Strona 1 z 3

Łowy na przynętę.

: środa, 5 sierpnia 2009, 23:39
autor: jon
Nareszcie działa :) Lecą sówki jak opętane. Tylko oczy im się świecą w świetle latarki. Czekam na jakąś wstęgówkę.

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 00:32
autor: wojtas
Ja tez czekam na jakąś wstęgówkę ale czy przyleci to sie okaze. Narazie cały czas po kilka pospolitych sów. Ja mam gnijące owoce śliwki jako przynęte choć do mojej szerszeniowej pułapki z wina wiśniowego też lecą.

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 12:43
autor: HELMUT
Ja mam od kilku lat wystawioną samołówkę przynętową(lejek z zamocowanym wiaderkiem),na szalkę wlewam piwo zmieszane z miodem,też nieżle wabi!!Muszę jednak przyznać że to najgorszy rok od kilku lat :sad:W tym roku pierwsza wstęgówka złapała się 27lipca-nupta!! :grin:

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 15:45
autor: Łukasz Buglowski
wey ta wstęgówka to szaro-czerwona?
ciocia mi ją przyniasła w słoiku ale wypuściłem ją na wolnośc :evil:
:oops: :roll:

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 16:29
autor: jon
na drugi raz nie masz co liczyć na ciocię

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 17:27
autor: Łukasz Buglowski
ale ja wypuściłem
byłem mniejszy i nie umiałem go zabić :cry:
teraz gdyby takiego przyniosła to by już był w gablotce hehe

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 22:11
autor: jon
Czy ktoś ma doświadczenia przy łowach na przynętę w sensie ustawienia podłoża? Mianowicie czy lepsze jest ustawienie pionowe, tak aby ćmy mogły na tym siadać głową do góry? czy nie ma to znaczenia i może np. kawałek płótna leżeć sobie rozłożone na stole?

: czwartek, 6 sierpnia 2009, 22:15
autor: wojtas
Ja nigdy dotąd nie próbowałem poziomo ( w tym roku pierwszy raz) ale na pionowe przylatywały.

: sobota, 8 sierpnia 2009, 12:12
autor: Tawulec
Ja korzystam z przynęty dżemowej- śliwkowy z pigwowym wymieszany z winem i spirytusem. Takim czymś smaruję drzewa. Staram się unikać sosen, jakoś najwięcej siedzi na dębach... Do tej przynęty przylatywały mi nupty, promissy i sponsy. Promissy- niestety, zawsze wyjechane. W zeszłym roku 6 sztuk, praktycznie żadna nie nadawała się do zbioru. Było to na początku sierpnia. Ciekawe dlaczego w lipcu nie było ani jednej...

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 09:25
autor: wojtas
Wczoraj wreszcie przyleciał pierwsza wstęgówka.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 11:31
autor: Rafał Cieślak
Próbowałem różnych sposobów połowów na przynętę i różnych przynent. Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem. Jeżeli chodzi o powierzchnię to smarowałem pnie, wieszałem moczone paski tkaniny, wytlewałem ciecz wabiącą na gąbkę. Smarowane pnie i paski tkaniny dają najlepszy rezultat. Z tym że na pniach ciężko jest machać siatką, a jak podchodzi się za blisko to wstęgówki podrywają sie do lotu. Znowu paski tkaniny jeżeli są za mocno zwilżone, to siatka po takiej nocy nadaje się do prania. Ogólnie mówiąc metoda przynętowa jest bardzo dobra, szczególnie na różne gatunki wstęgówek. Chociaż bardzo rzadko przylatuje wstęgówka jesionówka.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 13:12
autor: Rafał Celadyn
Rafał Cieślak pisze:Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem
Jak już wcześniej w którymś z tematów powiedział Łukasz,nie jest tak ważne "z czego"
jest zrobiona przynęta ,ale jaka jest pogoda i miejsce.Przy suszy choćby wysmarowało się drzewo kawiorem i szampanem ( :wink: ),i tak efekty są mierne,parna wilgotna noc ,nawet z lekkim deszczykiem to optimum,a u mnie na taka się dzisiaj zapowiada... :smile: ,pozdrówki Rafał.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 14:02
autor: jon
Tawulec pisze:Ja korzystam z przynęty dżemowej- śliwkowy z pigwowym wymieszany z winem i spirytusem. Takim czymś smaruję drzewa. Staram się unikać sosen, jakoś najwięcej siedzi na dębach... Do tej przynęty przylatywały mi nupty, promissy i sponsy. Promissy- niestety, zawsze wyjechane. W zeszłym roku 6 sztuk, praktycznie żadna nie nadawała się do zbioru. Było to na początku sierpnia. Ciekawe dlaczego w lipcu nie było ani jednej...
Xawery bardzo bym chciał złowić takie wyjechane okazy promissy, bo to niemal gwarancja na to że są to zapłodnione samice. Wystarczy wziąć żywe, zapakować do słoiczka z gałązką dębu i jaja masz pewne. Jaja jak wiadomo zimują, więc zero problemu, a na drugi rok masz całe serie pięknych okazów z hodowli. Zresztą interesują mnie wszystkie Catocale do hodowli.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 14:03
autor: jon
Rafał Celadyn pisze:
Rafał Cieślak pisze:Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem
Jak już wcześniej w którymś z tematów powiedział Łukasz,nie jest tak ważne "z czego"
jest zrobiona przynęta ,ale jaka jest pogoda i miejsce.Przy suszy choćby wysmarowało się drzewo kawiorem i szampanem ( :wink: ),i tak efekty są mierne,parna wilgotna noc ,nawet z lekkim deszczykiem to optimum,a u mnie na taka się dzisiaj zapowiada... :smile: ,pozdrówki Rafał.
Właśnie zauważyłem taką zależność. To faktycznie optymalna pogoda. Zgadzam się.

Załączam tablice z dzieła Seitza na których umieszczono wszystkie wstęgówki jakie na tamten moment były znane. A znanych było sporo, bo ja do dziś nie mogę znaleźć niczego lepszego nt. wstęgówek. Palear - to palearktyka, a amer- to Ameryka Północna oczywiście. Do tego kilka ulubionych przez mnie fotek z netu. Autora niestety nie znam. Ale wstęgówki amerykańskie są przepiękne...

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 14:28
autor: jon
a spójrzcie na to tylko... normalnie tylko schrupać. Autor fotki Tommy Thompson.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 15:11
autor: Malko
Jon a masz te tablice w pdf? w sensie całej książki? podesłałbyś na e-mail?

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 15:51
autor: jon
Dawid, nie mam całej książki, ale rozmiary całego opracowania do kilkanaście płyt dvd. Wiem, że można to kupić gdzieś w postaci tiffa. Chyba na insectsupply. Nie mam żadnych pdf-ów niestety :(.

: wtorek, 11 sierpnia 2009, 16:35
autor: Malko
Ojej aż tyle? Ale objętość!! Zatem pościągam te Tablice:)

: środa, 12 sierpnia 2009, 20:21
autor: jon
Muszę opowiedzieć pewną historię związaną ze wstęgówkami, która może brzmi trochę naiwnie to jednak z czasem nabrała dla mnie jakiegoś wielkiego znaczenia. Otóż kiedyś, dawno, dawno temu w podstawówce jeszcze, kiedy to przeróżne czynniki kształtują w człowieku to, jaki potem jest, kim jest, kim chce być jakie ma marzenia itd. Pamiętam jak na lekcji biologii nauczycielka zapytała czy ktoś mógłby pomóc odnowić jej pomoce naukowe jakie znajdują się w tym gabinecie?. Oczywiście za dobrą ocenę. Podniosło się kilka rąk i kilku osobom dostało się do wykonania trochę drobnych napraw. Komuś przyczepić kości kręgosłupa szkieletu ludzkiego, komuś pokleić jakieś plansze, a mnie oczywiście wymienić pękniętą szybkę w poniemieckiej jeszcze gablotce w której na pierwszym planie była pięknie spreparowana i o dziwo wcale nie wyblakła Catocala fraxini. Sam się do niej zgłosiłem, więc ją dostałem do zrobienia. Było to w czwartej klasie, a ja już wtedy łowiłem motyle. Nigdy wtedy nie trafiła mi się fraxini w terenie, więc gapiłem się w nią jak w święty obrazek. Była podpisana literami gotyckimi, łaciną a pod nią jakieś kępki suchej trawy i kawałek brzozowej kory, obok kilka innych ciem w pozie spoczynkowej. Miały ukazywać mimikrę u motyli.
Po rozcięciu czarnej taśmy którą była oklejona gablotka i wyjęciu zbitej na dwie części szyby, zostałem naprawdę zaczarowany... bo ona nawet od spodu była piękna.
Po wycięciu szybki u szklarza gablotkę zakleiłem i oddałem do szkoły. Ale fraxini podziałała na mnie niczym klątwa mumii z grobowca. Od tej chwili ciągle miałem gdzieś w podświadomości piękne, barwne skrzydła ukryte pod skrzydłami maskującymi, szarymi, które na celu mają to, aby coś ukryć. Taki prosty schemat, sposób na życie. Nie obnoś się z tym co oczywiste, co jaskrawe niczym klown, ale zostaw dla innych jakąś tajemnicę...
Potem różne koleje życia sprawiły, że od motyli było raz dalej raz bliżej, ale jednak ciągle uporczywie wracały. Było i tak, że miało się ochotę to wszystko rzucić. Z czegoś zrezygnować na rzecz czegoś innego. I tak oto pozbyłem się w końcu i chęci zajmowania się ćmami i całości zbioru motyli nocnych. Po dziesiątkach hodowli, po naprawdę wielu nieprzespanych nocach na łowach z żarówką czy przynętami, przyszedł czas kiedy znów słychać szept, niczym omam, żeby znów do tego wrócić. I kalkulowanie i niechęć zaczynania wszystkiego od nowa... Trwało to dość długo, bo aż kilkanaście jak nie więcej lat... i znów oto pojawiła się niczym czarodziej, mag czy inny alchemik... alchymista mianowice... Catephia alchymista... i znów mnie do głębi zaczarowała... Znów jestem pod urokiem nie tylko dzieci słońca ale i dzieci mroku... i niech tak zostanie. ;)

: środa, 12 sierpnia 2009, 20:27
autor: Tawulec
Jon, Ty się marnujesz. Oddaj zbiór kolegom ( :mrgreen: ) i zabierz się za baśnie i wiersze, bo masz do tego talent :mrgreen:

: środa, 12 sierpnia 2009, 20:38
autor: jon
... no pięknie... dzięki ;) :) :) Pozostaje mi tylko wystawić przynętę i czekać...

: środa, 12 sierpnia 2009, 21:21
autor: Malko
Jon nie wiedziałem że można tak pięknie pisać o Motylach!! ,

P.S. musiałeś mieć dobry charakter ja bym tą wstęgówke zakosił:D

: środa, 12 sierpnia 2009, 22:01
autor: jon
Po kilku latach miałem przyjemność ją hodować. To cieszyło mnie bardziej. :)

: środa, 12 sierpnia 2009, 22:16
autor: Antek Kwiczala †
ja bym tą wstęgówke zakosił :D
Pomijając aspekt moralny, bardzo przecież istotny, taki postępek to by było samobójstwo dla ucznia - czyżbyś tego nie czuł Dawidzie?
i znów mnie do głębi zaczarowała...
i do Janusza - widać, że jesteś pod przemożnym wpływem literatury Arkadego Fiedlera :smile:, masz podobny styl pisania. Ja też się wychowałem na jego książkach.

