Rynek

Linki do stron entomologicznych
Awatar użytkownika
M. Dworakowski
Posty: 539
Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
UTM: FD94
Lokalizacja: Białowieża

Rynek

Post autor: M. Dworakowski »

OStatnio coraz częściej poajwiają sie an forum nowe sklepy z owadami, stare zmieniły szatę graficzną (kiedyś voodoo/Paradox) oeraz ArtInsect, coś zaczyna sie dziać, w sklepach są już jakieś galerie z wypraw, coraz wiecej zdjeć i szersza oferta w ksiażkach, żywe też już kilku hodowców ma w stałym sortymencie. czy to nadążąnie za tzw. Zachodem, czy poprostu rosnace zapotrzebowanie an tego typu usługi? co o tym sądzicie?
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Przed probami nadrobienia roznicy wiekowej do zachodu Europy nalezaloby sprobowac dogonic chociazby Czechow, co proste nie bedzie.
Awatar użytkownika
ptica
Posty: 233
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2004, 20:54
Lokalizacja: Lubin / Rudziniec

Post autor: ptica »

Przemek pisze:Przed probami nadrobienia roznicy wiekowej do zachodu Europy nalezaloby sprobowac dogonic chociazby Czechow, co proste nie bedzie.
Zgadzam sie z Przemkiem w 100%. Ponadto pieniądze to nie wszystko, gdyż wiecej satysfakcji daje osobiste znalezienie chrząszcza lub jego wyhodowanie, niz kupowanie bez umiaru. Oczywiście jestem jak najbardziej za literaturą ( z reguły zachodnią ), ale chciałbym żeby nasi spece kiedyś wyleczyli lenia i zaczęli tworzyć w dużych ilościach specjalistyczne książki w rodzimym języku.
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

ptica pisze: zaczęli tworzyć w dużych ilościach specjalistyczne książki w rodzimym języku.
100% ZGODNOSCI, MNIEJ DYSKUSJI WIECEJ DZIALANIA, cZESI PUBLIKUJA AZ MILO....
O duza czcionka sorki
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

ptica pisze: chciałbym żeby nasi spece kiedyś wyleczyli lenia i zaczęli tworzyć w dużych ilościach specjalistyczne książki w rodzimym języku.
To jest bardzo egoistyczne myslenie. Coraz wiecej ludzi chce, zeby to co napisza bylo szeroko dostepne i czytane nie tylko przez garstke zapalencow w ich kraju. Taka jest idea nauki, dzielic sie swoja praca z reszta swiata, a nie z jakims waskim rynkiem ograniczonym takim czy innym jezykiem. Chyba jednak lepiej kiedy specjalisci z calego swiata publikuja artykuly i ksiazki po angielsku niz mieli by to robic w swoich narodowych jezykach. W ten sposob dostep do wiedzy znacznie sie powieksza; a i koszty jej zdobywania maleja, bo nie trzeba inwestowac w tlumaczenie prac z jakiegos wegierskiego czy dunskiego. Powoduje to tez troche wiekszy nacisk na jakosc, bo gdyby czesc z chociazby polskich kluczy do oznaczania owadow byla dostepna szerszej rzeszy odbiorcow niz tylko Polacy, to autorzy szybko by zostali zmiazdzeni przez krytyke i moze by sie bardziej starali. W sumie to co dotychczas zostalo po polsku wydane (mysle glownie o monografiach i innych calosciowych opracowaniach i kluczach do calych rodzin) wystarcza na poczatek do rozbudzenia zainteresowania i zmotywowania do dalszych poszukiwan bardziej egzotycznej literatury.

Pawel
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Pawel Jaloszynski pisze: To jest bardzo egoistyczne myslenie.
Pawel
Nie to jest myslenie normalne. Widząc jaką ilość RODZIMEJ czeskiej twórczości można zakupić, trzeba się spalić ze wstydu. Popularyzatorstwo polskie to żenada. Albo opiera się na skomplikowanych publikacjach zahaczajacych o analizy molekularne, bądz sa to przestarzale klucze do ozaczania, badz niezbyt precyzyjne tlumaczenia literatury popularnej, zbyt popularnej jak na wymagania srednio zaawansowanego amatora.
jedynie lepidepterolodzy sa w lepszej sytuacji bo maja Buszke i jego ksiazki.
U nas moze Bunalski c\okolwiek bardziej ambitnego wydal. POza tym na rynku funkcjonuja podreczniki stricte dla studentow lesnictwa. Pisane pod katem szkodnikow drzew.
Zobacz liste ksiazek dostepnych w jezyku czeskim/angielskim pisanych przez Czeschow. Zobacz jak stoi amatorska entomologia w Czechach, o NIemczech nie pisze bo szkoda nawet.
U nas wszystko rozbija sie o ,,gadanie', nie działanie.
jaki wybor ma czlowiek chcacy sie zainteresowac entomologia ??? Zalozmy ze chce zaczac od literatury idzie do ksiegarni i co widzi???
Niewiele.
Dobrze ze powstaja sklepy internetowe sa jakies serwisy aukcyjne, gdzie z boza pomoca i podpowiedziami kolegow z forum mozna cos kupic.
Taki pocztakujacy chcialby z kims porozmawiac czy pojechac na prawdziwa gielde owadow,. a tu bec kierunek Czechy :mrgreen:
chcialby kupic ksiazke w jezyku polskim, nie tlumaczony atlasik a tu bec trzeba wydac pare dobry stow na literature pisana przez Czecha :mrgreen:
Chce kupic sprzet entomologiczny Czechy :mrgreen: i to 2 razy taniej niz sciagane przez handlujacych w Polsce.
Stad te uwagi ze dogonic Czechow bedzie trudno i raczej niemozliwe.
kraj z ktorego wszyscy sie nasmiewaja jak chociazby z jakiejs ostatnio lansowanej piosenki wydaje sie byc ostoja normalnosci. przynajmniej w kwestiach entomologicznych.
A przeciez mamy zdolnych naukowcow, zdolnych i na tyle mlodych ze moga cos pisac, tworzyc, ale po co??? Skoro ani z tego punktow nie przybedzie, a omeczyc sie trzeba, wiec lepiej nic nie robic tudziez zastrajkowac, zeby dalej nic nie robic tylko zeby wiecej placili......
brakkonta

Post autor: brakkonta »

Sama prawda Przemolu !!!!
A niechaj narodowie wżdy postronni znają iż Polacy nie gęsi i swój język mają, niejaki Rej kiedyś był popełnił takową myśl zacną. Co mi po angielskim ? Tak po prawdzie to nasze społeczeństwo nie śmiga tak wspaniale w tym języku, a poza tym, to ja mam czytać po polsku, bom Polakiem jest i basta. Nie muszę móżdżyć się w inszym języku. BRAWO CZESI !!! (bywając na giełdach łza człekowi się kręci co oni tam nie drukują - jak in się to cholera jasna opłaca) No i fakt - jak już się coś po polsku wyda, do się dziąsła odklejają od zębów, bo i jest to dzieło molekularno-nomenklatularne w narzeczu nierozumialnym dla szaraka. Zresztą przydatne dla garsteńki naukowców. Ja jako szara mysz chcę czytać, czytać i czytać po naszemu - mam wziąć książeczkę do rąsi i czerpać z niej przyjemność i wiedzę łatwo dostępną (choć z tą rąsią i insze przyjemności można sobie wynaleźć) :oops:
Myślę że z 90% tutejszych Forumowiczów myśli tak jak i ja.
Mazep - debil lingwistyczny
beksinski
Posty: 214
Rejestracja: sobota, 25 lutego 2006, 23:01
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: beksinski »

chcialbym wrocic do pierwotnej mysli tego tematu i troszke powiedziec jak to jest z 'Zachodem'. Mieszkam w kraju, ktoremu nie mozna bycia w Zachodniej Europie odmowic (chocby z geograficznego punktu) a mimo tego jest to wieksze zadupie pod wzgledem entomologicznym niz Polska i to o wiele. Tzn prawie nic sie nie wydaje, prawie nikt sie zawodowo owadami nie zajmuje. Nie ma ani jednego sklepu entomologicznego, ksiazki jakie mozna kupic sa przeznaczone glownie dla dzieci lub kompletnych laikow. W bibliotekach niewiele jest o owadach. Wszystko sie kupuje przez internet, nawet najprostsze przewodniki terenowe.

Wydaje mi sie, ze koledzy w Polsce sa zbyt surowi i bardzo wymagajacy. Co Wam sie chwali i dzieki temu takie forum jak to istnieje (u mnie go nie ma). To co mowicie o Zachodniej Europie tak naprawde dotyczy Europy Srodkowej, bo entomologia jest tam bardzo popularna i w porownaniu do takich krajow jak Czechy czy Niemcy, wypadamy blado. Ale to nie powod, zeby sie biczowac i popadac w kompleksy. Nie jest zle!

