Strona 1 z 1

pierwsza kontrola w lesie....

: niedziela, 19 lipca 2009, 19:14
autor: Przemek Zięba
Witam, wróciłem własnie na 2 dni z Roztocza, by odbębnić dyżury w przychodni tudzież naprawić wahacz w aucie, więc i zajrzałem na forum by pochwalić się a może i nie pierwszą kontrolą która miałem przyjemność przejść w lesie.
Po intensywnych obserwacjach upału lejącego się z nieba, zabrałem starsza latorośl płci męskiej wieku 7,5 roku na krótką przechadzkę do znanego lasu nieopodal Tomaszowa Lubelskiego.
Oczywiście pogoda dopisywała odwrotnie proporcjonalnie do upału dopisywały chrząszcze, ale....coś tak ,,ułowiliśmy" po czym grzecznie wracaliśmy na leśny parking, gdzie zaparkowaliśmy samochód. A tu nagle obok samochodu dwóch przesympatycznych Panów w zielonych koszulach i z uśmiechem na twarzy....Pierwsze pytanie na widok czerpaka: co państwo tutaj łapią, moja odpowiedź, pytanie numer dwa: a można obejrzeć co pan złapał? Mój pokaz - w falconie parę kózek, generalnie szkodników, pytanie numer trzy: niby żartem : a Nadobnicy pan nie łapie aby?? Mój uśmiech generalnie rozbroił panów bo pytanie numer cztery zabrzmiało: a ma pan jakieś zezwolenie z naszego nadleśnictwa na połów owadów???
No i problem.....takowego nie posiadałem, ba posiadałem ale nie na odłów chrząszczy, tylko pasożytów.....Panowie coś skojarzyli cos im się moje nazwisko obilo o uszy, więc nie wyegzekwowali nic więcej, chociaż sięgałem do portfela by wyjąć jakieś legitymacje z PTE, Bociana etc....Poinfrormowano mnie ,że generalnie niby mogę sobie łowić ale zezwolenie powino być. Później potoczyła się luźna rozmowa trwająca chyba 20 minut, przy okazji dowiedziałem się gdzie podejrzewane jest występowanie R.alpina na Roztoczu i to ponoć potwierdzone w ub. roku i trzymane w tajemnicy.....ale tego nie powiem :)
Generalnie temat zszedł na zwierzaki, mój zawód panów rozbroił całkowicie więc udzielilem paru porad weterynaryjnych i po uscisku ręki pożegnaliśmy się, ja trochę zbaraniały, bo dyskusje na temat połowów owadów, które odbywały się na tym forum, dyskusje o zezwoleniach etc. nabrały rumieńców...Nadmienię, że nie był to ani rezerwat, ani PN, ani jego otulina, ot zwkły las na Roztoczu nawet trochę zaśmniecony..
Mieliście podobne przygody??

: niedziela, 19 lipca 2009, 23:24
autor: Witas
Mieliście podobne przygody??
Z miesiąc temu (a może i lepiej) pomimo chłodu uparłem się łapać na światło. I przyszła :shock: para SOK-istów. ponieważ świeciłem z 10m od torowiska, drużniczka jakieś 800m dalej myślała, :?: że zwijam trakcję :mrgreen:

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 00:24
autor: Jacek Kalisiak
Dziki kraj :(

A spytałeś ich może Przemku o podstawę prawną? Okazali się jakimiś dokumentami? Przedstawili się?