: środa, 12 sierpnia 2009, 22:19
autor: jon
...i tak oto włożą człowieka do szufladki i załatwione ;)

: środa, 12 sierpnia 2009, 22:59
autor: Jarosław Bury
Jon, nie wiem czy dotarłeś do tej strony - http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/noctuoi ... mage_e.php

Mnie kiedyś te obrazki tak zafascynowały, że je sobie wydrukowałem :wink:

: środa, 12 sierpnia 2009, 23:15
autor: jon
Nie dziwię się, albowiem poza "The Noctuids Of The Central Europe" Nowackiego i tak niedostępnej, nie ma nic, nie mówiąc o tym co żyje na świecie. Stronka bardzo ciekawa, dzięki. Przynajmniej pokazali tu relacje wielkości pomiędzy gatunkami. Szkoda, że u nas nie ma takiego składu gatunków. Tak jak nigdy nie interesował mnie wyjazd do Stanów, tak teraz chętnie bym tam pojechał i rozlał trochę wina na pnie. Za dziwaka by mnie nie wzięli bo ekscentryków tam multum i to jest norma. Choć fakt, że to Kanada.

: środa, 12 sierpnia 2009, 23:21
autor: Jarosław Bury
Też bym pojechał i to nie koniecznie do USA - wystarczy do Kanady - polecam też http://www.silkmoths.bizland.com/catocala.html - traktująca o Catocalach Północnej Ameryki lub całościowo http://ftp.funet.fi/pub/sci/bio/life/in ... index.html - ponoć jest ich łącznie 248 gatunków...

Ta strona o kanadyjskich motylach jest b. rozbudowana - można pobierać wiele plików w pdf - tu próbka - Notodontidae... http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/notodontidae.pdf

i kanadyjskie Catocalinae w całości http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/noctuidae1b.pdf

: czwartek, 13 sierpnia 2009, 13:40
autor: jon
...248 gatunków ! Jestem w szoku.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 01:31
autor: Jarosław Bury
W Izraelu odkryto jeszcze jedną - http://www.agronet.co.il/images/medaon12.pdf :wink:

: piątek, 14 sierpnia 2009, 11:37
autor: Jarosław Buszko
Jak widać dyskusja z łowów na przynętę zdryfowała na różnorodność gatunkową wstęgówek. Wróćmy jednak do rzeczy. Z perspektywy wielu lat doświadczeń w łowieniu na przynętę uważam, że nie ma specjalniej różnicy między specjalnie przygotowywaną przynetą, a zwykłym winem, owocowym czy gronowym, odpowiednio dosłodzonym (ręce po kontakcie z przynętą są lepkie). Podstawowym problemem sa warunki pogodowe. Są okresy kiedy na przynęcie jest mnóstwo motyli, a za kilka dni nie ma nic. Sprzyjające są noce wilgotne, a nawet deszczowe. Jest wręcz zdumiewające, że nawet podczas dużego deszczu motyle na przynętę lecą doskonale. Pójście "na łatwiznę" dotyczy także aplikacji przynęty. Najbardziej, moim zdaniem, skuteczne jest stosowanie krótkich (0,5 m) bawełnianych sznurków namoczonych w przynęcie i rozwieszonych wzdłuż dróg leśnych lub skrajów lasu. Rozwieszenie 20 sznurków trwa zaledwie kilka minut, zebranie ich - tak samo. Zaletą jest także to, ze zbierać motyle można podstawiając pod sznurek dużą zatruwaczkę np. wykonaną ze słoka 1 l. Motyle mają tendencja do spadanie z przynęty (poza wstęgówkani) i posługując się powyższa metodą mamy całą zawarość ze sznurka w zatuwaczce. Sznurki są bardzo wygodne podczas ekspedycji, gdy łowi się każdej nocy w innym miejscu. A ponadto sa bardzo ekonomiczne, bo zużywa sie o wiele mniej przynęty niż wtedy, gdy smaruje się nia pnie.
Dwa przykłady motyli na przynęcie w załączeniu

: piątek, 14 sierpnia 2009, 12:59
autor: jon
Ja chyba przegiąłem, bo stworzyłem całą zawiłą konstrukcję, gdzie z jednej strony umieściłem jabłuszka babuni w syropie zaprawione piwem i winem a z drugiej strony płasko położyłem ścierkę nasączoną przynętą przedzieliłem to płytami pilśniowymi również nasączonymi przynętą. Powiedziałem, że efekt identyczny do tego jaki kiedyś uzyskiwałem smarując pnie. Z pni łatwiej było motyle ściągać, tutaj jak mi przyleciała fimbriata to cała konstrukcja legła na trawniku a fimbriata uciekła, bo nie było jak się do niej dobrać.
Przerzucę się na sznurki, ew. posmaruję też pień. A to dziwadło rozbiorę. Resztę nalewki dam sąsiadowi a kupię wino.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 13:41
autor: Jarosław Bury
Panie Profesorze - przepraszam, że znowu zbaczam z głównego nurtu dyskusji i pytam w tym wątku - ale czy wiadomo coś o przewidywanej dacie wydania nowego Atlasu Rozmieszczenia Motyli Dziennych Polski? A może jest już wydany, tylko ja jestem nie "na bieżąco w tym temacie"?

