bartek.g napisał(a):
Grzegorz. Pominales wazniejsza czesc mojego posta. Drugi akapit. Nagram to jak ja to robie i pewnie jeszcze cos powiem. Bedziesz mogl zobaczyc, skrytykowac przy okazji moze cos sam poprawie.
Dalczego uwazam, ze jest zle? Popatrz na glowe admirala, jest ulozona krzywo. Tylne skrzydla sa za wysoko. Podobnie jest w przypadku morpho. Jest to przeznaczone dla osob, ktore sie ucza, wiec jezeli beda rozpinac duzego motyla tym sposobem to nie naucza sie tego. Nie chodzi tutaj o idee rozpinadel, jakis paskow papieru/folii. Chodzi o to jak ta osoba to robi. Wystarczy trafic na cos trudniejszego (bardziej powykrecanego, powywijanego - a to u duzych motyli jest dosc czeste - bo sa duze) i w taki sposob nie wyjdzie. Zwlaszcza poczatkujacemu. Widzialem mase duzych motyli rozpietych zle. Polamane przednie krawedzie skrzydel ("barki"), nachodzace na glowe. Tylko dlatego, ze tułów byl pochlony za bardzo w dol. Do tego dochodzi symetria, ktora latwo zgubic przy duzym motylu. Czulki powykrecane jak tylko mozna, tylko dlatego, ze ktos wlasnie "dzgal" je igla preparacyjna zamiast przylozyc ja wzdluz. Wystarczy trafic na okaz o powyginanych czulkach ze skreconna glowa i juz nie rozepniesz motyla robiac to tak jak ta Pani.
Poczekaj na film.

Ja nic nie chcę krytykować. Motyla, zwłaszcza dużego można preparować wielokrotnie, nie ma żadnych problemów. Symetrie, ułożenie skrzydeł, głowy, czułków, tylne skrzydła wyżej, niżej... to naprawdę nie jest aż tak istotne, w każdym razie nie można napisać, że to jest złe. Istotne jest jaką informację niesie okaz i jakie jest jego "przeznaczenie". Zoogeograficznie - preparowanie nie ma większego znaczenia (w granicach rozsądku), taksonomicznie - zależy od grupy i może być różnie, niekoniecznie estetyczno-kanonicznie. Ja sam mam w gablotach zniszczone i niekompletne okazy, które zebrałem bo niosą wartość zoogeograficzną, estetyka miała drugorzędne znaczenie. Teraz pracuję nad jednym z plemion i wszystkie okazy nie mają jednej pary skrzydeł i odwłoka (nie wygląda to estetycznie) ale preparaty trzeba przecież z czegoś robić. Samice koszówek na preparaty idą w całości, zostaje kartonik Spójrz szerzej, nawet najpiękniej spreparowany zbiór setek morpho entomologicznie może być niewiele wart. Oczywiście handlowo będzie wartościowy, bo zawsze znajdzie się szaleniec gotowy zapłacić duże pieniądze żeby powiesić sobie połyskującą gablotkę obok kominka lub kolekcjoner, który chce mieć wszystkie gatunki (właściwie nie wiadomo po co). Wiele problemów początkującym sprawia presja "piękności" zbioru. To źle, tamto niedobrze, krzywy czułek itp. Brak głębszej refleksji nad celem zbierania zamienia tę pasję na czyste kolekcjonerstwo i w tej formie trafia na "młody" grunt. Dlatego tak mało osób przyjeżdża na sympozja żeby posłuchać o nauce, badaniach, zaprezentować swoje osiągnięcia. Dlaczego prawie nikt nie odwiedza muzeów od "zaplecza" ? Natomiast giełdy są pełne ludzi. Nie ujmując żadnemu z tych wydarzeń refleksje nasuwają się same.