo, nawet samice. Często nie widać tego okiem że się tak wyrażę "przeciętnym". Można bowiem mieć też oko nieprzeciętne. Albo obejrzeć to w świetłe ultrafioletowym.
I jeszcze erate, jednak tylko kilka okazów jest złowionych przeze mnie w okolicach Bolęcina k. Chrzanowa.
Colias myrmidone zasługuje na wyjątkową prezentację, a ja mam chyba zbyt małe zdjęcie. Ale niech będzie. Podobnie jak croceus, myrmidone też a nawet bardziej intensywnie połyskuje wrzosowo. Motyl bardzo zmienny, co widać. Może ta fotka pomoże wielu osobom fotografującym rozpoznać wśród nich tego szlaczkonia. Dla mnie jeden z najciekawszych motyli krajowych. Chroniony jak wiadomo.
I jeszcze erate, jednak tylko kilka okazów jest złowionych przeze mnie w okolicach Bolęcina k. Chrzanowa.
Colias myrmidone zasługuje na wyjątkową prezentację, a ja mam chyba zbyt małe zdjęcie. Ale niech będzie. Podobnie jak croceus, myrmidone też a nawet bardziej intensywnie połyskuje wrzosowo. Motyl bardzo zmienny, co widać. Może ta fotka pomoże wielu osobom fotografującym rozpoznać wśród nich tego szlaczkonia. Dla mnie jeden z najciekawszych motyli krajowych. Chroniony jak wiadomo.
- Załączniki
- croceusy.jpg (149.59 KiB) Przejrzano 32777 razy
- erate.jpg (81.95 KiB) Przejrzano 32745 razy
- myrmidone.jpg (148.9 KiB) Przejrzano 32771 razy
Sami widzicie, że wyciągnąć jeden, dwa, trzy nawet okazy z tego przecież niedużego zbiorku myrmidonów to dalej nie wyczerpuje możliwości pokazania w pełni jak ten gatunek rzeczywiście wygląda. Jak czytam Romaniszyna sekwencję nt. myrmidone to jeszcze byłoby wiele do zrobienia. Otóż kiedyś ktoś coś napisał, jednakże do dziś nikt nie pokazał ani w formie drukowanej, ani elektronicznej o co tu chodzi. Wizualizacja tego wszystkiego ma na celu rozwianie wątpliwości wielu pytających ciągle nawet o gatunki zupełnie pospolite i proste w oznaczeniu (to będzie potem). Jeśli ktoś nie chce tworzyć zbioru a tylko fotografować to niech posila się tymi danymi i nie pyta ciągle o to samo. Jako, że jestem kryty mając zezwolenie, to mnie wypada pokazać co tak naprawdę u nas żyje, ku choćby tylko przyswojeniu sobie tego materiału. W atlasie możliwości było niewiele. Chcę ponadto pokazać, że można do motyli mieć szacunek traktując również okazy nieżywe w sposób należyty. Widziałem już kiedyś u kogoś gablotkę z motylami m.in. chronionymi w stanie opłakanym powieszoną tuż nad muszlą klozetową. Po jaką cholerę?
U C. palaeno nie widać aż takiej zmienności, Jednak u obu płci również kolor tła zmienia się znacznie. Gatunek ten hodowałem mając lat 20. Jednak łochynie nie chcą rosnąć długo w warunkach ogrodowych, nawet po wsypaniu do dołu w którym sadzi się tę borówkę kilku worków torfu. Po kilku sezonach ginie. Obecnie nie można go hodować z racji ochrony prawnej. Na jednym z dwóch znanych stanowiskach w Sudetach, znaczne, rozległe tereny otwarte, gdzie motyl ten latał bardzo licznie, zalesiono kilkanaście lat temu. Obecnie gatunek ten występuje sporadycznie. Zwyczajnie brakuje mu miejsca aby polatać.
Colias hyale i alfacariensis pokażę chyba dopiero po sezonie bo jeszcze pracuję nad obydwoma gatunkami. Prześwietne są żółte samice hyale, o których tak niewiele się pisało jak dotąd.
U C. palaeno nie widać aż takiej zmienności, Jednak u obu płci również kolor tła zmienia się znacznie. Gatunek ten hodowałem mając lat 20. Jednak łochynie nie chcą rosnąć długo w warunkach ogrodowych, nawet po wsypaniu do dołu w którym sadzi się tę borówkę kilku worków torfu. Po kilku sezonach ginie. Obecnie nie można go hodować z racji ochrony prawnej. Na jednym z dwóch znanych stanowiskach w Sudetach, znaczne, rozległe tereny otwarte, gdzie motyl ten latał bardzo licznie, zalesiono kilkanaście lat temu. Obecnie gatunek ten występuje sporadycznie. Zwyczajnie brakuje mu miejsca aby polatać.
Colias hyale i alfacariensis pokażę chyba dopiero po sezonie bo jeszcze pracuję nad obydwoma gatunkami. Prześwietne są żółte samice hyale, o których tak niewiele się pisało jak dotąd.
Ostatnio zmieniony piątek, 27 marca 2009, 10:29 przez jon, łącznie zmieniany 1 raz.
Powrót do Hesperiidae. Podskakujący Heteropterus morpheus ze stanowiska w sąsiedztwie lasu łęgowego na którym roi się od kleszczy. Carcharodus alceae który zawija liście malw na każdej działce w okolicy. Jest pospolity. Kilka okazów toruńskich od Jarka. Carterocephalus palaemon z albiguttatą, No i Ochlodes faunus. Czyż to nie piękny motyl? Fotografie wykonane zaraz po zdjęciu z rozpinadeł. Motyle czekały na wydrukowanie etykietek. Kiedyś robiło się to ręcznie i nie było problemu
- Załączniki
- faunus.jpg (138.63 KiB) Przejrzano 32695 razy
- palemon.jpg (134.06 KiB) Przejrzano 32705 razy
- alceae.jpg (150.75 KiB) Przejrzano 32719 razy
- morpheus.jpg (146.95 KiB) Przejrzano 32717 razy
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Przy venacie czy venatusie, faunusie, sylvanusie czyli jednym i tym samym motylu ciągle sięga się do starszych danych więc nazwa ulega zmianie. Ja pracowałem do atlasu z checklistą z 2000 roku, a potem weszła znów nazwa sylvanus. Przyzwyczajenie. W kluczach Krzywickiego nazwa sylvanus i venata stosowana była już dawno. W przypadku wielu długich rozmów z panem R. Szporem przy rozmowach np. o S. sertorius on ciągle stosował nazwę S. sao. Nie poprawiałem go, bo nie uznawałem tego za błąd. Używał synonimu i tyle. Niemniej tu lepiej wspomnieć o najnowszym nazewnictwie (bo ktoś to jeszcze zapewne przeczyta i utrwali sobie na dziś nieaktualną nazwę), za co dziękuję. Ale kto wie czy za chwilę nie ulegnie zmianie i ta nazwa . Trudno też będzie przyzwyczaić się do zmiany nazwy rodzajowej z "Maculinea" na "Phengaris"...