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 06:11
autor: Przemek Zięba
Jacek Kalisiak pisze:
A spytałeś ich może Przemku o podstawę prawną? Okazali się jakimiś dokumentami? Przedstawili się?
O podstawę prawną nie pytałem, ale na parkingu stał samochód z logo Lasy Państwowe no i panowie mieli stosowne odzienie wskazujące na pracę w LP. Jako, że mnie oficjalnie nie wylegitymowali nie poprosili o dowód etc. to i ja nie pytałem kim są. Nie chciałem się szarpać ponieważ bywam w tym lesie często a i samochód mam na lubelskich rejestracjach więc postanowiłem miło i grzecznie. Oni też byli mili....Pamiętam natomiast tryb uzyskiwania zezwolenia na odłów pasożytów, gdzie gwałcąc moje konstytucyjne prawo do prowadzenia badań naukowych samodzielnie poproszono o zaświadczenie że współpracuję z jednostką naukową. O tym Jacku zresztą już dyskutowaliśmy w tym roku w Białowieży.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 08:39
autor: Witas
W1991 roku szwendałem się po Polsce południowej. Na wariata poszedłem do dyrekcji Bieszczadzkiego PN i dostałem :!: na podstawie legitymacji PTE pozwolenie na łapanie w parku narodowym.
Później trafiłem na Jurę pod Częstochowę. O agregacie to można było wtedy pomarzyć, więc zostawały leśniczówki itp. Miałem zaprzyjaźnionego leśniczego pod Olsztynem, na skraju lasu. Łapałem u niego już zresztą wcześniej na światło, spałem w namiocie w ogrodzie. I wtedy doznałem szoku. Otóż ten leśniczy zakomunikował mi, że ma zakaz od Dyrektora Zespołu Jurajskich PK udostępniania źródła prądy dla takich delikwentów jak ja. Na wszystkie moje argumenty odsyłał mnie do w/w dyrektora. Byłem zawzięty i trafiłem do Janowa do tego pana. Tam usłyszałem, że taki zakaz wydał wojewódzki konserwator przyrody w Częstochowie. Udałem się więc do Urzędu wojewódzkiego. Podczas wyproszonej audiencji u Wielce Szanowanego Pana Konserwatora dowiedziałem się, że wszyscy entomolodzy wyłapią WSZYSTKIE owady w województwie i on żadną miarą mi takiego pozwolenia nie da :shock: Legitymacja PTE nie była żadnym argumentem. A jak mnie złapią z siatką w terenie to zapłacę mandat :razz:
Ponieważ znałem A.Skalskiego, tam też trafiłem. Dowiedziałem się, że panowie pałają do siebie takim uczuciem, że i tak nic nie wskóram.
Jacek Kalisiak pisze:A spytałeś ich może Przemku o podstawę prawną?
To były trochę inne czasy, a ja byłem jeszcze nie zaprawiony w bojach :mrgreen:

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 08:48
autor: uszaty
Przy okazji i ja się podzielę swoimi doświadczeniami.
Na szczęście na swoim terenie znam leśników i strażników leśnych ,więc z ich strony nie jestem "zagrożony".W nadleśnictwie ,też pewnie wiedzą ,że na terenie działa facet,który interesuje się entomologią.

Zdarza się natomiast ,że jestem zaczepiany przez wędkarzy (na stawach).Wtedy rozmowa przebiega mniej wiecej tak:
-Co pan tu łowi?
-Ryjkowce
-Co k....a?
-No owady.
-Ryb pan nie łowi?
-Nie,nie interesują mnie ryby.

lub spotkanie z myśliwymi.Macham czerpakiem,podchodzi do mnie 3 gości.Pytanie:
-...co pan robi...?
-zbieram ryje ,to świetny teren.
-Myśliwi:hahahahah-pękają ze śmiechu,że dorosły facet zbiera owady.
Staszek chodź zobacz gość zbiera robaki hahahaha.Bo my od jakiegoś czasu ,pana obserwujemy i myśleliśmy,że pan macha kurtką.!!!
-zaczynam im tłumaczyć ,co zbieram pokazuję fiolki z zebranym materiałem,tłumaczę...
Myśliwi:-małe te robaki.A na ryby można je...?

Byłem tym spotkaniem mocno zdegustowany ,bo wydawało mi się ,że kto jak kto ,ale myśliwi powinni ,troszkę więcej wiedzieć o otaczającej nas przyrodzie.Sensu lato.
Pozdrawiam Łukasz

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 09:22
autor: jon
Ja również miałem kiedyś spotkanie z leśniczym, który na terenie swojego nadleśnictwa pytał mnie co tu robię i co odławiam i dlaczego nie mam zezwolenia i dlaczego nie zgłosiłem faktu chęci odławiania czegokolwiek i dlaczego wjechałem samochodem do lasu?

