Problemowy chrząszczyk
Problemowy chrząszczyk
Witam. Przedwczoraj znalazłem na mleczu Takiego zielonego chrząszcza długości ok 1cm i drugiego podobnego proporcjami ale mniejszego i ciemniejszego. Dorzucam zdjecie jeszcze jednego gdyby ktoś chciał go oznaczyć
- Załączniki
- Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (40.67 KiB)
- Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (46.66 KiB)
Postaram się Mam jeszcze jeden okaz ale znacznie ciemniejszy i o jakieś 3 mm mniejszy ale jego też spróbuje z kluczem Ogólnie w ciągu ostatnich 4 dni (przy opadach deszczu lub zaraz po) około 50 gatunków chrząszczy, głównie ryjkowcowate i stonkowate. Będę miał roboty na przyszły weekend Co było ciekawe to na mleczu również znalazłem dwa Dermestes lardarius i wyglądało jakby go wcinał Szczerze mówiąc bardziej bym się go spodziewał w szafie Mam jedno pytanie. Czy oczyszczać chrząszcze z pyłku?
Kwiatowego - oczywiście tak Możesz najwyżej w jakichś notatkach - o ile je prowadzisz - odnotować w jakich okolicznościach dane osobniki zostały znalezione.tempelik pisze:Mam jedno pytanie. Czy oczyszczać chrząszcze z pyłku?
A co do imagines skórników, to dość często można spotkać je na kwiatach - głównie mniejsze, jak Attagenusy czy Anthrenusy, ale i większe gatunki też się tam zdarzają.
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Czyszczenie chrząszczy mocno ufajdanych w różnych rzeczach (pyłek, ziemia, próchno, gówno) jest o niebo łatwiejsze, jeśli pozwoli się żywym osobnikom połazić trochę w naczyniu z trocinami, piachem, kawałkami bibuły itp. Dotyczy to zwłaszcza brudu z tego ostatniego gatunku wymienionego w nawiasie . Jeśli w grę wchodzi materiał już zabity, to ja zwykle wsypuję wszystko z zatruwaczki do szklanki, szalki czy dowolnego innego naczynia z wodą, trochę pobełtam i dopiero wtedy preparuję, wyciągając po kilka chrząszczy na bibułę. Ma to taki plus, że drobne okazy nie wysychają w czasie pracy i usuwane są też wszelkie śmiertelne wydzieliny, które mogłyby posklejać np. czułki. Jeśli trzeba dokładniejszego oczyszczenia materiału słabo zwilżanego przez wodę, czasem mocno usyfionego, to przepłukuję okazy acetonem technicznym, który dobrze wszystko zwilża i pozwala zwykle łatwo usunąć drobne cząstki uciążliwego syfu. Ta ostatnia metoda sprawdza się w przypadku np. moich ciągle tylko do połowy obrobionych materiałów japońskich, które zapakowane w koperty i zostawione do wyschnięcia w ciągu kilku dni zostały masowo opanowane przez rozkruszki (u nas nie ma takiego problemu, ale w krajach z dużą wilgotnością powietrza i wysokimi temperaturami te cholery włażą wszędzie), co wprawdzie zostało w porę zauważone i zamrożenie lub zagazowanie usunęło ryzyko zniszczenia okazów, ale pozostały miliony martwych rozkruszków zasyfiające wiele próbek. Woda ich nie zmywa, a kąpiel w acetonie z delikatnym wstrząsaniem działa cuda.tempelik pisze:A jaki sposób jest proponowany aby nie uszkodzić okazu?
Okazy duże i mało delikatne można wprost czyścić pędzelkiem, a nawet "odkuwać" jakiś grubszy syf igiełką, nie mówiąc o kąpieli w detergentach i płukaniu potem w wodzie; małe i delikatne chrząszcze wymagają odrobiny pomyślunku i rozsądku, żeby za czyste dołki w pokrywach nie zapłacić urwaną głową...
Paweł