Curculionidae
Curculionidae
Nie wiem czy dobrze zamieszczam temat???
Jaki jest największy i najmniejszy curculio na świecie???
Jaki jest największy i najmniejszy curculio na świecie???
- Marek Wanat
- Posty: 547
- Rejestracja: piątek, 5 października 2007, 10:59
- UTM: XS36
- Specjalność: ryjkowce
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękowano: 1 time
Bardzo spóźniona odpowiedź, więc pewnie już bez znaczenia, ale jako spóźniony klient ciągle odkrywam nieeksplorowane pokłady forum.
Najmniejsze ryjkowce mają poniżej 1 mm (bez ryjka, bo tak się je zwyczajowo mierzy) i należą do różnych rodzin (ponoć 0,5 mm mogą mieć niektóre Nanophyidae - tak podaje w ostatnim zeszycie Klucza Smreczyński), największe to "wołki" (podrodzina Dryophthorinae) z rodzaju Cyrtotrachelus sięgające ok. 7 cm bez ryjka, ale samce niektórych gatunków mają bardzo długie przednie nogi. Słyszałem, że na Nowej Gwinei odkryto jakiegoś giganta z tego rodzaju, który razem z tymi nogami ma sporo ponad 20 cm, ale nie znam nazwy ani szczegółów (ponoć chodzi na rynku za niezłe pieniądze).
Najmniejsze ryjkowce mają poniżej 1 mm (bez ryjka, bo tak się je zwyczajowo mierzy) i należą do różnych rodzin (ponoć 0,5 mm mogą mieć niektóre Nanophyidae - tak podaje w ostatnim zeszycie Klucza Smreczyński), największe to "wołki" (podrodzina Dryophthorinae) z rodzaju Cyrtotrachelus sięgające ok. 7 cm bez ryjka, ale samce niektórych gatunków mają bardzo długie przednie nogi. Słyszałem, że na Nowej Gwinei odkryto jakiegoś giganta z tego rodzaju, który razem z tymi nogami ma sporo ponad 20 cm, ale nie znam nazwy ani szczegółów (ponoć chodzi na rynku za niezłe pieniądze).
Panie Marku jest Pan odkrywcą poprzez osobiste odłowienie nowego dla Polski gatunku okazałej niedźwiedziówki Rhyparioides metelkana nad Biebrzą, czego szczerze Panu zazdroszczę w pozytywnym sensie. Bardzo prosiłbym o ile to nie problem napisać parę słów o kulisach tego odkrycia. Co prawda został ten fakt opisany w pracy A. Malkiewicza, ale nie każdy to widział, nie każdy czytał i poza tym fajnie jest czytać o czymś takim niekoniecznie w stricte naukowym tonie, albowiem jesteśmy na forum entomologicznym. Swoją drogą uświadomiło mi to, że zajmując się głównie motylami warto zbierać w terenie np. chrząszcze czy ważki, bo czasem może wpaść coś nieoczekiwanego. Mam pytanie jak wygląda to znalezisko? Czy jest szansa znaleźć w tamym miejscu więcej okazów czy to takie sporadyczne i pojedyncze stwierdzenie? Jak wyglądało środowisko? Jak dotąd jest to jedyne znane miejsce występowania tej niedźwiedziówki w kraju.
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
- Marek Wanat
- Posty: 547
- Rejestracja: piątek, 5 października 2007, 10:59
- UTM: XS36
- Specjalność: ryjkowce
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękowano: 1 time
Nie któryś, tylko glabrirostris, bo dirus jeszcze do nas nie dotarł (?), a transsylvanicus to jakaś legenda znana z jednego okazu (nie kwestionuję tego doniesienia, tylko nikt go potem nie potwierdził). Najmniejszy polski ryjkowiec (sensu lato), to Squamapion hoffmanni z Apionidae, któremu zdarza się zejść poniżej 1 mm, no i jest przy tym "chudziutki". Jeśli zostaniemy przy Curculionidae, to faktycznie Rhamphusy są blisko granicy 1 mm, choć wciąż ciut powyżej. Nie wiem tylko, czy jakieś korniczki ich nie przebijają w tym względzie, a to przecież też Curculionidae. Może Tomek Mokrzycki nam wyjaśni tę wątpliwość.Miłosz Mazur pisze:Z naszego polskiego podwórka to jednym z największych jest na pewno któryś z Liparus'ów a na najmniejsze to bym na Rhamphus'sa jakiegoś stawiał
- Marek Wanat
- Posty: 547
- Rejestracja: piątek, 5 października 2007, 10:59
- UTM: XS36
- Specjalność: ryjkowce
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękowano: 1 time
Trzeźwy byłem, jeśli o to pytasz Informuję, bo niektóre gatunki owadów odkryto w Polsce tylko i wyłącznie dzięki napojom wysokoprocentowym. W każdym razie jest jeden taki sprężyk...jon pisze:Panie Marku jest Pan odkrywcą poprzez osobiste odłowienie nowego dla Polski gatunku okazałej niedźwiedziówki Rhyparioides metelkana nad Biebrzą, czego szczerze Panu zazdroszczę w pozytywnym sensie. Bardzo prosiłbym o ile to nie problem napisać parę słów o kulisach tego odkrycia. Co prawda został ten fakt opisany w pracy A. Malkiewicza, ale nie każdy to widział, nie każdy czytał i poza tym fajnie jest czytać o czymś takim niekoniecznie w stricte naukowym tonie, albowiem jesteśmy na forum entomologicznym. Swoją drogą uświadomiło mi to, że zajmując się głównie motylami warto zbierać w terenie np. chrząszcze czy ważki, bo czasem może wpaść coś nieoczekiwanego. Mam pytanie jak wygląda to znalezisko? Czy jest szansa znaleźć w tamym miejscu więcej okazów czy to takie sporadyczne i pojedyncze stwierdzenie? Jak wyglądało środowisko? Jak dotąd jest to jedyne znane miejsce występowania tej niedźwiedziówki w kraju.
