Rafał Ruta pisze:Porównywanie lasów do łąk, miedz i pól dowodzi, że dobrze zdiagnozowałem przyczynę. Las (naturalny) to najbardziej złożony, klimaksowy ekosystem, który pierwotnie porastał prawie całą Polskę. Nie można porównywać go z seminaturalnymi bądź wręcz antropogenicznymi układami. Jednocześnie pewnie jakieś 90% lasów Polski nie ma już nic z naturalnością (nie piszę o pierwotności!) wspólnego. I to o tych 10% dotyczy cała dyskusja. 10%, w skład których wchodzą fragmenty starodrzewów niesadzonych ręką człowieka, lasów które charakteryzują się historyczną ciągłością (w tym siedliskową), mają stosunkowo mało zniekształconą strukturę i występują w nich gatunki o charakterze reliktów lasów naturalnych, bądź przynajmniej gatunki preferujące lasy o naturalnym charakterze. Czy na pewno bierna ochrona tych 10% powierzchni doprowadziłaby do finansowej katastrofy LP? Problem widzę w tym, że nikt nie zróżnicował podejścia do lasów o praktycznie zerowych walorach przyrodniczych, rzeczywiście porównywalnych z agrocenozami i tych, które zachowały wysokie walory przyrodnicze. Jednakowe traktowanie lasów prowadzi do pozornego wzrostu przyrodniczej wartości tych pierwszych (tu utworzymy na parę lat ostoję ksylobiontów, tam spiętrzymy ciek) i spadku walorów przyrodniczych tych drugich (wycinanie najstarszych drzew, które wyrosły zanim wdrożono nowoczesną gospodarkę leśną, czyli mają >200 lat, usuwanie martwego drewna). W efekcie uzyskamy ujednolicone, średnio interesujące lasy, w których będzie się stosowało pewne zalecenia ochroniarskie, ale to co stracimy, a co było reliktem naturalnych układów przyrodniczych będzie już nie do odtworzenia.
Drodzy Koledzy dyskutanci !
Nie mam zbyt wiele czasu, by włączyć się w tę burzliwą dyskusję, ale głos Rafała, który powyżej cytuję chyba ujmuje całość zagadnienia. Problem znikania lasów we właściwym tego słowa rozumieniu nie zostanie rozwiązany zwiększaniem tzw. lesistości, która dotyczy powiększania powierzchni czegoś, co z pewnością lasem nie jest i nie wiadomo czy w ogóle miałoby szansę stać się w przyszłości. A problemem jest postępujący coraz szybciej, głownie na skutek rozwoju technologii i udostępniania do intensywnego gospodarczego użytkowania (szerokimi utwardzonymi drogami leśnymi budowanymi często jako tzw drogi pożarowe) coraz głębszych ostępów jeszcze do niedawna trudno dostępnych lasów, które zachowały jeszcze cechy naturalności i są ostoją typowo leśnych, wrażliwych gatunków, wykazujących cechy reliktów ekologicznych. Do takich należy z pewnością bohater tego wątku (choć plasowałbym go na "dolnej półce reliktów puszczańskich" - mamy gatunki bardziej reliktowe i jeszcze gdzieniegdzie je można spotkać). A więc tylko kilka nieskładnych uwag, które nasunęły mi się po pobieżnym przeczytaniu dyskusji:
- Każda gospodarka niszczy naturalność i nie widzę większej różnicy w niszczycielskiej działalności rolnictwa i leśnictwa, tyle że rolnictwo jest bardzo stare (sięga czasów neolitu) i było pierwotnym czynnikiem radykalnego zmniejszenia lesistości (ale też było więcej czasu na ewolucję ekosystemów antropogenicznych) a leśnictwo młode, ma nie więcej niż 250 lat i bazuje na tym co pozostawiło rolnictwo, nie likwidując skupisk drzew zwanych drzewostanami, tylko je hodując (a więc przekształcając) na potrzeby produkcyjne - zresztą jest to konieczne, bo trudno sobie wyobrazić życie bez drewna jako surowca. Czas na ewolucję antropogenicznych ekosystemów leśnych jest krótki, a zmiany w technologii tak szybkie, że jakakolwiek ewolucja jest tu chyba niemożliwa. Różnica jest jednak w propagandzie - nie słyszałem by ktoś propagował teorie o zbawiennym wpływie gospodarki rolnej na ochronę przyrody (choć można wskazać gatunki, które dzięki gospodarce rolnej pojawiły się u nas i utrzymują - choćby "ugorowe" czy "miedzowe" gatunki owadów, które pierwotnie występowały wyłącznie na stepach i do nas w związku ze zmianami w środowisku przywędrowały [ewolucja ekosystemów], np. Agriotes sputator czy Selatosomus latus/gravidus), natomiast o pozytywnym znaczeniu gospodarki leśnej i o tym, że leśnicy lepiej niż kto ktokolwiek inny wiedzą jak chronić przyrodę słyszę i czytam nader często (zresztą dzięki prowadzonej przez PGL LP działalności edukacyjnej i propagandy medialnej).
