Pora dnia
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Zawsze!
No i dobrze się domyślasz
Zależy o jakie chrząszcze Ci chodzi - pewne doprecyzowanie pomogłoby w udzieleniu Ci konkretniejszej odpowiedzi. W każdym razie mamy całą grupę gatunków tęgopokrywych aktywnych o poranku, lubiących przedpołudnia, południowych - czyli zenitalnych, ożywionych popołudniami, o zachodzie słońca, wieczorem czy nocą, oraz takie, które wykazują powiedzmy dwa szczyty aktywności dobowej, a nawet i takie, które spotykamy funkcjonujące niezależnie od pordnia czy nocy...
Ważna jest też pogoda. Upałolubne bywają ospałe w brzydkie dni i wtedy trudno je spotkać nawet w zwykłej porze ich aktywności. A znowu zmierzchowe i nocne czasem wyłażą w środku dnia przy pochmurnej pogodzie.
Tak więc bez dokładniejszego określenia jakich chrząszczy chcesz szukać na tak postawione pytanie odpowiedź brzmi: każda pora doby jest dobra na chrząszcze!
Pozdrawiam!
Wujek Adam
Zależy o jakie chrząszcze Ci chodzi - pewne doprecyzowanie pomogłoby w udzieleniu Ci konkretniejszej odpowiedzi. W każdym razie mamy całą grupę gatunków tęgopokrywych aktywnych o poranku, lubiących przedpołudnia, południowych - czyli zenitalnych, ożywionych popołudniami, o zachodzie słońca, wieczorem czy nocą, oraz takie, które wykazują powiedzmy dwa szczyty aktywności dobowej, a nawet i takie, które spotykamy funkcjonujące niezależnie od pordnia czy nocy...
Ważna jest też pogoda. Upałolubne bywają ospałe w brzydkie dni i wtedy trudno je spotkać nawet w zwykłej porze ich aktywności. A znowu zmierzchowe i nocne czasem wyłażą w środku dnia przy pochmurnej pogodzie.
Tak więc bez dokładniejszego określenia jakich chrząszczy chcesz szukać na tak postawione pytanie odpowiedź brzmi: każda pora doby jest dobra na chrząszcze!
Pozdrawiam!
Wujek Adam
Tak naprawdę nie szukam żadnego konkretnego chrząszcza po prostu po "mikrokosmosie" chciałam sie dowiedzieć jakie cuda znajdują sie w lesie obok którego mieszkam.
Ale niestety na wycieczce jaka dzisiaj odbyłam koło godziny 11 niczego nie zaobserwowałam:( dlatego stwierdziłam ze może nie o tej godzinie powinnam szukać... no ale pewnie to wina tego ze nie wiem gdzie i jak szukać a nie pory dnia.
Dziękuje za odpowiedz.
Ale niestety na wycieczce jaka dzisiaj odbyłam koło godziny 11 niczego nie zaobserwowałam:( dlatego stwierdziłam ze może nie o tej godzinie powinnam szukać... no ale pewnie to wina tego ze nie wiem gdzie i jak szukać a nie pory dnia.
Dziękuje za odpowiedz.
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Popołudniem
Skoro tak,
to może spróbuj ciepłym, ale niezbyt upalnym poppołudniem. Idź powolutku i bacznie rozglądaj się dookoła. Dziurki w liściach ktoś przecież musi wygryzać, prawda? I niekoniecznie siedzi on na wierzchniej stronie listka. Pozostawione kłody, uschnięte gałęzie i pniaki też mają swoich amataorów. Warto obejrzeć uważnie martwe drewno. Zazwyczaj coś na nim siedzi, ale może być drobne i zlane z otoczeniem, przez co na pierwszy oka rzut niezbyt widoczne. Pod odstającą korą i w próchnie także trafiają się liczne chrząszcze. Inne biegają po podłożu, włażą na grzyby, posilają się opadłymi owocami i wszelakimi resztkami organicznymi. Jednak chyba najbardziej obiecującymi miejscami gwarantującymi chrząszczarskie obserwacje są pobocza lesnych dróg, zwłaszcza, kiedy obfitują w kwitnące biało marchewkopodobne rośliny z rodziny baldaszkowatych.