To chyba nie tylko entomologii dotyczy. Wszystko zalezy od punktu siedzenia.

Jacek
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3268
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 4 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Część wypowiedzi w tym wątku jest jawnie nieuczciwa. Każdy z wypowiadających się tu jest polskojęzyczny i może napisać wszystko, co chce. Powieść, za którą dostanie dużo pieniędzy, poezje, za które dostanie Nobla, czy monografię jakiejś grupy owadów, opatrzoną na dodatek genialnymi zdjęciami. Wolno :!: :!: :!:
Czemu więc tego nie robicie, tylko biadolicie :?:
Jak sobie odpowiecie na to pytanie (również w kontekście tego, co robicie w innych dziedzinach), to wyobraźcie sobie, że odpowiedź tych, których wzywacie do tablicy będzie taka sama!
Awatar użytkownika
M. Dworakowski
Posty: 539
Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
UTM: FD94
Lokalizacja: Białowieża

Post autor: M. Dworakowski »

Myślę że z 90% tutejszych Forumowiczów myśli tak jak i ja.
Mazep - debil lingwistyczny
Jacku, Polski Ulrichu Be, kawalątki Twej pracy widzieliśmy, działaj...

Z literaturą rzeczywiście ciężko w języku polskim, ciekawym się wydaje pomysł dwujęzycznych kluczy w niemieckim/angielski i języku narodowym- i krajanie czytają iz agramaniczni skorzystają.
Chce kupic sprzet entomologiczny Czechy i to 2 razy taniej niz sciagane przez handlujacych w Polsce.
z tą dwkurotną róznicą, to sie chyba zagoniłes troszkę :)
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Jacek Kalisiak pisze: Jak sobie odpowiecie na to pytanie (również w kontekście tego, co robicie w innych dziedzinach), to wyobraźcie sobie, że odpowiedź tych, których wzywacie do tablicy będzie taka sama!
o przepraszam w mojej dziedzinie po pierwsze ilosc literatury w języku polskim jest zaskakujaco bogata chociaż są pewne luki nie da się ukryć- , dlatego sam tez tworze ba nawet pracuje nad czyms wiekszym w jezyku polskim!! Fakt ze nie sa to chrzaszcze ale zawsze bezkregowce.
:mrgreen:

No i nie wymagajmy od amatorow by publikowali klucze na poziomie pracownikow nauki, po pierwsze nie przejda sita recenzji, o czym wiemy chociazby w oparciu o terminowosc publikacji szortow w WE,l badz ich odrzucaniu.
A po drugie nikt im tego nie wyda, chyba ze wydadza po kosztach wlasnych.
U nas jest taka sytuacja, ze jak ktos osiaga juz pewien pulap w nauce czyli magiczne dr hab. to walczy juz tylko o stanowiska a nauka tym bardziej amatorami wiekszosc sie interesowac nie zamierza (sa wyjatki o czym wiemy).
Powiedzcie dlaczego na południu w Czechach jest inaczej??
Jest dlatego że tam naukowiec jest PASJONATEM, który osiagajac pewien pulap chce dzielic sie wiedza z amatorami ale u nas ta pasja odeszła razem ze Strojnym, Koehlerem, Simmem, Rafalskim i innymi.
A teraz mamy kilku naukowcow pasjonatow jak prof. Buszko, jak Paweł Buczyński, chcacych sie dzielic wiedza i pomagac amatorom poprzez zmuszanie ich do wspolpracy aktywnej a nie tylko wspolpracy majacej na celu wyciagniecie danych etykietowych.

A wracajac do Irlandii - oczywistym jest ze jesli malo kogo interesuja owady to po co publikowac czy cokolwiek tworzyc dla garstki 50 osob zainjteresowanych tematem. Ale u nas nie podejrzewam by zainteresowanych entomologia bylo mniej niz w Czechach, podejrzewam nawet ze jest nas znacznie wiecej.
Z tymi podwojnymi przebiciami cen moze troche przesada ale jest znacznie drozej :mrgreen: - ,to do Mateusza
brakkonta

Post autor: brakkonta »

Ty mnie tu Matias nie wymyślaj od Ulrichów :P Ja mam "zdziałany" już cały klucz (do wszystkich gatunków Europy Centr), jeno NA PEWNO nie wychylę się z tym na forum publicznym, bom niegodzien. Tak po prawdzie to teraz bym chciał, co by jakiś Fachman pooglądał po kolei każdy rodzajoklucz i sprawdził błędy wynikłe np. z błędów w tłumaczeniu, lub po prostu wyrzucił gówniane cechy (typu szarolekkobrązowawy o połysku miedziowato-złotawym :wink: ....takich nie mam w tym tłumaczeniu, uczulił mnie na nie Szczepan Z) i żeby dodał rzetelne, widoczne cechy kluczowe. Jak i rzekłem - pewnikiem pozostanę sobie z tym kluczem w zaciszu własnych paranoi. Poza tym - to nie tylko Bense.m A poza tym to chyba trza będzie skoczyć do Białowieszczańskiej puszczy i zrobić czystkę etniczną - Taki Jeden od żubra to co rusz mi dokucza z tym kluczem :P
Wydawanie prac - absolutnie nie winię tu "pisarzy'....po mojemu to wina tego durnego kraju i jego zaśniedziałego poziomu czytelniczego. Tu nadal na piedestale wydawniczym stawia się Harlekiny, a lekce sobie warzy literaturę, która cieszy duszę człeka o IQ trochę wyższym niż dwucyfrowa liczba (tu pewnikiem dostanę od Harlekinolubów moherowłosych - walę to). Znam drogę przez mękę Profesora Buszki z Jego atlasami motyli. Zdurnieć można było.
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

J.M. pisze:a lekce sobie warzy literaturę,
I ortografie, panie belfer ;-)

Panowie, bylo o tym juz iles razy. Jak czlowiek z etatem na uczelni ma spedzic ten rok czy dwa na pracy nad monografia jakiejs rodziny owadow wystepujacych w Polsce, to musi byc naprawde geniuszem, zeby w tym czasie dac rade rowniez cos innego publikowac, bo inaczej spadnie w rankingach i generalnie bedzie mial dziure w dorobku, co sie czasem przeklada na jakas dodatkowa kase chocby na wyjazd do jakiegos muzeum. Czyli moze to sie w ostatecznym efekcie odbic negatywnie na pracy tego czlowieka, nie mowiac o tym, ze jesli jest to taksonom to w tym czasie moze sporo dobrego i przede wszystkim nowego, oryginalnego w systematyce swojej grupy zrobic, zamiast publikowac dzielo o charakterze generalnie wtornym. Na koniec zreszta moze sie okazac, ze przez kolejny rok bedzie kombinowal kto by mu to wydal. Znam troche rynek czeski, niemiecki, austriacki, dosc dobrze rowniez japonski i wiem ile tam sie robi nakladem kosztow prywatnych. Drugi tom (ponad 700 stron) wiedenskich Monographs on Coleoptera (fantastyczna kompilacja danych faunistycznych landu Salzburg, z obszernym omowieniem warunkow geograficznych i historia badan faunistycznych na tym terenie) zostala wydana w calosci z pieniedzy prywatnych grupy lokalnych pasjonatow. Nam sie nawet nie udalo niedawno wywalczyc paru stosunkowo drobnych zmian na lepsze w wydawaniu Wiadomosci Entomologicznych - wy, panowie, nie byliscie tymi zmianami zainteresowani, jak przyszlo do dyskusji malo kto chocby komentowal propozycje. Nie za duzo krytyki i marudzenia? Mamy w Polsce duzo kozkarzy, nie brauje wiedzy, zapewne sa tez kompletne zbiory krajowych gatunkow - dlaczego nie wydaliscie wspolnym sumptem atlasu czy klucza do polskich gatunkow przez tyle lat? Narzekanie wychodzi lepiej, czyz nie?

Przemek, co ty z tym "sitem recenzji" i odrzucaniem szortow w WE? Czy amator to od razu musi pisac jak ostatni analfabeta i nie moze czegos opublikowac? "Sito recenzji"? Zobacz sobie jak wygladaja niektore polskie klucze do oznaczania pisane przez "profesjonalistow", tam w ogole chyba nie bylo recenzji... Co stoi na przeszkodzie, zeby ktos majacy wiedze i kompletny zbior wspomnianych wyzej kozek wystapil do PTE o wydanie jego klucza? Powiem ci - nic, absolutnie nic. Potrzebujesz cos do pisania, binokular, olowek, cokolwiek do rysowania tuszem i troche wolnego czasu. Zadnego niepotrzebnego marudzenia tylko troche systematycznej pracy, kazdego na to stac.
Inna rzecz, ze popularyzacja entomologii nie musi sie odbywac na drodze pisania ksiazek. W tej chwili w tej dziedzinie jestesmy lata swietlne od czasow, kiedy wielu z nas zaczynalo swoje zainteresowania, zaczynalismy bez tego wszystkiego czego sie domagacie, i jakos sie na ludzi wyszlo ;-) Tylko trzeba sie nauczyc pokonywac przeszkody, a nie zaraz zabierac sie do oplakiwania swojego nieszczesnego losu.

