Polskie Forum Entomologiczne

Ile te motyle moga byc warte?

pokazany gadżet jest bardzo trudny do wyceny.
Widać, że to rzecz historyczna.
Szkoda, że brak pazia królowej, a bielinek, wietek, skalnik i dwie rusałki nie mają odwłoków.
Gdyby zbiór był kompletny a okazy nie były uszkodzone, posiadałby pewną wymierną, konkretną wartość, a w takim stanie może być ciężko znaleźć na niego kupca.

100 PLN?

Zapewne znikł na czas wyceny bo ktos nie doczytał, że lista gatunków objętych ochroną się zmieniła...

5x6 motyli + gablotka plus ręczna robota. Całość wyceniłbym na 200 zł, ale ostatecznie cena zależy od tego, ile da kupiec.

Jedynie dwa motyle (H. alcyone i A. optilete) są rzadsze. Pozostałe to nasze najpospolitsze gatunki motyli dziennych. Okazy nie mają metryczek, więc faunistycznie są bez wartości. Prywatny kolekcjoner tego nie kupi. Może jakieś muzeum?

Podsumowując, jedyne rozsądne wyjście to przekazać nieodpłatnie do jakiejś jednostki muzealnej. Samopoczucie dobrze spełnionego obowiązku "bezcenne". Jakby co to  Zbiory Przyrodnicze UAM w Poznaniu się tym zaopiekują i zabezpieczą. Kontakt przy takim rozwiązaniu może być do mnie.

Faktycznie, nie widać etykiety pod żadnym z okazów, co stawia pod znakiem zapytanie przydatność tej kolekcji do celów naukowych.
Teoretycznie dydaktycznie można ten zbiór jakoś wykorzystać.
Chyba można.  

200 PLN.
Po praz pierwszy.
Po raz drugi.
I po raz trzeci.
Kupione przez oferenta z Tomaszowa Mazowieckiego z Alosterna ingrica w awatarze.  

Maleńki off-topik:

W jednym z ostatnich odcinków teleturnieju "Jeden z dziesięciu" podało pytanie:
- Czy paź królowej występuje w Polsce?
Twierdząca odpowiedź uczestnika została okraszona "profesjonalnym" komentarzem prowadzącego o takim oto wydźwięku:
- Nie tylko występuje, ale podlega ochronie!


Może Autor niniejszego wątku oglądał ten program?

Dodam że motyl opisany jako Dostojka niobe to jest na 100% Laodyce, co świadczyło by o bardzo amatorskim przygotowaniu całej gabloty. To chyba taka typowa gablotka produkowana na sprzedaż, do dekoracji.  Do tego przeplatka opisana jako dictynna (czyli na dzisiejsze diamina) tez mi się jakoś nie widzi, nawet uwzględniając potencjalne wyblaknięcie. To chyba będzie atalia/britomartis, ale z takiej fotki się nie podejmuje określać

Adam, zaproponowałem wycenę, natomiast osobiście nie kupiłbym tego bo mi to jest  do NICZEGO nie potrzebne. Pisałem, że cena zależy od kupca. Robienie z tego licytacji w Twoim wykonaniu jest bezsensowne jak również stawianie mnie w roli kupującego. I proszę nie zmieniaj sensu postów piszących, bo przez takie podejście do sprawy niektórzy nie piszą tu na Forum, by uniknąć niepotrzebnych nieporozumień. Może to miało być śmieszne, ale mnie nie rozbawiło.

Wracając do wyceny czyli oceny tego "wynalazku". Pomysł z przejęciem przez muzeum jest bardzo kiepski. Muzea jeśli już mają posiadać zbiór entomologiczny, to musi mieć on wartość naukową. Te okazy bez metryczek nie stanowią żadnej wartości muzealnej i byłyby dla muzeum jedynie kłopotem, tak mi się przynajmniej wydaje.

Jeśli mam być szczery to najrozsądniejsze jest przekazanie tej gablotki do jakiejś szkoły, żeby dzieciaki miały coś poglądowego dotyczącego owadów.
Z przykrością stwierdzam, że nie dałbym za to złamanego grosza. Brutalne to niestety.

