U mnie dosyć opornie z rozminowywaniem, zwłaszcza porównując z ubiegłymi sezonami. Wyniki nader skromne.
Do tej pory w sumie porywające 15 szt. w następującym przekroju gatunkowym:
- Phyllonorycter roboris,
- Phyllonorycter salictella,
- Parornix finitimella,
- Parornix carpinella,
- Dialectica imperialella,
- Leucospilapteryx omissella,
- Coptotriche gaunacella
Tak po prawdzie przyczynę niepowodzeń w sporej części poznałem w tym wątku, a ściślej w tym poście:
Jarosław Buszko napisał(a):
Z reguły wszystkie gatunki z rodzaju Stigmella, które zimują w stadium poczwarki, mogą być przenoszone do wylęgu w temperaturze pokojowej już po pierwszych przymrozkach. Natomiast gatunki z rodzaju Ectoedemia zimują w stadium dorosłej gąsienicy i nie reagują na przyspieszanie wylęgu. W ich przypadku należy poczekać do kwietnia. Podobnie zachowują się niektóre gatunki szrotówków, np. Phyllonorycter spinicolella i P. cerasicolella.
tak się NIESTETY składa że próbowałem już "przyspieszać" Phyllonorycter spinicolella, corylifoliella i lantanella - te dwa ostatnie zachowują się zapewne podobnie bo także zimują w stadium gąsienicy.
Cóż, wróciły zatem z powrotem do "zimnicy" - jednak nie wróżę już sobie powodzenia w tejże hodowli. Takie ocieplanie i ochładzanie na przemian, prawie zawsze kończy się tak samo...
Nic to - za rok będę mądrzejszy.
Jedynie z Ph. cerasicolella są jeszcze jakieś widoki bo tego materiału nie zdążyłem jeszcze wnieść do mieszkania.
Przy okazji pytanie do tych saperów którzy hodowali coś z Eriocraniidae. Jak te bestie znoszą skracanie zimowania? Na razie 3 tygodnie w ciepłym i...