Przygody z muzeami

Ciekawostki, różności, inne sprawy.
Jarek Kania
Posty: 6
Rejestracja: czwartek, 18 marca 2004, 16:48

Przygody z muzeami

Post autor: Jarek Kania »

Witam wszystkich, to mój pierwszy wpis na tym forum. Jestem bardzo zadowolony, że takowe jest i cała interesująca strona. Zanim przejdę do tematu w zamieszczonego "topiku" przedstawię się i wyłuszcę do czego zmierzam. Jestem chrząszczarzem - taksonomem, zajmuję się głównie ryjkowcami z Orientu i Afryki, pracuję we Wrocławiu na Uniwerku od 1986 roku. Wszystkie niemal wolne chwile poświęcam preparowaniu, oznaczaniu i pisaniu prac. Zajmuję się chrząszczami tropikalnymi, więc jak domyślacie się mam do czynienia z nowymi gatunkami dla nauki (po amatorsku kolekcjonuję również inne owady). Ale aby zrobić rewizję jakiegoś rodzaju, stwierdzić czy dany okaz reprezentuje faktycznie nowy gatunek dla nauki, należy wypożyczać typy z muzeów, bo opisy, niekonieniecznie nawet te XIX-wieczne, ale i te "świeże" najczęściej są lakoniczne i nic nich nie wynika. Trzeba typ mieć w ręku, pod binokularem, wypreparować aparat kopulacylny, zwrócić uwagę na cechy, na które inni nie zwracali uwagi, porównać itd...
Po przejściu z etatu technicznego na etat asystenta zaproponowano mi zrobienie doktoratu. Zawsze najbardziej kręciły mnie ryjkowce krótkoryjkowe i fauna afrykańska, więc długo nie zastanawiając się wybrałem rodzaj do rewizji z tamtego terenu. Musiałem sprowadzać typy i materiały nieopracowane. Powoli "wchodziłem w grupę". Przysyłano mi okazy z Budapesztu, Berlina, Drezna, Eberswalde, Tervurenu, Genui, Paryża i inn. O Warszawie nie wspominam, bo tam "siedziałem w kolekcji " przez miesiąc dzięki uprzejmości kolegów A. Jadwiszczaka, A. ślipińskiego i D. Iwana. Współpraca z wszystkimi muzeami była bardzo sympatyczna. Wysylałem prośby o konkretne okazy, otrzymywałe je bardzo szybko. I coś w pewnym momencie się zawaliło... W 1998 roku odesłałem do British Museum kilkanaśnie typów. Po 6 miesiącach od wysłania paczki (a do BMNH należy odsylać materiały bez zwłoki, nie nie chcą potem wysylać nowych) dostałem ponaglenie. Zdziwiłem się ogromnie. Piszę do nich, oni do mnie. Nie będę Was zanudzał korespondencją, jaką miałem z trzema zmieniającymi się w ciągu 7 lat kuratorami. Faktem jest że, przez ten czas nie mogłem nic wypożyczać "bo zalegam z materiałami". Pod koniec zeszłego roku znowu zmienił się w BMNH kurator kolekcji chrząszczy. A co zmiana, to porządkowanie rewersów. Znowu nagonka na mnie. żyć mi odechciało. że ja ich TYPY tyle lat u siebie mam i pewnie uwazam je jako swoje okazy. Więc odpisuję, że wysłałem, że nie moja wina, albo poczta nawaliła albo .. (już im miałem nawet napisać o uprowadzeniu przez kosmitów) nie wiem co. Po paru miesiącach od ostatniego mojego do nich listu, czyli dokładnie dziś, przed dwoma godzinami dostałem e-maila od obecnego kuratora z przeprosinami. Paczka się odnalazła w dziale Lepidoptera. Pani, której odsylałem paczkę, na jej nazwisko, jest już kuratorem kolekcji motyli i paczka trafiła za "jej nazwiskiem" tam, a nie na dział chrząszczy, że przepraszają i mają nadzieję na owocną współpracę...

...A ja przez siedem!!! lat nie mogłem nic od dostać do opracowania. Angielska flegma?
Chciałbym się z kolegami podzielić jedynie moimi odczuciami po przeczytaniu wiadomości. "SUPER! Wresczcie będę mógł wypożyczać materiał z BMNH i pisać nie jedną pracę na rok, ale 3-4", ale po chwili moje pozytywne emocje opadły. O nich nie napiszę, bo admin by mnie zablokował. A mam nadzieję tu zagościć wiele razy.
Awatar użytkownika
Marek Przewoźny
Posty: 1414
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: Marek Przewoźny »

Może to Muzeum i ta pani wzięła siobie za wzór kolegów anglików z Monty Pythona.
Jarek Kania
Posty: 6
Rejestracja: czwartek, 18 marca 2004, 16:48

Post autor: Jarek Kania »

Panie Marku, mi tu pachnie Benny Hillem. :o)