Upraszam o większą dawkę wiosennego poczucia humoru!!!
Wątek ma tytuł: Wycena, a nie: Aukcja czy Licytacja, więc chyba dla każdego jest oczywiste, że pisząc o Tobie Jacku jako o "oferencie", po prostu ŻARTOWAŁEM!

A wracając do wyceny należy zaznaczyć, że tego typu "fanty" nie mają konkretnej, stałej, mierzalnej czy możliwej do precyzyjnego określenia wartości przeliczanej na PLN.
Innymi słowy: pokazana gablota jest warta tyle... ile ktoś jest skłonny za nią zapłacić.
Podaliśmy tu orientacyjne sumy w przedziale 100 - 200 PLN, nie znaczy to jednak, że w ten sposób ustaliliśmy faktyczną jej wartość. Czy nasze spekulacje mają jakiś sens i czy przełożą się na realia?
Któż to może wiedzieć?      

Znawca nie dałby pewnie za taką gablotę nic. A nieznawca - mógłby i zapłacić, zależnie od tego jak się nie zna tudzież jak się tym zauroczy. Tak sobie myślę - może ładnie wypreparowane 3 polskie motyle, zwykłe, acz kolorowe, w estetycznej gablocie z drewna bukowego, z możliwością powieszenia na ścianie / postawienia - to może i ktoś by kupił komuś na prezent, dając powiedzmy od 50 do 90zł. Było kiedyś mnóstwo gablotek z motylami z Polski i zagranicznymi do sprzedaży na allegro. Pewnie nadal jest tego full na ebajach itp.
Natomiast zaprezentowana kolekcja - cóż.... Wartość jest wtedy gdy jest rynek, czyli dwie strony transakcji. "Obiektywnej" wartości nie ma
Powodzenia w sprzedaży

Nie masz racji i jest to jedyna opcja zabezpieczenia przed zniszczeniem, bo autor wątku jak nie sprzeda to co zrobi? Wartość naukowa i muzealna to dwie różne rzeczy. Rolą muzeów jest także dbanie o dziedzictwo jakie by ono nie było .

Jakoś sobie tego nie wyobrażam, aby muzeum przyrodnicze chciał brać taką gablotkę i zajmować się jej ochroną. Ale może po prostu jestem w błędzie.

Skoro:
"Obiekt muzealny – przedmiot o szczególnej wartości naukowej, historycznej, artystycznej lub kulturowej, przechowywany i wystawiany na pokaz w muzeach itp. obiektach w celach edukacyjnych, pamiątkowych, ochronnych", to ja - w świetle tego, co dotychczas przedstawił nam Autor wątku - też nie bardzo sobie wyobrażam jakie muzeum mogłoby by być zainteresowane tą gablotą???  

Niemniej być może mamy tu do czynienia z jakąś jeszcze bliżej nam nie znaną i nie oszacowaną wartością, którą doceni jakaś instytucja czy inny ewentualny nabywca?

To wyglada jak 40 letnia gablotka ze szkoly. Zanies ja tam moze przygarna.

A tak na marginesie. Kupujemy emocjami czy nam sie podoba czy nie. Jezeli z ta gablota nie idzie historia to nikt tego nie kupi. Nie ma w niej nic wyjatkowego (mowie o motylach, drewnie).

Obiekt spełnia wszystkie te kryteria, więc chyba czegoś nie rozumiesz.
A ogólnie. Każde muzeum wystawia tylko jakiś drobny procent najcenniejszych lub tematycznych eksponatów, setki tysięcy są w magazynach. Zabezpieczone (ochronione). Pokutuje stwierdzenie, że okaz bez etykiety nie ma żadnej wartości. To nie jest do końca prawda. A co do przekazania do szkoły to jeśli ktoś ma w rodzinie nauczyciela, albo ogląda telewizję to nie ma złudzeń. Łatwiej będzie sprzedać niż znaleźć chętną szkołę.