Przed wyprawą pogrzeb może troszkę w necie - np. na tym Forum i zrób sobie odpowiednią "zaprawę teoretyczną", a nie wątpię, że druga wyprawa w poszukiwaniu chrząszczy będzie bardziej owocna!
Życze powodzenia!
Wujek Adam
Weź (jeśli możesz) aparat - najlepiej z jakimś macro i pochwal się, co spotkałaś
to może spróbuj ciepłym, ale niezbyt upalnym poppołudniem. Idź powolutku i bacznie rozglądaj się dookoła. Dziurki w liściach ktoś przecież musi wygryzać, prawda? I niekoniecznie siedzi on na wierzchniej stronie listka. Pozostawione kłody, uschnięte gałęzie i pniaki też mają swoich amataorów. Warto obejrzeć uważnie martwe drewno. Zazwyczaj coś na nim siedzi, ale może być drobne i zlane z otoczeniem, przez co na pierwszy oka rzut niezbyt widoczne. Pod odstającą korą i w próchnie także trafiają się liczne chrząszcze. Inne biegają po podłożu, włażą na grzyby, posilają się opadłymi owocami i wszelakimi resztkami organicznymi. Jednak chyba najbardziej obiecującymi miejscami gwarantującymi chrząszczarskie obserwacje są pobocza lesnych dróg, zwłaszcza, kiedy obfitują w kwitnące biało marchewkopodobne rośliny z rodziny baldaszkowatych.
Przed wyprawą pogrzeb może troszkę w necie - np. na tym Forum i zrób sobie odpowiednią "zaprawę teoretyczną", a nie wątpię, że druga wyprawa w poszukiwaniu chrząszczy będzie bardziej owocna!
Życze powodzenia!
Wujek Adam
Weź (jeśli możesz) aparat - najlepiej z jakimś macro i pochwal się, co spotkałaś
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Dzisiejsze poszukiwania przyniosły znacznie lepsze rezultaty
Na początku znów było bardzo ciężko same pluskwiaki (a Strojnica baldaszkówka tak tak liczna że nawet mnie to przeraziło) poza tym mnóstwo pająków (wydaje mi sie za nawet widziałam tygrzyka paskowanego, ale pewna nie jestem) a chrząszcze jakby na złość sie przede mną schowały. Ale... najpierw biedronka siedmiokropka(ale to żadne odkrycie można spotkać nie wychodząc z domu), później biedronka mączniakówka (i tu mam problem bo według mojego leksykonu przyrodniczego to polska nazwa brzmi właśnie Biedronka mączniakówka a potem podane są dwie nazwy łacińskie Thea vigintiduopunctata oraz Psyllobora vigintiduopunctata - i nie rozumie dlaczego są dwie?) a kiedy już wracałam do domu coś niesamowitego! sprawdziłam i to chrząszcz z rodziny Ryjkowcowate
W celu potwierdzenia ze to prawda spróbuje dodać zdjęcie.
http://www.-wstawianie-linkow-z-zewnetrznych-serwerow-zabronione-/pokaz_obrazek/a11 ... 74352.html
( i oczywiście z nadzieją że ktoś powie mi co to z gatunek)
Pozdrowienia
Na początku znów było bardzo ciężko same pluskwiaki (a Strojnica baldaszkówka tak tak liczna że nawet mnie to przeraziło) poza tym mnóstwo pająków (wydaje mi sie za nawet widziałam tygrzyka paskowanego, ale pewna nie jestem) a chrząszcze jakby na złość sie przede mną schowały. Ale... najpierw biedronka siedmiokropka(ale to żadne odkrycie można spotkać nie wychodząc z domu), później biedronka mączniakówka (i tu mam problem bo według mojego leksykonu przyrodniczego to polska nazwa brzmi właśnie Biedronka mączniakówka a potem podane są dwie nazwy łacińskie Thea vigintiduopunctata oraz Psyllobora vigintiduopunctata - i nie rozumie dlaczego są dwie?) a kiedy już wracałam do domu coś niesamowitego! sprawdziłam i to chrząszcz z rodziny Ryjkowcowate
W celu potwierdzenia ze to prawda spróbuje dodać zdjęcie.
