Poczwarki pokrzywnika mają bardzo zróżnicowane ubarwienie i czasem trafiają sie wśród nich takie o pieknym metaliczno-zielonym kolorze, podczas gdy wiekszość jest żółta lub brunatna, nie ma to nic wspólnego z rozwojem motyla w środku.
Oznaką życia w poczwarce sa ruchy po podraznieniu, czy dotknięciu. Jesli segmenty odwłoka są ruchome, to poczwarka jest żywa (lub jeszcze nie dawno była
) . Spora część poczwarek jest spasożytowana i takie dłużej pozostają "niewylęgnięte", no z tym ze wychodza z nich błonkówki . Nie znam sie za bardzo na pasożytach poczwarek, ale z obserwacji to najczesciej albo w środku jest jeden duży gąsienicznik, albo poczwarka jest "gęsto zapchana" larwami mniejszego gatunku, które wyjadaja zawartość do cna. Kiedyś hodowałem pokrzywniki w izolatorze i te małe gąsieniczniki jakoś poraziły te gąsienice przez siatkę (moze wygrzewały się po wewnętrznej stronie).
Tak na marginesie, pokrzywnik jest pewnego rodzaju rarytasem i niewatpliwie najrzadszym z żyjących na pokrzywie motyli, co najmniej w centralnym Mazowszu i okolicach Warszawy. Może są jakieś regiony w Polsce, gdzie jest czestszy? Np moje okazy do hodowli łapałem na Polesiu ......Na działce ktorą mam kilkadziesiąt km od Warszawy, dwukrotnie wypuszczałem po kilkadziesiat wyhodowanych osobników i niestety rozlatywały sie szybko bez śladu po całej okolicy, nie tworząc jakeigoś "skupienia" jak np pawiki (chociaż te sa na tyle pospolite, ze jak jedne odlecą to inne przylecą, trzeba by znakować żeby zobaczyć czy rzeczywiście przebywają dłużej w danym miejscu). A działki z duza ilością kwiatów wydawały by sie atrakcyjnym biotopem....
PS. Nie ma co zawczasu wyrzucać poczwarki, czasem pasozyt moze być ciekawszy niż gospodarz:-) A sama poczwarka z uwagi na "pancerną budowę" nie jest jakoś specjanie wymagająca wilgoci, ja swoje raczej trzymam na sucho, chyba ze to jakieś gatunki zimujące kilka miesięcy, wtedy lepiej nie przesuszyć.. No i musza mieć warunki do nadmuchania skrzydeł, takie trzymanie w słoiku jest ryzykowne, bo jak motyl upadnei na dno po wyjściu, to nie rozwinie skrzydeł, bo nie wejdzie po szkle, koniecznie jakaś sucha lignina na dno, żeby mógł sie podnieść no i patyczek do wspinania, od dna do wieczka