Odpowiedziałem, że odławiam motyle a w związku z faktem, że nie ma tu żadnego rezerwatu to nie starałem się o żadne zezwolenie i nie pytałem nikogo czy mogę tu wejść bo las nie jest chyba niczyją prywatną własnością, do lasu wjechałem bo nie widziałem żadnego znaku zakazu wjazdu, wyprzedzając jego podejrzenia powiedziałem, że drewna nie kradnę, otworzyłem bagażnik i pokazałem zawartość. Przy dalszej rozmowie okazało się, że ten pan znał nawet nazwy niektórych motyli, a przy kolejnych spotkaniach rozmowy o robalach stały się jeszcze bardziej intensywne i za którymś razem przywiozłem mu atlas motyli. Leśniczy okazał się sympatycznym człowiekiem jak większość ich, których miałem okazję poznać przy inwentaryzacji leśnej. Prawie każdy z nich ma jakieś pojęcie o owadach. Oni po prostu lubią wiedzieć co jakieś dziwaki z siatkami na ich terenie mają zamiar porabiać. To wszystko. Wystarczy tylko być z nimi w kontakcie.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 10:16
autor: Witas
jon pisze:Oni po prostu lubią wiedzieć co jakieś dziwaki z siatkami na ich terenie mają zamiar porabiać. To wszystko. Wystarczy tylko być z nimi w kontakcie.
Przy każdym wypadzie w teren (czytaj las) staram się powiadomić leśniczego, odpowiadającego za ten kawałek lasu. Bądź co bądź są to ludzie, którzy odpowiadają za ten teren i dobrze byłoby gdyby wiedzieli kto się tam pęta po nocy. Wystarczy jedna wizyta w leśniczówce, a później zwykły telefon pt: "Panie Franku, jadę świecić" Często mam później wizyty przy ekranie i pytania, czy przypadkiem szkodniki "mocniej" nie lecą.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 10:59
autor: Jacek Kalisiak
Ja nie wypowiadałem się o wjeżdżaniu samochodem do lasu, ani o świeceniu. Choć zdarza mi się świecić ad hoc w jakimś lesie i wątpię czy mam prawny obowiązek powiadamiać o tym leśniczego. Nawołuję też do realizmu. Witas czy naprawdę przed każdym wejściem do lasu w całej Polsce informujesz o tym leśniczego, informujesz właściciela łąki, właściciela zagajnika czy nieużytku??
Ja oczywiście też uprzejmie rozmawiam z osobami, które zagadną mnie w terenie, czy to leśnikami, czy to pogranicznikami, czy to przygodnie spotkanymi ludźmi.

Ale Przemek wspomniał o wypomnieniu braku zezwolenia i żądaniu okazania złapanych owadów. Każda osoba, która chce kogoś kontrolować ma obowiązek przedstawić się, podać swoje uprawnienia do kontroli i wykonywać swoje obowiązki w zgodzie z prawem.

Więc krótkie pytanie, czy na łapanie owadów na terenach będących w zarządzie LP potrzebna jest jakaś zgoda? I kto ma prawo poddać obywatela rewizji osobistej lub rewizji samochodu na parkingu lub poboczu drogi.

W Polsce niestety panuje bardzo brzydki zwyczaj wynoszenia się ponad innych przy byle okazji, nadużywania uprawnień, czy też przypisywania sobie wyimaginowanych uprawnień. Sądzicie, że każdy wchodzący do lasu zbierać grzyby, owoce, zioła, fragmenty roślin lub robić zdjęcia albo obserwować ptaki lub zwierzęta ma obowiązek zgłosić to właściwemu leśniczemu i prosić go o zgodę?

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 11:18
autor: Tomasz Blaik
Witas pisze:Z miesiąc temu (a może i lepiej) pomimo chłodu uparłem się łapać na światło. I przyszła :shock: para SOK-istów. ponieważ świeciłem z 10m od torowiska, drużniczka jakieś 800m dalej myślała, :?: że zwijam trakcję :mrgreen:
Też kiedyś świeciłem tuż przy torach. Najpierw zostałem kilka razy strąbiony przez zdezorientowanego maszynistę, potem zapewne po jego donosie, nawiedzili mnie chłopcy z SOK-u. Byłem sam, więc czułem się trochę nieswojo widząc z daleka światła samochodu wjeżdżającego w odludne ostępy leśne. Uspokoiły mnie nieco kratki, które dostrzegłem na reflektorach, wtedy pomyślałem, że dam radę. Wyszło trzech szerokich, acz uprzejmych panów, popatrzyli, wyrazili szczere zdziwienie, że siedzę sam w nocy w lesie z jakimiś żarówkami i prześcieradłami, a nie interesuje mnie zupełnie ich trakcja (sam się później trochę dziwiłem). Zupełnie niedawno w Czarnym Dunajcu, naszło mnie troje policjantów (czy oni zawsze chodzą trójkami?), znów byłem sam ale to oni wyglądali na bardziej zaniepokojonych, nie wiem może bali się ciemności? W każdym razie rozbroiła mnie pani policjantka, zadając pytanie, cytuję: "Czy nie przechodzili tędy kłusownicy". Szczęśliwie dla mnie nie mogłem odpowiedzieć twierdząco. Interesujące, że w tym całym świetlno-szmacianym spektaklu, na którym mnie przyłapali, musiałem im się wydać wystarczająco wiarygodnym informatorem :smile:.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 11:40
autor: Witas
Jacek Kalisiak pisze:Nawołuję też do realizmu. Witas czy naprawdę przed każdym wejściem do lasu w całej Polsce informujesz o tym leśniczego, informujesz właściciela łąki, właściciela zagajnika czy nieużytku??
A czy mi korona z głowy spadnie, jak go zawiadomię? Poza tym, coraz więcej jest dróg leśnych z zakazem wjazdu, pożary ect. Nawet jak jest zakaz wjazdu, to nie muszę użerać się ze strażą leśną, bo przykładowy Franek wie, że tu jestem.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 12:37
autor: Pawel Jaloszynski
A czy mi korona z głowy spadnie, jak go zawiadomię?
Jak chcesz wyjsc na ulice to informujesz o tym dzielnicowego? Tez pewnie by chcial wiedziec, ze na jego terenie spaceruje wlasnie jakis obywatel... I tez ci korona nie spadnie.

Pawel

Pierwsza kontrola

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 12:49
autor: Andrzej 54 †
Po poście Przemka naszła mnie taka depresja odnosnie zezwoleń na łapanie owadów w zagajnikach że w pierwszej chwili przemknęła mi myśl aby rozstać się z entomologią na zawsze. Pozostały posty wyleczyły mnie z tej obsesji.

Re: Pierwsza kontrola

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 13:36
autor: uszaty
Andrzej 54 pisze:Po poście Przemka naszła mnie taka depresja
Nie przejmuj się ,walnij 50 g chleba i dalej rób swoje.
Pozdrawiam b serdecznie Łukasz

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 13:41
autor: Tomasz Blaik
Jacek Kalisiak pisze:Więc krótkie pytanie, czy na łapanie owadów na terenach będących w zarządzie LP potrzebna jest jakaś zgoda?
Na samo łapanie siatką nie, jednak jeśli chcemy zamontować samołówkę w leśniczówce to przeważnie konieczna jest zgoda Nadleśnictwa. Wynika to w gruncie rzeczy z obaw, często na wyrost, samych leśniczych przed reakcją góry na ich ewentualną samowolkę. Głupie to bo to w końcu lampa, którą można wywiesić od tak sobie w ogrodzie. Miałem kiedyś olbrzymie trudności z uzyskaniem takiej zgody w jednym nadleśnictwie. Opór materii był tak wielki, że nawet opinia mojej uczelni nie wystarczyła. W końcu po kolejnym piśmie machnąłem ręką. Generalnie jednak nie ma kłopotów z uzyskaniem zezwoleń na badania, czy wjazd samochodem do lasu. LP to państwo w państwie, oni lubią jak człowiek musi się do nich zwracać po prośbie, daje się im powymądrzać i dowartościować. Czasami warto ponieść te trochę fatygi, bo odpowiednia bumaga daje spory komfort pracy.
Jacek Kalisiak pisze:I kto ma prawo poddać obywatela rewizji osobistej lub rewizji samochodu na parkingu lub poboczu drogi.
Nie słyszałem o takich uprawnieniach kogokolwiek, w kontekście badań entomologicznych w lasach, poza obszarami chronionymi.

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 17:40
autor: Przemek Zięba
Jeju ale wywołałem dyskusję.
Generalnie wszystko dąży do tego, by formalizować badania w oparciu o jednostki afiliacyjne dla entomologa nie związanego ze środowiskiem instytucji naukowych.
A właściwie czy nie wystarczyłaby legitymacja PTE na której można by na odwrocie dodać prośbę do organów terenowych o pomoc w prowadzonych badaniach???
Oczywiście poza rezerwatami, PN ...
Nie wiem czy pomogłoby coś takiego, ale w zasadzie okazanie kartonika kolorowego bez takiej adnotacji nic nie wyjaśnia. Na legitymacjach TP Bocian już taka adnotacja jest i choćby nie wiem co lepsze to niż nic.

Incydentalne kontrole nie powinny nas zniechęcać do badań nawet amatorskich :mrgreen:

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 21:03
autor: Grzegorz Banasiak
Przemek, kiedyś legirymacja PTE upoważniała do wstępu do rezerwatów i zbierania "drobnych części roślin i owadów" - gdzieś nawet taką mam - chyba z 1983 roku.
W tym względzie komuna była bardziej wyroumiała niż obecna rzesza urzędników.
Kwestia zwiększenia uprawnień do prowadzenia badań była wielokrotnie poruszana na różnych spotkaniach PTE, jednak nic nie udało się "załatwić".

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 21:28
autor: Marek Hołowiński
Bywając w lasach powinniśmy być świadomi co wolno a czego zabrania nam prawo. Warto również wiedzieć jakie uprawnienia mają pracownicy Służby Leśnej.
Najczęściej przyczyną konfliktu ze SL jest wjazd do lasu. Pamiętajmy że drogi leśne nie są oznakowane zakazem wjazdu czy inną tablicą. Jeździć wolno tylko po drogach oznakowanych.
poniżej załączam fragmenty Ustawy o lasach z dnia28 09 1991, precyzujące te problemy

a swoją drogą dużo zależy na kogo się trafi...

: poniedziałek, 20 lipca 2009, 21:39
autor: Witas
Marek Hołowiński pisze:Bywając w lasach powinniśmy być świadomi co wolno a czego zabrania nam prawo. Warto również wiedzieć jakie uprawnienia mają pracownicy Służby Leśnej.
Najczęściej przyczyną konfliktu ze SL jest wjazd do lasu. Pamiętajmy że drogi leśne nie są oznakowane zakazem wjazdu czy inną tablicą. Jeździć wolno tylko po drogach oznakowanych.
poniżej załączam fragmenty Ustawy o lasach z dnia28 09 1991, precyzujące te problemy

a swoją drogą dużo zależy na kogo się trafi...
Więc proponuje za poradą innych kolegów, RUBTA CO CHCETA
Pozdrawiam
Miłego pobytu w plenerze gdzie nam WSZYSTKO wolno, bez żadnych konsekwencji
Dla mnie koniec tematu na forum

: wtorek, 21 lipca 2009, 11:53
autor: Marek Hołowiński
jon pisze:Odpowiedziałem, że odławiam motyle a w związku z faktem, że nie ma tu żadnego rezerwatu to nie starałem się o żadne zezwolenie i nie pytałem nikogo czy mogę tu wejść bo las nie jest chyba niczyją prywatną własnością, do lasu wjechałem bo nie widziałem żadnego znaku zakazu wjazdu, wyprzedzając jego podejrzenia powiedziałem, że drewna nie kradnę, otworzyłem bagażnik i pokazałem zawartość.
Dodam, że SL na okoliczność przeszukania muszą podać powód, spisać protokół przeszukania i w ciągu 24 godzin przedstawić nakaz prokuratora. Żądanie pokazania co się ma w bagażniku czy innej formy rewizji, bez tych wymogów jest bezprawiem.

: środa, 22 lipca 2009, 12:01
autor: Pawel Jaloszynski
Marek Hołowiński pisze: Żądanie pokazania co się ma w bagażniku czy innej formy rewizji, bez tych wymogów jest bezprawiem.
Wreszcie ktos rozsadny. Przede wszystkim, Przemek niepotrzebnie uzyl slowa "kontrola". To nie byla zadna kontrola, tylko zaspokajanie zupelnie prywatnej ciekawosci przez nie wiadomo kogo. Do odpowiedzi na pytania w takiej sytuacji obliguje wylacznie kultura, wiec nie ma co roztrzasac tego wielkiego wydarzenia. Dziesiatki razy bedziemy pytani przez ciekawskich o to, co robimy, niektorzy beda w gaciach w kwiatki, inni w niebieskich mundurach, ale nie piszmy za kazdym razem na forum o "kontroli"...

Pawel

: czwartek, 23 lipca 2009, 04:21
autor: sylwa2
Jako były strażnik leśny czuję się w obowiązku stanąć w obronie SL. Jest to jednostka powołana właśnie do ochrony terenów leśnych danego N-ctwa i do jej obowiązków należy ''wiedzieć co w trawie piszczy''.Wbrew pozorom korzystanie z lasów nie jest wcale tak bezkarne i oczywiste jak się wydaje na pierwszy rzut oka-wspomniana przez Marka Ustawa o lasach wyjaśnia co i gdzie można robić na terenach leśnych.Nie znaczy to oczywiście,że podchodzę bezkrytycznie do przepisów prawnych w niej zawartych-tak jak i większość leśników,którzy chcą wiedzieć tylko kto i po co pęta się po ich terenie pracy. W większości przypadków krótka rozmowa wyjaśnia wątpliwości i bez przeszkód można sobie łowić dalej .Oczywiście,jak wszędzie i w SL może trafić się jakiś nadgorliwiec i oszołom...

: czwartek, 23 lipca 2009, 08:58
autor: Rafał Cieślak
Z własnych doświadczeń i spotkań III stponia pamiętam wydarzenie z 2002 roku, kiedy odwiedziłem Świętokrzyski Park Narodowy. Do Nowej Słupi przybyłem wcześnie rano jeszcze przed siódmą. Także nateren Parku wszedłem oczywiście bez biletu bo kasy o tej porze nie były jeszcze czynne. Pokręciłem się trochę w okolicy Świętego Krzyża w poszukiwaniu jodłowców, ścigi modrzewiowej i Abaxów. Następnie ruszyłem dalej. Niestety jakie było moje ździwienie kiedy odkryłem , że szlak prowadzacy na św. Katarzynę jest już nieuczęszczany i trzeba pedałować asfaltem. Więc niewiele myślac zgnorowałem ta propozycję i wróciłem z powrotem na stary szlak. zaraz po wejściu do lasu znalazłem powaloną jodłę i zatrzyałem się przy niej. Wtedy usłyszałem zbliżajace się osoby. Kiedy podeszły bliżej okazało sie ,że to dwóch strażników parku.Porozmawialiśmy sobie tak ogólnie. Wyjaśniłem im cel mojej wizyty i zapytałem czy dojdę do św. Katarzyny tym szlakiem. Odpowiedzieli, że szlak jest już nieczynny i teraz jest przeniesiony i biegnie po asfalcie. Ja odpowiedziałem że droga asfaltowa w moim przypadku to porażka wycieczki. Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
PS. I to spotkanie nie nazwałbym kontrolą. Po prostu strażnicy PN, PK i SL maja za zadanie penetrować teren i eliminować tzw szkodnictwo leśne czyli kłusownictwo, kradzieże drewna, niszczenie infrastruktury turystycznej, itp. Jeżeli spotykają jakieś osoby w czasie swojej służby maja za zadanie a wręcz nawet obowiązek przeprowadzić krótkąrozmowę jako wywiad środowiskowy. Moim zdaniem nie ma co przesadzać i demonizować tych służb. Ale oczywiście również i wśród tych osób są nadgorliwcy i ci którzy wykorzystuja swoja funkcję. Zgodnie z porzekadłem, że w kazdym stadzie znajdzie się czarna owca. Także nie bójmy się rozmawiać z tymi ludźmi, wyjaśnijmy im cel swojej wizyty i na pewno żaden nie bedzie z tego powodu sięgał po bloczek mandatowy.

: czwartek, 23 lipca 2009, 10:08
autor: Grzegorz Banasiak
Z leśnikami trzeba żyć dobrze. W skierniewickim Nadleśnictwie pracują bardzo fajni ludzie, rozumiejący entomologów i gotowi do pomocy, można nawet z nimi pojechać terenówką w niedostępne miejsca. Znajomość z leśnikami to podstawa pracy w lesie i warto o nią zadbać.

