ABC zakładającego kolekcję chrząszczy - od czego zacząć?

Awatar użytkownika
Robert Zoralski
Posty: 775
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
Specjalność: Syrphidae
Lokalizacja: Reda
Kontakt:

ABC zakładającego kolekcję chrząszczy - od czego zacząć?

Post autor: Robert Zoralski »

Witam.

Znajomy chciałby założyć kolekcję chrząszczy i prosił o rady od czego zacząć. Uporządkowałem całą korespondencję w postaci prostych pytań i odpowiedzi, ponieważ zgodnie uznaliśmy, że może to się przydać również i wielu innym początkującym osobom.

Wiem, że wszystkie poruszane tematy były już wielokrotnie "wałkowane" ale informacje nigdy dość i należy pomagać wszystkim młodszym (stażem - nie zawsze wiekiem ;) ) entomologom. Zapraszam bardziej doświadczonych entomologów do dalszej dyskusji i uzupełniania tego wątku w podobny (lub inny dowolny) sposób (pytania i odpowiedzi). :D


1. Dotychczas jedynie zbierałem owady i wysyłałem innym lub fotografowałem.
Chciałbym spróbować założyć własną kolekcję. Czy mógłbyś mi doradzić co potrzebuję na początek?
Oto co wybrałem:

a) szpilki: dwie paczki po 100szt, Nr00 i Nr1

Szpilki proponuję o wielkości 2 oraz 3. Odradzam zakup nr00 oraz 1.
Są zbyt cienkie do chrząszczy (na kartonikach) oraz zbyt cienkie do
motyli. Takie małe można właściwie używać tylko do błonkówek i małych
motyli. Po prostu wyginają się. Grubsze są bardziej praktyczne i
wyglądają dużo lepiej. Ja powymieniałem z czasem wszystkie szpilki (te
na których są kartoniki) na właśnie numery 2 oraz 3.

b) kartoniki: 11x5, 18x7, 20x10 i 25x9 (z każdego po 100 szt)

Kartoniki mi osobiście najbardziej przydają się: 11x5, 14x6, 25x13
oraz 18x7. Takie bym proponował na początek. Z czasem dokupisz sobie
inne rozmiary. Więcej zużywa się oczywiście tych mniejszych niż tych
większych. :)

c) gablota: na początek jedna 50x40

Gablota ok. Powinna wystarczyć ci na rok zbierania chrząszczy. Jeśli
chcesz zbierać motyle to szybko kończy się miejsce i trzeba dokupywać
kolejne.

d) klej: hmm no właśnie, mógłbyś mi tutaj coś doradzić? Jakiego Ty używasz?

Proponuję klej hercules. Taki mały za 6 zł starcza nawet na 2 lata:
http://www.entomon.pl/show.php?id=111&b=0

e) octan etylu: czy zakup octanu etylu jest konieczny? Wiem, że służy do usypiania
owadów, ale czy do czegoś jeszcze?

Octan bardzo sie przydaje. Nie wyobrażam sobie łapania owadów bez
niego. Jeśli się go nie używa to w terenie w momencie gdy wrzucasz
kolejnego owada do słoika, te już zebrane uciekają. ;) Kup taką małą
buteleczkę i wystarczy ci na cały rok przy oszczędnym używaniu.
Wypuszczasz kilka kropel w chusteczkę higieniczną, a chusteczkę w słoik.
http://www.entomon.pl/show.php?id=869&b=0
Octan jest uznawany, za najbardziej "humanitarny" sposób uśmiercania owadów i jest powszechnie stosowany przez entomolgów.

2. Coś jeszcze będzie potrzebne na początek? (chodzi o sprzęt do preparacji)

Bardzo polecam "trapik". Dla mnie podstawowe narzędzie do ustawiania
kartoników i etykiet na odpowiednich wysokościach.
http://www.entomon.pl/show.php?id=697&b=0

Do etykiet pobierz sobie program "Entomolabels":
https://entomo.pl/prgetyk.php
oraz kup blok brystol (najlepiej błyszczący). Ja kupuję ostatnio takie
brystolowe kartki A4 "na sztuki". Tu już każdy ma swoją technikę przygotowywania etykiet.
Można je drukować oczywiście po zebraniu owadów.
Ja robię tak, że w programie Entomolabels przygotowuję sobie etykietki
"leg" (tak z 200-300 sztuk, żeby zapełnić całą stronę A4) na najbliższe
miesiące z moim nazwiskiem i częścią daty (bez wypisanego dnia: ... VII
2008 oraz miejscowości) i później sam dzień i miejsce zebrania okazu
dopisuję cienkim długopisem. Tym samym sposobem przygotowuję sobie
etykietki "det" (determinacyjne) z moim nazwiskiem i miejscem na
wpisanie nazwy gatunku. Mam je wycięte i przygotowane w dużej ilości w
woreczku. Gdy uda mi się coś oznaczyć, wypisuję nazwę gatunku długopisem
i podczepiam pod etykietę "leg".