W sumie to juz Jacek Kalisiak napisal, tylko troche inaczej - esencja waszego narzekania sa pretensje, ze ludzi bardziej interesuje inna dzialalnosc niz pisanie ksiazek popularnych czy tez kluczy i monografii po polsku. Mnie to zupelnie nie dziwi - kazdy publikuje co mu akurat pasuje. Ludzie, ktorych kreci aktywnosc popularyzatorska widocznie nie sa rownomiernie rozsiani po swiecie i u nas akurat wypadla aktualnie biala plama w dystrybucji ;-) Co daje nisze, w ktora moze wskoczyc kazdy z was.

Pawel
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

Tak czytam ten teman i zastanawiam się czy entomolog powinien oprucz całego sprzętu posiadać jeszcze bardzo dobrze opanowany język angielski ? Ja np. nie mam predyspozycji do nauki języków obcych bo nie wchodzi mi to za ch... i myśląc o tym jak przetłumaczyć jakąś 300 stronnicową książkę to już mi się jej nie chce czytać , bo przetłumaczenie jej zajmie mi jakieś ładne kilka miesięcy na co czasu nie mam jak pewnie większość . Inaczej jest jak ktoś ma taką biegłą znajomość tego języka jak Paweł . Wtedy to można czytać ile się chce .
brakkonta

Post autor: brakkonta »

Pawel Jaloszynski pisze:
J.M. pisze:a lekce sobie warzy literaturę,
I ortografie, panie belfer ;-)
sram na ortografję. Jestem stwożony do wyszszych celuf
Awatar użytkownika
M. Dworakowski
Posty: 539
Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
UTM: FD94
Lokalizacja: Białowieża

Post autor: M. Dworakowski »

wojtas pisze:Tak czytam ten teman i zastanawiam się czy entomolog powinien oprucz całego sprzętu posiadać jeszcze bardzo dobrze opanowany język angielski ?
Moim skromnym zdanie, w dzisiejszych czasach oprócz języka ojczystego trzeba cos jeszcze znać, kiedyś była to łacina- Kopernik nie w języku Reja i Kochanowskiego pisał. Coś obcego też wypada znać.

J.M. pisze: A poza tym to chyba trza będzie skoczyć do Białowieszczańskiej puszczy i zrobić czystkę etniczną - Taki Jeden od żubra to co rusz mi dokucza z tym kluczem
Zapraszam :twisted:
sram na ortografję. Jestem stwożony do wyszszych celuf
To nie wstydź się i pokaż fragment wyższych celów :wink:
brakkonta

Post autor: brakkonta »

wojtas pisze:To nie wstydź się i pokaż fragment wyższych celów :wink:
Nie da rady, bo dopiero urodzi się w maju :P
A na najazd moich sotni na Białowieżę to przyjdzie czas.
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Słabo mi się zrobiło od czytania tych "bzdetów"... sorki Panowie. Aż udałem się do kolegi drukarza. Jest możliwość wydawania broszur (a'la zeszytów WE) w ilości dowolnej, łącznie z dodrukami przy wyczerpaniu nakładu w ilości również dowolnej. Widzę, że wszyscy utknęliśmy w epoce głębokiej komuny... a PTE widzę, że jeszcze głębiej (patrząc na sam czas wydania zesztu). Nie bawiąc się więcej w głupawe moje docinki:
OFERTA WYDAWNICZA (szczegóły jeśli będzie zainteresowanie):
1- każdy może wydać co chce, wg swojego widzimisię jeśli chodzi o zawartość merytoryczną i szatę graficzną
2- warunek: pliki w PDF (zgodne z Acrobat 4.0 (PDF 1.3), foty kolor - unikać JPG i dużych kompresji
3- przy nakładzie np 100 egz. po 50 str. z okładką laminowaną , karton gramatura 200 - cena 1 egz. jak sądzę wyni9esie po wstępnej kalkulacji ok. 5-7 PLN brutto (wystawiane faktury VAT) + pobranie za wysyłkę...czyli razem ok 10 zyli (nieco drożej przy załączeniu kolorowych fotografii - różnica wręcz śmieszna, bo pewnie necałego zyla na 1 egz.)
4- okładka klejona grzbietowo, jednostronnie foliowana z nadrukiem cz.-b. lub kolor
Pasi koleżankom i kolegom??? ....... aha i najważniejsze ..... czas edycji od przekazania materiałów pdf do orzymania ciepłego produktu finalnego: OD 3 DO 7 DNI
no to na tyle...są chętni do przesyłania doniesień, szortów i innych gaci??
pozdrawki ... dla wszystkich nas wyleczonych z choroby niemożliwości :lol: :wink:
PS. a może zrobić z tego "wydawnictwo forumowiczów"?????
brakkonta

Post autor: brakkonta »

no i to myślę jest ładna sprawa. Przy czymś takim powinno sypnąć prackami. A Robert Od Porannej Rosy to ma u mnie za to moje własne gatki spaniowe - są w popieprzone takie z lekka aniołki. :mrgreen:
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Jacek sanx, zaje podobają mi się Angeliki... raczej :lol: i to dojrzałe , a nie znoszone 8) . A na poważnie , jak już coś masz gotowego to możesz podesłać PDF-a na priva, może uda się zrobić parę egzemplarzy próbnych i zobaczymy jak to wyjdzie ... koszty będą pewnie w okolicy 30-50 zyli...ale trza jakoś przetrzeć szlaki ... jeśli się zrzucimy po zylu dla Mazepusa (zwrot kosztów po ukazaniu się pracki np. poprzez doliczenie do ceny 1 egz. tego zyla)... może coś drgnie.... oby wreszcie.... może PTE do nas uderzy hehehhehehehehehee
BTW: robimy konkurs na okładkę serii (mam nadzieję) z logo https://entomo.pl oczywizda :mrgreen:
brakkonta

Post autor: brakkonta »

a jak to wygląda od strony prawnej. Mianowicie w tym pseudokluczu kozowym, który to sobie tłumaczę z różnych inszych kluczy są użyte rysunki np. z Bensego czy inszych autorów - zeskanowane i wklejone. Czy to nie plagiat czy jak mu tam ??
Awatar użytkownika
ptica
Posty: 233
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2004, 20:54
Lokalizacja: Lubin / Rudziniec

Post autor: ptica »

No, no to sie porobiło :roll: A to o moją szczerą ,swobodną wypowiedź. Nie sądzę, żebym egoistycznie myślał. Cieszę się, że niektórzy wiedzą, że moje myślenie jest normalne.
Pomysł, żebysmy wszyscy chwycili do piór i pisali np.książki o owadach po polsku, ponieważ jesteśmy polskojezyczni uważam za chybiony. Z prostej przyczyny. Nie wszyscy- w tym ja na pewno nie posiadają takiej wiedzy, która by na to pozwalała. Pisząc pierwszego posta w temacie miałem na myśli naukowców lub tzw. zawodowych amatorów, którzy sa profesjonalistami w tym co robią i chcieli by kiedyś przełamać barierę i zrobić cos innego ( nowy klucz itp., tłumaczenie z czeskiego dobrej książki ) niz napisać np. 100-tną pracę o krzywiźnie fiuta tego czy innego gatunku.
Zajmuję się entomologią ponieważ podziwiam owady, patrzę i podziwiam ich piękno ,a wiedzę o nich chciałbym nieustannie zdobywać. Nawet trochę czytam po angielsku( gorzej z mówionym ).To co pisał Przemek wcześniej jest bolesną prawdą i obciachem dla nas Polaków, to co Czesi wydają. Bija nas na głowę.
Takie np. Tesarikoviti - M. Slama wydano w 1500egz.!!!!! Ciekawe czy tam kalkulują- opłaca się czy nie opłaca? Tylko czytanie takiej książki, a musiałem ostatnio ( wyszło mi parę exx. Menesia bipunctata ) pogłębic temat -jest nużące. Ostatnio od dłuższego czasu codziennie przed snem czytam literaturę entomologiczną, a zasypijąc nie chciałbym, żeby w nocy przysniły sie mi knedlicki, tylko knedlicki. pozdrawiam
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Heeeheee.... noo się porobiło. Jeśli zależy nam na wydawaniu np. doniesień, szortów... wyników inwentaryzacji terenowych ...przecież można spróbować. To może być tylko "nasze" wydawnictwo, niekoniecznie naukowe, choć i takie wątki byłyby mile widziane. Kiedyś bywał przecież "Biuletyn entomologiczny" ... starzy harcerze pamiętają.... możemy podać krótki spis reści przed publikacją, a dla chętnych... na zapisy... mamy gotowe wydanie w dowolnej ilości egz. ... np. nakład od 10 szt.
Co do prawnych wątków... sam sobie Jacek odpowiedz... prawa autorskie ...rzetelność tłumaczenia... itd.
Główkujcie Panie i Panowie.... ja dałem propozycję i okładka nr 1 poniżej na wariata zrysowana :lol: ...tak na zachętę.. pozdro
Załączniki
entomo zeszyt.JPG
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (85.81 KiB)
Awatar użytkownika
ptica
Posty: 233
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2004, 20:54
Lokalizacja: Lubin / Rudziniec

