Polskie Forum Entomologiczne

Zmienilem "obejżeć" na "obejrzeć" i przesunąłem post z działu FOTO-Oznaczanie (czemu ten?) do Zbiory Entomologiczne.

Dodatkowo zamieszczam screena docelowej strony dla łatwiejszego zorientowania się w sytuacji, z tytułu bowiem nie wynika nic konkretnego.

może i warto, jak kogoś kręci parę tysięcy $ w "trumnach" ... kasa to nie wszystko... choć dla niektórych wszystko, poszpanować zakupami można

Bede zlosliwy bo mnie to wkurza. Pomijajac calkowicie fakt zabijania, rozumiem, ze nalezy wsadzac w gabloty tylko motyle o wartosci ponizej 1 dolara, wtedy bedzie dobrze tak?

Mnie się takie pazie w gablotach podobają, mają duzy ładunek estetyczny i naukowy (przy odpowiednim podejściu). Jesli do tego mają jeszcze wartośc $ to nie ma w tym nic złego. Zbliża się Giełda w Częstochowie, za tydzień jeszcze w Pradze i pojdą w ruch duże (!) kwoty pieniędzy i to zarówno puszczone przez amatorów piekna skrzydel motyli jak i specjalistów od małych chrząszczy.

"Trumną" również można nazwać każdą inną gablotę z rzędami martwych owadów. I tu masz Bartek rację, że bronisz pazi (wiem, że masz). A że do często działka "kolekcjonerów"... no cóż, nie tylko pazie kolekcjonerzy kolekcjonują, nie każda gablota jest stworzona do celów naukowych, dydaktycznych, chociaż jesli juz ktoś decyduje sie zabijac to przynajmniej powinno mieć to taki cel.
Pozdrawiam.

To wszysko to temat rzeka, mozna napisac wiele akapitow.

Nie widze problemu, jezeli ktos wydaje pieniadze na cos co teraz nieczmu nie sluzy. Gdzies, kiedys, potem te wszyskie duze kolekcje trafiaja w odpowiednie rece, np. do muzeow (nawet jezeli nie to patrz nastepny akapit). Poza tym zna ktos tego czlowieka? Czy tak sobie jedziemy po nim bo fajnie.

Dobrze, ze ludzie chca placic za owady, daje to mozliwosc oderwania miejscowych od najprostszego sposobu zarabiania - w taki czy inny sposob niszczenia lasu. Owadow nie wyzbieraja nawet gdyby chcieli.

daje to mozliwosc oderwania miejscowych od najprostszego sposobu zarabiania - w taki czy inny sposob niszczenia lasu

Bartek poruszył bardzo ważny problem. Oglądałem kiedyś taki film o farmie motyli w Kostaryce. Miejscowi indianie dali się przekonać, by zamiast niszczyć tropikalną puszczę (tzn. wycinać drzewa), wykorzystać te miejsca do zbierania motyli. Motyle te kupowano od nich i sprzedawano kolekcjonerom. Szybko się przekonali, że więcej zarabiają na motylach niż na drewnie. Te motyle trzeba jednak potem sprzedać - stąd rozbudowany system giełd entomologicznych i sprzedaży internetowej. Rzadko kiedy możemy jakieś zjawiska rozpatrywać w kategorii "czarno-białej".

Kolejnym aspektem jest to, ze grupa osob kolekcjonujacych owady, czy to z powodow estetycznych czy np. naukowych, starzeje sie. Ich zbiory staja sie kompletniejsze. Jest coraz mniejsze zapotrzebowanie na owady, nazwijmy to, latwo dostepne, pospolite. Chcemy owadow rzadkich, wyjatkowych i przede wszystkim tanich. Ceny spadaja, bo musza, inaczej nie bedzie mozliwosci sprzedania owadow, to z kolei powoduje, ze dla typowego zbieracza - jednej osoby - staje sie to nieoplacalne.

Dodatkowa rzecza jest inna mentalnosc. Rdzenni mieszkancy - nie wiem jak indianie z Ameryki Poludniowej, ale Papuasi tacy sa -calkowicie inaczej podchodza do rzeczy, pieniedzy, posiadania. Chca teraz, dzisiaj. Jutro jeszcze nie ma, nie ma sie nad czym zastanawiac. To wszysko sie powoli zmienia, przejmuja kulture zachodu (stety/niestety), jednak jezeli nie ma nad nimi osoby, ktora koordynuje ich dzialania, dzialalnosc jaka jest zdobywanie materialu entomologicznego rozsypuje sie i najczesciej wracaja do innych zajec. Mielismy IFTA czy WAU Institue w PNG juz nie ma

Do tego dochodzi ciezki teren. Jest droga, jest deszcz, nie ma drogi, itd, itd.

Tak jak napisal wyzej Antek, nic nie jest czarno-biale i ciezko jest ot tak ferowac wyroki.

bartek.g pisze:Bede zlosliwy bo mnie to wkurza. Pomijajac calkowicie fakt zabijania, rozumiem, ze nalezy wsadzac w gabloty tylko motyle o wartosci ponizej 1 dolara, wtedy bedzie dobrze tak?

totalnie nie zrozumiałeś, o czym napisałem ... jakoś nie mogę dojrzeć etykiet pod motylami za $$$$... może jestem ślepy (a deko jestem ) ... więc podtrzymuję , to co napisałem
BTW: w zeszłym roku widziałem lepszy film o japońskim handlarzu na Borneo czy N.Gwinei, przyjeżdża parę razy do roku do wiochy z walizką kasy i skupuje od tubylców, to co nałapali... CITES'ów masa... w jego magazynie sklepowym regały pojemników z "kopertami"... więc jeśli kogoś to kręci... to jego broszka