- Nie znam sytuacji, by ujawnienie miejsca występowania (nawet bardzo dokładne - a przecież wystarczy podać ogólną lokalizację, np. leśnictwo, UTM 10x10 km, itp.) doprowadziło do wyłapania reliktowego gatunku leśnego, natomiast likwidowanie mikrobiotopów istniejących i potencjalnych takich gatunków jest wpisana niejako w istotę działalności gospodarczo leśnej - znam wiele przypadków zniszczenia (oczywiście nieumyślnego) mikrobiotopów reliktowych gatunków leśnych podczas planowych prac leśnych; istnieją też liczne udokumentowane w literaturze obserwacje ustępowania poszczególnych gatunków wraz z upływem czasu gospodarczego użytkowania lasu.
- To, że w lasach zarządzanych przez PGL LP trudno poza rezerwatami przyrody znaleźć starodrzewy, to rzecz oczywista - obowiązują zasady gospodarcze (m.in. wieki rębności) i nie ma fizycznej możliwości, by starodrzewy mogły istnieć, nie mówiąc już o charakterystycznych dla lasów naturalnych drzewostanów w wieku terminalnym i wieku rozpadu, niezbędnych dla zachowania leśnej bioróznorodności. Problemem jest jednak znaczny opór w obejmowaniu ochroną najcenniejszych fragmentów lasów, które zachowały jeszcze naturalność - przykładów mógłbym dać wiele, ale się wstrzymam. Tak czy inaczej w mojej ocenie ok. 80% lasów nie posiada cech, które kwalifikowałyby je do ochrony i tam można by prowadzić gospodarkę leśną bez większego już zagrożenia dla przyrody, natomiast te pozostałe prawie 20% powinny być przeznaczone do szczególnej ochrony, w tym ochrony puszczańskich gatunków chrząszczy - aktualnie włąściwą w założeniach, ale teoretycznie możliwą do wdrożenia, właściwą ochroną objęte jest nie więcej jak 3% powierzchni lasów Polski (lasy parków narodowych i rezerwatów przyrody).
- Ukrywanie znalezisk gatunków chronionych przez właścicieli lub zarządców lasów (i nie tylko lasów) jest faktem, ale w pełni zrozumiałym - wykonawcy robót ziemnych także skrzętnie ukrywają fakty odkopania pamiątek przeszłości, bo to stwarza kłopoty biurokratyczne i narusza planowany przebieg prac - niech to porównanie wystarczy. A każdy w dobie bezrobocia dba o zagwarantowanie sobie miejsca pracy. Kiedyś, jak znalazłem Osmodermę w drzewie ściętym w ramach przygotowań do trzebieży (zagrażało bezpieczeństwu prac leśnych) i połupane na drewno stosowe opałowe i powiedziałem o znalezisku leśniczemu, który mnie z uprzejmości doprowadził do tego drzewa, bo wysypała się z niego "kupa próchna z dużą ilością białych, dużych robaków", prosił mnie na miejscu i jeszcze kilkakrotnie telefonicznie i za pośrednictwem wspólnego znajomego, bym nie wydał faktu że mnie powiadomił o swej obserwacji i doprowadził do drzewa jego przełożonym z nadleśnictwa "bo straci pracę" - prośbę spełniłem i nie wydałem leśniczego, a by sprawa przypadkowo się nie wydała złamałem obywatelski obowiązek konieczności zgłoszenia w RDOSiu faktu zniszczenia siedliska gatunku naturowego na terenie Obszaru Natura 2000. I nadal tak będę robił, gdy spotka mnie podobna sytuacja w przyszłości.
Chyba już wystarczy. Pozdrawiam Wszystkich
Lechu B.