o ginących pszczołach.
Re: o ginących pszczołach.
Moim skromnym zdaniem wynikającym z lektury dotyczącej pszczół i w ogóle błonkówek z rodziny apidae (i nie tylko apidae) wywnioskowałem, że jednak głównym powodem wymierania jest intensyfikacja rolnictwa a inne powody są jej następstwem.
Wystarczy przytoczyć statystyki. Liczebność trzmieli w latach sześćdziesiątych w porównaniu do lat pięćdziesiątych spadła do 1%. Czy to czegoś nie mówi? A właśnie wtedy zaczęła się intensyfikacja rolnictwa i DDT.
Równowaga biologiczna już dawno została zniszczona a pszczoły muszą walczyć o ostatnie spłachetki kwiatów. Kiedyś pszczoły w ogrodach szukały ostoi a teraz nawet ogrody stały się dla nich obcym środowiskiem składającym się głównie z trawników i iglaków.
Ale mimo to w miastach o dziwo rodziny pszczele mają się dobrze. Dowodzą tego amerykańscy pszczelarze nielegalnie zakładający ule w dużych miastach na dachach domów i paradoksalnie pszczoły w takim wydaje się niesprzyjającym środowisku dają sobie radę.
Rozwinę ten temat wieczorem ponieważ gonią mnie obowiązki domowe
Wystarczy przytoczyć statystyki. Liczebność trzmieli w latach sześćdziesiątych w porównaniu do lat pięćdziesiątych spadła do 1%. Czy to czegoś nie mówi? A właśnie wtedy zaczęła się intensyfikacja rolnictwa i DDT.
Równowaga biologiczna już dawno została zniszczona a pszczoły muszą walczyć o ostatnie spłachetki kwiatów. Kiedyś pszczoły w ogrodach szukały ostoi a teraz nawet ogrody stały się dla nich obcym środowiskiem składającym się głównie z trawników i iglaków.
Ale mimo to w miastach o dziwo rodziny pszczele mają się dobrze. Dowodzą tego amerykańscy pszczelarze nielegalnie zakładający ule w dużych miastach na dachach domów i paradoksalnie pszczoły w takim wydaje się niesprzyjającym środowisku dają sobie radę.
Rozwinę ten temat wieczorem ponieważ gonią mnie obowiązki domowe
Re: o ginących pszczołach.
Zaciekawiłeś mnie z tymi ulami na dachach domów , czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy !
-
- Posty: 76
- Rejestracja: poniedziałek, 11 lipca 2011, 20:23
- UTM: CA61
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: o ginących pszczołach.
O ulach na dachach nie słyszałem, ale coraz popularniejszy i godny polecenia jest sposób taki jak na zdjęciu. Ten "domek" dla pszczół dostałem właśnie wczoraj w prezencie i dziś chcę zainstalować (jeden na balkonie i jeden w ogrodzie). Można się spodziewać, że pojawi się głównie Osmia sp. U znajomego w ciągu pierwszego sezonu pojawiły się co najmniej 3 gatunki samotnych pszczół. Estetycznie wykonany, myślę, że będzie nie tylko zdobił, ale da okazję do wielu ciekawych obserwacji:-)
- Brachytron
- Posty: 4411
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2005, 01:39
- Specjalność: Acu, Odo
- profil zainteresowan: Jacek Wendzonka
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
Czyli panczo sugerujesz, że np. rozwój telefonii komórkowej i GPS jest następstwem intensyfikacji rolnictwa? Że w ciągu 10 lat liczebność trzmieli spadła o 99%? Skąd masz takie dane?
Artykuł jest jednym z kilku jakie się ostatnio ukazały. Jest w delikatnym tonie sensacyjnym i w sumie nie do końca wiadomo czy przesadnie czy nie. Od kiedy obserwuję problem CCD , zauważam jak zmieniają się cyfry, jeszcze niedawno podawano, że pszczoły odpowiadają za 35% pożywienia ludzi a ich pracę, w skali globu, wycenia się na 150 mln euro, dziś jest to już 75% i 500 mln dolarów. Jest to jakaś nakręcana przez dziennikarzy spirala, bo nie idą za tym wiarygodne (bo żadne) cytowania.
CCD jest czynnikiem zespołów, o nie do końca poznanym udziale w chorobie i te artykuł wymienia zgrabnie. Ale czy apokaliptyczna wizja Einsteina jest możliwa? Jeśli idzie o wymarcie pszczoły miodnej to dlaczego nie? To się może zdarzyć. Czy człowiek po tym przetrwa tylko 4 lata? Moim zdaniem nie. Podstawowym pożywieniem standardowego człowieka np. w Polsce, jest zboże, pyra i świnia, czyli roślina wiatropylna, roślina rozmnażająca się wegetatywnie i zwierzę dające się łatwo wykarmić tymi dwiema roślinami. Jest to już baza wystarczająca. W przypadku zniknięcia pszczół człowiek jest w stanie popracować nad kilkoma procentami kluczowych roślin owadopylnych. Amerykę CCD najbardziej uderzyło w plantacje migdałowców, bo są ich głównym producentem. Z tego co wiem, już uzyskali odmiany wiatropylne. Nie jest to niczym niezwykłym – w Polsce już uprawia się wiatropylny rzepak. A czy inne rośliny kwiatowe muszą wyginąć? Moim zdaniem znowu nie. Przyroda nie znosi próżni i przy braku pszczół lukę wypełnią inne owady - osobiście stawiałbym na muchy. Ale wszystko to, to zbyt odległe wybieganie w przyszłość. Oczywiście trzeba by też sobie zadać pytanie co Einstein myślał mówiąc o pszczołach, czy chodziło mu tylko o miodną czy o całą grupę pszczołowatych. To jest to co panczo próbował zaznaczyć miedzy wierszami. Nie wiemy czy CCD dotyka dzikie pszczoły, jeśli nie, to będziemy je wykorzystywać w zapylaniu a przeminięcie pszczoły miodnej dla nas objawi się „tylko” brakiem miodu i apteczki z ula.
