Strona 1 z 1

Mała motylarnia w Jarosławcu

: sobota, 22 września 2018, 20:33
autor: rav79
Pod koniec sierpnia miałem okazję odwiedzić motylarnię w Jarosławcu.Była to już końcówka wakacji,więc i ostatnie 2 tygodnie do zamknięcia tegoż obiektu.
Pogoda 29-tego bodajże sierpnia była słoneczna,więc i motyle aktywne a turystów oglądających żywe motyle tropikalne oprócz mnie i córki nie było-nasza wygrana.Spędziliśmy prawie godzinę w tropikalnym klimacie w towarzystwie pięknych motyli i przewodniczki,która(co mnie mile zaskoczyło) posiadała fachową wiedzę na temat latających tam gatunków.Obiektyw aparatu przyzwyczaił się do wilgotnego powietrza już po kilku minutach i udało mi się pstryknąć kilka zdjęć,chociaż bardziej się skupiłem na podziwianiu motyli i kręceniu krótkich filmików lotu motyli.Na paciorecznikach mnóstwo jaj i gąsienic Caligo memnon a dzięki temu ,że byliśmy sami z córką i nikt oprócz przewodniczki nas nie obserwował pozwolono nam zabrać kilka ze sobą do domu i rosną sobie do dzisiaj.Wrażenie fajne(pewnie dużo dało,że nie trzeba było się stresować patrząc na maltretowanie motyli przez dzieci i upominanie ich przez przewodniczki).
Dodaję kilka zdjęć słabej jakości by pokazać tak z grubsza jak tam wyglądało.

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 10:29
autor: Brachytron
Właśnie wkopałeś przewodniczkę.

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 16:13
autor: Łukasz
To kradzież. Należy to zgłosić do prokuratury. :no:

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 20:29
autor: Wujek Adam [†]
Tak więc konsekwencjami tego wątku będą: wyrzucenie z pracy przewodniczki oraz kłopoty prawne Autora tematu!

Zaiste, arcyfajna ta motylarnia! :rotfl:

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 21:28
autor: Jacek Kurzawa
Hehe, a może rozdawanie gąsienic grzecznym dziewczynkom za zgodą ich Rodziców jest uzgodnioną organizacyjnie formą popularyzacji entomologii wśród dzieci? A tu z tego pięknego wątku kluje się jakaś afera, jak gdyby nikt nie dostrzegał piękna motyli, idei samej motylarni i fajnej opowieści. Z mojej strony ukłony dla właścicieli motylarni i Pani Przewodniczki, która wykazała się sercem i umiejętnością samodzielnego podejmowania decyzji. Dzięki takim ludziom żyje się lepiej :D serdecznie pozdrowienia!

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 21:55
autor: rav79
Ale jaja.W sumie napisałem o tym by sprowokować takie posty.Jakby właściciel tej motylarni uznał,że zabranie ze sobą kilku jajeczek z liścia jest kradzieżą a odwrócenie glowy przez przewodniczkę w tym momencie jak "kradłem" to by się nie podjął takiego biznesu.Motylarnia jest prywatna,właściciel na niej zarabia,więc wszystko jest ok.Hodowli nie prowadzą tylko kupują poczwarki jak chyba każda motylarnia w Polsce,więc jajeczka im nie potrzebne.Według mnie i pewnie też przewodniczki uratowałem roślinkę przed totalnym zjedzeniem i wiem,że nawet jakby szef i mial nagranie z kamery ,kazał się tłumaczyć dziewczynie to bez problemu by się obroniła takimi argumentami na nieszkodliwość mojego działania.
Rozumiem,że to robienie sobie ze mnie jaj albo próba pokazania mojej gapowatości przy pisaniu postu.Pozdrawiam.

...dzięki Jacku za wyrozumiałość dla postępowania Przewodniczki i mojego.

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: niedziela, 23 września 2018, 22:31
autor: Jacek Kurzawa
Tu sobie ludzie na Forum żarty robią, nie bierz tego poważnie. Nikt Cię nie atakuje :-) Jesień, pada to i humory ludziom dopisują. A i "fajnie" się czyta, że jest jakaś zadyma. Przecież ludziska się nie mogą doczekać ;-) Takie czasy.

Re: Mała motylarnia w Jarosławcu

: poniedziałek, 24 września 2018, 02:06
autor: Wujek Adam [†]
Kilka (-naście? :? ) lat temu w stołecznym Pałacu Kultury i Nauki była organizowana wystawa żywych motyli. Poszedłem na nią i wracając z onej, na terenie budynku Pałacu, ale już nie na terenie wystawy, zauważyłem tropikalnego, okazałego motyla. Było jasne, że zwiał on z imprezy i zastanawiałem się co z nim począć? Trwała wczesna, zima wiosna, więc na zewnątrz nie miał on szansy przeżycia, a poza tym nie chciałem zaśmiecać stolicy obcą fauną. Mogłem więc go schwytać i odnieść na wystawę, ale zamiast tego finalnie trafił on... na moje rozpinadło. ;-) Potem komuś go dałem, rzecz jasna z etykietą informującą gdzie, kiedy i przez kogo został on odłowiony. :mrgreen:

W entomologii zdarzają się różne ciekawe przypadki i historie.
Rav'ie, jeżeli z pozyskanych jajeczek dochowasz się gąsienic, a potem poczwarek i imagines, to jak je zaetykietujesz???