http://www.-wstawianie-linkow-z-zewnetrznych-serwerow-zabronione-/pokaz_obrazek/a11 ... 74352.html
( i oczywiście z nadzieją że ktoś powie mi co to z gatunek)
Pozdrowienia
Thea 22-punctata to stara nazwa, obecnie ten rodzaj to Psyllobora, ale niektórzy traktują te nazwy jako synonimy i dlatego podają obie.Johana pisze:później biedronka mączniakówka (i tu mam problem bo według mojego leksykonu przyrodniczego to polska nazwa brzmi właśnie Biedronka mączniakówka a potem podane są dwie nazwy łacińskie Thea vigintiduopunctata oraz Psyllobora vigintiduopunctata - i nie rozumie dlaczego są dwie?)
A ryjek to chyba jakiś Larinus (może Curculio oznaczy go do gatunku).
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Aneta,
Rodzaj Thea opisal Mulsant w roku 1846, a Psyllobora jest autorstwa Dejeana z roku 1836. Wiec jesli to sa synonimy (a wyglada na to, ze sa), to Psyllobora jest starszym, a Thea mlodszym; tym samym (jesli nie wystepuja pewne dodatkowe okolicznosci) Psyllobora ma pierwszenstwo. Oczywiscie nie wystarczy sprawdzic daty opisow, zeby wszystko wiedziec, zdarzaja sie przypadki odwrocenia pierwszenstwa (to wszystko reguluje ICZN). Ale jakby niektorzy uwazali jakies nazwy za synonimy, a inni nie, to by sie niezly burdel zrobil... A jakby przy kazdym taksonie podawac wszystkie jego mlodsze synonimy, to tez by byla zabawa (sa nazwy majace po kilkadziesiat synonimow...), wystarczy rzucic okiem chocby do KFP, najlepiej wlasnie na biedronki, bo w tej rodzinie takich przypadkow nie brakuje.
Male wyjasnienie dla Johany - w taksonomii tak juz jest, ze w czasach, kiedy nie bylo Internetu, ryzyko opisania kilka razy tego samego gatunku przez roznych ludzi bylo bardzo duze. Ktos cos zlapal, wydawalo mu sie, ze to nowe, opublikowal opis gatunku Costam jakiestam nazwisko, data; a potem sie okazywalo, ze pare lat wczesniej ktos inny juz to odkryl i opisal jako Coinnego siakiego inne nazwisko, wczesniejsza data. Takich przypadkow jest cala masa, a niektore gatunki byly opisywane wiele razy. Zeby sie nie pogubic w tym balaganie, najstarsza nazwa ma pierwszenstwo (sa wyjatki, ale juz nie bede ci tu mieszal) i tylko jej powinno sie uzywac. Ale trzeba byc swiadomym mlodszych synonimow, homonimow i tym podobnych rzeczy, to bardzo wazne w taksonomii. Tak na codzien wystarczy, zeby wszyscy wiedzieli, jaki gatunek autor ma na mysli; jak napiszesz Thea to ludzie znajacy sie na rzeczy beda wiedzieli, ze to jest Psyllobora.
Pawel
Rodzaj Thea opisal Mulsant w roku 1846, a Psyllobora jest autorstwa Dejeana z roku 1836. Wiec jesli to sa synonimy (a wyglada na to, ze sa), to Psyllobora jest starszym, a Thea mlodszym; tym samym (jesli nie wystepuja pewne dodatkowe okolicznosci) Psyllobora ma pierwszenstwo. Oczywiscie nie wystarczy sprawdzic daty opisow, zeby wszystko wiedziec, zdarzaja sie przypadki odwrocenia pierwszenstwa (to wszystko reguluje ICZN). Ale jakby niektorzy uwazali jakies nazwy za synonimy, a inni nie, to by sie niezly burdel zrobil... A jakby przy kazdym taksonie podawac wszystkie jego mlodsze synonimy, to tez by byla zabawa (sa nazwy majace po kilkadziesiat synonimow...), wystarczy rzucic okiem chocby do KFP, najlepiej wlasnie na biedronki, bo w tej rodzinie takich przypadkow nie brakuje.