Artykuł jest jednym z kilku jakie się ostatnio ukazały. Jest w delikatnym tonie sensacyjnym i w sumie nie do końca wiadomo czy przesadnie czy nie. Od kiedy obserwuję problem CCD , zauważam jak zmieniają się cyfry, jeszcze niedawno podawano, że pszczoły odpowiadają za 35% pożywienia ludzi a ich pracę, w skali globu, wycenia się na 150 mln euro, dziś jest to już 75% i 500 mln dolarów. Jest to jakaś nakręcana przez dziennikarzy spirala, bo nie idą za tym wiarygodne (bo żadne) cytowania.
CCD jest czynnikiem zespołów, o nie do końca poznanym udziale w chorobie i te artykuł wymienia zgrabnie. Ale czy apokaliptyczna wizja Einsteina jest możliwa? Jeśli idzie o wymarcie pszczoły miodnej to dlaczego nie? To się może zdarzyć. Czy człowiek po tym przetrwa tylko 4 lata? Moim zdaniem nie. Podstawowym pożywieniem standardowego człowieka np. w Polsce, jest zboże, pyra i świnia, czyli roślina wiatropylna, roślina rozmnażająca się wegetatywnie i zwierzę dające się łatwo wykarmić tymi dwiema roślinami. Jest to już baza wystarczająca. W przypadku zniknięcia pszczół człowiek jest w stanie popracować nad kilkoma procentami kluczowych roślin owadopylnych. Amerykę CCD najbardziej uderzyło w plantacje migdałowców, bo są ich głównym producentem. Z tego co wiem, już uzyskali odmiany wiatropylne. Nie jest to niczym niezwykłym – w Polsce już uprawia się wiatropylny rzepak. A czy inne rośliny kwiatowe muszą wyginąć? Moim zdaniem znowu nie. Przyroda nie znosi próżni i przy braku pszczół lukę wypełnią inne owady - osobiście stawiałbym na muchy. Ale wszystko to, to zbyt odległe wybieganie w przyszłość. Oczywiście trzeba by też sobie zadać pytanie co Einstein myślał mówiąc o pszczołach, czy chodziło mu tylko o miodną czy o całą grupę pszczołowatych. To jest to co panczo próbował zaznaczyć miedzy wierszami. Nie wiemy czy CCD dotyka dzikie pszczoły, jeśli nie, to będziemy je wykorzystywać w zapylaniu a przeminięcie pszczoły miodnej dla nas objawi się „tylko” brakiem miodu i apteczki z ula.
- Łukasz Mielczarek
- Posty: 915
- Rejestracja: środa, 31 maja 2006, 18:58
- Specjalność: Diptera
- Lokalizacja: Włoszczowa/Kraków/Olkusz
Re: o ginących pszczołach.
O wspomnianej przez Pana Jacka roli muchówek jako zapylaczy polecam publikacje
SSYMANK, A., KEARNS, C.A., PAPE, TH. & F.C. Thomson: Pollinating Flies (Diptera): A major contribution to plant diversity and agricultural production.Tropical Conservancy 9 (1 & 2): 86-89.
http://si-pddr.si.edu/jspui/bitstream/1 ... CT_115.pdf
SSYMANK, A., KEARNS, C.A., PAPE, TH. & F.C. Thomson: Pollinating Flies (Diptera): A major contribution to plant diversity and agricultural production.Tropical Conservancy 9 (1 & 2): 86-89.
http://si-pddr.si.edu/jspui/bitstream/1 ... CT_115.pdf
- Brachytron
- Posty: 4411
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2005, 01:39
- Specjalność: Acu, Odo
- profil zainteresowan: Jacek Wendzonka
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
Bardzo fajna pracka, gdzieś też mam kilka, ale kto to znajdzie... No i Łukaszu, bez panowania
krzem - nagonka na GMO zaczęła się w momencie, kiedy tylko została wymyślona i należy się liczyć z tym, że każdy pretekst zostanie przeciwko wykorzystany. Od czasu skończenia "buraczanki", mało zajmuję się rolnictwem s. str., ale jeżeli to o ilości i jakości kwiatów jest prawdą, to dla pszczół na pewno nie jest to dobra informacja.
krzem - nagonka na GMO zaczęła się w momencie, kiedy tylko została wymyślona i należy się liczyć z tym, że każdy pretekst zostanie przeciwko wykorzystany. Od czasu skończenia "buraczanki", mało zajmuję się rolnictwem s. str., ale jeżeli to o ilości i jakości kwiatów jest prawdą, to dla pszczół na pewno nie jest to dobra informacja.
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
Artykuł nie jest zły, za wyjątkiem cześci poświeconej GMO:
"Poważnie brane są również skutki olbrzymiego wzrostu areału roślin genetycznie modyfikowanych. Faktem jest, że masowo GMO wprowadzano po roku 2000, więc są nowym czynnikiem, który pokrywa się w czasie z wystąpieniem epidemii CCD. Badacze odnotowali, że na obszarach z uprawnymi GMO, które zwykle mają znacznie mniej kwiatów, niż rośliny nie modyfikowane, owadów jest mniej oraz dochodzi do uszkodzeń układu pokarmowego pszczół, które jadły pyłki roślin GMO. "
A) w Polsce (i w Europie) prawie nie ma GMO (mogą być jakieś niewielkie plantacje doświadczalne jak i nieoficjalne), a wiec skąd ten spadek ilości rojów o połowę?
B) nie można całego GMO wrzucać do jednego worka, moim zdaniem dla pszczół może być potencjalnie grożne rośliny zawierające gen BT (Bacillus thuringensis) powodujący wytwarzanie toksyny zabijającej owady (ale nie wszystkie !!!) Z tego co wiem to głównie dotyczy to Kukurydzy (głośna MON810 o której najgłośniej), która jest wiatropylna, a wiec szansa na zepranie pyłku kukurydzy z kwiatów innych roślin jest znikoma. Inne modyfikacje GMO - zwiększające odporność rośin na choroby lub na wybrane herbicydy - to przenoszenie genów pomiędzy roślinami, nie mogące mieć wpływu na pszczoły. Tych "genow" nikt sztucznie nie tworzy, tylko "wyciąga" z gatunków czy odmian roślin mających pożądaną cechę.
http://www.biotechnolog.pl/gmo-4.htm
C)Mniej kwiatów nja roślinach GMO? to jakaś bzdura
jak w każdej takiej sprawie ścierają się tu rozmaite lobby. Co nieco wiem o środkach ochrony roślin i badaniach potrzebnych do ich rejestracji. Szkodliwość dla pszczół (a raczej jej brak) jest jednym z głównych kryteriów dopuszczenia. Każda firma musi udowodnić ministerstwu i odpowiedzialnym jednostkom (tu - intytut ochrony środowiska), że dany preparat w danym zastosowaniu nie jest szkodliwy (tak na marginesie, nie mogę wyjść z podziwu dla ustawodawców, że np. w sprawach dopalaczy to urząd musi udowodnić że jakiś tam chemiczny śmieć jest szkodliwy, a jak nie to można go sprzedawać )
Osobiście uważam, że na pewno wpływ na kondycję pszczół mają pestycydy, bo nieustająco spotykają sie z nimi, w dawkach subletalnych, teoretycznie nieszkodliwych, ale jednak jakoś nakładających sie na siebie. Słyszałem że we Francji stwierdzono, ze nałożenie się dwóch "umiarkowanie szkodliwych" lub nieszkodliwych środków - owadobójczych pyretroidów i fungicydów z grupy triazoli tworzy zabójczy koktail dla pszczół. Problem w tym, ze mogę te środki pobrać z pyłkiem/nektarem z różnych upraw czy roślin i "zsumować" w ulu. Trudno jest zbadać wszelkie możliwe interakcje. No i nie można wykluczyć zastosowań środków ochrony roślin niezgodnych z etykietą - czyli odp. karencją, fazą stosowania itp. Ale obecnie stosowane środki są mniej toksyczne niż te sprzed lat i nie kumulują sie w środowisku jak DDT.
Ale tak czy inaczej - przy wzrastającym zaludnieniu ziemi nie ma odwrotu od wysokowydajnego rolnictwa. Robiono takie wyliczenia, ile potrzeba by na nowo zająć ziemi pod uprawę dla skompensowania spadku plonów, gdyby trzeba powrócić do "ekologicznych" metod sprzed 100-200 lat, a więc obniżyć plony. Zapewniam was że o wszelkich terenach "natura 2000" czy parkach narodowych trzeba by zapomnieć. Oczywiście uwzględniamy wyżywienie całej ludzkości. EKO-food stanowi góra kilka procent rolnictwa w wysoko rozwiniętych krajach.
Jednak ostatecznie problem CCD (Colony Colapse Disorder - niewracanie pszczół do ula) nie jest wyjaśniony. Nie tylko chemia osłabia pszczoły. Na pszczołach występuje coraz więcej chorób i pasożytów - np. warroza - roztocz Warroa jacobsoni - zwalcza się go specjalnym insektycydem W ULU - a wiec czy jednak też nie dokłada sie do innych środków pobieranych przez pszczoły?
No i jedno pytanie na koniec - co będzie jeśli okaże się, ze jednak telefonia GSM ma najbardziej negatywny wpływ na pszczoły - wyłączymy telefony i internet czy udamy ze nic się nie dzieje? Bo o ile łatwo jest obciążać "wredne koncerny" albo pewne grupy społeczne (rolnicy) to jak obwinić wszystkich???
"Poważnie brane są również skutki olbrzymiego wzrostu areału roślin genetycznie modyfikowanych. Faktem jest, że masowo GMO wprowadzano po roku 2000, więc są nowym czynnikiem, który pokrywa się w czasie z wystąpieniem epidemii CCD. Badacze odnotowali, że na obszarach z uprawnymi GMO, które zwykle mają znacznie mniej kwiatów, niż rośliny nie modyfikowane, owadów jest mniej oraz dochodzi do uszkodzeń układu pokarmowego pszczół, które jadły pyłki roślin GMO. "
A) w Polsce (i w Europie) prawie nie ma GMO (mogą być jakieś niewielkie plantacje doświadczalne jak i nieoficjalne), a wiec skąd ten spadek ilości rojów o połowę?
B) nie można całego GMO wrzucać do jednego worka, moim zdaniem dla pszczół może być potencjalnie grożne rośliny zawierające gen BT (Bacillus thuringensis) powodujący wytwarzanie toksyny zabijającej owady (ale nie wszystkie !!!) Z tego co wiem to głównie dotyczy to Kukurydzy (głośna MON810 o której najgłośniej), która jest wiatropylna, a wiec szansa na zepranie pyłku kukurydzy z kwiatów innych roślin jest znikoma. Inne modyfikacje GMO - zwiększające odporność rośin na choroby lub na wybrane herbicydy - to przenoszenie genów pomiędzy roślinami, nie mogące mieć wpływu na pszczoły. Tych "genow" nikt sztucznie nie tworzy, tylko "wyciąga" z gatunków czy odmian roślin mających pożądaną cechę.
http://www.biotechnolog.pl/gmo-4.htm
C)Mniej kwiatów nja roślinach GMO? to jakaś bzdura
jak w każdej takiej sprawie ścierają się tu rozmaite lobby. Co nieco wiem o środkach ochrony roślin i badaniach potrzebnych do ich rejestracji. Szkodliwość dla pszczół (a raczej jej brak) jest jednym z głównych kryteriów dopuszczenia. Każda firma musi udowodnić ministerstwu i odpowiedzialnym jednostkom (tu - intytut ochrony środowiska), że dany preparat w danym zastosowaniu nie jest szkodliwy (tak na marginesie, nie mogę wyjść z podziwu dla ustawodawców, że np. w sprawach dopalaczy to urząd musi udowodnić że jakiś tam chemiczny śmieć jest szkodliwy, a jak nie to można go sprzedawać )
Osobiście uważam, że na pewno wpływ na kondycję pszczół mają pestycydy, bo nieustająco spotykają sie z nimi, w dawkach subletalnych, teoretycznie nieszkodliwych, ale jednak jakoś nakładających sie na siebie. Słyszałem że we Francji stwierdzono, ze nałożenie się dwóch "umiarkowanie szkodliwych" lub nieszkodliwych środków - owadobójczych pyretroidów i fungicydów z grupy triazoli tworzy zabójczy koktail dla pszczół. Problem w tym, ze mogę te środki pobrać z pyłkiem/nektarem z różnych upraw czy roślin i "zsumować" w ulu. Trudno jest zbadać wszelkie możliwe interakcje. No i nie można wykluczyć zastosowań środków ochrony roślin niezgodnych z etykietą - czyli odp. karencją, fazą stosowania itp. Ale obecnie stosowane środki są mniej toksyczne niż te sprzed lat i nie kumulują sie w środowisku jak DDT.
Ale tak czy inaczej - przy wzrastającym zaludnieniu ziemi nie ma odwrotu od wysokowydajnego rolnictwa. Robiono takie wyliczenia, ile potrzeba by na nowo zająć ziemi pod uprawę dla skompensowania spadku plonów, gdyby trzeba powrócić do "ekologicznych" metod sprzed 100-200 lat, a więc obniżyć plony. Zapewniam was że o wszelkich terenach "natura 2000" czy parkach narodowych trzeba by zapomnieć. Oczywiście uwzględniamy wyżywienie całej ludzkości. EKO-food stanowi góra kilka procent rolnictwa w wysoko rozwiniętych krajach.
Jednak ostatecznie problem CCD (Colony Colapse Disorder - niewracanie pszczół do ula) nie jest wyjaśniony. Nie tylko chemia osłabia pszczoły. Na pszczołach występuje coraz więcej chorób i pasożytów - np. warroza - roztocz Warroa jacobsoni - zwalcza się go specjalnym insektycydem W ULU - a wiec czy jednak też nie dokłada sie do innych środków pobieranych przez pszczoły?
No i jedno pytanie na koniec - co będzie jeśli okaże się, ze jednak telefonia GSM ma najbardziej negatywny wpływ na pszczoły - wyłączymy telefony i internet czy udamy ze nic się nie dzieje? Bo o ile łatwo jest obciążać "wredne koncerny" albo pewne grupy społeczne (rolnicy) to jak obwinić wszystkich???
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
Niedawno ukazał się artykuł o wymieraniu pszczół w Tygodniku Powszechnym
Winę zrzucano tam między innymi na rośliny obcego pochodzenia, głównie nawłocie, które kwitną nawet późną jesienią i pszczoły później chodzą spać bo wciąż mają pokarm i potem późne przymrozki ich dobijają, niestety nie powołują się na żadne badania z tego zakresu.
Winę zrzucano tam między innymi na rośliny obcego pochodzenia, głównie nawłocie, które kwitną nawet późną jesienią i pszczoły później chodzą spać bo wciąż mają pokarm i potem późne przymrozki ich dobijają, niestety nie powołują się na żadne badania z tego zakresu.
Re: o ginących pszczołach.
hmmmm ciekawią mnie te badania dotyczące rozwoju systemów telefonii komórkowej i jego wpływu na pszczoły. czy ktoś ma jakieś artykuły dokumentujące takie badania?
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
trochę to dziwne, bo nawłocie (kwitnące gdzieś tak do połowy października) właśnie powinny stanowić dodatkowe źródło pokarmu na zimę - w końcu łatwiej jest przetrwać na zapasach krótszy czas niż dłuższy. No i syndrom CCD objawia sie w trakcie sezonu a nie na jego końcu.....To chyba tylko spekulacje
Zresztą przez te ciepłe jesienie to i więcej różnych roślin kwitnie - dostałem od kolego zdjęcie kwitnącego rzepaku z połowy stycznia 2012!! No ale wyeliminowanie z polski/europy Nawłoci późnej i kanadyjskiej to raczej trudne zadania......a niszczy ona wiele naturalnych siedlisk ruderalnych, leśnych i polnych swoją ekspansywnością.
Zresztą przez te ciepłe jesienie to i więcej różnych roślin kwitnie - dostałem od kolego zdjęcie kwitnącego rzepaku z połowy stycznia 2012!! No ale wyeliminowanie z polski/europy Nawłoci późnej i kanadyjskiej to raczej trudne zadania......a niszczy ona wiele naturalnych siedlisk ruderalnych, leśnych i polnych swoją ekspansywnością.
Re: o ginących pszczołach.
Oj bardzo się mylisz, bardzo...PawełB pisze:A) w Polsce (i w Europie) prawie nie ma GMO (mogą być jakieś niewielkie plantacje doświadczalne jak i nieoficjalne),
Re: o ginących pszczołach.
Media też już podchwyciły temat był reportaż o demonstracji Pszczelarzy w Faktach TVN dzisiaj.
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
To, że pszczoły ostatnio później chodzą spać to pewne - nie tak dawno, bo w ubiegłym roku, spotkałem jedną po 23.00 - przy lampiepszczoły później chodzą spać
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
Witas pisze:Oj bardzo się mylisz, bardzo...PawełB pisze:A) w Polsce (i w Europie) prawie nie ma GMO (mogą być jakieś niewielkie plantacje doświadczalne jak i nieoficjalne),
Witas, z całym szacunkiem, ale wiesz coś o rolnictwie? Masz konkretne dane czy powtarzasz informacje gazetowe? Nie chce mi się dyskutować o GMO jako takim (zresztą sam jestem za a nawet przeciw - i tak "żremy" soję modyfikowaną, bo prawie tylko taka jest produkowana na świecie), jedynie jako ogrodnik po SGGW punktuję pewne powtarzane obiegowe opinie (trochę tak jak każdy entomolog reaguje na bzdury o owadach).
Powierzchnia GMO w Europie to 0,05% wszystkich upraw (2009 - trudno znaleźć nowe dane, ale tendencja była SPADKOWA). Wiele krajów objęło te uprawy restrykcjami. Nawet zakładając pesymistycznie 2-3 krotnie większe nielegalne (bo zakazane) uprawy, to nijak to się ma do powierzchni upraw w obu Amerykach, gdzie dominuje soja, bawełna, kukurydza modyfikowana, z tym że jak pisałem wcześniej - należy rozróżniać modyfikacje. Wiele upraw to tzw "Roundup ready" - odporne na herbicyd Roundup ( i inne glifosaty), które nie mogą mieć takiego wpływu na środowisko jak modyfikacje BT, o których pisałem wcześniej.
http://www.scribd.com/doc/74277171/GMO- ... -marketing
Akurat w Europie oddziaływanie GMO na środowisko (i pszczoły) jest dokładnie żadne, a o tym tutaj mówimy. O Ameryce nie będę się wypowiadał - ale jak można z tego wnioskować - duży czy mały udział upraw GMO w rolnictwie nie ma decydującego wpływu na spadek populacji pszczół - występuje tu i tam.
Re: o ginących pszczołach.
Nie miałem tego na myśli. Chodziło mi raczej o myśl, że przetrzebione populacje pszczołowatych bardziej są narażone na wpływ innych czynników. Ponadto czynnik stresogenny może wpłynąć na to, że inne czynniki mogą być przysłowiowym gwoździem do trumny.Czyli panczo sugerujesz, że np. rozwój telefonii komórkowej i GPS jest następstwem intensyfikacji rolnictwa? Że w ciągu 10 lat liczebność trzmieli spadła o 99%? Skąd masz takie dane?
Dane, które przytaczam nie pochodzą z żadnego konkretnego dzieła naukowego. Pochodzą ze wstępu do książki pt. "Nasze trzmiele" autorstwa Mirosławy Dylewskiej.
Ponadto pamiętam dobrze jak wyglądały łąki z mojego dzieciństwa. Trzmiel na trzmielu i pszczoła na pszczole. Takiego zatrzęsienia owadów nie widziałem już od dawna. Ale być może żyjecie w jakichś lepiej zachowanych środowiskach.
Re: o ginących pszczołach.
W książce pt. "Nasze trzmiele", wydanej w 1995 roku, w rozdziale pt. "Przyczyny spadku liczebności pszczół" czyatmy
W rozdziale "Przyczyny załamania się nasiennictwa koniczyny i lucerny" czytamy ...Pierwszą przyczyną spadku liczebności pszczół na terenach rolnych było masowe zastosowanie w latach 50-tych i na początku 60-tych DDT do zwalczania szkodników. Stwierdzono nawet, że ta walka bardziej zaszkodziła owadom pożyrtecznym ...
... Następnym ciosem dla pszczół na polanach stały się herbicydy, które wyniszczyły chwasty, odwiedzane również przez owady zapylające. Po stosunkowo bogatej w kwitnąca roślinność wiośnie występuja na polach długie okresy bez pożywienia dla owadów zapylających, a szczególnie trzmieli. Kwitnienie upraw na polach nie jest ciągłe. Łąki sa koszone w okresie zawiązywania pąków ... Wpółczesne rolnictwo niszczy gniazda pszczół samotnych i trzmieli przez używanie wielkich maszyn, stosowanie nowoczesnych zabiegów chemicznych oraz przez zaorywanie miedz, niszczenie przydroży i małych skrawków tzw. nieużytków na których znajdują się refugia (ostoje) z nielicznymi już gniazdami i roślinnościa żywicielską ...
dalej czytamyW latach siedemdziesiątych liczyłam trzmiele w planatcjach koniczyny II pokosu w okolicach Nowego Sącza. Stwierdziłam około 15 okazów na 100m2. Obok jednej z badanych przeze mnie powierzchni pracował rolnik, który rozpoczął ze mną rozmowę.
-Co pani szuka? -zapytał.
-Trzmieli- odpowiedziałam.
-Nie- stwierdził mój rozmówca - teraz trzmieli nie ma. Były, jak byłem chłopakiem. Wiek rolnika wskazywał na to, że mówił o latach piećdziesiątych.
Także jeden ze studentów, pochodzący z rodziny rolniczej z Polski południowej, opowiadał mi kiedyś o trzmielach z lat piećdziesiątych. A mówił tak: Jak się orało, to co chwila wyorywało się gniazdo trzmieli, a jak się kosiło łąki, to co raz przecinało się ich gniazda. A to właśnie po masowym wprowadzeniu pestycydów w Polsce uprawy nasienne koniczyny i lucerny stały się nieopłacalne.
... Za dobre napszczelenie uważało się 3 pracujące osobniki na 1 m2 kwitnącej plantacji. Można jednak w przybliżeniu wyliczyć, ile musiało być pszczół dziko żyjących na podstawie uzyskiwanych plonów. Jeśli więc obecnie potrzeba na 1ha kwitnącej koniczyny około 2000-3000 trzmieli, aby uzyskać około 200kg nasion z czego rolnik zbiera tylko połowę. Ponieważ obecnie na Kielecczyźnie i Lubelszczyźnie poniżej jednego tysiąca trzmieli na tej powierzchni, to spadek liczebności musi wynosić około 90%. Ale trzeba jeszcze uwzględnić znaczne ilości obniżających plony szkodników, których nieraz nie ma tak wiele. Najprawdopodobniej więc pozostał 1% z dawnej liczebności owadów zapylających.
Więc cała epopeja związana z ginięciem pszczół ma już 60 lat. Na razie jeszcze pszczoły są ale jak długo wytrzymają presję naszej cywilizacji opartej na ropie.Masowe ginięcie pszczół stwierdzono równiez w innych krajach Europy. Na znacznych przestrzeniach Niemiec, w dolnych partiach Alp (do ok 1000m n.p.m., gdzie jest prowadzona gospodarka), w Austrii, Węgrzech (np. Moczar 1962, Dylewska 1993) znalezienie pojedynczych okazów jest wielką sztuką, a często w ogóle ich nie ma, chociaż kwitną kwiaty
Re: o ginących pszczołach.
Z multimediów polecam do obejrzenia:
Wywiad z Christophem Kochem, niemieckim pszczelarzem, który wlaczy o ochroną pszczół. Głównie porusza temat stosowania systemicznych środków ochrony roślin z grupy neonikotynoidów i katastrofy ekeologicznej z 2008 roku. Mówi Podaje,że szkodliwośc np. klotianidynu jest 7700 razy większa niż DDT.
http://bartnik.pl/tv/index.php?option=com_video&id=67
Informacje o ulach w miastach posiadam z filmu pod tytułem: Zagadka znikających pszczół / The Strange Disappearance of the Bees z 2010 roku.
Napisałem wcześniej, że chodzi o amerykańskie miasta ale chyba coś mi się pomieszało
Pozycja moim zdaniem obowiązkowa.
Film do ściągnięcia pod adresem:
http://peb.pl/low-quality-filmy-dokumen ... rance.html
W necie jest też dostępny film pt. "Milczenie pszczół"
http://tv.wolnemedia.net/filmy-dokument ... e-pszczol/
Wywiad z Christophem Kochem, niemieckim pszczelarzem, który wlaczy o ochroną pszczół. Głównie porusza temat stosowania systemicznych środków ochrony roślin z grupy neonikotynoidów i katastrofy ekeologicznej z 2008 roku. Mówi Podaje,że szkodliwośc np. klotianidynu jest 7700 razy większa niż DDT.
http://bartnik.pl/tv/index.php?option=com_video&id=67
Informacje o ulach w miastach posiadam z filmu pod tytułem: Zagadka znikających pszczół / The Strange Disappearance of the Bees z 2010 roku.
Napisałem wcześniej, że chodzi o amerykańskie miasta ale chyba coś mi się pomieszało
Pozycja moim zdaniem obowiązkowa.
Film do ściągnięcia pod adresem:
http://peb.pl/low-quality-filmy-dokumen ... rance.html
W necie jest też dostępny film pt. "Milczenie pszczół"
http://tv.wolnemedia.net/filmy-dokument ... e-pszczol/
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
Można jednak sprawdzić takie dane podawane przez różnych autorów. Wielkie liczby zawsze robią wrażenie. Jednak często okazuje się że to radio Erewań. Niestety każdy coś tam naciąga w swoją stronę (nie chcę oczywiście przyjmować roli rzecznika przemysłu chemicznego!). Ale fakty są faktami.
Klotianidyna (dość nowa substancja z grupy neonikotynoidów) LD 50 wynosi 0.004 ug/pszczołę
DDT (stara, dawno wycofana substancja - dlaczego akurat z tym porównywać??) dawka LD50 wynosi 27 ug/pszczołę
Bardziej bym porównywał z powszechnie używanymi środkami z grupy pyretroidów - np alacypermetryna - LD50 dla pszczoły=0,033ug
LD50 - pojęcie z toksykologii, Lethal dose 50=dawka substancji powodująca śmiertelność 50% populacji w ciągu 48 godzin. Np dla soli kuchennej i szczura (bo to na tych biedakach określa sie toksyczność dla ludzi) wynosi 3000mg na kg wagi ciała.
Po pierwsze różnica wynosi 6750 razy a nie 7700. Tak dla ścisłości .
Natomiast trzeba też wiedzieć, ile danej substancji używa się na hektar, z samej "gołej" toksyczności ostrej nic jeszcze nie wynika, pszczoły nie piją tego ze spodeczka. O DDT trudno już znaleźć szczegółowe informacje na temat stosowania, ale średnio wynosiło to 1500 g/ha jednorazowo, a stosowano też wielokrotne zabiegi, bo nie było wielu alternatyw. Znalazłem informacje ze na 40-hektarową plantację bawełny w USA w szczycie "szaleństwa DDT" w ciągu sezonu uprawy potrzeb było 795 kg DDT, co by dawało dawkę bliska 20 kg/ha w sezonie.
Natomiast wspomniana chlotianidyna jest stosowana w dawkach 20 do 75 gramów substancji aktywnej na hektar. Czyli nawet zakładając maksymalna dawkę 75 g, to w porównaniu do DDT 1500 g trafia jej w zabiegu na pole 20 razy mniej. Czyli co najmniej tyle razy mniej pszczoły mogą jej pobrać. Biorąc to pod uwagę, "względna różnica" w toksyczności wynosi ok 340 razy a nie ta "bezwzględna" 6750. Dla dawki 20 g ta różnica wynosi 90 razy.
No i dlaczego porównywać akurat do DDT - pierwszego stosowanego na masową skalę w tysiącach ton insektycydu. Na nim tzw. ludzkość dużo się nauczyła. Sama substancja była mało toksyczna dla tzw "organizmów nie będącymi celem" i ssaków, ale straszliwie akumulowała się w środowisku (odsyłam do sławnej książki "Silent Spring" i historii DDT choćby w wikipedii) I ten fakt, oraz powstanie odporności u szkodników na tę substancję spowodowało jej wycofanie. Uważam ze trzeba porównywać toksyczność neonikotynoidów z innymi, stosowanymi aktualnie na dużą skalę środkami, jak np. przywołana przeze mnie alfacypermetryna, wtedy różnica staje się dużo mniejsza (10-18 g substancji na hektar). Dla uzupełnienie podam jeszcze, że do zwalczania warrozy w ulach używa sie inny pyretroid, tau-flavalinat, który ma toksyczność dla pszczół 0.2 ug/pszczołę.
To tylko taka próba wyjaśnienia pewnej manipulacji
MOJE DANE POCHODZĄ Z:
klotianidyna:
http://sitem.herts.ac.uk/aeru/footprint ... ts/171.htm
DDT
http://extoxnet.orst.edu/pips/ddt.htm
Klotianidyna (dość nowa substancja z grupy neonikotynoidów) LD 50 wynosi 0.004 ug/pszczołę
DDT (stara, dawno wycofana substancja - dlaczego akurat z tym porównywać??) dawka LD50 wynosi 27 ug/pszczołę
Bardziej bym porównywał z powszechnie używanymi środkami z grupy pyretroidów - np alacypermetryna - LD50 dla pszczoły=0,033ug
LD50 - pojęcie z toksykologii, Lethal dose 50=dawka substancji powodująca śmiertelność 50% populacji w ciągu 48 godzin. Np dla soli kuchennej i szczura (bo to na tych biedakach określa sie toksyczność dla ludzi) wynosi 3000mg na kg wagi ciała.
Po pierwsze różnica wynosi 6750 razy a nie 7700. Tak dla ścisłości .
Natomiast trzeba też wiedzieć, ile danej substancji używa się na hektar, z samej "gołej" toksyczności ostrej nic jeszcze nie wynika, pszczoły nie piją tego ze spodeczka. O DDT trudno już znaleźć szczegółowe informacje na temat stosowania, ale średnio wynosiło to 1500 g/ha jednorazowo, a stosowano też wielokrotne zabiegi, bo nie było wielu alternatyw. Znalazłem informacje ze na 40-hektarową plantację bawełny w USA w szczycie "szaleństwa DDT" w ciągu sezonu uprawy potrzeb było 795 kg DDT, co by dawało dawkę bliska 20 kg/ha w sezonie.
Natomiast wspomniana chlotianidyna jest stosowana w dawkach 20 do 75 gramów substancji aktywnej na hektar. Czyli nawet zakładając maksymalna dawkę 75 g, to w porównaniu do DDT 1500 g trafia jej w zabiegu na pole 20 razy mniej. Czyli co najmniej tyle razy mniej pszczoły mogą jej pobrać. Biorąc to pod uwagę, "względna różnica" w toksyczności wynosi ok 340 razy a nie ta "bezwzględna" 6750. Dla dawki 20 g ta różnica wynosi 90 razy.
No i dlaczego porównywać akurat do DDT - pierwszego stosowanego na masową skalę w tysiącach ton insektycydu. Na nim tzw. ludzkość dużo się nauczyła. Sama substancja była mało toksyczna dla tzw "organizmów nie będącymi celem" i ssaków, ale straszliwie akumulowała się w środowisku (odsyłam do sławnej książki "Silent Spring" i historii DDT choćby w wikipedii) I ten fakt, oraz powstanie odporności u szkodników na tę substancję spowodowało jej wycofanie. Uważam ze trzeba porównywać toksyczność neonikotynoidów z innymi, stosowanymi aktualnie na dużą skalę środkami, jak np. przywołana przeze mnie alfacypermetryna, wtedy różnica staje się dużo mniejsza (10-18 g substancji na hektar). Dla uzupełnienie podam jeszcze, że do zwalczania warrozy w ulach używa sie inny pyretroid, tau-flavalinat, który ma toksyczność dla pszczół 0.2 ug/pszczołę.
To tylko taka próba wyjaśnienia pewnej manipulacji
MOJE DANE POCHODZĄ Z:
klotianidyna:
http://sitem.herts.ac.uk/aeru/footprint ... ts/171.htm
DDT
http://extoxnet.orst.edu/pips/ddt.htm
- Brachytron
- Posty: 4411
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2005, 01:39
- Specjalność: Acu, Odo
- profil zainteresowan: Jacek Wendzonka
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
Wątek biegnie dwutorowo i dotyczy pszczoły miodnej i dzikich pszczołowatych. Został przepleciony kilkukrotnie i konia z rzędem (współcześnie Tigrę na alusach) pierwszemu lepszemu czytelnikowi, który się połapie. Pszczoła miodna jest jedynym gatunkiem społecznym wieloletnim. Różnica jest kolosalna przy np. kumulacji toksyn. Znam tę książkę i cenię sobie to co napisała prof. Dylewska, która bardziej czuła problem intuicyjnie, ale akurat te wnioski uważam za nie do końca udokumentowane. Może ktoś mi wyjaśni dlaczego spadek z 2000-3000 tys. trzmieli na hektar do poniżej tysiąca daje 99%? Albo jak można bezkrytycznie przyjąć dowód pozyskany od rolnika? Niewątpliwie cenny ale nieweryfikowalny i niewymierny, kto zagwarantuje, że jest inny niż historia wielkości ryby zależna od ilości upływającego czasu?
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
No nie jestem przekonany jak z tą kumulacją toksyn w ulu, bo tylko królowa żyje kilka lat ( i chyba jest potem wymieniana na młodszą), robotnice o ile pamiętam, tylko około miesiąca w "cyklu letnim", nie mówię o zimujących. Problem dotyczy raczej nie spadku płodności królowej (a więc kumulacji toksyn w jej ciele) ale "zaginięcia" robotnic w sezonie.
Kończe temat, bo tylko teoretyzuję, moja wiedza o pszczołach jest dość ograniczona...Może jest jakiś pszczelarz na forum?
Niezły tekst "na temat" jest w piątkowej GW - wypowiedź profesora pszczelnictwa z Uniwersytetu w Olsztynie.
Kończe temat, bo tylko teoretyzuję, moja wiedza o pszczołach jest dość ograniczona...Może jest jakiś pszczelarz na forum?
Niezły tekst "na temat" jest w piątkowej GW - wypowiedź profesora pszczelnictwa z Uniwersytetu w Olsztynie.
- Brachytron
- Posty: 4411
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2005, 01:39
- Specjalność: Acu, Odo
- profil zainteresowan: Jacek Wendzonka
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
No właśnie. Ja osobiście nie jestem ani biologiem ani chemikiem a tylko informatykiem. Czytam to co mi wpadnie w ręce i wyciągam własne wnioski. Papka w stylu, że to komórki czy GMO do mnie nie przemawia, ponieważ chyba brak w tych teoriach odpowiedniego słownictwa, którego nie potrafię zrozumieć . Są to dla mnie czyste spekulacje oparte na jakichś mglistych poszlakach. Proszę mi podać wyniki jakichś konkretnych badań. Ja także jak Dylewska odczuwam to intuicyjnie i wkurzam się, że entomologom zwisa czy coś jest nie tak.
A czy stosunek wynosi 6750 a nie 7700 w stosunku do DDT dla mnie nie robi różnicy, liczy się rząd wielkości.
Dziwię się wam, że zamiast bić na alarm rozdrabniacie się na drobne. Taka widać nasza polaczków natura albo chęć ochrony własnych interesów.
A czy stosunek wynosi 6750 a nie 7700 w stosunku do DDT dla mnie nie robi różnicy, liczy się rząd wielkości.
Dziwię się wam, że zamiast bić na alarm rozdrabniacie się na drobne. Taka widać nasza polaczków natura albo chęć ochrony własnych interesów.
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Re: o ginących pszczołach.
.........."Dziwię się wam, że zamiast bić na alarm rozdrabniacie się na drobne. Taka widać nasza polaczków natura albo chęć ochrony własnych interesów."
dlaczego zaraz "polaczkowie"? Jak sobie wyobrażasz "bicie na alarm"? Problem jest znany na całym świecie i mimo różnych badań i teorii nie ma spójnego wyjaśnienia. Mam nadzieję ze nasze katedry pszczelarstwa (wiem conajmniej że jest takowa na SGGW i w Olsztynie) trzymają rękę na pulsie. To jest zajęcie dla specjalistów a nie 'pospolitego ruszenia"
panczo, zapewniam cie że dla IOŚ, wydającego opinie przy rejestracji każdego pestycydu, pszczoły są oczkiem w głowie, tyle że w swoich decyzjach muszą opierać się na solidnych, publikowanych pracach naukowych i badaniach, a nie gdybaniu i przypuszczeniach. Podobnie w innych krajach. To niestety jak w sądzie - trzeba udowodnić. CBDU
Dla mnie jasne też jest, że w lobby "antyimidachloprydowym" maczają też palce producenci innych, konkurencyjnych insektycydów, nie tylko "zieloni" Taki jest nasz świat niestety. Żeby lekarstwo nie było groźniejsze od choroby.....
Napisałem co nieco o pestycydach i GMO, bo wkurzają mnie gazetowe bzdury na ten temat. Naoglądałem się "youtubowych" filmów o GMO, glifosacie itp, i jak pisałem - trochę radio Erewań. Nie można odrywać sie od realiów. Wydawało mi sie że dość jasno wyjaśniłem sprawę "porównania toksyczności" z DDT
dlaczego zaraz "polaczkowie"? Jak sobie wyobrażasz "bicie na alarm"? Problem jest znany na całym świecie i mimo różnych badań i teorii nie ma spójnego wyjaśnienia. Mam nadzieję ze nasze katedry pszczelarstwa (wiem conajmniej że jest takowa na SGGW i w Olsztynie) trzymają rękę na pulsie. To jest zajęcie dla specjalistów a nie 'pospolitego ruszenia"
panczo, zapewniam cie że dla IOŚ, wydającego opinie przy rejestracji każdego pestycydu, pszczoły są oczkiem w głowie, tyle że w swoich decyzjach muszą opierać się na solidnych, publikowanych pracach naukowych i badaniach, a nie gdybaniu i przypuszczeniach. Podobnie w innych krajach. To niestety jak w sądzie - trzeba udowodnić. CBDU
Dla mnie jasne też jest, że w lobby "antyimidachloprydowym" maczają też palce producenci innych, konkurencyjnych insektycydów, nie tylko "zieloni" Taki jest nasz świat niestety. Żeby lekarstwo nie było groźniejsze od choroby.....
Napisałem co nieco o pestycydach i GMO, bo wkurzają mnie gazetowe bzdury na ten temat. Naoglądałem się "youtubowych" filmów o GMO, glifosacie itp, i jak pisałem - trochę radio Erewań. Nie można odrywać sie od realiów. Wydawało mi sie że dość jasno wyjaśniłem sprawę "porównania toksyczności" z DDT
Re: o ginących pszczołach.
Dla mnie za dużo ropy w tych badaniach. Wywalmy z tego ropę to ciekawe co pozostanie
- Brachytron
- Posty: 4411
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2005, 01:39
- Specjalność: Acu, Odo
- profil zainteresowan: Jacek Wendzonka
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: o ginących pszczołach.
Wyjaśnienie?. Kolejny przekonujący artykuł, tym bardziej, ze na podstawie badań a nie wróżb.
No i na ostatnim zdjęciu to na pewno nie jest terrestris
No i na ostatnim zdjęciu to na pewno nie jest terrestris