: piątek, 14 sierpnia 2009, 14:31
autor: Antek Kwiczala †
W Izraelu odkryto jeszcze jedną
gdyby ktoś miał problem z jidysz :smile: , jest też wersja angielska:
http://versita.metapress.com/content/w7 ... lltext.pdf
Prócz tego znaleziono też nowe wstęgówki w Chinach:
http://versita.metapress.com/content/d6 ... lltext.pdf
http://versita.metapress.com/content/m7 ... lltext.pdf
Gdyby ktoś się tam wybierał.....

: piątek, 14 sierpnia 2009, 15:31
autor: Jarosław Bury
Nowość V. Sinyaeva z 2007 - również z Chin - ciekawe, czy złapał ją na przynętę :wink:

PS. Antku - nie jestem pewien czy to jidysz, czy raczej nowożytny hebrajski, bo słabo znam oba te języki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

: piątek, 14 sierpnia 2009, 16:50
autor: jon
Jarosław Bury pisze:Panie Profesorze - przepraszam, że znowu zbaczam z głównego nurtu dyskusji i pytam w tym wątku - ale czy wiadomo coś o przewidywanej dacie wydania nowego Atlasu Rozmieszczenia Motyli Dziennych Polski? A może jest już wydany, tylko ja jestem nie "na bieżąco w tym temacie"?
Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale to pytanie jakby sugerowało profesorowi aby się tu lepiej nie odzywał, tylko robił te atlasy ;). Bo gdzie się nie pojawi, ciągle pytania albo o sówki, albo atlas rozsiedlenia albo coś jeszcze. Powiedziałbym, że jednego człowieka do tego wszystkiego chyba za mało, jakby dzień był zbyt krótki. Może ja sobie pozwolę w miarę możliwości odpowiedzieć. Aktualnie powstaje materiał do drugiej części motyli nocnych, będącej kontynuacją serii książki sprzed roku. Zbieramy materiały, hodujemy i już postępują prace nad zdjęciami. Niestety oboje pozbyliśmy się swoich zbiorów przed laty i aktualnie gromadzimy wszystkie zawisaki, garbatki, brudnice i niedźwiedziówki od nowa. Współpraca z wszystkimi chętnymi chcącymi dostarczyć mi jakieś materiały hodowalne brakujących gatunków przyspieszy znacznie zakończenie pracy nad tym. A podziękowanie na pewno we wstępie będzie. Chcemy fotografować okazy wyłącznie świeżutkie i perfekcyjnie spreparowane, poza tym chcemy dobrać odpowiedni wg, nas zestaw motyli do tablic, stąd sugestia o materiałach hodowlanych. Wyznaczony czas to koniec przyszłego sezonu, więc taka pomoc by się przydała. Przy okazji zaznaczę, że wszystkie pozostałe wyhodowane, spreparowane okazy mogę zwrócić nadawcy w razie takiej woli. To samo odnosi się do sówek (na przyszłość). W razie chęci współpracy proszę napisać na priv.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 17:16
autor: Jarosław Bury
Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale to pytanie jakby sugerowało profesorowi aby się tu lepiej nie odzywał, tylko robił te atlasy ;) . Bo gdzie się nie pojawi, ciągle pytania albo o sówki, albo atlas rozsiedlenia albo coś jeszcze
Jon - moim zdaniem to zbyt daleko idąca interpretacja cudzych intencji :wink: - pytałem z ciekawości, bo i wiadomości na ten temat nie mamy od, bodajże, 11.01. br.

A, że nawał pracy - to zrozumiałe, że trudno jeszcze o informacje na forum :sad:

: piątek, 14 sierpnia 2009, 18:31
autor: Malko
Panie Profesorze pomysł z sznurkiem bardzo prosty a bardzo ułatwia łowy:) w dodatku tani i łatwy w transporcie!! Same zalety!!

: piątek, 14 sierpnia 2009, 19:36
autor: Cezary
Ja w tym sezonie wystawiałem już kilka razy przynęte;) Miałem chęć i nadzieję na wstęgówkę którą w terenie gdzie rozłożyłem roztwór już spotkałem w na drzewie. Niestety nie zaszczyciły mnie swą osobą, ale przyleciały dwie Opłonki stogowice, pospolity ale zawsze coś. Mam jeszcze pytanie, mieszkam w odległości ok. 50m od lasu w którym nie raz widziałem wstęgówki, czy byłby sens wystawić przynętę na balkonie?

: piątek, 14 sierpnia 2009, 19:56
autor: Cezary
To ja dorzucę zdjęcia Catocala nupta, trochę nie wyraźne bo robione telefonem przed rozpinaniem motyla;) jak narazie to moja najwieksza ćma, ale liczę na spotkanie Wstęgówki jesionki, którą już raz widziałem.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 19:59
autor: Marek Hołowiński
Mieszkam pośród lasów. Kiedyś wystawiłem przynęty na podwórku. W dzień, aby obserwować zachowanie rusałek. Przylatywały licznie (pawiki, pokrzywniki, ceiki, admirały, żałobnik i coś tam jeszcze ale nie pamiętam. Pod wieczór zauważyłem latające większe i masywniejsze motyle. Były to wstęgówki, głównie C sponsa i C nupta. Ale w nocy z latarką były jeszcze C electa i C promisa.
Później wielokrotnie stosowałem przynęty, pojawiała się jeszcze C fraxini. Natomiast C elocata jest tu gatunkiem najrzadszym z wymienionych.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 20:12
autor: Tawulec
Wiele bym dał, aby wszystkie te wrocławskie elocaty wymienić choć na jedną electę... ;) w tym roku, o dziwo, dominuje nupta. Zawsze było więcej elocaty.

: piątek, 14 sierpnia 2009, 20:19
autor: Marek Hołowiński
Tawulec pisze:Wiele bym dał, aby wszystkie te wrocławskie elocaty wymienić choć na jedną electę
już czeka :grin:

: piątek, 14 sierpnia 2009, 21:04
autor: Tawulec
Dzięki wielkie :)

: sobota, 15 sierpnia 2009, 21:21
autor: HELMUT
:evil: :evil: :evil: :evil: Też ch ciałbym złapać elocate!!! :cry: :cry:

: sobota, 15 sierpnia 2009, 21:47
autor: KlaudiuszK
właśnie łapie na mieszanke, skusilem się za namową przyjaciela :mrgreen: i lecą jak wściekłe.... same sówki :cool: a na dole pod drzewem biegacze i inne... jedna wielka libacja :wink: mieszanka z winka jakiegos 30% :mrgreen: cukru i lekko zgnitych śliwek :smile:

: sobota, 15 sierpnia 2009, 22:00
autor: Dispar
Podam przepis na przynetę który otrzymałem od nestora Zbyszka Czerwińskiego a która bardzo dobrze zdaje swój egzamin w terenie. Najpierw przygotowuję zaczyn z drożdży piekarniczych - tak jak to się robi do ciasta. Jak drożdże ,,urosną" to delikatnie wlewam to do 1-2 dżemów śliwkowych. Dolewam do tego trochę piwa Karmi i trochę wina i przykrywam ścierką. Po trzech dniach zanęta jest gotowa do użycia. Zgadzam się w pełni z prof. Buszko, że najważniejsza jednak jest wigotność powietrza - im wyższa tym motyle lepiej lecą na przynęty. Najczęciej smarujemy pnie dębów i robimy to pędzlem malarskim. Ma to swoje wady i zalety. Motyle odławiamy bezpośrednio do zatruwaczki jednak trzeba trochę uważam przy zakręcaniu nakrętki oraz na to żeby nie pobrudzić rąk o przynetę. Smarowanie na pniu bardzo zwiększa powierzchnię na której przynęta jest, a więc i roznoszenie zapachu jest intesywniejsze. Z ciekawszych gat. poza wstęgówkami łowiliśmy: P. pabulatricula, Sch. taenialis, A. perflua, A. epomidion, itd.
Z ciekawostek mogę podać obserwację którą kiedyś mieliśmy związaną z łowami na przynetę oraz na światło w tym samym czasie. Przynety były tak blisko ekranu, że w jego świetle widzieliśmy jak dolatywały do niej wstęgówki i to w dość dużej liczbie. Przelatywały blisko światła i leciały na przynęty. Na ekran nie usiadła żadna. Ale noc była taka parna, że zapach przynety roznosił się na pięć metrów od pni.
Z śmiesznostek to łowiłem kiedyś Euxoa w Międzyzdrojach na przynęty na plaży i synek koleżanki na drugi dzień znalazł miejsca w których smarowałem. Przybiegł do mnie i stwierdził: ,,Panie Darku - a ja to lizałem nawet te Pana dżemy - one są bardzo smaczne" :mrgreen:

: sobota, 15 sierpnia 2009, 22:32
autor: Kamil Mazur
Jednym słowem złapał się na przynętę ;)

: niedziela, 16 sierpnia 2009, 10:02
autor: jon
Dispar pisze:Najpierw przygotowuję zaczyn z drożdży piekarniczych - tak jak to się robi do ciasta. Jak drożdże ,,urosną" to delikatnie wlewam to do 1-2 dżemów śliwkowych. :mrgreen:
Darek, prosiłbym Cię tylko o wyjaśnienie sprawy z tymi drożdżami i zaczynem. Nie bardzo rozumiem jak się to robi?

: niedziela, 16 sierpnia 2009, 12:06
autor: Łukasz Musiałek
Jeżeli to taki sam zaczyn drożdżowy jak do ciast to bardzo prosto go przygotować.
Trochę drożdży pokruszyć, dodać łyżeczkę cukru i wlać z pół szklanki ciepłego mleka (ale nie gorącego, takiego że jak się włoży palec to nie parzy)
To najprostszy zaczyn, być może kolega robi jakiś inny.

: niedziela, 16 sierpnia 2009, 12:20
autor: Cezary
Ja słyszałem od "kucharzy" że tylko cukier z drożdżami i po jakimś czasie mamy ładną "klipkę";) Potem dodajemy do dżemu własnej roboty bez konserwantów i za dwa dni jest gotowe;) Właśnie ja będę robił takie coś, napiszę za kilka dni czy jest skuteczne :razz: :razz:

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 20:27
autor: Jaszulin
Pozwolę sobie zaprezentować siatkę jaką w tym sezonie używam. Na Forum było umieszczone zdjęcie i na tej podstawie odstawiłem własną samołówkę. Jako przynęty używam jabłkowych powideł z dodatkiem malin i ciemnego piwa.
Siatkę używałem w łęgu olsowym w pobliżu lasu iglastego. Rozwieszałem ją pod wieczór i zdejmowałem rano. Łapały się dzienne m.in. V. atalanta, P. c-album jak i nocne A. gamma, C. nupta, T. batis, H. pyritoides. Również wchodziły mikra i miernikowcowate.

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 21:27
autor: Robert M.
swietne :) będe musiał jutro cos takiego skonstruowac i spróbowac.

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 21:33
autor: Gucio
Na jakiej zasadzie to "działa" ? Od dołu jest dziura ? Może to ktoś objaśnić i wytłumaczyć ?

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 21:44
autor: Aneta
No tak jak widać - na dole między tacką a tkaniną jest przerwa, tam wlatują motyle zwabione przynętą. A jako że mają one tendencje do lotu w górę (co powinien wiedzieć każdy łapiący siatką - jeśli coś złapiesz, odwracasz worek siatki, motyl leci wówczas ku jego szczytowi, co zmiejsza ryzyko, że zwieje), to po posiłku, albo nawet i przed, podlatują coraz wyżej. Tam, nie znajdując wyjścia, przysiadają sobie, jak widać na załączonych obrazkach ;) Bardzo fajny patent, podobne stosuje się w tropikach do chwytania latających w koronach drzew rusałek albo kruszczyc.

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 21:44
autor: jon
Działa to na takiej zasadzie, że motyl jest niezbyt mądry, w każdym bądź razie nie na tyle aby zejść na sam dół i odlecieć. Ciągnie go do góry i tam zostaje. Bardzo ciekawy pomysł , tym bardziej że można pozyskać żywe samice i dalej sobie gatunek hodować. Motyl może być nawet uszkodzony przez muchy czy inne owady. To nie takie istotne dla hodowcy.

: wtorek, 18 sierpnia 2009, 22:07
autor: Jaszulin
Gucio pisze:Na jakiej zasadzie to "działa" ? Od dołu jest dziura ? Może to ktoś objaśnić i wytłumaczyć ?
Moją pułapkę wykonałem to z: starej firany, dwóch pierścieni z drutu, płyty pilśniowej i sznurka. Z firany wykonujemy rękaw na końcach usztywniony pierścieniami z drutu (u mnie 3 mm). Rękaw z jednej strony jest zaślepiony - jest to część górna. Z drugiej strony jest wejście z platformą, na której wykładana jest przynęta. Szczelina między krawędzią rękawa a platformą ok.8 cm. Do pułapki przywiązany jest mocny sznurek ok. 5 m.

Dodam, że czasem w siatce jest czarno od motyli (zależnie od stanowiska i nocy). Często pod spodem platformy chowają się ćmy.
Kilka razy zdarzyło mi się, że ćmy wędrowały ku dołowi siatki lub spadały i uciekały :???: Tak że bywają inteligentne :lol:

: środa, 19 sierpnia 2009, 07:22
autor: Piotr Kowalski
Również stosowałem taką samołówkę. Tylko że w swojej wszyłem suwak w górnej części.
Nie musi być akurat suwak mogą być np rzepy przyklejone do materiału z zakładem. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia wyjmowanie egzemplarzy które nas interesują. Jak wyciągnąć nieuszkodzonego żałobnika kiedy w tak długim rękawie jest 30 szt Vanessa cardui?
W mojej samołówce wysokość była 120 cm średnica 45cm odstęp między tacką a rękawem
2-3 cm

: czwartek, 20 sierpnia 2009, 22:30
autor: Jarosław Bury
Co prawda nie na przynętę, ale "nocna księżniczka" pojawiła się niespodziewanie i u mnie :wink:

: czwartek, 20 sierpnia 2009, 22:52
autor: jon
Takiemu to dobrze... :) Tylko pogratulować. Nie tylko tylne skrzydła przykuwają uwagę, ale i ten wzór na przednich...

: piątek, 21 sierpnia 2009, 00:26
autor: Jarosław Bury
Dziękuję.
Dodam jeszcze jedno ujęcie...

: piątek, 21 sierpnia 2009, 12:55
autor: Kaperek90
A ja mam jeszcze pytanie co do tej pułapki na motyle. Jak poradzić sobie z osami znajdującymi się na przynęcie i w środku pułapki, jeżeli chcę wyciągnąć jakiegoś motyla? Zrobiłem sobie ułatwienie i podstawek z przynętą mam zdejmowany, ale one siedzą już w środku pułapki :???:

: piątek, 21 sierpnia 2009, 13:02
autor: KlaudiuszK
rekawiczka ,gruba robocza :mrgreen:

: piątek, 21 sierpnia 2009, 13:18
autor: Kaperek90
:mrgreen: Łatwo powiedzieć
Dzisiaj to mój pierwszy dzień jak wystawiam tą pułapkę i jeszcze żaden motyl nie przyleciał :???: Jest piękny słoneczny dzień bez chmurki 30 stopni C przynęta z jabłek i śliwek z miodem i sokiem wiśniowym i nic...
Od czego to jest zależne?

: piątek, 21 sierpnia 2009, 17:34
autor: Antek Kwiczala †
Od czego to jest zależne?
W dzień do przynęty przylatują jedynie niektóre rusałki (V.atalanta, N.antiopa) i mieniaki - te już końcem sierpnia nie latają. Teraz w ogrodach jest sporo leżących na ziemi owoców, więc "konkurencja" duża. Lepsze efekty pewnie uzyskasz w nocy.

: piątek, 21 sierpnia 2009, 17:54
autor: Kaperek90
Hmm no spróbuję i napiszę jutro jak mi poszło. Mam przygotowaną tą zanętę, z zaczynu dżemu i piwa tylko że ma 1 dzień a nie 3, więc czy mam już ją wyłożyć, czy lepiej zwykłe owoce ??

: piątek, 21 sierpnia 2009, 19:33
autor: Gucio
Na pewno o wiele bardziej skuteczna będzie przynęta z piwem i dżemem niżeli same owoce.

: piątek, 21 sierpnia 2009, 19:39
autor: KlaudiuszK
hmm,...czy ja wiem, ja ostatnio stosuję....parę starych śliwek, winko, cukier, drożdze, powidła śliwkowe, czasem piwo, jeden wielki misz masz bez stałego składu, co mam to wrzucę... wiekszość składników zmienna prócz cukru, śliwek i wina, czasem stoi to na słońcu, znów doleję wina, a skuteczność jest bardzo dobra, myślę.
Ostatnio w jeden dzień złapałem na niej 3 admirały i 1 żałobnika. w nocy pełno sówek i 1 C.nupta /idealna niewytarta..... Ten misz masz stosuję też z powodzeniem na biegacze, typowy barber z tym *jabolem* a dziennie ok. kilkadziesiat osobników.
Na motyle jest skuteczna. ale %% to podstawa :mrgreen:

: piątek, 21 sierpnia 2009, 23:52
autor: Kaperek90
No nic wystawiłem zanętę z drożdży, dżemu i piwa, nie wiem co z tego wyjdzie :mrgreen: Kilka minut popadało (słyszałem, że to nawet lepiej). Zobaczymy rano...

: sobota, 22 sierpnia 2009, 02:00
autor: Dispar
Ten zaczyn drożdżowy jest taki jak napisał Łukasz Musiałek. Przynęta z dodatkiem takiego zaczynu fermentuje przez wiele dni i jej zapach jest intesywniejszy.

: sobota, 22 sierpnia 2009, 09:00
autor: Kaperek90
No i znowu nic :sad: Pogoda była nawet dobra, trochę popadało ale nic się nie złapało :/ Przeniosę siatkę w inne miejsce. Może to taki okres jak piszecie, że nic się nie łapie :D

: sobota, 22 sierpnia 2009, 09:11
autor: Gucio
Nie wiem ja tam żadnych siatek, samołówek nie ma, smaruje śliwę u siebie w ogrodzie dochodzi do tego że zbieram z niej 12 osobników na jednym połowie.

: sobota, 22 sierpnia 2009, 09:50
autor: Damian Sudoł
Do zanęty wykonanej z wina dereniowego i nalewki śliwkowej zaopatrzonych w dużą ilość cukru przyleciała wczoraj Catocala electa.

: czwartek, 3 września 2009, 08:15
autor: Łukasz Musiałek
skonstruowałem taką samołówką (foto).
I mam pytania: czy jako przynęty wystarczy użyć kawałka ściereczki nasączonej. Użyłem powideł śliwkowych, miodu, soku z czarnego bzu wraz z owocami, zaczynu drożdżowego i trochę wina domowego z winogron. Między płytą a siatką jest około 2-3 cm przerwy. Powiesiłem to w lesie w zaroślach.
I drugie pytanie: czy wystarczy do takiej pułapki przyjść rano, powiedzmy przed 7 i sprawdzić czy coś się złapało czy to za późno już i lepiej przed świtem? Poszedłem dziś rano sprawdzić i nie było nic oprócz dużego komara. A może zrobiłem coś nie tak?

: czwartek, 3 września 2009, 15:46
autor: Łukasz
I drugie pytanie: czy wystarczy do takiej pułapki przyjść rano, powiedzmy przed 7 i sprawdzić czy coś się złapało czy to za późno już i lepiej przed świtem? Poszedłem dziś rano sprawdzić i nie było nic oprócz dużego komara. A może zrobiłem coś nie tak?
Sama koncepcja takiej pułapki jest świetna, jest jednak jedno ale. Moim zdaniem nie powinno się w przynęcie używać żadnego alkoholu, bo ćmy strasznie szybko się upijają. Kiedy taka wstęgówka skończy posiłek, wcale nie ma ochoty i siły wzbijać się w powietrze, ale raczej stacza się w dół albo ew. siedzi przez jakiś czas i później odchodzi. Wbrew pozorom to nie zawisaki, latające od kwiatka do kwiatka. Wiem to z własnego doświadczenia, bo ostatnio jestem zasypany niesamowitymi ilościami m.in fraxini. Ostatnią złowiłem dzisiejszej nocy - od paru dni nie używam już alkoholu (w moim przypadku to była wódka, bo wina nie chciało mi się zlewać z baniaka :razz: ) tylko po prostu dżem śliwkowy, akurat wczoraj zmieszałem go z odrobiną dżemu truskawkowego. Oczywiście przynętę smaruję na drzewach - kiedy podstawiłem siatkę, jesionka po prostu sama spadła mi do siatki. Co więcej, zaobserwowałem, że sówki po skończonym posiłku siedzą godzinami na pniu i odpoczywają (a już w szczególności, kiedy przynęta jest alkoholowa).

Pozostaje jeszcze kwestia, czy wybrałeś dobre miejsce i czy te 3cm to nieco nie za mało. Wstęgówki do czegoś takiego swobodnie nie wejdą, a bynajmniej na pewno wiele zrezygnuje z posiłku.

Ostatnio zastanawiałem się, czy nie mawrto by było dodać do przynęty jakiejś trucizny szybko zabijającej ćmy, np. jakiegoś rozpuszczalnika. Wystarczyłoby pod pień podstawić jakąś szmatę czy pojemnik, ćmy same spadałyby i czekałyby na nas.

: czwartek, 3 września 2009, 16:08
autor: Aneta
Łukasz pisze:Pozostaje jeszcze kwestia, czy wybrałeś dobre miejsce i czy te 3cm to nieco nie za mało. Wstęgówki do czegoś takiego swobodnie nie wejdą, a bynajmniej na pewno wiele zrezygnuje z posiłku.
IMO 3 to zdecydowanie za mało, tak ok. 10 cm byłoby akurat.
Ostatnio zastanawiałem się, czy nie mawrto by było dodać do przynęty jakiejś trucizny szybko zabijającej ćmy, np. jakiegoś rozpuszczalnika. Wystarczyłoby pod pień podstawić jakąś szmatę czy pojemnik, ćmy same spadałyby i czekałyby na nas.
Pozostaje pytanie czy trucizna w pokarmie nie zniechęciłaby owadów do konsumpcji? No i kwestia etyczna - przy takiej metodzie można zabić więcej gatunków niż tylko te, które nas interesują.

A co do kiepskich połówów, to moze być też kwestia nieodpowiedniej pogody (a także zwyczajnego szczęścia, czy też raczej jego braku ;)) - z moich doświadczeń wynika, że głównym "przeszkadzaczem" w łowieniu na przynętę jest wiatr, nawet niezbyt nasilony.

: czwartek, 3 września 2009, 16:31
autor: KlaudiuszK
a poza tym jak wiadomo kwestia także czasu połowu :wink: bo jeśłi robiłeś to ostatnimi dniami to nie dziwota że nic :mrgreen: bo jeśli spojrzeć na niebo to jest pełnia, tak więc i u mnie prawie nic do przynęty nie przylatywało, fazy ksieżyca są też istotnym aspektem

: czwartek, 3 września 2009, 16:43
autor: Łukasz
Co do tego niezbyt silnego wiatru, mam odmienne zdanie - jeżeli to jest jedynie zwykły powiew powietrza (a nie huragan :wink: ), łowy są nawet bardziej obfite. A jak już popada deszcz, to rewelka :smile: W tej chwili beznadzieja, bo zimno, pełnia, czyste niebo i sucho. Wczoraj w ciągu 4 godzin przyleciały 3-4 sówki i podobna ilość mierników.
tak ok. 10 cm byłoby akurat.
Natomiast 10cm to znowu za dużo, jeżeli zależy nam na niezbyt dużych sówkach (w sam raz wysokość, by taka ćma sobie "wyskoczyła" z platformy z przynętą)
Kiedy łowię na ekran i zależy mi na jakimś ładnym albo unikatowym osobniku danego gatunku - np. C. margaritarii - łowię wszystkie ćmy, które na pierwszy rzut oka nie mają uszkodzeń skrzydeł. Na drugi dzień mam 20 martwych ciem, z których na rozpinadło wędrują może dwie. W zasadzie to niepotrzebne zabijanie owadów. Równie niepotrzebne jest tworzenie serii powiedzmy jakiegoś modraszka (o ile nie przedstawia to jakiejś zmienności np.). Wreszcie bezsensowne jest samo zabijanie motyli do kolekcji, bez względu na cel (abstrachując już od tych naukowych, nienaukowych, etc) - ale niestety takie sobie wybraliśmy zainteresowanie :neutral: Niech sobie latają, co nas to obchodzi. Są ładne, kolorowe, idt. Dyskusje na ten temat już były, nic dodać nic ująć. Nawiasem mówiąc łowiąc na samołówkę zabijamy o wiele więcej okazów niż te kilka - kilkanaście sówek, które przyleciałyby na przynętę w ciągu nocy, a jakoś nigdy nikogo nie interesowała kwestia "etyczna" utylizowania setek niepotrzebnych motyli z samołówek. Może dlatego, bo samołówek używa się od lat i przywykliśmy do tego, że zabicie kilkuset ciem dla kilku ciekawszych okazów jest już częścią takiego łapania motyli. A mój sposób jest chyba stosunkowo świeży więc może wzbudzać jakieś 'kontrowersje' :roll: W każdym razie na pewno byłby skuteczniejszy niż kontrola przynęt nawet co 15-20 minut.
Pozdrawiam[/quote]

: czwartek, 3 września 2009, 17:01
autor: Aneta
Łukasz pisze:Co do tego niezbyt silnego wiatru, mam odmienne zdanie - jeżeli to jest jedynie zwykły powiew powietrza (a nie huragan :wink: ), łowy są nawet bardziej obfite. A jak już popada deszcz, to rewelka :smile:
Tyle że to nie jest zdanie ot tak, ale kwestia doświadczeń; wiatr zresztą nie sprzyja też połowom na światło (i nie mówię o lekkim powiewie raz na godzinę, ale o stale, acz niezbyt silnie wiejącym). Deszcz - byle nie nadto mocny i przy stosunkowo wysokiej temperaturze - to zupełnie co innego. Wilgoć sprzyja przeciez rozchodzeniu się zapachów w powietrzu, a to jest główną cechą działania pokarmówki.
Natomiast 10cm to znowu za dużo, jeżeli zależy nam na niezbyt dużych sówkach (w sam raz wysokość, by taka ćma sobie "wyskoczyła" z platformy z przynętą)
Spójrz sobie wyżej w wątku, na pułapkę prezentowaną przez Jaszulina - w jego opisie wysokość od platformy do tuby to jakieś 8 cm, a w pułapce na zdjęciach siedzi mnóstwo drobnicy.
Kiedy łowię na ekran i zależy mi na jakimś ładnym albo unikatowym osobniku danego gatunku - np. C. margaritarii - łowię wszystkie ćmy, które na pierwszy rzut oka nie mają uszkodzeń skrzydeł. Na drugi dzień mam 20 martwych ciem, z których na rozpinadło wędrują może dwie. W zasadzie to niepotrzebne zabijanie owadów.
I ostatnim zdaniem (bez dwóch pierwszych słów) sam się podsumowałeś. Rozumiem zmienność, rozumiem serie, rozumiem samołówki (bo nie sposób się sklonować i badać różnorodność gatunkową w kilku miejscach naraz), ale zabicie kilkunastu osobników żeby rozpiąć dwa to dla mnie bardzo gruba przesada.

: piątek, 4 września 2009, 08:14
autor: Łukasz Musiałek
Byłem sprawdzić moją pułapkę. Było "lepiej" niż wczoraj. Już nie jeden giga komar tylko 7 dużych much i dwie malutkie. Ale nie zrażam się. W nocy lało jak niewiem, więc co tu się dziwić. Dziś przewieszę pułapkę w mniej zaroślowe miejsce, bo zamim się tam dziś dostałem to byłem caluśki przemoczony.