Atlas nie miał traktować o zmienności motyli i tak został wydany jak założyliśmy. Zgodnie z oczekiwaniami. Tu zdjęcia zbioru wrzucam głównie po to aby można było się opatrzeć z różnie wyglądającymi okazami w obrębie jednego gatunku. Tego moim zdaniem brakuje. Aby w takiej konwencji wydać atlas musiałby zakładać traktowanie konsekwentnie wszystkich gatunków jednakowo, czyli pod kątem zmienności. Przy wielu nie ma to sensu. Jednak kiedyś możemy o czymś takim pomyśleć. Może nawet z pomocą innych entomologów, mając na uwadze ich ciekawe okazy uzupełniające czy wzbogacające to co tu wrzucam. Gdybyś Ty Antku miał ochotę na zrobienie fotki swoich motyli, a wiem, że masz piękny zbiór, to proszę o dołączenie tego czy owego.
Zmienność u górówek nie jest wcale mniejsza, niż u szlaczkoni, tylko trzeba dobrze się przyjrzeć.
te 4 poprawki tekstu wynikają z błędnie napisanej tej nowej nazwy rodzajowej dla Maculinea. Mieszają chłopaki...
ps. Erynnis tages się zapodział. Obecnie mam ich trochę więcej. Fotka nie najnowsza.
Atlas nie miał traktować o zmienności motyli i tak został wydany jak założyliśmy. Zgodnie z oczekiwaniami. Tu zdjęcia zbioru wrzucam głównie po to aby można było się opatrzeć z różnie wyglądającymi okazami w obrębie jednego gatunku. Tego moim zdaniem brakuje. Aby w takiej konwencji wydać atlas musiałby zakładać traktowanie konsekwentnie wszystkich gatunków jednakowo, czyli pod kątem zmienności. Przy wielu nie ma to sensu. Jednak kiedyś możemy o czymś takim pomyśleć. Może nawet z pomocą innych entomologów, mając na uwadze ich ciekawe okazy uzupełniające czy wzbogacające to co tu wrzucam. Gdybyś Ty Antku miał ochotę na zrobienie fotki swoich motyli, a wiem, że masz piękny zbiór, to proszę o dołączenie tego czy owego.
Zmienność u górówek nie jest wcale mniejsza, niż u szlaczkoni, tylko trzeba dobrze się przyjrzeć.
te 4 poprawki tekstu wynikają z błędnie napisanej tej nowej nazwy rodzajowej dla Maculinea. Mieszają chłopaki...
ps. Erynnis tages się zapodział. Obecnie mam ich trochę więcej. Fotka nie najnowsza.
- Załączniki
- tages.jpg (132.35 KiB) Przejrzano 32702 razy
Ostatnio zmieniony piątek, 27 marca 2009, 21:07 przez jon, łącznie zmieniany 4 razy.
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Genialne i perfekcyjnie przygotowane zbiory. Widać w nich ciężką prace i litry wylanego potu ( zwłaszcza jak sam uganiałem się za morpheusami w terenach lasów łęgowych) ...Rewelacja...Szlaczkonie mnie powialiły nasze egzotyczne, bielinkowate w kolorach pastelowych..... Gratulacje i czekam na ciąg dalszy prezentacji
Niesamowite zbiory aż pościągam sobie fotki dla przykładu..... Pięknie spreparowane i ile trzeba było się na ganiać ile to kilometrów robi każdy z nas ale ja to uwielbiam jak tak przelecę za motylem całą łąkę jak mnie dobrze sponiewiera i upadek się zaliczy aż w końcu złapie się takiego diabełka w siatce to czuje się Prawdziwą Dumę
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Zgadza się, wtedy nabiera się szacunku dla tak małego, z pozoru nie silnego, owada...Dawid_Masło pisze:Pięknie spreparowane i ile trzeba było się na ganiać ile to kilometrów robi każdy z nas ale ja to uwielbiam jak tak przelecę za motylem całą łąkę jak mnie dobrze sponiewiera i upadek się zaliczy aż w końcu złapie się takiego diabełka w siatce to czuje się Prawdziwą Dumę
Za B. pales trzeba było się naganiać. (uzupełnienie dla motyli Tatr). W przypadku antiopa to kwestia wyspecjalizowanej hodowli. Natomiast vau album to tylko wymiana. Wspominałem kiedyś o tych okazach przy okazji wątku Antka.
- Załączniki
- vaualbum.jpg (148.47 KiB) Przejrzano 32711 razy
- antiopa.jpg (148.21 KiB) Przejrzano 32730 razy
- pales.jpg (145.23 KiB) Przejrzano 32709 razy
Tylko kilka pokazanych tu żałobników nie zostało poddanych działaniu zwiększonej ilości kwasu fosforomolibdenowego w ciele poczwarki. Określiłem to jako hodowla wyspecjalizowana. M. in. Zaćwilichowski napisał na ten temat pracę, ale to było dawno. U moich paziów akurat nic szczególnego się nie dzieje na razie. Chętnie obejrzę Twoje zbiory, o ile masz coś ciekawego przy machaonie. Widziałem zmienione pazie i sam miałem kiedyś do połowy czarnego samca, ale dziś go już nie mam. Załączam titanię. Miałem okazję złowić kilka sztuk na południu Niemiec na obszarze "Schwarzwaldu" gdzie mieszka mój brat. Objechaliśmy samochodem kawał tego terenu w dwa dni. Ale titania jest też dość liczna w Austrii i na Słowenii. Jeden okaz pochodzi z Puszczy Białowieskiej złowiony przez Krzywickiego. Wydębiłem go w ramach jakiejś wymiany niegdyś od P. Szpora. jak wiele innych cennych, dziś nie do zdobycia u nas gatunków. Fotki będę wrzucał w miarę możliwości czasowych więc proszę nie ponaglać.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Mam tu też aberacje "Seniora", bardzo ciekawe. Moje normalne pazie jeśli czymś się wyróżniają to chyba tym, że są duże. Kontynuując temat wrzucam kilka innych moich rusałek.
- Załączniki
- P-machaon-aberacje.jpg (147.61 KiB) Przejrzano 32652 razy
- xanthomelas.jpg (144.26 KiB) Przejrzano 32643 razy
- c-album.jpg (142.12 KiB) Przejrzano 32635 razy
- io.jpg (147.04 KiB) Przejrzano 32640 razy
Nie tworząc tu i teraz rzetelnej analizy tych doświadczeń, doszedłem do jednego pewnego wniosku. Mianowicie ta sama ilość kwasu podana grupie poczwarek tego samego gatunku o bardzo zbliżonej wadze i wielkości poszczególnych okazów reaguje inaczej i wykazuje inny zakres zmian. W przyrodzie nic nie dzieje się na pewno. Czyli zmiany te są różne i zależą zapewne od predyspozycji organizmu danego okazu poddanego doświadczeniom. Istnieje jednakże pewien próg gwarantujący bardzo niską o ile wręcz nie zminimalizowaną do zera śmiertelność okazów poddanych takim eksperymentom. W przypadku gdy chcemy uzyskać zmiany ekstremalne, śmiertelność ta jest większa, ale okazów z takimi zmianami również uzyskujemy więcej.
W zasadzie w ogóle nie interesowałbym mnie ten temat gdyby nie jeden fakt. Otóż okazy takie rzadko, ale jednak, spotykam się w naturze. Udało mi się złowić kiedyś bardzo silnie ściemnionego samca E. maturna w okresie kiedy oczywiście jeszcze nie był pod ochroną. Taki sam okaz w każdym bądź razie bardzo podobny, przedstawia w swojej monografii Krzywicki. Potem drogą doświadczeń również w okresie kiedy było to dozwolone uzyskałem takie zmiany u okazów hodowlanych tego gatunku. Osobiście spotkałem się z ekstremalnie zmienionymi okazami w naturze takich gatunków jak A. urticae i P. c-album. A. urticae udało mi się złowić, natomiast P. c-album mi zwiał. Wśród tych okazów tutaj nie ma niestety aż tak skrajnie zmienionego. Kiedyś p. Szpor wspomniał mi o pewnym zdarzeniu kiedy to jakaś firma zajmująca się przetwórstwem owoców wyrzucała za czasów jeszcze komuny odpady z owoców w jedno miejsce w lesie. Zlatywały się tam rusałki z całej okolicy w ilościach niewyobrażalnych. Wśród nich można było wybierać w tego typu aberacjach. Widziałem niektóre z nich w jego zbiorze. Identyczne potem udało mi się uzyskać w domu. Nazwałem ten rodzaj doświadczeń hodowlą wyspecjalizowaną w pewnym sensie, gdyż nikt, kto dostanie w ręce ten kwas bez odpowiedniej wiedzy nie zrobi niczego sensownego z poczwarkami jakiegokolwiek gatunku. Nie zachęcam do tego nikogo, bo sam też traktuję to jako coś czego się doświadczyło i do czego nie ma sensu wracać.
Załączam fotkę tego okazu maturny. Oczywiście również zalegalizowanej bo to przecież ten gatunek, który kiedyś łowić można było a potem posiadanie zalegalizować.
Dokładam fotkę z wyjątkowo zmiennym gatunkiem M. didyma.
W zasadzie w ogóle nie interesowałbym mnie ten temat gdyby nie jeden fakt. Otóż okazy takie rzadko, ale jednak, spotykam się w naturze. Udało mi się złowić kiedyś bardzo silnie ściemnionego samca E. maturna w okresie kiedy oczywiście jeszcze nie był pod ochroną. Taki sam okaz w każdym bądź razie bardzo podobny, przedstawia w swojej monografii Krzywicki. Potem drogą doświadczeń również w okresie kiedy było to dozwolone uzyskałem takie zmiany u okazów hodowlanych tego gatunku. Osobiście spotkałem się z ekstremalnie zmienionymi okazami w naturze takich gatunków jak A. urticae i P. c-album. A. urticae udało mi się złowić, natomiast P. c-album mi zwiał. Wśród tych okazów tutaj nie ma niestety aż tak skrajnie zmienionego. Kiedyś p. Szpor wspomniał mi o pewnym zdarzeniu kiedy to jakaś firma zajmująca się przetwórstwem owoców wyrzucała za czasów jeszcze komuny odpady z owoców w jedno miejsce w lesie. Zlatywały się tam rusałki z całej okolicy w ilościach niewyobrażalnych. Wśród nich można było wybierać w tego typu aberacjach. Widziałem niektóre z nich w jego zbiorze. Identyczne potem udało mi się uzyskać w domu. Nazwałem ten rodzaj doświadczeń hodowlą wyspecjalizowaną w pewnym sensie, gdyż nikt, kto dostanie w ręce ten kwas bez odpowiedniej wiedzy nie zrobi niczego sensownego z poczwarkami jakiegokolwiek gatunku. Nie zachęcam do tego nikogo, bo sam też traktuję to jako coś czego się doświadczyło i do czego nie ma sensu wracać.
Załączam fotkę tego okazu maturny. Oczywiście również zalegalizowanej bo to przecież ten gatunek, który kiedyś łowić można było a potem posiadanie zalegalizować.
Dokładam fotkę z wyjątkowo zmiennym gatunkiem M. didyma.
- Załączniki
- maturna ab4.jpg (97.91 KiB) Przejrzano 32633 razy
- didyma.jpg (145.95 KiB) Przejrzano 32666 razy
Jon to bardzo ważne co napisałeś był już taki temat nawet chyba na forum, a jak nie temat to wzmianka o tej ekstremalnej hodowli, mam takie samo zdanie jak Ty o tego typu eksperymentach najbardziej ciekawy jest aspekt zmienności który występuje w przyrodzie. Aberracje są przecież nie aż tak rzadkie jakby się wydawało. Bardzo ciekawa jest też ta historia o tym zakładzie Ja nie mam aż tylu motyli mój zbiór ogranicza się do pary z gatunku, a pytałem o Pazia Królowej bo ostatnio zainteresowałem się szczególnie Nim:)
Paź królowej to przepiękny motyl, który co kilka lat pojawia się w większych ilościach i wtedy jego gąsienice można bez trudu znaleźć na marchwi i koprze w ogrodach. Bywa wtedy szkodnikiem dla zjadaczy marchewki. Bardzo często uprawy takie są opryskiwane i gąsienice niszczone. Lepiej więc zebrać je i wyhodować sobie okazy do zbioru. To najprostszy sposób pozyskiwania materiału tego gatunku.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Oczywiście aberranty występujące w przyrodzie powstają z innego powodu. Czynnikiem sprawczym jest tu temperatura (zwykle o wartościach ekstremalnych-przy której przeżywalność poczwarek jest niewielka), dlatego tak mało się ich pojawia w naturze.najbardziej ciekawy jest aspekt zmienności który występuje w przyrodzie.
Ale to najprawdopodobniej nagłe wahania temperatury, najczęściej nagłe ochłodzenie (z gradem np.) mogą powodować zaburzenia u rozwijających się poczwarek, które spokojnie sobie wiszą gdzieś na gałązce. Może dochodzić do zmian w kształtowaniu się procesów chemicznych w płynach ustrojowych. W pewnym momencie tych płynów jest aż 80%. Wtedy z takich okazów wychodzą aberanty z podobnymi zmianami rysunku a nawet identycznymi. Przecież tym samym sposobem, czyli ochładzaniem poczwarek w zamrażalniku uzyskuje się identyczne zmiany. Ważny jest oczywiście czas ochładzania. Iniekcje kwasu fosforomolibdenowego to nic innego jak zwiększanie jednego ze składników tych płynów w sposób mechaniczny. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Z tym, że zamrażanie bardziej wymyka się spod kontroli, niż iniekcje i tu mamy do czynienia z większą śmiertelnością. Próbowałem obu metod.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
W przypadku rusałek, to na ogół nie ochłodzenie, ale przegrzanie jest powodem tych zmian. Gdy przypadkowo gąsienica przepoczwarczy się w miejscu nasłonecznionym, to poczwarka rozgrzewa się do takiej temperatury, że następują obserwowane potem u imago zmiany barwy (nadmierna synteza melaniny). A tolerancja temperatury jest niewielka - przy 30 stopniach zmiany są minimalne, a przy 45 wszystkie poczwarki giną (denaturacja białek). Temperatury podałem orientacyjnie, bo nie prowadziłem żadnych badań w tym kierunku.
Natomiast wstrzykiwanie poczwarkom kwasu fosforomolibdenowego powoduje zakłócenia w przemianie polifenoli (podaję za pracą "The experimental aberrations of Vanessidae", H.Kowarzyk & J.Rymar)
Natomiast wstrzykiwanie poczwarkom kwasu fosforomolibdenowego powoduje zakłócenia w przemianie polifenoli (podaję za pracą "The experimental aberrations of Vanessidae", H.Kowarzyk & J.Rymar)
Mechanizm ten sam. Skoro jednak lepsze efekty daje laboratoryjne mrożenie to na pewno nie można tego wykluczać na rzecz podgrzewania. Tak czy inaczej powoduje to zmiany chemiczne w trakcie budowania się przyszłej postaci dorosłej. Chętnie przeczytałbym tę pracę o ile ją masz, byłbym wdzięczny. Zaćwilichowski to zamierzchła historia.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Mam kserokopię. Oryginał pochodzi z "Zoologica Poloniae vol. 4 1940-1947" Może uda Ci się znaleźć ten tom we Wrocławiu, w bibliotece PTE, lub na Uniwersytecie.
Ostatnio zmieniony niedziela, 29 marca 2009, 17:56 przez Antek Kwiczala †, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak wyglądają zmiany w przypadku innych gatunków, które hodowałem.
- Załączniki
- urticae_forma2.jpg (74.94 KiB) Przejrzano 32615 razy
- urticae_forma1.jpg (60.87 KiB) Przejrzano 32615 razy
- urticae_samica.jpg (66.14 KiB) Przejrzano 32604 razy
- levana_forma1.jpg (127.23 KiB) Przejrzano 32617 razy
- levana_samiec_lato.jpg (137.46 KiB) Przejrzano 32615 razy
- atalanta_samica_spod.jpg (117.92 KiB) Przejrzano 32613 razy
- atalanta_samica.jpg (82.8 KiB) Przejrzano 32618 razy
- cardui_forma_spod.jpg (116.4 KiB) Przejrzano 32614 razy
- cardui_forma.jpg (100.59 KiB) Przejrzano 32618 razy
- cardui_samica.jpg (121.55 KiB) Przejrzano 32615 razy
Mam też zmiany u okazów polychlorosa, ale wcześniej pokazano je na forum więc chyba nie ma potrzeby.
- Załączniki
- atalanta_forma_spod.jpg (87.83 KiB) Przejrzano 32613 razy
- atalanta_forma.jpg (85.63 KiB) Przejrzano 32614 razy
Przedstawiając formy tzw. "temperaturowe", miałem nadzieję, że ktoś coś napisze na ten temat. Sam chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej. Otóż nie chodzi mi tu o pokazanie jakie to dziwne motyle mam w swoim zbiorze, ale o zastanowienie się nad faktem występowania takich zmian. Otóż powstają one jak widać na podstawie choćby Inachis io, zawsze w ten sam sposób, wg, tego samego schematu. Nie jest to tylko wlewanie kwasu czy mrożenie po to aby powstawały nam tu przeróżne niestworzone mozaiki czy po to aby tworzyć to sobie nowe okazy na zasadzie mama mi kupiła zestaw "małego stwórcy" i teraz sobie pokombinuję. Zadaję sobie pytanie czy uzyskiwanie takich form nie jest to swego rodzaju "sięgnięciem wstecz" do czasów przeszłych ewolucji. Czy taki wygląd motyli nie był właściwy niegdyś tym gatunkom w okresie kiedy warunki były mniej sprzyjające, mniej ustabilizowane? Ew. czy taki akurat skrajny schemat rysunku przy poszczególnych gatunkach nie był wzorem wyjściowym? Tak jak np. u io, mamy okaz na dole w prawym rogu a ponadto okazy będące przejściowymi formami do tego rysunku który spotykamy normalnie w naturze. Można byłoby sobie darować uważam takie pytania gdyby nie fakt, że wzór rysunku układa się zawsze w ten sam sposób, a nie rozlewa bezwładnie, "bez kontroli". Czy ktoś mógłby coś dorzucić w tek kwestii?
-
- Posty: 594
- Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 13:45
Sam zastanawiałem sie kiedyś nad tym, choć przyznam, że podeszłem do problemu z nieco innej strony. Otóż wydaje mi się, iż doświadczenia nad powstawaniem rysunku i dane porównawcze w związku zusyskaną zmiennością mogłyby dostarczyć ciekawych informacji nt. sposobu jego powstawania, gdyby próbować to zestawiać u spokrewnionych gatunków być może wyszłyby jakiejś ciekawe rzeczy? Jeden z tych N. antiopa na Twoim zdjeciu ( 3 od góry w pierwszym rzędzie z lewej) ma oprócz zmian w żółtej przepasce takie ciemne plamki co przypomina mi schemat rysunku np u N polychloros, czy A urticae. Ot takie dane porównawcze....hmmm Druga rzecz, to fakt, że mozna zauważyć pewną prawidłowość ogólną w tych zmianach, np. to że dotyczą raczej zewnętrznych partii rysunku na skrzydłach.....
zmienność motyli
witam
bardzo ciekawy wątek z tą zmiennością. Ale sprawa wydaje się prosta. Sprawdzić lub poszukać juz istniejących badań nt aktywności, ekspresji genów podczas rozwoju skrzydeł i ew. wpływ czynników zewnętrznych na ten proces. To tak jak w embriologii - normalnie idzie żeński, wpływ w odpowiednim czasie testosteronu na rozwijające się komórki determinuje rozwój męski. Przykład może niezbyt trafiony ale eksperymenty z talidomidem i wadami rozwojowymi mogą przemawiać do wyobraźni. Zamiast kwasu fo-mo zastosujesz coś innego i otrzymasz zupełnie inny efekt, podobnie jak z odmianami kwiatów ozdobnych. Wszystko opiera się na genetyce i tu z pewnością tak jest. Dopatrywanie się analogii z innymi gatunkami i ich porównywanie z formami wcześniejszymi nie ma sensu o ile te zmienne warunki panowały wcześniej w naturze. Jeżeli rzeczywiście gatunki takie występowały w przyrodzie na skutek wyższej temperatury otoczenia to może miałoby to sens, ale dowodów na to niema i jest to czyste gdybanie. Natomiast podawanie kwasu fo-mo w jurze chyba nie było możliwe. pzdr krzyś
bardzo ciekawy wątek z tą zmiennością. Ale sprawa wydaje się prosta. Sprawdzić lub poszukać juz istniejących badań nt aktywności, ekspresji genów podczas rozwoju skrzydeł i ew. wpływ czynników zewnętrznych na ten proces. To tak jak w embriologii - normalnie idzie żeński, wpływ w odpowiednim czasie testosteronu na rozwijające się komórki determinuje rozwój męski. Przykład może niezbyt trafiony ale eksperymenty z talidomidem i wadami rozwojowymi mogą przemawiać do wyobraźni. Zamiast kwasu fo-mo zastosujesz coś innego i otrzymasz zupełnie inny efekt, podobnie jak z odmianami kwiatów ozdobnych. Wszystko opiera się na genetyce i tu z pewnością tak jest. Dopatrywanie się analogii z innymi gatunkami i ich porównywanie z formami wcześniejszymi nie ma sensu o ile te zmienne warunki panowały wcześniej w naturze. Jeżeli rzeczywiście gatunki takie występowały w przyrodzie na skutek wyższej temperatury otoczenia to może miałoby to sens, ale dowodów na to niema i jest to czyste gdybanie. Natomiast podawanie kwasu fo-mo w jurze chyba nie było możliwe. pzdr krzyś
Jednak iniekcja kwasem daje identyczne wyniki czyli zmiany na skrzydłach jak oziębianie w zamrażalniku w określonej temperaturze czy podgrzewanie żarówką do 40 45 st C. Stosowałem wszystkie trzy metody z jednakowym efektem... Trzymałbym się tu raczej wpływu temperatury wysokiej czy niskiej na domniemanie o zmianach adekwatnych do wpływu warunków zewnętrznych na różnie wyglądające zmiany na skrzydłach, ale w tym zakresie w jakim widać to na przykładzie fotki z pawikiem. Najlepszym materiałem jest pospolity pawik, którego pełno wszędzie. To sięganie do wyników badań okazuje wcale nie takie proste. Jakoś niewiele tego. A odnośnie pawika to moje dociekania wiążą się ze wspomnieniem poparzonych przez pokrzywę dłoni Sądzę, że jeśli już coś konkretnego napisano to chyba nie u nas. Wiem, że to tylko gdybanie, ale może jakiś sens w tym jest?
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Prezentowałem już to zdjęcie na forum, ale przypomnę. Oba okazy pochodzą z poczwarek pokolenia letniego, ale zostały schłodzone w lodówce. Część okazów mimo to lęgła się w lipcu, ale część weszła w diapauzę, i motyle wylęgły sie na wiosnę. Wszystkie jednak były podobnie zmienione, i nie jest to wygląd typowego wiosennego pokolenia. Zarówno zmiany spowodowane temperaturą, jak i odczynnikami chemicznymi nie są efektem zmian genetycznych - nie są dziedziczone przez kolejne pokolenie.
Jon, Twoja teoria jest ciekawa, nazwałbym ją "atawistyczną". Równie dobrze można by odnieść ją do coliasów, bo np. patrząc na żółtego samca C. croceus zastanawiam się czy jest to forma "temperaturowa", czy też może forma genetyczna - atawistyczna. Tak samo białe samice u kolorowych coliasów wg mnie mogą być pierwotną formą ewolucyjną, u nas rzadko występującą (wyjątkiem jest C. erate - w Polsce spotykałem tylko białe samice co potwierdza regułę ).
Co jest prawdziwą przyczyną pojawiania się tych wszystkich pokazanych form i odmian coliasów - pewnie kilka czynników. Wydaję mi się, że gdyby to była tylko temperatura to formy te nie były by tak rzadko spotykane w naturze. Może czynnik genetyczny jest ważniejszy - tak przynajmniej mi się wydaje patrząc np. na samca C.erate f. hyaleoides (w Polsce spotkałem zaledwie dwa takie okazy na około sto osobników, które widziałem ).
Co jest prawdziwą przyczyną pojawiania się tych wszystkich pokazanych form i odmian coliasów - pewnie kilka czynników. Wydaję mi się, że gdyby to była tylko temperatura to formy te nie były by tak rzadko spotykane w naturze. Może czynnik genetyczny jest ważniejszy - tak przynajmniej mi się wydaje patrząc np. na samca C.erate f. hyaleoides (w Polsce spotkałem zaledwie dwa takie okazy na około sto osobników, które widziałem ).
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Gąsienice instynktownie starają się zapewnić korzystne warunki temperaturowe dla rozwoju przyszłej poczwarki. Poza tym do zmian ubarwienia dochodzi w naprawdę skrajnych dla życia przedziałach temperatur. Dlatego formy temperaturowe są w naturze bardzo rzadkie. Oczywiście wiele form barwnych (jak choćby przytoczone przez Ciebie szlaczkonie) mają podłoże genetyczne. Nie potrzeba żadnych wahań temperatury, by wylęgały się różnie ubarwione szlaczkonie - i cechy te są dziedziczone. Wiele tych form zresztą, wydaje się być krzyżówkami międzygatunkowymi (C.erate z C.crocea bądź C.hyale). Spotyka się też formy "komercyjne" - np. różowe Colias hyale, wytwarzane sztucznie, przez działanie pewnych związków chemicznych na martwe już i wypreparowane okazy imago.gdyby to była tylko temperatura to formy te nie były by tak rzadko spotykane w naturze
- Robert Rosa
- Posty: 411
- Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
- Lokalizacja: Piła
hmmm... ciekawa teza... można polemizować....brat pisze:Jon, Twoja teoria jest ciekawa, nazwałbym ją "atawistyczną". Równie dobrze można by odnieść ją do coliasów, bo np. patrząc na żółtego samca C. croceus zastanawiam się czy jest to forma "temperaturowa", czy też może forma genetyczna - atawistyczna. Tak samo białe samice u kolorowych coliasów wg mnie mogą być pierwotną formą ewolucyjną, u nas rzadko występującą (wyjątkiem jest C. erate - w Polsce spotykałem tylko białe samice co potwierdza regułę ).
Co jest prawdziwą przyczyną pojawiania się tych wszystkich pokazanych form i odmian coliasów - pewnie kilka czynników. Wydaję mi się, że gdyby to była tylko temperatura to formy te nie były by tak rzadko spotykane w naturze. Może czynnik genetyczny jest ważniejszy - tak przynajmniej mi się wydaje patrząc np. na samca C.erate f. hyaleoides (w Polsce spotkałem zaledwie dwa takie okazy na około sto osobników, które widziałem ).
Teza, że formy "temperaturowe" rusałek czy też niektóre odmiany barwne szlaczkoni są "echem ewolucji" to oczywiście rozważania hipotetyczne. Zmiennosć osobnicza w mniejszym lub większym stopniu dotyczy wszystkich gatunków motyli i na pewno ma wiele aspektów.
U modraszków też spotyka się różne aberacje, niestety nie wiem czy występuje tu jakaś "prawidłowość".
U modraszków też spotyka się różne aberacje, niestety nie wiem czy występuje tu jakaś "prawidłowość".
Mała przerwa w pracy, wrzucam dwa gatunki. Statilinus jako uzupełnienie do wcześniejszej informacji nt tego gatunku i masowego pojawu w pasie nadmorskim w latach 2007-2008. Niektóre okazy są zupełnie pozbawione "białych kropek". Oraz pojaw o charakterze masowej migracji argiadesa w okolicach Świdnicy w roku 2007. To pokolenie rozwinęło się u nas. Widać zmienność u samic.
- Załączniki
- argiades.jpg (141.65 KiB) Przejrzano 32748 razy
- statilinus.jpg (146.48 KiB) Przejrzano 32759 razy
Re: Moje motyle dzienne
Szanowny jon
Ja jestem z dobrym wynikom wypróbowal wytworzyć aberracje 14 gatunkov motylov za pomocą kwasu fosfowolframoweho. Lecz u Papilio machaon jestem nedosięgnąl nijake zmiany. Ja chcąl by się zapytać, jake mnóstwo kwasa jest potrzebne użyć na jednu poczwarku przy danom gatunku.
Bardzo dziękuję Radomír
Usprawiedliwiam się za moju ortografiu języka polskiego.
Ja jestem z dobrym wynikom wypróbowal wytworzyć aberracje 14 gatunkov motylov za pomocą kwasu fosfowolframoweho. Lecz u Papilio machaon jestem nedosięgnąl nijake zmiany. Ja chcąl by się zapytać, jake mnóstwo kwasa jest potrzebne użyć na jednu poczwarku przy danom gatunku.
Bardzo dziękuję Radomír
Usprawiedliwiam się za moju ortografiu języka polskiego.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Re: Moje motyle dzienne
To jest mi razem jasno, że wartość jest w μl, ale zawsze do tego jest potrzebne znać jeszcze koncentrację kwasu. Lub mnóstwo podać w gramach części stałej substancji. Albo w procentach na wagę poczwarki.
Re: Moje motyle dzienne
Zajmowam się dotychczas neobserwowanou statystycznou ocenou ilośći poszczególnych form gatunkov motylov. Tu przedstawiam zmiany w zabarwieni Inachis io a graficznu zawisłość w zbióre 1289 egzemplarzov. U tohoto gatunku takich serií jestem ja zrobil 7 zawsze z przybliżenie jednakowym wynikom.
- Załączniki
- io.JPG (24.42 KiB) Przejrzano 32491 razy
Re: Moje motyle dzienne
Myślę Antku, że już odpowiedziałeś dość precyzyjnie odnośnie dawek. To przede wszystkim zależy od wielkości motyla, przy A. levana dawki są mniejsze, przy motach wielkości I. io trochę większe, natomiast przy antiopa rzecz jasna jeszcze większe. Jednak takie same dawki przy machaonie nie działają na ten gatunek, więc to nie tylko kwestia wielkości. Tu należy zastosować inny rodzaj kwasu. Kiedyś do tego wrócę, aby dla siebie samego mieć tu jaśniejszy obraz. Na razie nie jestem w stanie pisać o wielkości dawek i podawać dokładnych danych. ale w literaturze na pewno coś nt temat napisali. Osobiście mam ochotę zamknąć temat motyli dziennych w sensie gromadzenia rhopalocera do zbioru, jest zbyt wiele ciekawych motyli tzw. nocnych, aby ciągle tkwić w w/w temacie. Ale kiedyś do tego wrócę, to może coś wymodzę sensownego? Są ludzie którzy wiedzą naprawdę o tym sporo ale nigdy nie napiszą tu ani słowa. Temat jest dość śliski bo dotyczy wartości giełdowych okazów aberatywnych. Ja sam nie widzę sensu rozpisywać się o tym (choć mam kilka bardzo udanych doświadczeń w zakresie szczepień), jednak nie chcę zachęcać publicznie do tego typu działań, bo ciekawsza wydaje mi się faunistyka choćby i zachęcanie do tego właśnie. Poza tym nie wiem czy temat nie powinien być przeniesiony do tematu "form"?
Ostatnio zmieniony czwartek, 12 sierpnia 2010, 12:05 przez jon, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Moje motyle dzienne
Także ja jestem dopatrzyl linearnu zawisłość dawky od wagy poczwarky. W sporadycznej literaturze prezentuje się kwas na baze wolframa albo molibdena, ponieważ tylko tieto są łączliwe skutkować na fermentowy system przy histolyze w poczwarke. Ale o P.machaon nie jest nigdzie ani wzmianka. Ty miał na myśli inszy kwas? Ile obawis się komercjalizacji form, następnie możes mi napisać do prywatnego e-mailu? Dla mię trzymaju sens wszystke informacje ku tomuto tematu. Może być popatrzyć - pierwsze wystąpienie było już opublikowane w słowackej gazete Hmyz, druge czeka na drukowanie a dalszy są przygotowene. U nocnych motylov jestem spotkal na chwilowo nerozwiązalnu kwestiu przezimowania poczwarky.
- Łukasz Buglowski
- Posty: 1201
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
- UTM: CA49
- Poprzedni(e) login(y): luczek95
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne
W jakim czasie należy zmniejszyć temperaturę otoczenia, by uzyskać zmienne imagines? (tuż po przepoczwarzeniu, przed wylęgiem?) Chodzi tutaj o Nymphalidae
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
- Łukasz Buglowski
- Posty: 1201
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
- UTM: CA49
- Poprzedni(e) login(y): luczek95
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne
Jeszcze zapomniałem zapytać: Na jak długo poczwarki mają przebywać w niższej temperaturze?
-
- Posty: 211
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 18:26
- Lokalizacja: mazowsze
Re: Moje motyle dzienne
czy posiada ktoś w zbiorach modraszki: artakserksesa(A. artaxerxes) i eumedona(A. eumedon). Jeżeli tak to prośba o wrzucenie fotek tych dwóch gatunków. Z góry dziękuję.
- Dispar
- Posty: 1391
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:55
- UTM: FC18
- Specjalność: Geometridae
- Lokalizacja: Łosice
Re: Moje motyle dzienne
Fotki motyli sa często złudne.
Zapraszam do mnie do Łosic i obejrzysz oba te gatunki z bliska .
Zapraszam do mnie do Łosic i obejrzysz oba te gatunki z bliska .
-
- Posty: 211
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 18:26
- Lokalizacja: mazowsze
Re: Moje motyle dzienne
na odwiedziny w Łosicach kiedyś się skuszę, bo nie ma to jak zaczerpnąć informacji i wiedzy u Źródła(dzięki za zaproszenie)- tylko ta odległość od Łukowa... 40 km
Re: Moje motyle dzienne
Chciałbym uzupełnić w końcu po latach temat i przedstawić w miarę pełny zbiór. Zrobiłem trochę porządku. Wiele okazów pochodzi z lat młodzieńczych. Kilka zdjęć odszukałem na płytach, kilka dorobiłem. Załączam też kilka zdjęć gablot motyli nocnych, tych bardziej efekciarskich. Brakuje barczatek, garbatek, kraśników, sporej części miernikowców, sówek. Nie mówię o motylach mniejszych, bo tych nie miałem i nie mam. Nie ma tutaj również motyli najbardziej świeżych. W związku z tym, że zmieniam swoje zapatrywania na hodowle i sporządzanie dokumentacji fotograficznej z hodowli - nie będę się przykładał do zbierania tak jak kiedyś. A oto zdjęcia części zbioru (może 70%?). Pozostałą część wrzucę w wolnym czasie. Nadmieniam, że wszystkie motyle chronione zostały zalegalizowane w roku 2005. Wtedy kiedy była ku temu okazja. Podpisy poszczególnych zdjęć nie mają wartości nomenklatorycznej co oczywiście widać na pierwszy rzut oka, ale nie miałem czasu aby to zmieniać.
- Załączniki
- pazie.jpg (147.48 KiB) Przejrzano 30138 razy
- parnassius.jpg (130.02 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Pieridae.jpg (144.47 KiB) Przejrzano 30138 razy
- colias.jpg (150.13 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Lycaenidae1.jpg (148.64 KiB) Przejrzano 30138 razy
- maculinea.jpg (147.02 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Lycaena.jpg (140.11 KiB) Przejrzano 30138 razy
- satyrium.jpg (143.47 KiB) Przejrzano 30138 razy
- erebia.jpg (130.66 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Euphydryas-Neptis.jpg (135.98 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Melitaea-Boloria.jpg (137.66 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Argynnis.jpg (106.62 KiB) Przejrzano 30138 razy
- nymphalidae.jpg (148.55 KiB) Przejrzano 30138 razy
- statilinus-jutta.jpg (137.52 KiB) Przejrzano 30138 razy
- Apatura.jpg (123.9 KiB) Przejrzano 30138 razy
Re: Moje motyle dzienne
i trochę nocnych.
- Załączniki
- Arctiidae.jpg (120.97 KiB) Przejrzano 30133 razy
- catcala maura.jpg (102.5 KiB) Przejrzano 30133 razy
- catocala.jpg (132.33 KiB) Przejrzano 30133 razy
- catocalinae.jpg (142.68 KiB) Przejrzano 30133 razy
- geometridae1.jpg (105.48 KiB) Przejrzano 30133 razy
- sphingidae1.jpg (117.51 KiB) Przejrzano 30133 razy
- noctuidae V.jpg (132.64 KiB) Przejrzano 30133 razy
- noctuidae VI.jpg (111.1 KiB) Przejrzano 30133 razy
Re: Moje motyle dzienne
Rzeczywiście brak słów Jak się patrzy na gablotę niepylaków i innych prawem chronionychMalko pisze: brak słów... !!
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne
Czy po prawej stronie niektorych gablot masz umieszczone pochlaniacze wilgoci takie jak w pudelkach po butach? Na dole jak mniemam kawalki plytki brosa, ktore Ci bardzo brudza gablote, bo jest wyraznie ciemniejsza w tym miejscu.
Re: Moje motyle dzienne
Pochłaniacz wilgoci miałem z buteleczek po lekach ten akurat po prografie ale na pewno znajdzie się i w innych. Natomiast z tym globolem masz rację, ściemnia drewno. Robi plamy. Trzeba osłonić czymś kawałek ścianki w gablocie aby tego uniknąć.
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne
Plytki umieszczasz bardzo blisko motyli. Ja tak zrobilem w kilku swoich gablotach, kawalki mialy ok 2cm i wkrotce zardzewialy mi wszystkie okoliczne szpilki i jak sie patrzylo na szybe pod swiatlo to bylo widac zaparowany obszar w okolicy plytki.
Re: Moje motyle dzienne
Mało tego. Kilka motyli które były blisko tego globolu mi się zatłuściło. Warto o tym napisać, bo jak na razie chyba nikt tego nie zauważył. A szkoda okazów.
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne
Janusz, jak Ci się udaje tak równiutko ułożyć okazy ? Normalnie jak od linijki. To robi niesamowite wrażenie porządku
I przypomina mi się od razu zbiór przeziorów Marka Hołowińskiego.
I przypomina mi się od razu zbiór przeziorów Marka Hołowińskiego.
Re: Moje motyle dzienne
Nie mogę odnaleźć moich postów ale trochę pisałem o tym globolu i tłuszczeniu okazów jak da się go za dużo w tym wątku viewtopic.php?f=30&t=16064&p=118957&hil ... ol#p118957
Skoro Jon napisał już na początek, że ma zalegalizowane zbiory to o co znowu ta afera? :/
Skoro Jon napisał już na początek, że ma zalegalizowane zbiory to o co znowu ta afera? :/
- Dispar
- Posty: 1391
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:55
- UTM: FC18
- Specjalność: Geometridae
- Lokalizacja: Łosice
Re: Moje motyle dzienne
Eeee tam - ostatni M. tiliae jest wyrażnie przesunięty w lewo o 0,5 cm .Kamil Mazur pisze:Janusz, jak Ci się udaje tak równiutko ułożyć okazy ? Normalnie jak od linijki. To robi niesamowite wrażenie porządku :okok:
I przypomina mi się od razu zbiór przeziorów Marka Hołowińskiego.
Re: Moje motyle dzienne
W związku z faktem, iż zniknął wątek w którym napisałem dane do dokumentu legalizującego gatunki chronione, jeszcze raz podkreślam, że zbiór został zalegalizowany stosownym zezwoleniem nr SR.V.6631/z/183/MF/05 przez Wojewodę Dolnośląskiego w maju roku 2005 i w pełni odpowiada parametrom tegoż zbioru. Udostępnię go każdemu kto ma do tego prawo.
-
- Administrator
- Posty: 1612
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 03:41
- Lokalizacja: Tomaszów Maz.
- Podziękował(-a): 1 time
- Podziękowano: 5 times
- Kontakt:
Re: Moje motyle dzienne [J.Masłowski]
I ten post jednoznacznie zamyka drogę domysłom, ze widniejące na fotografiach okazy mogą w jakiś sposób naruszać prawo. Jesli chodzi o moje stonowisko (administratora) - dla mnie tu nie ma nic, co mogłoby wykraczać poza prawo bądź regulamin. Temat na prośbę autora tematu zamykam.
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 9 Odpowiedzi
- 4333 Odsłony
-
Ostatni post autor: Bartek Pacuk
-
- 11 Odpowiedzi
- 4088 Odsłony
-
Ostatni post autor: Rafał Celadyn
-
- 0 Odpowiedzi
- 1229 Odsłony
-
Ostatni post autor: Jacek Kurzawa
-
- 2 Odpowiedzi
- 2113 Odsłony
-
Ostatni post autor: Peter