Kulisy były calkiem banalne, ale przyjemne, noc entomologicznie dobra, bo ciepła, przedburzowa i wszystko dobrze leciało. Warunki do pracy idealne, weranda, pod dachem, fotele, do łóżka parę metrów i kolega ryjkowcolog (Piotr Białooki) do towarzystwa i rozmów o chrząszczach. Adam prosił mnie wcześniej o zbieranie miernikowców gdybym świecił, więc momentami zbierałem do twista (bodajże po fasolce po bretońsku) różne Eupitecie itp., a przy okazji brałem czasem i jakieś inne motyle, które wydały mi się ciekawe. Choć jako nie-motylarz prawie nie znam nazw gatunkowych motyli, to od 1975 r. odstałem przy lampie setki godzin, także z J. Buszko za czasów studenckich, więc mam pewne opatrzenie i ciekawe motyle to dla mnie takie, których nigdy, albo prawie nigdy nie widywałem na ekranie. Z pewnością zgodnie z tym kryterium trafiła do słoika m.in. ta niedźwiedziówka, bo momentu odłowienia tego konkretnego okazu zupełnie nie kojarzę. Tamtą noc zapamiętałem głównie z powodu przylotu jednego Aulonium trisulcum, dość rzadkiego colydiida żyjącego w chodnikach ogłodka wiązowca, z którym był to mój pierwszy kontakt w życiu. Przed werandą rosły co prawda jakieś wiązy, ale największy miał chyba z 10 cm średnicy i kilka metrów wysokości (a w promieniu wielu kilometrów nie spotkałem żadnych większych drzew), więc pojawienie się Aulonium przy lampie wydało mi się dziwne. Cały słoik z motylami po powrocie do Wrocławia via moja żona Ania odebrał Adam i o tym, jak bardzo "narozrabiałem", dowiedziałem się dopiero od niego (po pewnym czasie wrócił ponownie z tym słoikiem blady jak ściana, bo ten motyl był akurat na wierzchu, i rozpoczął przesłuchanie, zaczynając od pytania, czy ostatnio byłem gdzieś za granicą ). Wiem, że od tego czasu było kilka bezskutecznych prób powtórzenia tego "wyczynu" w tym samym miejscu, m.in. przez mającego blisko Krzyśka Frąckiela i samego Adama. To jest niestety ból entomofaunistyki, że w przypadku wielu rzadkich gatunków trzeba się znaleźć w odpowiednim momencie w odpowiednim miejscu, bo bez tego ich "nie ma". Pewnie gdyby świecić tam codziennie przez rok-dwa, to w końcu by druga przyleciała, bo w roku trafić się może zaledwie kilka nocy skłaniających takie gatunki by ruszyły kuper do dalszych lotów. Każdy może spróbować z tą metelkaną, właściciele tej kwatery na pewno się ucieszą z kolejnych gości (Szostaki, p. Dąbrowscy, domek letniskowy tuż nad skrajem skarpy doliny Biebrzy). Zastrzegam, ze nie bylem tam już wiele lat i nie wiem jak tam teraz jest.
- Chiffchaff
- Posty: 1263
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 15:05
- Podziękowano: 1 time
No to po pięknej opowieści Pana Marka, na dobranoc opowieść o 3 (?) stwierdzeniu Rhopalapion longirostre w Polsce przez Miłosza alias Curculio.
A było to 3 lata temu, podczas zorganizowanego przez nas entomologicznego obozu Koła Naukowego Biologów UOp w Masywie Śnieżnika. Szliśmy wtedy z naszego schroniska "Czarodziejka" na zamówiony obiad w Międzygórzu. Po drodze asfaltowej, którą pokonywaliśmy kilka razy dziennie, widząc ukwiecone przydomowe ogródki, pewnego dnia Miłosz rzucił od niechcenia "na malwach żyje taki fajny ryj: Rhopalapion longirostre". No i zrobił balans swym gibkim ciałem, wychylił się ponad płot sięgając malwy z czyjegoś ogródka, zagląda na łodygę: dłuuuugi ryj! No masz! Jest! ...no i do obiadu była popitka!
A było to 3 lata temu, podczas zorganizowanego przez nas entomologicznego obozu Koła Naukowego Biologów UOp w Masywie Śnieżnika. Szliśmy wtedy z naszego schroniska "Czarodziejka" na zamówiony obiad w Międzygórzu. Po drodze asfaltowej, którą pokonywaliśmy kilka razy dziennie, widząc ukwiecone przydomowe ogródki, pewnego dnia Miłosz rzucił od niechcenia "na malwach żyje taki fajny ryj: Rhopalapion longirostre". No i zrobił balans swym gibkim ciałem, wychylił się ponad płot sięgając malwy z czyjegoś ogródka, zagląda na łodygę: dłuuuugi ryj! No masz! Jest! ...no i do obiadu była popitka!
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt: