Pytanie o pojaw P. daphnis

Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Pytanie o pojaw P. daphnis

Post autor: Adam Larysz »

Dzisiaj będąc w Bytomiu przekładałem akurat motyle z kolekcji Spaltensteina. Między innymi były też modraszki. Moją uwagę przykuło kilkanaście okazów Polyommatus daphnis datowanych 11.09.71, Krzywcza k. Przemyśla. Wszystkie okazy, samce i samice (tylko f. steeveni) były świeże, niezlatane. Nie wiem, czy to może jest pomyłka Spaltensteina w dacie etykiet, czy ktoś może z okolic Przemyśla łapał tam drugie pokolenie tego gatunku? Nigdy też nie czytałem, ani też nie słyszałem o dwóch pokoleniach P. daphnis.
Ostatnio zmieniony niedziela, 20 kwietnia 2008, 12:20 przez Adam Larysz, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Jarosław Bury
Posty: 3567
Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Podkarpacie
Kontakt:

Post autor: Jarosław Bury »

Osobiście nie obserwowałem ani nie łowiłem tego gatunku w tej lokalizacji! Wszystkie moje obserwacje tego modraszka pochodzą z lipca... To z pewnością jakaś pomyłka, nawet w Grecji motyl ten daje jedno pokolenie i kończy loty w sierpniu.
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Post autor: Antek Kwiczala † »

Cała dostępna mi literatura określa ten gatunek jako jednopokoleniowy (nawet na południu Europy). Także w niepublikowanej pracy Krzywickiego, a był on naprawdę dobrze zorientowany w występowaniu motyli dziennych w Polsce - ("Monografia motyli dziennych Polski"), podane jest tylko jedno pokolenie. To musi być pomyłka (chyba, że chodzi o okazy z hodowli ??).
jon

Post autor: jon »

Od lat łowię motyle w okolicach Chrzanowa, gdzie występuje P. daphnis i zawsze spotykałem tylko jedno pokolenie.
Ale zaskoczyłeś mnie Adam tym T. Spaltensteinem totalnie!. Muszę Wam opowiedzieć przy tej okazji pewną historię z dzieciństwa. Otóż po raz pierwszy w życiu widziałem pana Tadeusza Spaltensteina w telewizji w teleranku. Miałem wtedy 8 lat. Namawiał młodych ludzi do kolekcjonowania motyli i prezentował sprzęt. Była to siatka z gazy, zatruwaczka itp. Zrobił wtedy na mnie ogromne wrażenie. Zapamiętałem każde jego zdanie. Rok później wpadł mi w ręce informator wrocławski o wszelkich ludziach pasji zbieractwa wszystkiego, co tylko można zbierać. Było w nim również nazwisko Spaltensteina jako kolekcjonera motyli. Napisał w nim o fakcie znalezienia we Wrocławiu na murze jednej z kamienic trupiej główki. Pamiętam to jak dziś. W informatorze tym były adresy osób tam zamieszczonych. Ja wraz ze starszym i młodszym bratem (a mieliśmy wtedy po 6, 9 i 11! lat) wpadliśmy na pomysł aby odwiedzić pana Tadeusza u niego w domu. Była to niedziela. Nie poinformowaliśmy o niczym naszych rodziców i udaliśmy się na stację PKP aby ze Świdnicy dojechać pociągiem do Wrocławia (60 km). Wsiedliśmy do pociągu bez biletów i o dziwo nie wzbudzając niczyich podejrzeń dojechaliśmy do Wrocławia. Mieliśmy wielkiego farta że na tym odcinku akurat wtedy nikt nie sprawdzał biletów. Na stacji złowiliśmy błyszczkę P. chrisitis i wsadziliśmy ją do znalezionego pudełka od zapałek. Mój starszy brat ściskał w rękach ten informator z adresem i wyobraźcie sobie, że trafiliśmy pod ten adres po długim łażeniu po Wrocławiu. Pan Tadeusz mieszkał w jakimś wieżowcu. Wjechaliśmy tam windą i nagle stanęliśmy na korytarzu przed drzwiami jego mieszkania. Zapukaliśmy. otworzyła żona Pana Tadeusza i nie wiedziała o co chodzi z tymi dzieciakami. Mój straszy brat oznajmił, że "jesteśmy młodymi kolekcjonerami ze Świdnicy i że przyjechaliśmy odwiedzić Pana Tadeusza Spaltensteina"... Pan Tadeusz przyszedł, aby ujrzeć to zjawisko bo nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jadł akurat obiad z rodziną... Pierwsze kilka minut stali tak z żoną i nie mogli uwierzyć. Potem wybuchnęli śmiechem. Wyrażali autentyczny niepokój faktem tak dalekiej podróży jak na takich gówniarzy. Zapewniliśmy, że poradzimy sobie z powrotem no i po jakimś czasie Pan Tadeusz dał się namówić na zaprezentowanie swojego zbioru. Miał wydzielony pokoik bez okien, który był przedzielony grubą zasłoną z aksamitu. Stężenie paradwuchlorobezenu było tak wielkie, że szczypało w oczy. To był dla mnie prawdziwy szok. Gabloty wisiały na ścianach od podłogi do sufitu. Prócz tego stały w szafie. Miał Agremy mittrei, ale tylko samice a pod nimi srebrne kokony. Miał cały rząd trupich główek, w tym jedną z nieudolnie wypchanym i zdeformowanym odwłokiem. Miał tylko jeden okaz polyxeny który sobie bardzo cenił. Brązowe samice ornithopter. Mnóstwo cykad. Motyle pakował pionowymi rzędami. Pokazaliśmy mu złotą ćmę w pudełku od zapałek. Uśmiał się z tego "złota". Byłem naładowany tą wizytą na wiele następnych lat... W międzyczasie zadzwonił do niego ktoś i mówili o jakimś kraśniku... Może prof. Dąbrowski? Kto wie?... Potem dał nam pieniądze na bilety i odprowadził na stację pkp. To było niezapomniane wrażenie... Po kilkunastu latach zadzwoniłem do jego domu. Nr znalazłem w książce. Odebrała Zona Pana Tadeusza, przypomniała sobie mnie i to zabawne zdarzenie i poinformowała mnie, że po tej naszej wizycie na drugi dzień mąż został zabrany do szpitala gdzie zmarł na wątrobę... Byłem zdruzgotany... Szkoda, że nasze drogi się minęły i raczej za sprawą różnicy wieku - pokoleń....
Awatar użytkownika
Jacek Kurzawa
Posty: 9490
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
UTM: DC30
Specjalność: Cerambycidae
profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
Podziękował(-a): 4 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Jacek Kurzawa »

Piękna i wzruszająca historia!
Jest coś w tym niesamowitego, że mieliście taką siłę żeby Go odwiedzić w ostatni dzień z możliwych dni na odwiedziny. Aż ma się wrażenie, że w tym była jakaś siła nadprzyrodzona, a nie przypadek....
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

No to teraz ty mnie zaskoczyłeś Janusz, aż się wzruszyłem, nie wiedziałem, że poznałeś Spaltensteina i to w ostatniej chwili. Faktycznie niesamowita historia...
A w którym to było roku Januszu, bo w jednej z gablotek z modraszkami była kartka, taka notatka Bielewicza o mniej więcej takiej treści - zbiór systematyczny Lycaenidae Tadeusza Spaltensteina, niestety nieskończony z powodu nagłej śmierci, datowane to jest 1980 r.

A wracając do kolekcji Pana Tadeusza, to nie wiem, czy cały jego zbiór jest w Bytomiu, ale jest tego sporo, w tym kilkanaście gablot z egzotami. Jest dość charakterystyczny, bo stosował gabloty niestandardowe, nigdy nie 40x50, wszystkie są mniejsze, ok. 40x30. Zbiór niestety nie jest w najlepszym stanie, ponieważ te gablotki miał bardzo nieszczelne - nie zamykane tradycyjnie na pióro-wpust, ale otwierają się przez wyciągnięcie z boku szybki... :neutral:
Teraz już tam żywych antrenusów nie ma, lecz kiedyś co nieco zjadły niestety. Teraz już wiesz, dlaczego tak ostro truł w pokoju, gdzie trzymał kolekcję. Co ciekawe - egzoty są w stanie nienaruszonym, a są w takich samych gablotach...
jon

Post autor: jon »

Adam, ja dzwoniłem do pana Tadeusza po wielu latach i dodzwoniłem się ale do jego żony. Powiedziała mi, że zmarł na drugi dzień. Jednak z tego co Ty podajesz to nie mógł to być rok 1980 bo ja wtedy miałem jakieś aż 16 lat. Pamiętam przecież sierpień 80`szczaw, ocet w sklepach, a ja w "pożyczonych" od kochasia mojej ciotki butach, autentycznych adidasach. Bo wszystko było na kartki. A wracając do tego co powiedziała mi żona pana Tadeusza, to winę niejako zrzuciła na środek do odkażania gablot, którym pan Tadeusz miał sobie uszkodzić wątrobę (!). Przestrzegała mnie wtedy abym nie stosował tego środka. Data naszej pamiętnej wizyty to rok gdzieś od 1972-73? Pamiętam jednak, że pan Tadeusz wypytywał nas o wiek i ja miałem wtedy lat 9. Miałem wrażenie że już wtedy widząc "obłęd" ;) w moich oczach, wskazywał na to aby nasza pasja nie przysłoniła nam nauki w szkole. W całej tej historii szokujące było to, że mieliśmy tak niewiele lat i stać nas było na taki wypad. Pamiętam, że starał się nas uwrażliwić aby nie było to tylko zabijanie, ale żeby podchodzić do istot żywych z szacunkiem. Jeśli coś nie zgadza się z datami to albo data tych modraszków jest pokręcona, albo coś nie tak sprecyzowała żona pana Tadeusza. Wybaczcie mi tę uwagę nt. przyczyny jego śmierci, ale niech to będzie faktycznie przestrogą dla tych którzy stosują namiętnie paradwuchlorobenzen latami. Bezpieczniejszy jest globol. Co do wielkości gablot, to faktycznie miał takie małe gablotki 30x40 bo nawet pierwsze 10 sztuk gablot jakie ja sobie zrobiłem w 1976 roku u stolarza, miały taki właśnie wymiar i był zamykane z boku na przesuwną szybę i było to pod wpływem pana Spaltensteina. Pamiętam, że miał jakiegoś pieprzyka na twarzy i przyjął nas w podkoszulku. Bo przecież się nie zapowiedzieliśmy przed wizytą :))) Do dziś się z tego śmieję i ubolewam nad dzieciaków beztroską.
Awatar użytkownika
Robert Zoralski
Posty: 775
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
Specjalność: Syrphidae
Lokalizacja: Reda
Kontakt:

teleranek wrócił!

Post autor: Robert Zoralski »

nie wiem czy zauważyliście ale teleranek wrócił na antenę!
dziś o 9.00.

wracają stare dobre czasy :)

Pozdr.
Robert
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

Janusz, chodziło mi o to, że notatka Bielewicza jest z 1980 roku, czyli już wtedy była u nas kolekcja Spaltensteina - czyli on musiał umrzeć wcześniej.
A jeśli faktycznie przyczyną śmierci był paradwuchlorobenzen, to rzeczywiście przykra sprawa i jest to ostrzeżenie dla wszystkich, którzy by chcieli tego używać..., ja na szczęście nigdy tego nie używałem, choć dawno temu miałem takie ciągoty.

Co do daty na etykietach - to faktycznie musi to być pomyłka Pana Tadeusza, bo nigdzie ten gatunek nie daje 2 pokoleń. Pewnie to był lipiec i miało być 11.07.71, ale się przypadkowo pomylił i wpisał wrzesień. Jego etykietki są charakterystyczne, bo robione pieczątką, ręcznie wpisywał tylko datę i miejsce. Jak będę za tydzień w Bytomiu, to porobię zdjęcia i wrzucę.
jon

Post autor: jon »

Adam, zwróć uwagę na te charakterystyczne cechy zbioru, które podałem, bo sam jestem bardzo ciekawy, czy nie zjadły tego anthrenusy albo inne robale. Kiedyś bardzo chętnie obejrzałbym ten zbiór o ile byłoby to możliwe. Nie miałem pojęcia, że trafił on do Bytomia. W późniejszym wieku tj, kiedy miałem 16-18 lat miałem też krótki i przelotny kontakt z doc. Gruszką z Wrocławia, który zbierał namiętnie motyle dzienne całej palearktyki. Po jego śmierci kupiłem od jego żony wszystkie klucze do oznaczania motyli oprócz rhopalocera. Wiem, że jego syn miał zamiar sprzedać cały ten wielki zbiór jakiemuś muzeum, ale nie mógł się dogadać co do ceny. Nie wiem co się z tym stało ostatecznie. Widziałem wykaz gatunków i np. samego eroidesa było tam 64 okazy! Sądzę, że jednak nie tylko z Polski.
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

Janusz, jak chcesz obejrzeć choć częśc zbioru w naturalnej jego formie, to musiałbyś się pośpieszyc, bo wiekszość dziennych (prócz ogzotów) i 2 gablotki z zawisakami, bo były w najgorszym stanie już przełożyłem do nowych gablot :wink: Później też będziesz mógł to obejrzeć, ale już szukając jego okazów w wielu gablotach skomasowanych, oznaczonych i ułożonych systematycznie. Na razie w zbiorze Spaltensteina nie znalazłem nic zaskakującego, jakichś stanowisk, których byśmy nie znali z literatury i nie tylko. A staram się to śledzić, głównie ze względu na Checklist motyli Polski, który w ten sposób mogę uzupełniać.

Od jesieni wraz z p. Andrzejem Kokotem, na zlecenie Muzeum robimy komasację i oznaczanie zbioru Lepidoptera w Muzeum Górnośląskim. W końcu po wielu latach znalazły się pieniądze na gabloty i szafy i będzie to miało ręce i nogi. Zasada jest taka, że jesli chodzi o motyle wieksze, to jedna gablota na jeden gatunek. Mniejsze motyle, np. małe modraszki, małe mierniki moga być na tackach, po 4 w gablocie, ale z jednego rodzaju.
Jedynie zbiór Raebla, jako historyczny i niezwykle cenny, nie będzie komasowany, tylko pozostanie w naturalnej postaci. Jest tego naprawdę jeszcze dużo, tak, że roboty mamy na kilka lat przynajmniej.
Poniżej fotka nowych gablot i szaf.
Załączniki
Nowe szafy z gablotami
Nowe szafy z gablotami
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (148.5 KiB)
brat
Posty: 443
Rejestracja: poniedziałek, 13 sierpnia 2007, 18:53
Lokalizacja: Kraków

Post autor: brat »

Ciekawa ta historia z p. Spaltesteinem.
Ale wracając do P. daphnis też nigdy nie spotkałem go w drugim pokoleniu, nawet w ciepłym roku 2002. Bardzo wczesna wiosna i długie ciepłe lato sprawiły wtedy, że wiele gatunków motyli dziennych miało dodatkowe pokolenia. Między innymi obserwowałem we wrześniu na stanowisku (kserotermiczne zbocze) blisko Krakowa świeże osobniki drugiego pokolenia Glaucopsyche arion !
W literaturze G. arion też jest podawany jako jednopokoleniowy, więc praktycznie wszystko jest możliwe (chociaż mało prawdopodobne w opisanym przez Adama przypadku).

Pozdrawiam Piotr.
Ostatnio zmieniony niedziela, 20 kwietnia 2008, 19:55 przez brat, łącznie zmieniany 3 razy.
jon

Post autor: jon »

Imponująco wyglądają te szafy. Widać zbiory są w dobrych rękach. Gratuluję.
Awatar użytkownika
Marcin Kutera
Posty: 1106
Rejestracja: niedziela, 10 października 2004, 17:08
UTM: EB24, EC18
Specjalność: Lepidoptera, Odonata, Orthoptera,
Lokalizacja: okolice Ostrowca św

Post autor: Marcin Kutera »

ja m daphnis łowiłem na mazowszu w warszawie i w mazowieckim parku krajobrazowym na początku lipca i to było I pokolenie, nie słyszałem by było II pokolenie jka również we wrzesniu go nie spotykałęm i nie słyszałęm by ktoś go łowił w tym okresie. być moze fluktuacje pogodowe i ciepły wrzesień spowodowaly przesunięcie się tego gatunku w czasie występowania
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Post autor: Antek Kwiczala † »

Chciałbym jeszcze raz zaakcentować pewną sprawę. Motyle mogły pochodzić z hodowli. Nie jestem pewny, czy wszyscy hodowcy motyli wpisują na metryczce skąd naprawdę pochodzi motyl - z hodowli czy nie. Osobiście widziałem, przechowywane właśnie w muzeum w Bytomiu, egzotyczne pawice (Antheraea pernyi) z metryczką: Zabrze-Kończyce, wprawdzie z informacją, że wyhodowano je z jaj, ale metryczka sugeruje, że motyle są miejscowe (znałem entomologa, który je wyhodował, ale nie będę upubliczniał jego nazwiska). Obecnie sporo motyli w domowych hodowlach jest "przyśpieszanych" w hodowli, zawisaki, czy pawice lęgną się w styczniu i lutym, i jeśli takie informacje nie zostaną podane na metryczce, to za kilkadziesiąt lat dopiero będzie zagadką, jakie to upalne zimy mieliśmy na początku XXI wieku :grin:
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

Tak jak obiecałem, zamieszczam fotki kilku gablotek Tadeusza Spaltensteina i metryczek owych dafnidów. Na końcu zdjęcie ciekawego okazu M. cinxia - zapawniam, że zdjęcie nie jest robione pod kątem, zresztą widać to po główce szpilki...
Załączniki
Cinksia "przesunięta w czasie" :)
Cinksia "przesunięta w czasie" :)
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (104.29 KiB)
Notatka M. Bielewicza
Notatka M. Bielewicza
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (98.7 KiB)
daphnis2.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (78.36 KiB)
Etykieta
Etykieta
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (75.38 KiB)
gablotka4.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (134.21 KiB)
gablotka3.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (148.47 KiB)
gablotka2.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (143.77 KiB)
gablotka.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (138.08 KiB)
jon

Post autor: jon »

Jak dla mnie to powrót do zamierzchłej przeszłości, niczym sen. To było tylko 34 lata temu... Teraz już jasne dlaczego niektórzy z bliskiego otoczenia mawiają mi, że jestem chorobliwie wierny motylom.. ale i żonie i również postanowieniu o totalnej abstynencji. ;)
Zbiór faktycznie podżarty, bo widać to w dolnych rogach gablotek. Lepiej gdyby zainwestował w szczelne gablotki, a nie nadmiar chemii...
Dziwne, że jest podawany tylko kraj. Czy na tylnej stronie etykiet nie ma danych nt. miejscowości?
Co do notatki Bielewicza to również utkwił mi w pamięci pewien fakt. Otóż będąc nastolatkiem wysłałem do Śląskiego Towarzystwa list z prośbą o przyjęcie mnie tam. Po jakimś czasie dostałem odpowiedź podpisaną przez Bielewicza, że jestem za młody, że mieszkam za daleko i że nie potrzebują "martwych dusz", bo i tak zainteresowanie motylami mi przejdzie. Nie napiszę co pomyślałem sobie o Bielewiczu i robiłem swoje dalej.
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Post autor: Antek Kwiczala † »

Co do daphnisów, to widać, że Spaltenstein miał podrukowane metryczki, do których dopisywał daty ( w tym czasie to chyba była norma, bo nie było komputerów i drukarek :grin: ). Sprawdź Adamie, czy przy jakimkolwiek okazie z kolekcji Spaltensteina są dodatkowe informacje na metryczkach (np. o hodowli), bo być może ten entomolog "nie trudził" się takimi drobiazgami.
A cinxia wygląda, jakby miała "niedopompowane" prawe przednie skrzydło, czyli problem przy wylęgu (tylne wyglądają na symetryczne).
Kilka słów do Janusza:
Mnie też do PTE przyjmował Bielewicz (w 1969 roku). Znałem go bardzo dobrze. I znam realia tamtych czasów. Do oddziału górnośląskiego należało ponad 100 członków. Nie było wtedy kserokopiarek, skanerów lub tp. List do każdego członka trzeba było pisać oddzielnie na maszynie. Z tych stu, do Bytomia na zjazdy przyjeżdżało 20-30 entomologów. Trudno się dziwić Bielewiczowi, że wolał mieć członków miejscowych i starszych. Ty też byś pewnie na zjazd do Bytomia ze Świdnicy nie jeździł. Przyznaję Ci rację, że dla młodego adepta entomologii taka odpowiedź była wysoce zniechęcająca, ale przecież nie zrezygnowałeś :smile: .
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

Tak, wszystkie oryginalne metryki Spaltensteina są robione pieczątką i u góry zawsze pisał datę, na jej spodzie zaś miejscowość, choć nie zawsze, czasem miejscowość pisał na górze.
Przerzuciłem już większość motyli dziennych z jego zbioru i nie znalazłem ani jednej etykietki z danymi o hodowli. Czyli albo nie hodował nic, albo po prostu nie pisał na etykietach, że to hodowla.
Do tego co napisał Antek dodam, że odkąd jak powstało ŚTE w 1992 nie ma już żadnych problemów z przyjęciem młodych adeptów entomologii do Towarzystwa, niezależnie gdzie mieszkają :wink:
jon

Post autor: jon »

Nie ma problemu z młodymi... Tylko, że już jestem stary ;) Muszę podjechać do Bytomia i pogadać.
Sezon zapowiada się świetnie, bo zaczęły baraszkować gąsienice mnemozyny w okolicach Sokołowska. Są żółte i pomarańczowe. Przy pochmurnej pogodzie siedzą ukryte pod liśćmi, kiedy tylko wyjdzie słońce wychodzą, szybko wchodzą na kokorycz i pospiesznie żerują aby po chwili znów zejść i się schować. Najlepiej usiąść sobie spokojnie w miejscu gdzie widać żery na liściach i cierpliwie bez ruchu czekać.
Awatar użytkownika
Adam Larysz
Posty: 2133
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:43
Lokalizacja: Mysłowice/Bytom
Kontakt:

Post autor: Adam Larysz »

No szkoda, bo wczoraj mieliśmy zebranie ŚTE, ale następne już we wrześniu - zapraszam Janusz, przyjedź, w końcu będzie okazja się poznać osobiście i pogadać...
jon

Post autor: jon »

Dzięki Adam, dam znać na priv, bo wybieram się na G. Śląsk do kilku osób jak sójka za morze. W końcu pojadę.

Pozdrawiam

Janusz
Awatar użytkownika
Dispar
Posty: 1391
Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:55
UTM: FC18
Specjalność: Geometridae
Lokalizacja: Łosice

Post autor: Dispar »

A wracając do tematu to pierwszy okaz P. daphnis którego stwierdziliśmy na naszym terenie w miejscowości Mierzwice złowiony był właśnie na początku września w 1986 roku. Był to zlatany co prawda okaz samicy, ale nigdy póżniej w na tym stanowisku nie stwierdziliśmy tego gatunku. Dość liczne stanowisko jest jest jednak dość blisko za Bugiem na Mielniku więc to był jakiś przypadkowy zalot na to stanowisko.
Joanna Spaltenstein
Posty: 1
Rejestracja: niedziela, 8 listopada 2009, 22:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Joanna Spaltenstein »

Witam serdecznie !


Wczoraj wieczorem szukajac informacji na temat mojego Taty trafiłam na ten post . Przeczytałam wszystkie wpisy i nie ukrywam, że bardzo się wzruszyłam.
Absolutnie niesamowita historia , którą opisał jon.
Opowiedziałam ją mojej Mamie oraz starszej siostrze (obie mialy łzy w oczach).
Ja niewiele pamiętam Tatę, gdy zmarl miałam 6 lat (16.09.1977r.), więc nie ukrywam, że każde wspomnienie dotyczące Jego osoby jest dla mnie bardzo cenne.
Chcę goraco podziękować wszystkim, którzy tak ciepło wspominają najbliższą mi osobę
i dostarczyli mojej rodzinie cudowne wspomnienia.
jon

Post autor: jon »

Szanowna Pani Joanno!

Dla mnie ten post z 9.11.09 jest równie niezwykły. To forum jest dość spore i dopiero dziś go zauważyłem. Dla mnie najbardziej niesamowite w perspektywie czasu okazało się to, że pan Tadeusz okazał się człowiekiem bardzo miłym, bo przecież najzwyczajniej mógł nas wyprosić, albo wymyślić zupełnie banalny powód dla którego nie chce poświęcać nam czasu, choćby z tego powodu, że wcześniej się nie umawialiśmy. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ta wizyta była dla mnie niezwykłą siłą napędową na przyszłe lata. Pamiętam jeszcze wiele szczegółów, zarówno z programu w teleranku z udziałem Pani taty jak i z tej wizyty. W tym dniu obecna była cała rodzina, więc i Pani musiała być wtedy w domu i ja to pamiętam!!!. Pani była wtedy dzieckiem i zapewne nie przywiązywała Pani uwagi do tego co miało wtedy miejsce. Ja np. byłem maksymalnie pochłonięty oglądaniem przepięknych zbiorów i również nie zwracałem uwagi na to, co się dzieje wokół, ale pamiętam dwie małe dziewczynki.
Zadaję sobie jedno pytanie. Otóż kto wie czy gdyby wtedy Pani tato nie okazał tyle życzliwości i ta wizyta nie doszłaby do skutku, czy nie inaczej potoczyłyby się losy mojego życia w świetle mojej wielkiej pasji jaką okazały się motyle. Z tego miejsca pragnę dziś bardzo podziękować panu Tadeuszowi, za pośrednictwem Pani, albowiem dopóki pozwoli na to zdrowie na pewno przyczynię się do powstania jeszcze niejednej publikacji, która będzie cieszyła wielu entomologów. Po tej wizycie całymi tygodniami byłem jak nakręcony, gdzie same wspomnienia cieszyły jeszcze bardzo bardzo długo i cieszą do dziś. Proszę pozdrowić mamę i siostrę bardzo serdecznie. I pragnę dziś przeprosić całą rodzinę, że zabraliśmy wtedy jedną niedzielę czy być może sobotę (?) Nie pamiętam już tak dobrze. Przy okazji zapraszam do siebie i wcale nie musi się Pani zapowiadać :)

p.s. Pamiętam, że wtedy w tym sezonie miała miejsce wielka powódź i to było kilka tygodni po tym fakcie. Dziś już sam widzę, że mieszają mi się daty, ale to tylko kwestia odpowiedniego usytuowania w faktach.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zagadnienia ogólne (motyle)”