Post autor: ptica »

J.M. pisze:a jak to wygląda od strony prawnej. Mianowicie w tym pseudokluczu kozowym, który to sobie tłumaczę z różnych inszych kluczy są użyte rysunki np. z Bensego czy inszych autorów - zeskanowane i wklejone. Czy to nie plagiat czy jak mu tam ??
Kupuję ( %%%%% ) od Ciebie całość tłumaczenia :D
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

No właśnie mnie to trochę dziwi że w naszym kraju jest od ch... kózkarzy i nikt nie podjął się do tej pory konkretnej pracy na ten temat . Widzę że niektórzy uważają że nie jest celem pisanie w języku ojczystym ale czy to znaczy że Czesi są głupi robiąc w ten sposób . Moim skromnym zdaniem nie :evil:
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Wojtas, a wolisz tlumaczyc CALA swiatowa literature dotyczaca interesujacej cie grupy z jednego uniwersalnego angielskiego czy moze bardziej ci pasuje z chinskiego, portugalskiego, finskiego i dwustu innych jezykow? Gadasz troche jak wedkarz, ktory chrzani, ze nienawidzi wody. Jakis jezyk obcy do entomologii jest niezbedny; niestety obecnie w bardzo wielu grupach musisz choc troche czytac po angielsku, niemiecku i francusku, a czasem jeszcze dochodzi wloski (juz o rosyjskim czy czeskim nie mowie). Calkowite przejscie na angielski to jest poprawa sytuacji, a nie pogorszenie. A ze trzeba zadac sobie trud i czegos sie pouczyc to niestety tak juz jest, wiedza i dostep do niej kosztuja, jak kazdy inny towar.

A teraz z tego ogolnego narzekania przejdzcie do konkretow i naskoczcie na Szczepana, Jacka Kurzawe, Adama Wozniaka i cala reszte naszych forumowych kozkarzy, dlaczego u diabla nie wydali monografii polskich kozek. Macie ich tu wszystkich do kupy, im zadawajcie pytania, bedzie to bardziej produktywne niz takie ogolne biadolenie na "zycie, wszechswiat i cala reszte" ;-)

To co napisal Robert Rosa o drukowaniu w ciagu tygodnia z PDFow za 10 zlotych od zeszytu to powinien skomentowac ktos, kto regularnie zajmuje sie wydawaniem czasopism lub mial do czynienia ze skladaniem atlasu i wie ile to naprawde pracy kosztuje (sa przeciez tacy na tym forum).

Pawel
brakkonta

Post autor: brakkonta »

Robert Rosa pisze:Co do prawnych wątków... sam sobie Jacek odpowiedz... prawa autorskie ...rzetelność tłumaczenia... itd.
no i w ten sposób moje Wiekopomne Dzieło :mrgreen: pozostanie w mych pieleszach domowych. Z rysunkami zapożyczonymi z obcych opracowań to nie przejdzie - tu potrzebne są zgody cholera wie kogo - nawet nie wiem kogo. Dalej - rzetelność tłumaczenia..... :oops: tu łba sobie nie dam udrzeć (dlatego tak jak onegdaj pisałem - przydałby się Fachowiec do pomocy, co to i stronę tłumaczeniową sprawdzi a i na kluczowych niuansach się zna). A poza tym - to taka sobie moja prywatna zabawa w "naókofca" - nigdy nie myślałem o propagowaniu tegoż monumentum :mrgreen:
Mazep tłumaczyciel :wink:
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Jezeli Redakcja swiezo formowanego Biuletynu przyjmie artykuly z zakresu ektopasozytow, wolalbym wszystkichj ale z bolem poprzestane na samych owadach, to nawet bym mial 2-3gotowe.
Krotkie ale mysle ze tresciwe, tak ze Panowie piora w dlon.
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

J.M. pisze:
Robert Rosa pisze:Co do prawnych wątków... sam sobie Jacek odpowiedz... prawa autorskie ...rzetelność tłumaczenia... itd.
no i w ten sposób moje Wiekopomne Dzieło :mrgreen: pozostanie w mych pieleszach domowych. Z rysunkami zapożyczonymi z obcych opracowań to nie przejdzie - tu potrzebne są zgody cholera wie kogo - nawet nie wiem kogo. Dalej - rzetelność tłumaczenia..... :oops: tu łba sobie nie dam udrzeć (dlatego tak jak onegdaj pisałem - przydałby się Fachowiec do pomocy, co to i stronę tłumaczeniową sprawdzi a i na kluczowych niuansach się zna). A poza tym - to taka sobie moja prywatna zabawa w "naókofca" - nigdy nie myślałem o propagowaniu tegoż monumentum :mrgreen:
Mazep tłumaczyciel :wink:
Mazep ja tam przyjme bez zbednych pytan Twoje klucze, slij bracie na priva !!!!! :mrgreen:
Obiecuje zachowac prawa autorskie
slkij Pan!!!
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3268
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 4 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Koledzy, wygląda to trochę tak, jakbyście mieli jakiś tłumiony żal do świata, że jeszcze nikt nie wydał waszych wspaniałych dzieł, których w związku z tym nie napisaliście :lol:
Narzekacie też, że nie ma gdzie, nie ma jak, nie ma kto :?:
Na stronie entomo.pl zostało opublikowane kilka kluczy do różnych grup, kilka list gatunków, dużo zdjęć. Jesteście autorami któregoś z nich? Czemuż rozpisujecie się na temat jakiejś mitycznej monografii kózek po polsku, której ani nie potraficie napisać, ani nie ma środków na jej wydanie, ani nie będzie nabywców?

Oczywiście można znaleźć sponsora, który godziwie wynagrodzi autora, a samą książkę będzie wysyłał za darmo na wskazany adres. Ale czy to załatwicie to też wątpię.

Oczywiście warto mieć jakąś Czomolungmę, ale może zacznijcie od tanich butów trekingowych? Bo pogadać o monografii to można przy piwie, ale pisanie warto zacząć od czegoś prostszego.

Czy to znaczy, że sobie z was żartuję lub odrzucam te pomysły? Nie, parę różnych inicjatyw w życiu uruchomiłem, więc wiem jak łatwo umierają z braku rąk do pracy.

Oczywiście entomologia jest nauką, składającą się z różnorodnych działów, ale jest NAUKĄ. I ludzie zajmujący się nauką z reguły dążą do osiągnięcia w tej nauce sukcesu, a sukces zapewniają dokonania i odkrycia. Często więc tak jest, że ludzie działający w jakiejś grupie na odpowiednim poziomie, a to oni mogliby pisać monografie, mają pod ręką tyle planów i niepublikowanych odkryć, że nie mają czasu na robienie popularyzatorskich monografii pro publico bono. A jeżeli nawet są wyjątki, to albo robią to dla pieniędzy (kozy, jelonki, bogatki), albo mają takie hobby jak pisanie kolorowych książeczek dla ludu i robią to dla satysfakcji.
Zmierzając ku wnioskom. Celem entomologów amatorów może być prowadzenie lokalnych badań faunistycznych i nie ma w tym nic złego. Warto mieć soją Czomolungmę, ale można przecież czasami pozamiatać podwórko? Część z nas może ma trochę odmienne zainteresowania i chce uszczknąć coś z tortu europejskiej faunistyki, a może pasjonuje ich taksonomia jakiegoś rodzaju w Europie? Tak czy inaczej, jeżeli jeszcze zajmujemy się entomologią, czyli nauką, nawet w tak małym wymiarze, na jaki mamy czas, pieniądze i ochotę, to wyniki naszej pracy powinniśmy podsumowywać w formie prac naukowych, choćby to była lista gatunków. A miejsce publikacji naukowych jest w czasopismach naukowych. Kropka. Proszę pisać do WE :!:

I co i wszystkie te pomysły z tego wątku są do niczego? Otóż nie. Ja przynajmniej jestem zwolennikiem tego, że swoje hobby, zainteresowania, małą entomologię można uprawiać na każdym poziomie. Warunek jest jeden. Nasze dziełko musi spełniać warunek przyzwoitości. Nie powinno w nim być błędów ortograficznych, powinno być napisane po POLSKU, schludnie z szacunkiem dla czytelnika. Nie może też zawierać kłamstw, przeinaczeń, domysłów i głupot. W wielu europejskich krajach wydawane są różnego rodzaju pisemka entuzjastów entomologów i zawierają bardzo różnorodne artykuły. Problemem jest często to, że ci ambitni ludzie, którzy zdobyli się na wydawanie takiego wydawnictwa, szybko się uczą, podnoszę poziom i przenoszą się ze swoimi artykułami do czasopism naukowych. Zostaje tylko tytuł, do którego już nie ma kto pisać :(

Ale dzisiaj świat jest zupełnie inny niż jeszcze dziesięć lat temu. Mamy Internet, jest strona entomo.pl. W ostatnich talach powstało kilka biuletynów wydawanych elektronicznie, ale były mało amatorskie, bo pod opieką poważnych ludzi i szybko szły w kierunku profesjonalizacji, uzyskując np ISSN i sprowadzając przynajmniej para-recenzje.
Jednak to jest właściwa droga, jeżeli chcecie się wyżyć. Macie dane nowe lub ważne dla entomologii? Publikujecie w czasopismach naukowych. Przygotowaliście klucz do jakiegoś rodzaju kózek? Dlaczego nie ma go jeszcze na entomo? To za mało ambitne? Powołajcie biuletyn elektroniczny, Jacek pewnie się zgodzi umieszczać go na swojej stronie. I możecie tam publikować np. listy motyli złapanych do światła w nocy 25 .01.2008 roku! Oczywiście powinien być pod to dobrze oznaczony materiał dowodowy dostępny w każdej chwili do weryfikacji. Chcecie opublikować lepszy klucz do polskich Necrodesów? Proszę bardzo, nawet jak użyjecie cudzych rysunków w małej pracy i się powołacie na źródło, nikt się do was nie przyczepi. Do dzieła!

Tylko nie biadolcie już więcej, bo naprawdę można robić wszystko, co się chce. Trzeba tylko mieć czas, poświęcić trochę pracy i alleluja do przodu :lol:
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Pawel Jaloszynski pisze:To co napisal Robert Rosa o drukowaniu w ciagu tygodnia z PDFow za 10 zlotych od zeszytu to powinien skomentowac ktos, kto regularnie zajmuje sie wydawaniem czasopism lub mial do czynienia ze skladaniem atlasu i wie ile to naprawde pracy kosztuje (sa przeciez tacy na tym forum).
... pisałem też coś o minionych epokach, w których niektórzy utkwili... trochę złośliwy jestem... może...
Nie pisałem nic o "kosztach składania atlasu" ... ale rzeczywiście, jeśli ktoś nadal myśli, że tak to ma wyglądać (początkowo ja również zadałem tego rodzaju pytanie koledze-drukarzowi) to zgoda...druk "tradycyjny" będzie droższy od 2 do 5 razy od przedstawionej propozycji. Jęśli ktoś nie słyszał o "drukowaniu cyfrowym" nie moja wina... reasumując i nie wnikając (póki co) w szczegóły techniczne przygotowania materiałów do druku ... PONAWIAM OFERTĘ (tzn. nie ja osobiśte, jeno kolo-drukarz). Można zrobić przecież próbę... Mazep prześle "odpowiednio "skonstruowane " materiały do druku, kolo przygotuje je do "składu" i poda ostateczną cenę zakupu egzemplarza (wersja do własnego użytku), paru chętnych forumowiczów zobowiąże się do zakupu i wtedy drukowanie w nakładzie kilku egzemplarzy...zobaczymy jak to wyjdzie od strony technicznej - bo sam jeszcze nie widziałem). Tylko nadal brak optymizmu za przysłowiową dychę a góry wątpliwości i nadal brak chętnych do pokazania, że rzeczywiście jest co drukować. :mrgreen:
Proponuję aby chętni i gotowi do tego doświadczenia pisali na priva: dispar@poczta.fm
lub GG...spróbować można bo koszty wydaje mi się niewielkie... wystarczy np. 5 chętnych i zrobi się próbny druk w 5 egz. do użytku wewnętrznego... a reszta może będzie żałować :wink: . Więcej tłumaczyć nie będę, bom nie drukarz i zwisa mi to jak spinaker na kiepskim wietrze, że ktoś nie ma kluczy, atlasów itp.... ja mam swoje .......
pozdro
brakkonta

Post autor: brakkonta »

Robert Rosa pisze:... Mazep prześle "odpowiednio "skonstruowane " materiały do druku
ale Mazep nic nie prześle do druku, bo i kwestia praw autorskich WSZYSTKICH rysunków, mapek kładzie ten biznes pokotem na murawie. To są duże jaja - nasz Jacek Admin miał swego czasu dziką przeprawę o pewną zasraną mapeńkę - jakiś Dobry Człek przysrał sie o zafajdane prawa do tej mapki, a co dalej, to niech Jacek sam opowie. A to była tylko jedna zasrana mapka. A u mnie jest w ciul rycin rozmaitych, no i kwestia rzetelności tłumaczenia. Oficjalnie ni hu hu sie pod tym nie podpiszę. Sorry. Tak sobie po koleżeńsku to mogę fragmenciki podrzucać komuś do pooglądania. Ale oficjalnie - nie. Poza tym, wiem że Ktoś w Polszcze robi pono podobny klucz - może On się wychyli (ja nie wiem kto to - molestujcie Mateusza Białoewieszczańskiego co to żubra i thoracicę ma w herbie - On Coś Wie.....a mnie Zaraza nie chce powiedzieć). A ja zaraz jadę na giełdę do Czech. Pa.
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Ho ho hoooo, jak miło....jaki odzew :mrgreen: ...jakie zainteresowanie :mrgreen: .... Fredek Kiepski by rzekł: ZATKAŁO KAKAŁO!!" ...co nie?? Mam propozycję: NIE PISZCIE I NIE WYWOŁUJCIE WIĘCEJ TAKICH TEMATÓW!!! Pozostańmy na etapie narzekań i biadolenia, że u nas czegoś nie można...bo można. Problem w tym, że pewnie guzik macie na dzień dzisiejszy, oprócz swoich gablot i zachwytów kolegów nad waszymi kolekcjami.... wniosek taki, że stan polskiej entomologii jest taki a nie inny na dzień dzisiejszy, czyli każdy z nas mówi, że coś robi i robi to superowo (sic!) , że ma tyle materiału ... jeno , że wsio na szpilkach i nic więcej. Wniosek nasuwa mi się jeden: JESTEŚMY TYLKO ZWYKŁYMI ZBIERACZAMI ROBALI, ZWYKŁYMI KOLEKCJONERAMI, którym kopary opadają jak są na giełdzie w Pradze. Na forum rżniemy bohaterów, obrzucamy się tytułami, wychwalamy swoją wiedzą i niewiedzą (to o sobie akurat). Czas chyba przyjąć to za rzecz oczywistą... życie w realu 2D... bo na trzeci wymiar nam nie styka :lol: :lol: :lol: ....
Taka jest prawda, sama prawda i ...g... prawda o nas entomologach (amatorach i po części "zawodowcach") ...
Przyjmijmy z pokorą fakt, żeśmy potomkami sarmatów cokolwiek to znaczy :D :mrgreen: ... a np. z tych fotek z tematu "zdjęcia zbiorów" proponuję wydrukować pocztówki okazjonalne na 10-cio lecie forum ... bedziemy je sobie przesyłać z życzeniami owocnej współpracy i pochwał wzajemnych....
Na koniec znów cytat z Fredka Kiepskiego: "... DUPA, DUPA, DUPA..."
Teraz kończę i zostawiam pole do popisu tym, którzy chcą mi dołożyć do pieca... do dzieła Panowie i Panie... Rosa gbur forumowy czeka... owocnego przelewania swoich doznań i obserwacji na ekran... bo na papier nie da rady jak zdążyłem zauważyć :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
pozdro z entomologicznym zapałem oczywiście......
Awatar użytkownika
CezaryN
Posty: 215
Rejestracja: wtorek, 3 lipca 2007, 20:10
UTM: DB23
Lokalizacja: Włoszczowa

Post autor: CezaryN »