: czwartek, 23 lipca 2009, 13:48
autor: Marek Wełnicki
Uzupełniając wypowiedź Marka Hołowińskiego zwracam uwagę wszystkich na jeszcze jeden paragraf z cytowanej Ustawy o Lasach z 1991 r., a mianowicie:

Art. 30.
1. W lasach zabrania się:
1) zanieczyszczania gleby i wód;
2) zaśmiecania;
3) rozkopywania gruntu;
4) niszczenia grzybów oraz grzybni;
5) niszczenia lub uszkadzania drzew, krzewów lub innych roślin;
6) niszczenia urządzeń i obiektów gospodarczych, turystycznych i technicznych
oraz znaków i tablic;
7) zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych;
8) rozgarniania i zbierania ściółki;
9) wypasu zwierząt gospodarskich;
10) biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego;
11) wybierania jaj i piskląt, niszczenia lęgowisk i gniazd ptasich, a także niszczenia
legowisk, nor i mrowisk;
12) płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt;
13) puszczania psów luzem;
14) hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków
wymagających wszczęcia alarmu.

Cóż, to w zasadzie nie wymaga komentarza. Nie wiem tylko, co poeta-ustawodawca miał faktycznie na myśli, ale według prawa nie wolno w lesie nawet komara utłuc. Na szczęście (dla nas) dla większości ludzi (w tym, bez urazy, i pracowników LP) zwierzęta to kręgowce, a owady to .... owady (ewentualnie robale).

: poniedziałek, 27 lipca 2009, 09:18
autor: Przemek Zięba
Pawel Jaloszynski pisze: ale nie piszmy za każdym razem na forum o "kontroli"...

Pawel
Prośba o okazanie probówki z odłowionymi owadami była rzeczywiście chyba ciekawością pracowników, chociaż gdyby byli w gaciach w kwiatki to pewnie bym nie pokazał. Kontrola rozpoczyna się no właśnie kiedy??
Czy jeżeli policjant poprosi o pokazanie co niosę w plecaku przeprowadza kontrolę czy zaspakaja swoją ciekawość?? Czy strażnik leśny który pyta co odławiam zaspakaja ciekawość, czy przeprowadza pobieżną kontrolę?? prawda jest taka, że jeżeli osoba nie ma atrybutów - jak przyodziewek świadczący że może taką kontrole przeprowadzić bądź nie wyciągnie odznaki z kieszeni to zaspakaja swoją ciekawość pytając co poławiam. Jeżeli zaś zaspakaja swoją ciekawość będąc w mundurze, to przeprowadza zdawkową kontrolę, mogącą zakończyć się kontrolą bardziej szczegółową, tak uważam. Może należy uznać to za ,,spotkanie w lesie z elementami niezobowiązującej kontroli odłowionych zwierząt

: poniedziałek, 27 lipca 2009, 11:21
autor: Marek Hołowiński
Przemek z Twojego opisu wynika że nie zrobiłeś nic takiego co mogło by być podstawą kontroli SL. Auto stało na parkingu-OK, Ty z synem spacerowałeś po lesie - prawo nie zabrania. W ręku miałeś czerpak- a gdzie pisze że nie można chodzić z czerpakiem?
Funkcjonariusze SL powinni się przedstawić i podać powód kontroli, w innym była to zwykła ciekawość ludzi w mundurach. Ty w zasadzie mogłeś im nie odpowiedzieć, ale zawsze lepiej nie zadzierać :grin:

: poniedziałek, 27 lipca 2009, 13:03
autor: Przemek Zięba
Marek Hołowiński pisze: ale zawsze lepiej nie zadzierać :grin:
:grin: Właśnie gdyby siedzieli w gaciach w kwiatki to bym zbagatelizował, jak widać że pomiędzy ciekawością a kontrolą w przypadku ludzi w mundurach jest ,,cienka czerwona linia" :grin:
A gdybym w probówce niósł jakiś okaz ewidentnie rozpoznawalny jako chroniony i im pokazał??? Jaka byłaby reakcja?? Pytam czysto teoretycznie.

: poniedziałek, 27 lipca 2009, 13:15
autor: Tomasz Blaik
Przemek Zięba pisze:A gdybym w probówce niósł jakiś okaz ewidentnie rozpoznawalny jako chroniony i im pokazał??? Jaka byłaby reakcja??
Sądzę, że postawiliby Ci Żubra. :cool:

: poniedziałek, 27 lipca 2009, 14:19
autor: Przemek Zięba
plasticonoband pisze: Sądzę, że postawiliby Ci Żubra. :cool:
To od dzisiaj maltretuję same chronione i włócze się po leśnych parkingach w poszukiwaniu gości w uniformach :mrgreen: :mrgreen: