Temat stary jak świat, ale chciałbym zwrócić uwagę na pewne novum i warto o nim podyskutować. Kiedyś sprawa była o tyle prosta - oznaczało się okaz, któremu podpinało się etykietę determinacyjną. Robiło się to samodzielnie lub robił to dla nas zaprzyjaźniony specjalista, któremu się zawoziło owady lub zabierało trudniejsze okazy do konsultacji na Sympozja, zebrania PTE itp.https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?p=274335#p274335 pisze:A mam jeszcze uwagę pewną, widzę że na Biomapie pojawiają się rekordy "amatorów", w porządku. Tylko m.in. widzę tam też
zdjęcia które sam im oznaczałem, ale autorem danych jest ów amator.... Chyba przestanę być dobrym wujkiem i oznaczać wszystko i wszystkim, aby ktoś się potem pod tym podpisał...;-(, ale to temat na inny watek.
Dzisiaj często oznacza się ze zdjęć i problem wygląda inaczej. Zdarzyło mi się spotkać że na jednym portalu ktoś wrzuca zdjęcie do oznaczania a po jego oznaczeniu wstawia je juz na inny portal jako oznaczony, bez informacji kto za tym stoi. Efekt jest taki, że na Forum owad zostaje oznaczony przez specjalistów i pojawia się na własnym blogu lub grupie FB jako oznaczony samodzielnie. Jest to już właściwie dość powszechna praktyka obserwując fora, grupy FB i blogi, że jedne służą do tego, by na drugich zaprezentować oznaczone fachowo zdjęcia.
Proces oznaczania ze strony fotografującego, w jego głowie, wygląda następująco:
"Oznaczę tego owada (! w sensie "JA, właściciel"), więc wrzucę go na forum lub na jakąś grupę FB"
Kiedy już ta osoba wie co to jest, zamieszcza to dalej z oznaczeniem, więc on to firmuje - UDAŁO MU SIĘ OZNACZYĆ (przy pomocy nowoczesnych narzędzi jakimi jest net /kiedyś używało się klucza do oznaczania/).
I w ten sposób nie wiadomo, kto stoi za oznaczaniem, czy to jest trafienie fotografującego czy to widział i oznaczyła osoba specjalizująca się w danej grupie.
Powyższy przypadek jest prosty, gdy za nim stoi jeden specjalista. Gdy oznaczenie jest wynikiem dyskusji tudzież głosowania jak w iNaturalist sprawa się komplikuje, chociaż najczęściej w dyskusji pojawia się zawsze ktoś pierwszy kto zauważa cechy i jako pierwszy stawia poprawną diagnozę. Tylko kto by się nim przejmował?
Moim zdaniem oznaczanie ze zdjęć w sieci to praca społeczna pro publico bono. W iNaturalist jest to rozwiązane tak, że okazy zostają oznaczone wiadomo przez kogo i tam pozostają. Coraz częściej jednak spotyka się praktykę takiego oznaczania, by nazwisko specjalisty przysłonić i podpisać się pod jego pracą własnym nazwiskiem. Taka nowomoda, w sumie praktyka stara jak świat, odkąd człowiek nauczył się pisać. Taka "natura ludzka" - po prostu. Na szczęście, nie wszystkich.