No to ja pierwszy... Będzie krótko.
Podpisuję się pod każdym Rosy słowem, może oprócz Kiepskich cytatów. Jestem stałym od kilku lat forumowym bywalcem i dokładnie takie same mam spostrzeżenia. W gadaniu jesteśmy wybitni, wielu z Was koledzy i koleżanki (niekoniecznie zawodowcy) wiedzę ma olbrzymią, a przychodzi do konkretów i tu już tragedia. Piętrzące się jedna nad drugą niemożności. Więc albo się weźmy albo nie narzekajmy. Bo niejednemu nerwy puszczają czytając taki wątek.
Serdeczne pozdrowienia od początkującego amatora
PS
Z tymi kosztami i terminami to Robert ma rację, jest to możliwe przy założeniu, że materiały są dobrze przygotowane (złożone), a strony wykazują dużą wolę współpracy. Wiem z własnego doświadczenia - do niedawna uczestniczyłem w wydawaniu firmowego biuletynu.
Awatar użytkownika
ptica
Posty: 233
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2004, 20:54
Lokalizacja: Lubin / Rudziniec

Post autor: ptica »

Robert. Myślę, że nie do końca poczytałeś posty w temacie. Np. mnie chodziło o to, że ci z nas lub z tych , którzy nie są na forum, a mają wiadomości potężniejsze ode mnie i od innych nie chcą sie wziąć za pisanie lub tłumaczenia bardzo dobrych książek lub prac z zakresu entomologii w rodzimym lub rodzimym/anglosaskim języku, a nie o to, że nie ma gdzie publikować. W moim przypadku mam parę miejsc, gdzie mógłbym to zrobić,ale , że tego narazie nie robię stoją inne przesłanki np. zbieram materiały o kózkowatych swojego powiatu, ale jest za wcześnie na publikację, ponieważ jeszcze trzeba kilka lat posprawdzać pewne tereny.
Tak, że Twoje zdenerwowanie jest nie do końca uzasadnione :) Nie lepiej walnąć dobrą wódeczkę.
Pozdrawiam.ptica
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Ptico, ja naprawdę się wcale nie zdenerwowałem!! Bo rzadko, jesli wogle się denerwuję. Język , którego użyłem był specjalnie dobrany, w pewien sposób zmanipulowany, aby wprząc ileś tam osób w temat. Ty robisz inwentarkę swoich terenów, ja robię swoje tereny (i planuję jeszcze 2-3 sezony poświęcić) i wielu z nas tak robi. Dodatkowo "obrabiamy" swoje zbiory, aby miały one jakiś układ "graficzny"... pewnie blisko 100% z nas to robi. Ale nie interesuje mnie to w tym konkretnym temacie, bo czy coś się zmieni za te przysłowiowe 3-5 lat kiedy już "posprzątany" gabloty?? Będziemy wtedy wszyscy pisać tylko?? Watpię. Temat "pisania" był już obrabiany na "starym forum" i tylko zmieszaliśmy z błotem PTE, że drogo, że kuriozalnie długo. I co ?? I nic...
Jeśli mamy mówić o kosztach, to przedstawiłem. Tłumaczenia?! A jaki problem pomailować po świecie, zapytać autora, wydawcę czy można, czy za to chcą kasę itp. Mając papiery w ręku, niech tłumaczy ten, kto czuje się na siłach... i jedziemy z koksem. Czemu "zawodowcy" nie piszą w rodzimym języku??... Ano wg mnie temu:
1. Recenzja (dla ludzi nauki ponoć ważna) . bez recenzji można popaść w niełaskę zapewne :lol: , albo znaleźć recenzję (po wydaniu bez niej) jako tęga riposta osoby z "wyzszej półki" - układy uczelniane się popsują itd.
2. Bez recenzji - niby dlaczego nie i patrząc pkt 1 , jeśli komuś wytkną błąd w opracowaniu, to ma pozamiatane
3. czyli pkt 1+2 - wielka niewiadoma, bo ci z nas, którzy tak barwnie i merytorycznie piszą piszą to na forum jeno?? czyżby obawiali się stopnia swego profesjonalizmu w zetknięciu z "recenzentami"???
4. Recenzenci - czy recenzenci wstrzymują (nie mają czasu?) na rzucenie okiem na opracowanie delikwenta, co potem rzutuje na czas pojawienia się materiałów w druku (WE,PPE) - no to byłoby haniebne hehhehe... dałbym im ksykę "hamulcowych"
Kto publikuje np. w WE niech oświeci nas ponownie, jak to wygląda i gdzie leży pies pogrzebany, czy może jeszcze chodzi o sławny nr katalogowy ISBN .... dla mnie nie mający znaczenia (co mi tam biblioteki :wink: )
Ponoć miało się to zmienić po ostatnim walnym PTE (sic!)
A teraz my... czyli amatorzy. Paweł Jałoszyński (nazwisko przytoczone tylko, jako zilustrowanie tematu) jakoś z "publikacjami" na stronach forum sobie poradził, więc nie wiem, o co chodzi kolegom szanownym. Czy np. ukazywanie się "forumowych" zeszytów z samymi doniesieniami, szortami nie może być dobrym początkiem czegoś wiartościowszego?? Co nie wiemy jak to zrobić?? A zerknij se jeden z drugim w dowolny zeszyt WE... gotowe wzory. Czy raz w miesiącu nie mógły się ukazać 1 mumer zeszytu np. "Entomo" ?? Nie ma na to zapotrzebowania?? Raczej brak chęci naszej. A może nasi koledzy amatorzy , okrzyknięci przez nas jako "guru polskiego amatorskiego ruchu entomologicznego" popadli w takie samouwielbienie, że to im już wystarczy do końca życia :lol: ... uważajcie więc, bo przyszłe pokolenie może o Was już nie słyszeć, bo nie będzie miało gdzie o Was przeczytać... forum za 20 lat może nie być :lol: .
W końcu nie wiem o co Wam chodzi??!! Czy o to, że nikt nie publikuje w języku ojczystym, czy o to, że nikt nie chce wydawać przedruków wydawnictw obcojęzycznych?? Jeśli o to pierwsze... to proszę, napisałem jak to zrobić. Jeśli o to drugie , to podziwiam za brak myślenia Loleżanki i Koledzy. To proste jak konstrukcja pewnego urządzenia do wyłuskiwania nasion zbóż. Zasanówcie się jaka firma wydawnicza wyda jakikolwiek "reprint" nie znając rynku zbytu?? A żadna. A dlaczego??... ano dlatego, że tylko idiota uruchomi produkcję nakładu np. 500szt. , i tylko idiota wyda cud atlas w cenie 50 zyli i nakładzie 5000 egz. Bo popłynie z nurtem Wisły!!! Czy myślicie , że ludzie od marketingu nie wiedzą na zbyt jakiego nakładu mogą liczyć?? Jeśli widzą, że na rynku polskim wydaje się w tej branży jeno np. WE i PPE w ilościach śladowych, to na co mają liczyć? Może na to, że cienki Polaczek (taka rzeczywistość) kupi niskonakładowy egz. atlasu np. Gelechidae w cenie za 450 zyli?? Bo super edycja i po naszemu?? Lepiej niech zamówi na zachodzie za kilkadziesiąt funciaków i da wydawcy spokój święty i nie zawraca gitary. Czy np. J.Buszko nie miał tych problemów?? A zapytajcie jak nie wiecie. A zdrugiej beczki. Widzicie ile jest pięknie barwionych książek o akwarystyce?? A dlatego, że m.in. giełd akwarystycznych jest w kraju od cholery i ci marketingowcy dobrze wiedzą, że nawet mały Dyzio z kl.IB namówi starych na akwarium z rybkami czy innymi stworami, a w ślad za tym pójdzie książka. A porównajcie sobie ile giełd typowo owadzich jest w Czechach, a ile u nas... czyli proste przeliczenie proporcji ... u nas nie opłaca się!!!! i wbijmy to sobie do głów!!! W tym biznesie jesteśmy jak niemowlęta i póki np. sami nie pokażemy, że zaiteresowanie owadami wzrosło w kraju poprzez np. wydawanie "naszych zeszytów" w nakładzie min. 500-1000 egz. , które będą się rozchodziły wśród nas i dalej (biblioteki, nadleśnictwa itd.) , to nie dziwmy się, że jakiś ogólny atlas robali (nie mówiąc o specjalistycznych wydawnictwach) ukazuje się na półkach raz na kilka lat i to po ciężkim porodzie. No chyba jest pełna zajawka??? Tymczasem Panowie Szlachta i Panie Szlachcianki... zapraszam na kolejną giełdę... do Pragi :mrgreen: :lol: :D :twisted:
pozdro
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

Ja bym chętnie wchłonał klucz Pana Jacka jeśli zgodzi sie mi go podesłać . Bez wzgledu na to z czego są zaciągnięte rysunki i tym podobne .
Rafał Ruta
Posty: 250
Rejestracja: poniedziałek, 12 kwietnia 2004, 11:26
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Rafał Ruta »

Długo się ociągałem, ale nie wytrzymałem. Ile razy jeszcze będzie się pojawiał temat mitycznych utrudnień w publikowaniu w WE czy PPE? Może ktoś poda jakieś konkrety, poważnie ktoś miał problemy kiedykolwiek? Problem leży moim zdaniem wyłącznie w kwestii poruszonej przez Jacka Kalisiaka - tu potrzeba rąk i głów (może przede wszystkim głów) do pracy, a nie tworzenia nowych czasopism. Przecież poza znienawidzonymi (nie wiadomo za co) przez niektórych WE czy PPE są jeszcze Acta Entomologica Silesiana, Nowy Pamiętnik Fizjograficzny, Parki Narodowe i Rezerwaty Przyrody i jeszcze pewnie kilka mniej znanych tytułów. Czy do nich entomolodzy walą drzwiami i oknami? Nie, jakoś nie słyszałem żeby ktoś narzekał na tłok przed drzwiami redakcji. Wprost przeciwnie, niektóre tytuły ledwo zipią przez brak zainteresowania i chętnych do ich współtworzenia.

Poważnie uważacie, że mało się po polsku wydaje? Mamy bardzo porządnie wydaną (choć niepełną) serię kluczy do oznaczania owadów, sporo tomów w seriach Monografie Fauny Polski i Fauna Polski, z tego ostatnio ukazały się 3 tomy dotyczące chrząszczy, potężny katalog krajowych chrząszczy (przypominam, że ostatni jego tom ukazał się niecały rok temu). Wydawana jest seria Polish Entomological Monographs itd. A ikonografia chrząszczy Polski prof. Borowca? To mało? Fakt, Czesi wydają więcej. Ale pamiętajcie, że u nich jest specjalista prawie od każdej rodziny chrząszczy działający na poziomie mocno wykraczającym poza lokalny. U nas nawet tzw. zawodowców jest niewielu. Nie da się ukryć, że w ostatnich latach pojawił się pewien zastój, ale o jego przyczynach pisał już Paweł Jałoszyński - pisanie monografii po prostu się zawodowcom nie opłaca. To robota dla ludzi, którzy nie są rozliczani z dorobku naukowego, a więc do dzieła. Biblioteki stoją otworem.

Ale pewnie wygodniej jest usiąść w fotelu, stwierdzić że się "sra na ortografię", języków obcych uczyć nie będzie, za to psioczyć że koledzy z dużą wiedzą mało pracują.
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

No i jak wyżej... dołączam się do głosu z prośbą o puszczenie w niepamięć tego tematu na wieki wieków amen. I o na tyle.
PS. A nie zauważyliście czasem, że w obcojęzycznych czasopismach pojawiają się polsko brzmiące nazwiska?!
... No chyba, że to "pozostałości" po falach starej góralskiej emigracji z okresu międzywojennego..........
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Podobne tematy chyba jednak beda wracac. Zrobilo sie pomieszanie z poplataniem, ale moze jednak warto to podsumowac?

Zaczelo sie od doganiania Czechow w publikowaniu opracowan w swoim wlasnym jezyku. Juz w tym miejscu jest duze nieporozumienie, i Rafal to dobrze wytknal. Sa dziedziny, w ktorych to Czesi nas predko nie dogonia, chocby nasza seria Kluczy do Oznaczania Owadow Polski czy unikalny w skali swiatowej KFP. Co ciekawe, to wlasnie nam brakuje czasopism, w ktorych rekordy faunistyczne moglibysmy publikowac po angielsku (i tym samym uczynic je latwiej dostepnymi dla reszty swiata), bo u nich nie ma z tym problemu. Tam, gdzie to konieczne, Czesi potrafia przestawic sie na angielski, a my ciagle nie... Przez co komus z innego kraju latwiej jest skompletowac dane faunistyczne z Czech niz z Polski. Czesi publikuja po czesku ksiazki bedace mniej lub bardziej atlasowymi opracowaniami roznych rodzin. Dotyczy to jednak przede wszystkim grup kolekcjonerskich, a wiec wydawca ma praktycznie zagwarantowany zysk. My za to mamy serie Monografii Fauny Polski i Czesi sie zabijaja, zeby to kupic, bo u nich podobnych monografii jest zdecydowanie mniej. U nich jest duzo wiecej specjalistow od roznych rodzin chrzaszczy; w Polsce taksonomow-koleopterologow jest doslownie garstka. W ogole mamy malo entomologow, nawet amatorow, jesli porownamy podobne srodowiska z Niemiec, Austrii, Czech, Slowacji, nie mowiac juz o Skandynawii czy Anglii. Moim zdaniem dotychczasowy dorobek w zakresie syntez faunistycznych, kluczy, monografii itp. jak na tak ograniczona liczbe autorow mamy wrecz niesamowity. Co wiecej, dostep do tych prac jest stosunkowo latwy, wbrew regularnemu biadoleniu roznych ludzi, ktorym sie nie chce zainteresowac bibliotekami czy nawiazac kontaktow z ludzmi mogacymi udostepnic dowolne pozycje do skopiowania. To tyle w temacie "doganiania" Czechow.

Drugi watek to publikowanie po polsku vs. inne jezyki. Tu jest skomplikowany problem, ktorego nie da sie tak do konca sprowadzic do lenistwa w uczeniu sie jezykow obcych. Specyfika taksonomii jest taka, ze kazdy artykul jest wazny. Nie mozna ignorowac czegos opublikowanego 150 lat temu po chinsku, jesli zawiera jakas wazna decyzje taksonomiczna. W wielu innych naukach nie da sie cytowac prac starszych niz jakies 10 lat, bo zwyczajnie sa nieaktualne, w taksonomii wszystko trzeba nie tylko zacytowac, ale jeszcze przeczytac i zrozumiec. Wiec olbrzymia czesc literatury jest co najmniej w kilku jezykach narodowych i tego sie nie przeskoczy. Prac o charaketrze oryginalnym sie nie tlumaczy (w sensie publikowania tlumaczenia z niemieckiego na polski jakiegos opisu gatunku itp.), publikowane tlumaczenia dotycza raczej syntez, prac przegladowych, i to bardziej ksiazek niz artykulow. Podjecie sie przetlumaczenia powiedzmy Evolution of the Insects jest duzym przedsiewzieciem i do czegos takiego nie wystarczy chec jednego czlowieka i wydawnictwa. No chyba, ze ma sie 10 lat wakacji i mozna tylko tym sie zajac w domowym zaciszu. Ale wlasnie takie dziela akurat szybko traca aktualnosc... Tlumaczy sie je wiec glownie wtedy, kiedy w perspektywie jest uzycie ich jako podrecznikow akademickich, wtedy ma to faktycznie sens, a i latwiej zapewne uzyskac wsparcie uczelni (czy wydawnictw akademickich). Tylko w Polsce nie ma za bardzo studiow, podczas ktorych mozna wykorzystac cala zawartosc takiej cegly czy chociazby jakiejs monografii ryjkowcow Patagonii. Zapotrzebowanie na "owady niszczace drewno" i podobne tematy generalnie jest juz pokryte w stopniu wystarczajacym dla absolwenta lesnictwa i podobnych kierunkow. Mamy zwyczajnie bardzo maly rynek i wydawanie tlumaczen tego typu sila rzeczy bedzie zalezalo od jakichs hobbystow nie majacych akurat nic innego do roboty.