A tak poważnie, to ta cała sutuacja sprawiła, że "rozgrzebane" rewizje kilku rodzajów mam w szufladzie. Paru gatunków nie mogłem opisać. Zająłem się innymi sprawami, które nie wymagały ściągania typów. Opisy, rysunki pozostałych gatunków mam zrobione, pozostały niepełne diagnozy i klucze do oznaczania gatunków... Czekają jedynie na pojedyńcze typy z kolekcji Marshalla, Pascoe czy Jekela, bo bez nich nie ruszę. Normalnie jak teraz już na zimno na to spoglądam to mnie zalewa :o(

Swoją drogą miałem też wcześniej podobny, ale bardziej sympatyczny przypadek w innej kolekcji, mianowicie z Muzeum w Berlinie. Swego czasu kuratorem chrząszczy był dr. F. Hieke, bardzo sympatyczny starszy pan, z którym swobodnie dogadywalem się nie znając niemieckiego ni w ząb, po rosyjsku. Byłem tam z wizytą, jakiś tydzień w zimie 1995 roku. Odwiozłem materiały wcześniej wypożyczone i "buszowalem w kolekcji" wybierając do opisania nowe robale. Po tygodniu otrzymałem zapakowane chrząszcze, które zabrałem z sobą, podpisałem rewers i wróciłem do Wrocławia. Za kilka dni dostałem list, że poprzedni rewers jest nierozliczony. "Robali niet". Więc natychmiast odpisuję, "Herr Fritz, pudełko z chrząszczami (takie niebieskie), z wszystkimi okazami przekazałem panu, a pan je umieścił na szafie w swoim gabinecie" Po kilku dniach przyszła odpowiedź. "Przepraszam za zamieszenie, pudełko faktycznie bylo w moim pokoju"
Niemiecka dokładność :o)
admin
Administrator
Posty: 1595
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 03:41
Lokalizacja: Tomaszów Maz.
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 5 times
Kontakt:

Re: Przygody z muzeami

Post autor: admin »

Jarek Kania pisze:... O nich nie napiszę, bo admin by mnie zablokował. A mam nadzieję tu zagościć wiele razy.
Panie Jarku!
Bardzo miło, że Pan zaszczycił FORUM swoją osobą. Niech Pan pisze co się Panu żywnie podoba! - jest demokracja. Ja tutaj "tylko sprzątam", a jeśli miałbym ingerować, to tylko w takich przypadkach, gdy należy coś ewidentnie poprawić, komuś pomóc On-line
lub, o czym ostatnio myslę... gdyby ktoś anonimowo zechciał kogoś po nazwisku "poprztykać", to niestety, taki post bedę musiał usunąć. Jesli ktoś się podpisuje pod swoim postem - nie ma problemu, aczkolwiek namawiałbym wszystkich raczej na opowieści entomologiczne i porady (wszak to forum entomlogiczne) a nie na personalne utarczki. I życzę sobie, ażebym nigdy nie musiał "z prawa admina" korzystać :-)
pozdrawiam Wszystkich Forumowiczów, admin
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Re: Przygody z muzeami

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Jarek Kania pisze:Po 6 miesiącach od wysłania paczki (a do BMNH należy odsylać materiały bez zwłoki, nie nie chcą potem wysylać nowych) dostałem ponaglenie.
Witam serdecznie,
Ja jestem amatorem, z czym wiaze sie troche problemow z pozyczaniem materialu wlasnie z Londynu (jak dotychczas jest to jedyne muzeum, ktore wymagalo ode mnie podczepienia sie pod "profesjonalnego" entomologa, ktory by byl odpowiedzialny za material). Poza tym kontakt z Martinem Brendellem (on akurat jest odpowiedzialny za Staphylinoidea) jest swietny. Mam mala uwage do tego, co napisales wyzej - otoz Londyn zyczy sobie, zeby material odsylac im ubezpieczony, co za tym idzie nawet jakby sie chcialo to nie mozna im odeslac paczki inaczej, jak poleconym. A tym samym w przypadku jakichs problemow zawsze ma sie w reku kwit, ktory mozna im pokazac na dowod wyslania materialu (ja odsylam typy do wszystkich muzeow poleconym, wlasnie po to, zeby w razie czego miec jakis dowod wysylki).
A ze swojej strony moge powiedziec, ze najdziwniejszy kontakt do tej pory jesli chodzi o kustoszy to mialem z Michelem Brancuccim z Bazylei. Facet bardzo dlugo milczy, po czym ni z tego ni z owego zjawia sie paczka z typami... Na standardowe pytanie czy mozna wyciagnac kopulatory znowu dlugie milczenie, po czym przychodzi mejl z trescia "O.K."... I tak caly czas, widac taka specyfika czlowieka.... Z kolei najdluzszy transport to DEI - Lothar Zerche zwykle wysyla material czyms, co sie nazywa "Deutsche Express" i z Eberswaldu do Japonii idzie 2-3 miesiace...
pozdrawiam,
Pawel
Jarek Kania
Posty: 6
Rejestracja: czwartek, 18 marca 2004, 16:48

Post autor: Jarek Kania »

Posty o Poczcie Polskiej i Paczkach przeniosłem do osobnego tematu https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?t=88
admin
Koledzy, widzę że sens mojego postu został trochę przekierowany na stronę listonoszy, a nie o to mi chodziło. Poczta pocztą, chwała jej za to że istnieje, bo sami musielibyśmy się fatygoć po zbiory na drugi koniec świata i sami odwozić robale. Mimo wszystko, choć sam mam złe doświadczeniaz przesyłkami, to jednak działa dzięki Bogu. A o co mi chodziło w "topiku"? Mianowicie o to, że pożyczam materiały z wielu muzeów, z różnych stron świata, i że ja sam siebie i kuratorzy wielu kolekcji (mam nadzieję) uważają mnie za osobę wiarygodną. I o to, że przygoda z BMNH jest specyficzna od samego początku. Nie wiem czy wynika to z charakteru samych Anglików, z faktu czy pani "Brown" powinna się zajmować kuratelą nad zboiorem, czy też że pan "Smith" powien dalej pracować jako portier, bo przekierował korespondencję z jednego działu na drugi nieprawidłowo, czy też z powodu, że ja jako petent, bez sprawdzenia wszystkich okoliczności jestem od razu uważany za winowajcę całego zajścia, bo nie jestem Anglikiem. Nikt w BMNH nie pomyślał przez tyle lat, że to u nich mogła zajść pomyłka. Winnny jest "szaraczek" z Polski, który z łaski dostał materiał do opracowania.

Już na samym początku ostrzegano mnie przed tym muzeum. "Nawet nie pisz bo i tak nie dostaniesz okazów! Jak ci wypożyczą to od razu odsyłaj, bo więcej nie dostaniesz chrząszczy (nawet się zastanawiałem, czy otwierać paczkę, czy nie, tylko zanosić ją po otrzymaniu na pocztę i odsyłać) Pewnikiem jest jedno - z BMNH dostajesz materiał do opracowania, jak jesteś doktorem. I jak już ktoś wcześniej napisał, ktoś kto doktoratu nie ma musi się podłączyć pod inną osobę aby dostać okazy.

I okazuje się, że to TY, kolego wypożyczający materiały, jesteś potencjalnym "złodziejem", osobą która chce targnąć się na brytyjską koronę. I że nikt z Anglików nie pomyśli, że bajzel może być wszędzie, nie tylko na "kontynecie" ale również na "wyspach".

I co najgorsze - siedem lat w plecy. Tylko to mnie boli
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Jarek Kania pisze:Już na samym początku ostrzegano mnie przed tym muzeum. "Nawet nie pisz bo i tak nie dostaniesz okazów!
He, he, ja to ciagle slysze o Paryzu, kiedys bede musial pogrzebac w typach Croissandeau, wiec predzej czy pozniej sam sie przekonam.
A co do siedmiu lat w plecy, to fakt, mozna sie zdenerwowac. Ja z Londynem to szczerze mowiac nie wiem co zrobic, wyglada na to, ze jak sie jest amatorem to nie ma sensu deponowac u nich swoich wlasnych typow, mimo szczerych checi, bo potem moze sie zdazyc, ze bede mial problem z dostepem do nich. Na razie pozyczalem pare razy dosc cenny material, ale jak juz pisalem, tylko dzieki temu, ze mam pod reka kogos, kto bierze na siebie odpowiedzialnosc za te paczki. Jak wroce do Polski znowu bede musial kogos takiego znalezc, a z tym moze nie byc latwo.
W sumie problemy z materialem maja tez druga strone - czasem muzea nie sciagaja od ludzi okazow i cos jest przez wiele lat niedostepne, bo jakis wielki boss trzyma typy u siebie w szufladzie, przedluzajac sobie tylko z roku na rok termin zwrotu. Ja sie tak rozbilem o rewizje pewnej ciekawej grupy Scydmaenidae, nazbieralem material z kilku muzeow, brakowalo mi tylko doslownie paru typow. A tu sie okazalo, ze od dobrych kilku lat pewien czlowiek trzyma te typy u siebie i nikt nie wie, kiedy zwroci... Jeszcze profesjonalny, znany w swiecie entomolog moglby w takiej sytuacji probowac pozawracac glowe dyrekcji muzeum, ale jakis amator nic na to nie poradzi... No i musialem oddac material i machnac reka na opracowanie tej grupy, a z tego co wiem, to do dzisiaj zadna praca na jej temat nie wyszla i ten sam czlowiek caly czas trzyma te kilka kluczowych okazow u siebie, jak nic bedzie juz wlasnie jakies siedem latek...
pozdrawiam,
Pawel
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

deponowanie typów ...

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Jeśli ma się to szczęście i posiada się jakieś typy w swoich zbiorach, to - moim zdaniem - lepiej zdeponować je w Polskich muzeach. NHM w Londynie to szczególny przypadek. Tam nawet za użycie niekomercyjne małego "zdjątka" chcieli ode mnie 129ł - pogodniłem ich z hukiem i skorzystałem ze zdjęć z muzeum w Hondurasie. Ale fakt, że w Londynie mają największe zbiory nie ulega wątpliwości.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprawy entomologiczne”