Warto się też zaopatrzyć w notes. Gdy przynoszę do domu np: 25 chrząszczy to każdy z nich dostaje swój wpis w notesie z datą i miejscem znalezienia.
Oczywiście nie zawsze od razu potrafię go oznaczyć więc notuję tak jak potrafię: "duży czarny sprężyk", "3 x brązowa biedronka bez kropek", " 2 x czerwony z pierzastymi czułkami" itp. ;)
To bardzo ważne. Jesli tego nie zrobisz, a spróbujesz etykietować np: raz w miesiącu, to prawie na pewno nie bedziesz wiedział gdzie i kiedy którego chrząszcza znalazłeś.


3. Czy do przyklejania chrząszczyków na kartoniki używasz jakiś pęset itp. przyrządów? (np. do ustawiania kończyn).

Jeśli chodzi o preparowanie chrząszczy to szybko wypracujesz sobie swoją własną metodę. Ja kładę chrząszcza na chusteczce, na grzbiecie (czyli nogami do góry) i dwoma szpilkami próbuję lekko porozkładać mu wszystkie kończyny i czułki na zewnątrz. Jedną szpilką przytrzymuję go na środku, a drugą rozprostowuję kończyny. Trochę trudno jest z biedronkami, ale to normalne. Następnie biorę kartonik i kładę na jego środku bliżej górnej części kartonika kroplę kleju (klej wprowadza się na kartonik bezpośrednio z tubki) i kartonik z kroplą przykładam do leżącego na grzbiecie chrząszcza. Po paru sekundach poprawiam rozłożenie kończyn już chrząszcza na kartoniku.
Nie przyklejam kończyn ani czułek. Niektórzy przyklejają, niektórzy nie. Indywidualna sprawa.


4. Na swojej stronce podajesz takie oznaczenia: "WU62", "CF42" lub "CC95". Domyślam się, że odpowiadają one obszarowi na którym dany osobnik został schwytany. Czy są to jakieś oznaczanie leśnicze czy coś w tym rodzaju?

Cała polska (i świat) może być podzielony na kwadraty utm o wymiarach 10x10 kilometrów.
Można to obejrzeć pod adresem:
https://entomo.pl/images/UTM_Polska.gif

Symbol kwadratu utm jest najbardziej popularnym w naszym kraju sposobem określania miejsca obserwacji/odłowienia okazu. Do określenia kwadratu utm dowolnego miejsca w kraju najlepiej posłużyć się przygotowaną przez Krzysztofa Jonko mechanizmu na stronie www.lepidoptera.eu (wybierasz z górnego menu: Funkcje->Mapy UTM), gdzie w sposób graficzny, klikając w miejsce na mapie otrzymujesz żądany kwadrat.


5. Od jakiej wielkości przybijasz chrząszcze bezpośrednio szpilką?

To również indywidualna sprawa. Osobiście staram się naklejać wszystkie chrząszcze na kartoniki, niezależnie od wielkości. Nie zrobiłbym tego tylko w przypadku naszego krajowego giganta, czyli rohatyńca. ;)


6. Czytałem na forum, że gdy owad wyschnie trzeba go zagotować w wodzie, occie lub innych preparatach. Czy miałeś z tym kiedyś problem? (znaczy z wyschnięciem owadów)

Najlepiej jest oczywiście preparować chrząszcze w jak najkrótszym (do dnia/dwóch) czasie po ich uśpieniu. Suchym (czyli "zesztywniałym") chrząszczom prawie na pewno połamią się odnóża/czułki podczas pierwszej próby preparowania.
Dlatego rozmacza się je w ciepłej wodzie z dodatkiem octu. Ocet "zmiękcza" wodę. Trzeba uważać tylko, żeby temperatura wody nie przekroczyła takiego poziomu w którym "ugotujesz" owada. Nie wiem jaka to dokładnie temperatura. Myślę, że ponad 40-50 stopni.
Oczywiście gdy preparować owady "świeże" albo przetrzymywanie w octanie, nie trzeba nic takiego robić ponieważ na ogół są "wiotkie".

Pozdrawiam
Robert
Awatar użytkownika
Aneta
Posty: 16261
Rejestracja: czwartek, 6 maja 2004, 12:14
UTM: CC88
Lokalizacja: Kutno

Post autor: Aneta »

Parę uwag:
- co do szpilek i kartoników - do chrząszczy lepsze są nr 3 i 4. Dla szpilek poniżej 3 nawet mniejsze rozmiary kartonów są za ciężkie, zaczynają opadać, co kończy się kartonikiem luźno kręcącym się na szpilce. A do rodzajów kartoników dorzuciłabym jeszcze 20x12 (sugerowany 20x12 też może być) - z moich doświadczeń wynika, że sporo chrząszczy trafia właśnie na podobny rozmiar; do kóz przydaje się też coś większego - np. 32x13.

- klej: Herkules jest wydajny, owszem, ale słabo rozpuszcza się w wodzie - przy przeklejaniu na nowy kartonik resztki kleju potrafią zostać na spodzie ciała chrząszcza. Lepiej używać kleju całkowicie rozpuszczającego się w wodzie.

- niespecjalnie widzę powody do notowania odłowionych okazów w notesie, chyba że prowadzi się jakieś obserwacje dot. biotopu itp. Przecież spreparowanemu owadowi wystarczy od razu podpiąć etykietkę z datą i miejscem złapania. Jednakowoż rozumiem, iż kiedy ilość materiału do preparacji jest taka, że nie da się wszystkiego ponaszpilać i ponaklejać w jeden czy dwa dni, podobne notatki mogą rozwiązać problem ;)

- w temacie patentów na preparowanie: wspominałam już o sposobie z plasteliną na biedronki i inne wypukłe owady (tutaj). Jeśli chrząszcz nie posiada łatwo ścierajacego się łuskowania, to przy preparacji po prostu trzymam go w palcach - spod szpilki zawsze może odstrzelić i potem szukaj wiatru w polu, tzn. pokoju ;)

- naklejanie vs. naszpilanie to oczywiście wybór indywidualny, jednak wg mnie dziwnie wyglądają 5 cm chrząszcze na kartonikach. Acz u mnie główną cechą decydującą o wyborze jednej z tych dwóch metod jest raczej szerokość i masywność owada - większy, ale o wąskich pokrywach raczej wyląduje na kartonie. Średni i szeroki ma większe szanse na szpilę.

- rozmaczanie chrząszczy nie musi oznaczać ich gotowania. Do okazów suchych, ale nie na kartonie (np. znalezionych jako martwe) używam kawałka waty (albo czegoś podobnego, typu płatek kosmetyczny) - obficie moczę ją w gorącej wodzie, dodaję kilka kropel octu (BTW, ocet nie ma zmiękczać wody, ale uelastyczniać owada oraz zapobiegać rozwojowi bakterii i grzybów - w tym drugim celu stosuje się również tymol), wkładam do szczelnego pojemnika, na wierzch kładę chrząszcza i przykrywam. Zazwyczaj po kilku godzinach okaz nadaje się do preparowania. Natomiast owady na kartonie tradycyjnie wrzucam do ciepłej wody (jednak nie zawsze jest ona naprawdę gorąca - poniżej 40, 50 stopni też się ładnie odwilżają, chociaż trwa to pewnie nieco wolniej).
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

No i trzeba pamiętać że rozmiękczając małe owady np. korniki zbyt ciepła woda powoduje " wypchnięcie " skrzydeł błoniastych spod pokryw . Trudno się je później wkłada w to samo miejsce .
Co do daty i miejsca zbioru pewnych owadów to ja piszę kartkę z tymi danymi i przyklejam do słoika a jeśli było to kilka miejsc to dopisuje co było złapane gdzieś indziej niż jest napisane na tej "etykiecie" tak jak pisze Robert " mały czerwony sprężyk " koło domu itd .
Rafał Ruta
Posty: 250
Rejestracja: poniedziałek, 12 kwietnia 2004, 11:26
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Rafał Ruta »

Klej "Herkules" jest dobry, póki przykleja się nim gniliki. Niestety w przypadku delikatnych, drobnych chrząszczy jest prawdziwą zmorą. Przy odklejaniu chrząszcza nie trudno o uszkodzenie odnóży, bądź czułków. Nie wiem skąd bierze się jego popularność. W pewnym stopniu najkręcają ją Czesi sprzedając ten fatalny klej jako "entomologiczny" na wszystkich giełdach świata; zresztą z uporem maniaka sami go stosują, co w momencie łatwej dostępności idealnego kleju, jakim jest ALKOHOL POLIWINYLOWY budzi moje wielkie zdziwienie.
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

Rafał Ruta pisze:Klej "Herkules" jest dobry, póki przykleja się nim gniliki
kolega uzywa rozcienczonego wikolu - na tułów i śliny na odnóża. :wink:
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

grzegorzb pisze:kolega uzywa rozcienczonego wikolu - na tułów i śliny na odnóża. :wink:
Grzegorz, no sam powiedz, co jest warta porada "kolega uzywa wikolu / pasty do butow / ciasta drozdzowego / moczu mamuta"...

O wikolu bylo juz sto razy, ale dopoki nie wymra smiercia naturalna "koledzy", ktorzy go uzywaja, to chyba trzeba bedzie w kolko powtarzac - NIE UZYWAC WIKOLU, do ciezkiej cholery.

Pawel
L. Borowiec
Posty: 970
Rejestracja: wtorek, 25 maja 2004, 13:36

Post autor: L. Borowiec »

Co do rozmiękczania wyschniętych owadów pisałem już na tym forum (ale chyba gdzieś to przepadło), że nie należy w ogóle używać zbyt gorącej wody, a tym bardziej zagotowywać. Denaturacja białek w takiej wodzie może dać odwrotny skutek tzn. trwałe usztywnienie odnóży i czułków. Przez całe życie używałem tylko zimnej wody destylowanej i to zwykle bez żadnych dodatków, chociaż ocet i aceton mogą dawać pozytywne efekty. Głównym problemem z użyciem wody z kranu jest duża zawartość w niej różnych soli, które potrafią osadzać się na powierzchni owada i są wtedy trudne do usunięcia. Ocet również pełni tę rolę, że rozpuszcza te ewentualne złogi. Do zmiękczania używam szalki Petriego, na dno której rozkładam higroskopijną bibułę (np. kawałek chusteczki higienicznej, dobrego papieru toaletowego lub ręcznika papierowego), zmaczam ją wodą destylowaną (ale tak aby woda nie pływała) i kładę na to owada na jedną noc. Zwykle to całkowicie wystarcza. Jeżeli chrząszczyk jest zbyt sztywny, to dopiero wtedy używam bardziej drastyczych metod w płynie z dodatkiem acetonu lub metody pepsynowej.
Zwykle jest tak, że jak owad był uśpiony w stanie zwiotczenia mięśni (a tak działa na ogół octan) to wystarczy sama komora wilgotna. Jak śmierć nastąpiła w stanie przykurczu to, niestety, trzeba użyć drastyczniejszych metod. Są pewne grupy chrząszczy, które na stres związany ze złapaniem i wrzuceniem do zatruwaczki zawsze reagują przykurczami (np. niektóre ryjkowce) i te nawet na świeżo preparowane sprężynują na stawach. Niekiedy dopiero użycie pepsyny luzuje te stawy. Czasem pozostawienie na dłużej w zatruwaczce i przez to stopniowe zakwaszanie się atmosfery w zatruwaczce przyśpiesza luzowanie błoniastych struktur w stawach, ale przy bardzo małych chrząszczach łatwo przedobrzyć i mogą się one podczas preparacji rozłazić na poszczególne tagmy.
Awatar użytkownika
Radek P.
Posty: 427
Rejestracja: niedziela, 25 lipca 2004, 15:08
Lokalizacja: Białowieża/Cegłów

Post autor: Radek P. »

Osobiscie używam ciepłej wody i tylko z kranu. Jak dotąd nie miałem żadnych problemów z rozmiękczaniem owadów (oprócz przechowywanych w alkoholu). Do tych bardziej "topornych", które np. po całej nocy nie uległy rozmiękczeniu, dodaję kilka kropel octu w obecności cieplej wody i za parę godzin są gotowe do preparowania. Nigdy nie stosowałem wody destylowanej, być może rezultaty są lepsze. Ale np. do większych chrząszczy z reguły od razu stosuję ocet, gdyż cały proces rozmiękczania trwa o wiele krócej. Myślę, że jak każdy sobie sam spróbuje porozmaczać chrząszcze, to wyciągnie właściwe wnioski.
Natomiast co do pepsyny, to warto pamietać, aby przechowywać ją w lodówce lub chłodnym pomieszczeniu i zwracać uwagę na datę jej ważności.
admin
Administrator
Posty: 1595
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 03:41
Lokalizacja: Tomaszów Maz.
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 5 times
Kontakt:

W temacie Odmaczanie ...

Post autor: admin »

Lech Borowiec pisze:Co do rozmiękczania wyschniętych owadów pisałem już na tym forum (ale chyba gdzieś to przepadło),
Jest tutaj viewtopic.php?p=9222#9222
w temacie Odmaczanie
Awatar użytkownika
Robert Zoralski
Posty: 775
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
Specjalność: Syrphidae
Lokalizacja: Reda
Kontakt:

Post autor: Robert Zoralski »

Bardzo się cieszę że rozpoczęła się dyskusja tym temacie. Widzę też, że kilka błędów w tych pytaniach i odpowiedziach popełniłem, ale dzięki Wam natychmiast są poprawione i uzupełnione, za co bardzo dziękuję.

I oczywiście pozdrawiam!
Robert
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Wróć do „ABC - zbiór porad”