Dalej, poczawszy od postu Roberta Rosy zaczela sie dosc glupia dyskusja na temat wydania wlasnych wypocin malym kosztem, poczawszy od jakichs kluczy a skonczywszy na papierowym a potem internetowym czasopismie. Generalnie wyszlo na to, ze ludzie najbardziej "za" sami nie bardzo wiedza co mogliby publikowac. Co akurat nie dziwi, bo ludzie tutaj na forum albo maja wiedze praktyczna i zdaja sobie sprawe, ze i czasopism juz jest wystarczajaco duzo, i publikowanie w nich jest bardzo latwe, albo doswiadczen takich nie maja i z jakichs niewyjasnionych powodow demonizuja to publikowanie robiac z tego jakis dol wypelniony kipiaca siarka, ktorego za nic w swiecie nie da sie przeskoczyc. Wzglednie niektorzy by chcieli jakiegos czasopisma, w ktorym nie byloby recenzji, moznaby srac na ortografie i jeszcze chyba najlepiej, zeby nikt tego nie czytal. Przejaskrawiam problem, ale generalnie tak mniej wiecej jest. Rafal juz pisal, ze czasopism w Polsce nie brakuje, do tego stopnia, ze nawet skarza sie na zbyt mala liczbe nadsylanych manuskryptow. Co wiecej, byly juz czasopisma, ktore padly z powodu braku autorow chetnych do publikowania... Oczywiscie im wiecej tytulow, chocby nawet tylko wydawanych elektronicznie, tym lepiej, konkurencja powinna poprawiac jakosc. Jednak jesli celem powolania do zycia kolejnego pisemka mialoby byc unikniecie recenzji i publikowanie dowolnego, niesprawdzonego syfu przez kazdego, to w ogole idea dokumentowania swojej pracy bierze w leb. Ktos musi czytac manuskrypty, i to ktos, kto ma pojecie o takiej czy innej grupie owadow. Nigdy nie bedzie to jeden redaktor, ktory sie na wszystkim zna i potrafi z miejsca powiedziec czy z danymi jest wszystko OK (a moga to byc dane w rodzaju "Zakopane, lato 2006, Attacus atlas, oznaczyl na podstawie zdjecia "Bobo12" z Forum Entomologicznego"). Redakcja musi jakos weryfikowac czy manuskrypt nadaje sie do upublicznienia czy nie, bo inaczej w krotkim czasie zdobedzie reputacje najgorszego syfu na rynku i stanie sie problemem dla ludzi chcacych pozniej skompilowac jakies dane faunistyczne. Wiec z tym uruchomieniem czasopisma internetowego to nie jest wcale taka latwizna jak sie niektorym wydaje. Bez tego przeciez tez mozna swoja tworczosc upubliczniac, chocby w takiej formie, jak ja to robie w swoim kaciku u Jacka. Gdybym mial fragmenty tego kiedys przerobic na "publikacje naukowa", czyli jakas ksiazke czy cos w tym rodzaju, na pewno zmienilbym jezyk na mniej swawolny, dodalbym mase zdjec i rysunkow, i generalnie wlozylbym w to wielokrotnie wiecej pracy niz zostalo zrobione dla powieszenia tych artykulow w takiej formie, w jakiej sa teraz. Wlasnie dlatego nie sa to publikacje w scislym tego slowa znaczeniu, bo nie mialem czasu na popracowanie nad forma. Ze wzgledu na status wolnego strzelca nie musze tez walczyc o jakies punkty, miejsca w uczelnianych rankingach itp., wiec moge sobie pozwolic na luksus napisania czegos w niezobowiazujacej, lekkiej formie, nie uwazajac tego za zmarnowanie czasu. Gdybym byl zawodowcem, prawopodobnie bym sobie na cos takiego pozwolic nie mogl. Dlatego latwo mi zrozumiec niechec przed tworzeniem tego typu prac. Ile osob uczestniczacych aktywnie w naszym forum podzielilo sie z reszta swoja wiedza w podobnej formie? Przeciez nic nie stoi na przeszkodzie, moze poza potrzeba snu, zarabiania na chleb, zyciem rodzinnym i innymi zupelnie niepotrzebnymi bzdurami...?

Wroce jeszcze na chwile do jezyka i roznic pomiedzy Czechami a Polakami. Gdyby w Polsce byli specjalisci od tylu rodzin chrzaszczy co w Czechach, to moglibysmy wszyscy rozmawiac ze soba po polsku o wszystkich tych grupach, mielibysmy dostep do informacji na ich temat od tych rodzimych specjalistow. My (w sensie amatorzy, szczegolnie poczatkujacy) nie musielibysmy inwestowac w nauke jezykow czy zdobywanie egzotycznej literatury, robiliby to specjalisci, i to oni dla nas by byli zrodlem wiedzy. Tak moze byc w Czechach czy Niemczech, w Stanach, nawet w Rosji, ale niestety (a moze na szczescie, o czym za chwile) nie u nas. Brakuje nam specjalistow i musimy po rozne dane siegac sami, bez pomocy kogos, kogo mozna po polsku zapytac ile jest gatunkow Pselaphinae w Laosie albo jak oznaczyc pchle z Ekwadoru. I to jest w sumie dobrze, bo zle rzeczy sie dzieja kiedy zrodlem informacji jest wylacznie grono ekspertow, z ktorych zaden nie zna sie na tym co robia inni z tego kolka wzajemnej adoracji, a zalezy mu na tym, zeby swoja pozycje boga nieomylnego utrzymac. Byl taki czas, ze specjalisci w Stanach, Japonii czy innych krajach byli zamknieci w takim swoim wlasnym gronie, i ignorujac dorobek Europy z jednej strony publikowali mase nowych taksonow czy wrecz wlasnych pomyslow na systematyke w wymiarze globalnym, z drugiej byli glownym (a czasem jedynym) zrodlem wiedzy dla nastepnych pokolen entomologow. W przypadku Japonii czy Rosji dochodzilo jeszcze publikowanie w jezyku, ktory sam w sobie stanowil bariere dla reszty swiata (a jezyki zachodnie byly bariera dla nich). W tych krajach ciagle jeszcze zachowal sie taki system przekazywania wiedzy; ilu jest chocby Rosjan nie zwazajacych na swiatowa taksonomie, choc wymogi Kodeksu zmusily wielu ludzi do przestawienia sie na angielski (jednak bez recenzji w wielu lokalnych czasopismach bywa to koszmarny angielski, czego chocby ja doswiadczam czytajac prace w tym jezyku publikowane przez moich japonskich znajomych, gdzie czasem nie rozumiem calych akapitow...). Jednak z braku specjalistow w naszym kraju tez wyplywa pare dobrych rzeczy, chocby wlasnie koniecznosc (a pozniej przyjemnosc) kontaktow z reszta swiata, czy latwosc weryfikacji danych publikowanych przez naszych krajowych guru, ktorzy czasem przez to traca ten status.

Pawel
Awatar użytkownika
Jarosław Bury
Posty: 3567
Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Podkarpacie
Kontakt:

Post autor: Jarosław Bury »

Oczywiście, że w Polsce jest gdzie i są ludzie, którzy publikują swe prace, które są unikalne w skali światowej...
Dla przykładu przytoczę jedynie pracę zamieszczoną w ACTA ZOOLOGICA CRACOVIENSIA opublikowaną w maju 2007, w której autorzy opisują 32 nowych gatunków dla nauki - Lepidoptera, Tortricidae, Cochylini. A jest to druga część większej publikacji...
W pierwszej części opisano 36 nowych gatunków!
Oczywiście w j. angielskim!
Dostępna w PDF-ie.

Z ciekawości przegladnąłem (pobieżnie) prace z ostatniego roku, zamieszczone w ZOOTAXA dostępne w PDF na temat Lepidoptera i nie znalazłem żadnej publikujacej taką ilość nowych taksonów!

PS. Mount Everest :!:
Awatar użytkownika
Robert Zoralski
Posty: 775
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
Specjalność: Syrphidae
Lokalizacja: Reda
Kontakt:

Post autor: Robert Zoralski »

Bardzo ciekawy wątek.

Mam nadzieję, że będziemy w kraju i za granicą publikować mnóstwo ciekawych prac, zarówno w języku polskim jak i w międzynarodowym angielskim. A więc do dzieła!

Tymczasem, żeby dogonić Czechów i wspierając ruch amatorski w naszej polskiej entomologii dorobiłem piękny wstęp do swojej witryny z galerią. Niech widzą, że coś się dzieje ;)
Zapraszam:
Insects of Poland

Pozdr.
Robert
Awatar użytkownika
M. Dworakowski
Posty: 539
Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
UTM: FD94
Lokalizacja: Białowieża

Post autor: M. Dworakowski »

Wątek genialnie sier ozwinął, była burza w szklance wody, próba załozęnia nowego czasopisma, walka o polską mowę :) wszystko fajnie ic ekawie podsumowane prez fachowców, ale ja tylko chciałem dowiedzieć sie, co sądzicie o rozwoju handlu w okolicach entomologii w naszym małym kraju :)
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Jesli chodzi o "handel w okolicach entomologii", to osobiście uważam , że jest super, kwitnie i rozwija się w dobrym kierunku. Praktycznie zawsze będąc w terenie nie miałem żadnych problemów (wliczając niedziele i święta) z dostępem do schłodzonego browarka :lol: :wink:
Awatar użytkownika
ptica
Posty: 233
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2004, 20:54
Lokalizacja: Lubin / Rudziniec

Post autor: ptica »

Robert Rosa pisze:Jesli chodzi o "handel w okolicach entomologii", to osobiście uważam , że jest super, kwitnie i rozwija się w dobrym kierunku. Praktycznie zawsze będąc w terenie nie miałem żadnych problemów (wliczając niedziele i święta) z dostępem do schłodzonego browarka :lol: :wink:
:mrgreen: Robert jesteś super kawalarz :D
A powazniej o handlu, jeżeli chodzi o nasze sklepy entomo to nie można wejść ( przynajmniej dzisiaj u mnie )
na artinsecta, a na entomonie otwiera się tylko pierwsza strona. Spytam o cos co mnie zawsze ciekawiło: jaki narzut stosują nasze sklepy entomologiczne na książki, bo niektóre ceny wydają się wzięte z księżyca.
ODPOWIEDZ

Wróć do „LINKI”