Male wyjasnienie dla Johany - w taksonomii tak juz jest, ze w czasach, kiedy nie bylo Internetu, ryzyko opisania kilka razy tego samego gatunku przez roznych ludzi bylo bardzo duze. Ktos cos zlapal, wydawalo mu sie, ze to nowe, opublikowal opis gatunku Costam jakiestam nazwisko, data; a potem sie okazywalo, ze pare lat wczesniej ktos inny juz to odkryl i opisal jako Coinnego siakiego inne nazwisko, wczesniejsza data. Takich przypadkow jest cala masa, a niektore gatunki byly opisywane wiele razy. Zeby sie nie pogubic w tym balaganie, najstarsza nazwa ma pierwszenstwo (sa wyjatki, ale juz nie bede ci tu mieszal) i tylko jej powinno sie uzywac. Ale trzeba byc swiadomym mlodszych synonimow, homonimow i tym podobnych rzeczy, to bardzo wazne w taksonomii. Tak na codzien wystarczy, zeby wszyscy wiedzieli, jaki gatunek autor ma na mysli; jak napiszesz Thea to ludzie znajacy sie na rzeczy beda wiedzieli, ze to jest Psyllobora.
Pawel
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Nazewnicze kłopoty
Nie dośc tego
Kłopoty z nazewnictwem są przeogromne - wystarczy spojrzeć w wątki na tym Forum: o Troxach, czy o tęcznikach. Zamieszanie pogłębia jeszcze używanie nazw wernakularnych. Polszczyzna nam tu nie pomaga. Przykład: kiedy mówimy o ścigach z rodziny kózkowatych, to mamy na myśli rodzaj Callidium (np. ściga fioletowa), czy Tetropium (np. ściga modrzewiowa), a może Phymatodes (np. ściga dębowa)??? Bo takie określenia spotykamy w literaturze... I nawet nie mówmy tu o krajowym i łacińskim nazewnictwie zmorszników Lepturinae, bo nas wszystkich głowy rozbolą
Do tego na dobitkę dochodzą jeszcze nazwy zwyczajowe i potoczne. No i powiedzcie, co to jest "tramwajarz"? Dla jednych to pluskwiak kowal, dla innych chrząszcz omomiłek, a jeszcze dla innych...
A samo słowo żuk? Potocznie odnosi się ono niekiedy do wszystkich chrząszczy, a wśród entomologów nieraz oznacza ono nadrodzinę, rodzinę, podrodzinę, czy rodzaj - zależy od kontekstu i wyznawanych trendów nazewniczych.
Grunt to wiedzieć, o jakim stworzeniu mówimy i o jakim mówią inni używając przeróżnych nazw.
Systematyka i nazewnictwo - w odróżnieniu od samych owadów - są tylko umownymi, ułomnymi i niedoskonałymi ludzkimi tworami ...
PZDR!
Wujek Adam
Kłopoty z nazewnictwem są przeogromne - wystarczy spojrzeć w wątki na tym Forum: o Troxach, czy o tęcznikach. Zamieszanie pogłębia jeszcze używanie nazw wernakularnych. Polszczyzna nam tu nie pomaga. Przykład: kiedy mówimy o ścigach z rodziny kózkowatych, to mamy na myśli rodzaj Callidium (np. ściga fioletowa), czy Tetropium (np. ściga modrzewiowa), a może Phymatodes (np. ściga dębowa)??? Bo takie określenia spotykamy w literaturze... I nawet nie mówmy tu o krajowym i łacińskim nazewnictwie zmorszników Lepturinae, bo nas wszystkich głowy rozbolą
Do tego na dobitkę dochodzą jeszcze nazwy zwyczajowe i potoczne. No i powiedzcie, co to jest "tramwajarz"? Dla jednych to pluskwiak kowal, dla innych chrząszcz omomiłek, a jeszcze dla innych...
A samo słowo żuk? Potocznie odnosi się ono niekiedy do wszystkich chrząszczy, a wśród entomologów nieraz oznacza ono nadrodzinę, rodzinę, podrodzinę, czy rodzaj - zależy od kontekstu i wyznawanych trendów nazewniczych.
Grunt to wiedzieć, o jakim stworzeniu mówimy i o jakim mówią inni używając przeróżnych nazw.
Systematyka i nazewnictwo - w odróżnieniu od samych owadów - są tylko umownymi, ułomnymi i niedoskonałymi ludzkimi tworami ...
PZDR!
Wujek Adam
Oczywiście, moja wina, że wyraziłam się mocno nieprecyzyjnie - wiedziałam o datach opisania obu rodzajów i chodziło mi o tylko to, że wcześniej używana była nazwa Thea, a jakiś czas temu powrócono do Psyllobora. Morał dla mnie taki, żeby nie nadużywać skrótów myślowychPawel Jaloszynski pisze:Aneta,
Rodzaj Thea opisal Mulsant w roku 1846, a Psyllobora jest autorstwa Dejeana z roku 1836. Wiec jesli to sa synonimy (a wyglada na to, ze sa), to Psyllobora jest starszym, a Thea mlodszym; tym samym (jesli nie wystepuja pewne dodatkowe okolicznosci) Psyllobora ma pierwszenstwo.
Dziękuje wszystkim za wyjaśnienia. To dużo mi tłumaczy bo to faktycznie nie jest jedyny przypadek na jaki natrafiłam ze jeden gatunek ma dwie nazwy.
Teraz pozostaje mi tylko jedna niejasność co do gatunku mojego chrząszcza. Czy to przypadkiem nie jest Larinus sturnus ( to takie przypuszczenie po porównaniu ze zdjęciami jakie znalazłam w internecie)
Teraz pozostaje mi tylko jedna niejasność co do gatunku mojego chrząszcza. Czy to przypadkiem nie jest Larinus sturnus ( to takie przypuszczenie po porównaniu ze zdjęciami jakie znalazłam w internecie)
- Roman Królik
- Posty: 311
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 14:19
- Lokalizacja: Kluczbork
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Laka, czyli łąka
Cześć!
Rozumiem, że chodzi o gatunki łąkowe
No cóż. W zasadzie powyższe odpowiedzi tyczą się i tego zagadnienia. Choć na gatunki łąkowe (te naziemne) można jeszcze zastawić pułapki: wkopane pionowo odkryte pojemniki o w miarę pionowych, gładkich ściankach z brzegiem usytuowanym na linii gruntu. W zależności od tego, co chcemy schwytać można włożyć do pułapek jeszcze odpowiednią zanętę. Na łące dobrze jest też zaglądać pod leżące płaskie przedmioty - jak np. kamienie. Tam często zbierają się za dnia gatunki nocne. Jeśli jeszcze coś kwitnie nie zapominajmy o dokładnym oglądnięciu kwiatów. Jednak niezastąpioną metodą odłowu owadów w tym środowisku jest czerpakowanie - czyli przeczesywanie roślinności specjalnie wzmocnioną siatką. No i oczywiście stare, sprawdzone, lecz trochę żmudne, wymagające cierpliwości i pewnej wprawy wypatrywanie chrząszczy (i nie tylko)...
Podobno nadchodzi czas parnych, gorących dni. Wiele owadów lubi taką pogodę, a więc do dzieła!
Pozdrawiam!
Wujek Adam
Rozumiem, że chodzi o gatunki łąkowe
No cóż. W zasadzie powyższe odpowiedzi tyczą się i tego zagadnienia. Choć na gatunki łąkowe (te naziemne) można jeszcze zastawić pułapki: wkopane pionowo odkryte pojemniki o w miarę pionowych, gładkich ściankach z brzegiem usytuowanym na linii gruntu. W zależności od tego, co chcemy schwytać można włożyć do pułapek jeszcze odpowiednią zanętę. Na łące dobrze jest też zaglądać pod leżące płaskie przedmioty - jak np. kamienie. Tam często zbierają się za dnia gatunki nocne. Jeśli jeszcze coś kwitnie nie zapominajmy o dokładnym oglądnięciu kwiatów. Jednak niezastąpioną metodą odłowu owadów w tym środowisku jest czerpakowanie - czyli przeczesywanie roślinności specjalnie wzmocnioną siatką. No i oczywiście stare, sprawdzone, lecz trochę żmudne, wymagające cierpliwości i pewnej wprawy wypatrywanie chrząszczy (i nie tylko)...
Podobno nadchodzi czas parnych, gorących dni. Wiele owadów lubi taką pogodę, a więc do dzieła!
Pozdrawiam!
Wujek Adam