Gatunki pod ochroną

Prawo, ochrona owadów.
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3269
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 5 times

Gatunki pod ochroną

Post autor: Jacek Kalisiak »

dotyczy spraw poruszonych w wątku https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?t=3039

Wujek Adam pisze:Witam!
No to się przejaśniło :)
Odniosę się jednak do końcowej części wypowiedzi Jacka, dotyczącej "straszenia" odpowiednimi czynnikami łapiacych gatunki chronione.
Tak sie składa, że nie tyle straszenie, co właściwe reagowanie na przypadki łamania praw ochrony przyrody jest wpisane w statutowe działania np. TP "Bocian". A nawet wiecej! Utworzony wewnetrzny regulamin Sekcji Entomologicznej rzeczonego Towarzystwa wręcz zobowiazuje swych członków do takich działań. Zacytuję pkt. 13 Regulaminu w całości dostępnego na stronach Sekcji E:
"13. Każdy członek SE zobowiązany jest do znajomości i przestrzegania praw ochrony przyrody, zwłaszcza w odniesieniu do owadów, oraz do właściwego reagowania w przypadku zetknięcia się z łamaniem tych praw."
Wujek Adam
Niewątpliwie nie jestem znawcą prawa, ale każdy przypadek zabicia zwierzęcia chronionego prawnie, pobrania takiego zwierzęcia ze środowiska naturalnego, posiadanie takiego zwierzęcia czy to żywego czy martwego jest złamaniem ustawy, poza przypadkami, kiedy ustawa na to zezwala. I jeżeli już ktoś uważa, że jest zobowiązany do rygorystycznego przestrzegania prawa, powinien tak postępować we wszystkich przypadkach jednakowo.

Oprócz wielu innych przykładów, jakie mógłbym tu przytoczyć, chętnie usłyszę jak zamierzasz w zgodzie z prawem wziąć tego konarka z pułapki i w zgodzie z prawem włączyć go do swojego zbioru?

Oczywiście można by dyskutować nad rozumieniem fragmentu "właściwego reagowania w przypadku zetknięcia się z łamaniem tych praw". Poprzestanę na tym, że każdy obywatel ma taki obowiązek, jednakże widać, że ja słowo "właściwego" rozumiem zdecydowanie inaczej niż ty.
Wujek Adam pisze: Odniosę się jednak do końcowej części wypowiedzi Jacka, dotyczącej "straszenia" odpowiednimi czynnikami łapiacych gatunki chronione.
Proszę nie sugerować, że ja kiedykolwiek pisałem lub brałem w obronę łapiących gatunki chronione, bo to wypacza sens moich wypowiedzi. Między łapiącymi gatunki chronione z pełną świadomością i np. w celach handlowych, a np. pobierającymi martwe biegacze ze środowiska, jest jednak ogromna przestrzeń różnorodnych przypadków. Jedyne moje wypowiedzi odnośnie osób dotyczyły, moim zdaniem, używania w niektórych przypadkach zbyt agresywnych słów potępienia wobec nich. Wypowiadałem się też negatywnie o obecnej ustawie, która skupia się na zakazach, ignorując zupełnie prozaiczne i często dosyć kuriozalne skutki swoich zapisów.
Moim zdaniem w większości przypadków, które zaistniały na forum właściwą formą byłoby grzeczne zwrócenie uwagi, bez straszenia konsekwencjami.

Myślę, że swoje zdanie na ten temat wypowiadałem wielokrotnie i jest ono niezmienne. Dalsze prowadzenie dyskusji na ten temat uważam w związku z tym za mało celowe.
Sądzę, że rzeczowa dyskusja na forum nad sensownością zapisów obecnie obowiązującej ustawy, nad różnorodnymi konsekwencjami, jakie ona stwarza, byłaby jak najbardziej na miejscu. O ile wiem, uzyskanie zgody na łapanie do celów badawczych okazów gatunków chronionych, jest praktycznie niemożliwe. Co powoduje, że dane o tych gatunkach są co najmniej „przypadkowe” lub mogą pochodzić z obserwacji naocznych, a więc bez okazów dowodowych (pozostaje pytanie jak daleka interwencja w życie gatunków chronionych jest jeszcze zgodna z prawem?). Jednocześnie jest oczywiste, że takie gatunki łapią się lub są hodowane przy innych, często niezamierzonych okazjach.

Natomiast ciekawe aspekty sprawy poruszył Krzysztof wspominając o barku opublikowanych nowych informacji na temat występowania wspominanego gatunku (gatunek znany z trzech okazów z Polski chroniony prawnie). Tak czy inaczej tego typu dane znajdują się w posiadaniu entomologów. Jak je publikować, aby było to wiarygodne i w zgodzie z prawem, a jednocześnie nie narażało "przypadkowych" odkrywców na retorsje z różnych stron?
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

Coż temat wraca jak bumerang - w ramach pewnego uporządkowania i przypomnienia - mamy doczynienia z dwoma sytuacjami :
1. zwierzęta chronione
2. zwierzęta niechronione
ad1. ustawa z 2004r o ochronie przyrody dałą możliwość wyboru ministrowi zakazów właściwych dla poszczególnych grup czy węcz gatunków - było to skutkiem interewncji pewnej grupy osób uw ówczesnego GKP pana prof. Witkowskiego który jako entomolog rozumiał czym różną się kręgowne od bezkręgowców. NIestety bałagan panujący w MS doprowadził do tego że przez prawie 3 miesiące nie było listy gatunkó chronionych - bo stare rozporządzenie wygasło a nowe nie powstało - gdyby ktoś w tym czasie złapał np. niepylaka to można by mu naskoczyć - przynajmniej patrząc z punktu widzenia tej ustawy. Ale do rzeczy - w nowym rozporządzeniu pod naciskiem i przy braku zdecydowngo sprzeciwu ze strony decydentów entomologicznych powstałą lista gatunków chronionych - ich skład gatunkowy to odrębna śpiewka. Na liście umieszczono gatunki - i tu nastąpił KARYGODNY błąd - do jednego kotła wrzucono bezkręgowce i kręgowce - tez same zakazy i nakazy - skutek???? ano taki jak pisze Jacek - o ile do pułapki trudno wpaść żubrowi o tyle bezproblemowo wpadnie do nej carabus czy rzeczowy konarek. Zakazy są takie same. Że jest to parodia prawa ano jest bo trudno znaleść "fragment wilka" ale bez problemu znajdziemy rozjechanego na drodze trzmiela czy wylinkę dajmy na to żeglarka. Co wiećej w tych parodiach nie jesteśmy odosobnienie - miłośnicy ptaków gdy znajdą pioro np. wróbla - który pierzy sięsam z siebie tez powinni mieć zgodę ministra na 1. zbiór, 2. posiadanie, 3. przetrzymywanie 4. składać roczne raporty itp. paranoja ano w pełnym wydaniu. Co wiecej zapisy dotyczące badań nad gatunkami chronionymi są skonstruowane tak iż praktycznie uniemożliwiają prowadzenie LEGALNYCH badań. Klasyką jest już wniosek złożony przez SGGW na przebadanie "dziewiczego" terenu pod kątem występowania owadów - w tym chronionych - ministerstwo - zgodnie z obowiązującym prawem zarzyczyło sobie by podac listę gatunkową i ile będzie odłowionych - gdyb wiedzieli jakie gatunki im wpadną to by nie było przecież potrzeby prowadzenia badań!!!!!!
Reasumując - bez zmiany rozporządzenia niec się nie wskóra - choć zapewne opór będzie duży. Ale jest to w zasięgu ręki.

ad2. drugą kwestią jest sprawa gatunków nieobjętych ochroną - wydawać by sie mogło cóż tu się kryje za pułapka???? ano jest i to jeszcze większa otóż. Zgodnie z znowelizowaną ustawą o ochronie zwierząt z 2001r do jednego kotła wrzucono również kręgowcwe i bezkręgowce - co więcej odnosi się wrażenie ze ustawodawca wogóle nie brał pod uwagę bezkręgowców ale niechcący mu wyszło. I tak zgodnie z ustawą w odniesieniu do ZWIERZĄT POCHODZACYCH ZE STANU DZIKIEGO a wiec i komar się łapie do ich zabicia potrzebna jest ocena sposobu ich zabicia wydana przez komisjęetyczną oraz zgoda marszałka województwa, zaś zgodnie z ustawą garunki objęte ochrona na mocy ustawy o ochronie przyrody mogą być uśmiercane wyłącznie przy użyciu broni myśliwskiej SMIESZNE???? Kolekcje zaś moga być tworzone wyłącznie w celach naukowych i dydaktycznych. Śmieszne???? Tak więc nawet nie mając zamiaru tworzenia zbioru owadów chronionych każdy z nas powinien posiadać zezwolenie marszałka na zbiór i przechowywanie wszelkiej innnej swołoczy - niezależnie od tego czy jest czy nie jest chroniona.
Ot i tak to w skrócie wygląda- jeśli znajdą się chętni wrzucę konkretne przepisy :mrgreen:
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 3 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

... i dlatego koniecznym jest, żeby PTE wywalczyło odpowiednie regulacje dotyczące kolekcji entomologicznych dla swoich członków. AMEN !
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Grzesku!! lepiej sie tego ujac nie dalo BRAWO!!!!
piwo stawiam!!!
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3269
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 5 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Całkowicie zgadzam się z wypowiedziami panów Grzegorzów, z naciskiem na rolę PTE w całej sprawie. Oczywiście sprawą otwartą jest czy zdanie PTE ktoś weźmie pod uwagę.

Natomiast wracając jeszcze na chwilę do tego, czy w naszej codzienności entomologicznej postępujemy zgodnie z prawem, tekst grzegorzb uwypukla problemy, z jakimi się stykamy. Chcąc stać na stanowisku rygorystycznego przestrzegania prawa, moglibyśmy czynić uwagi na temat niezgodności z prawem postępowania wielu z nas. Zazwyczaj tymczasem wyjątkowo tymi uwagami obdarzani są ci, którzy nieświadomie lup przypadkiem przyznają się do złapania czy posiadania chronionego gatunku owada. I podkreślam jaszcze raz, że to być może jest niezgodne z prawem, ale i szereg innych działań też także można na podstawie obowiązującej ustawy uznać za niezgodne z prawem. Jeżeli jednak ten rygoryzm jest stosowany tylko wobec wybranych działań, to znaczy, że ktoś "falandyzuje" i przyznaje sobie prawo do decydowania, jaka część obowiązującego prawa jest SŁUSZNA, a inna tylko TAK SOBIE SŁUSZNA.

Pewnie tworzenie jakiegoś kodeksu przyzwoitości obowiązującego w naszym środowisku to byłaby przesada, ale może warto dyskutować, jakie to działania są szczególnie warte potępienia. Czyli zgadzając się, że należy przestrzegać prawa takiego, jakim ono jest, do czasu, kiedy pewne sprawy uda się wyprostować, można wskazywać działania i te niezgodnie z prawem i te zgodne z prawem, których entomolodzy powinni unikać. Wśród tych spraw są oczywiste, ale są i dyskusyjne.
Np.
- młody niedoświadczony człowiek złapał gatunek chroniony nie wiedząc o tym i pyta na forum, co to jest;
czy powinniśmy od niego wymagać znajomości rozpoznawania w terenie wszystkich gatunków chronionych w terenie przed rozpoczęciem pierwszych połowów? czy wystarczy mu zwrócić uwagę i zasugerować douczenie się?
- stosujemy masowe metody połowu i pobieranie materiału do hodowli;
powinniśmy zrezygnować z tych metod mając świadomość, że możemy uśmiercić lub uniemożliwić funkcjonowanie i rozród gatunkom chronionym, które w ten sposób złapiemy i usuniemy z ich naturalnego środowiska? czy powinniśmy prewencyjnie starać się uzyskać jakąś zgodę, co jest niemożliwe?
- spotykamy w terenie martwy okaz
czy jest sposób na zebranie martwego okazu gatunku chronionego zgodnie z prawem i włączenie go do zbioru jako okaz dowodowy?
- ktoś łapie owady w celach zarobkowych, np. sprzedaje je pojedynczo, sprzedaje kolekcje szkodników, tak jak ktoś inny zbiera kwiatki na łące lub grzyby, jagody na sprzedaż;
czy łapanie owadów w celach zarobkowych jest dopuszczalne?
- ktoś łapie w większych ilościach owady z Czerwonej Listy lub Czerwonej Księgi, czy to na wymianę lub sprzedaż, czy długie serie do kolekcji;
czy to jest dopuszczalne? bo może bardziej szkodliwe niż łapanie niektórych gatunków chronionych?

Takich pytań można stawiać wiele. Wydaje się, że najprostszym kryterium byłoby stosowanie się do obowiązującego prawa, ale wtedy trzeba z równą starannością stosować się do całości obowiązującego prawa, a nie tylko do tej jego części, którą my akurat uznajemy za ważniejszą czy prawdziwszą.

I jeszcze jedno słowo o tych piórach, jajach i martwych okazach, a też o gatunkach chronionych wcześniej pozyskanych zgodnie z prawem. Ja te przepisy rozumiem jako próbę uszczelnienia systemu, tak, aby nikt nie tłumaczył, że znalazł martwego, nie podpinał fałszywej etykietki, czy nie zabijał okazu dla handlowania jego częściami. Rodzi to niestety poważne dla nas konsekwencje.

Tak więc przestrzegajmy prawa, ale z osądzaniem kto jest be..be..be.., a kto tylko be.., a inny cnotliwy, to zachowajmy pewien umiar.
Konto nieaktywne

Post autor: Konto nieaktywne »

grzegorzb pisze:...jest to parodia prawa...Co wiecej zapisy dotyczące badań nad gatunkami chronionymi są skonstruowane tak iż praktycznie uniemożliwiają prowadzenie LEGALNYCH badań. Klasyką jest już wniosek złożony przez SGGW na przebadanie "dziewiczego" terenu pod kątem występowania owadów - w tym chronionych - ministerstwo - zgodnie z obowiązującym prawem zarzyczyło sobie by podac listę gatunkową i ile będzie odłowionych - gdyb wiedzieli jakie gatunki im wpadną to by nie było przecież potrzeby prowadzenia badań!!!!!!
Reasumując - bez zmiany rozporządzenia niec się nie wskóra - choć zapewne opór będzie duży. Ale jest to w zasięgu ręki.
Właśnie. A do tego dochodzi samozwańcza aktywność ludzi sfrustrowanych własnymi porażkami (pewnie także w życiu osobistym), którzy wręcz wyłapują kontrowersyjne prace. Już powoli zaczął się realizować czarny scenariusz, polegający na tym, że informacje o gatunkach chronionych, które już zostały pozyskane bez zezwolenia ministra (celowo bądź przypadkiem) będą trafiały do szuflady. Przedstawię Wam rzeczywistą sytuację, jaka obecnie ma miejsce w zaprzyjaźnionym instytucie botaniki (dla świętego spokoju nie podam miejsca ani nazwisk). Otóż jakiś czas temu znajoma pani doktor pracująca w tym instytucie NA ETACIE NAUKOWYM opublikowała, jak to jej uczeni Przodkowie robili od pokoleń, listę gatunków roślin pewnego obszaru. W metodyce pracy napisała szczerze i rzetelnie, jak nakazuje metodyka naukowa (ale jak się później okazało naiwnie i nierozważnie), że pozyskane zostały materiały zielnikowe. Wśród gatunków znajdujących się na liście obecne były również gatunki chronione. Praca została opublikowana drukiem, a więc informacja o florze obszaru została zachowana dla potomnych na wieki wieków, bez względu na to, czy gatunki te przetrwają, czy też wyniszczone zostaną przez zwolenników estakad nad Rospudami. I wszystko byłoby pięknie, gdyby pewnego dnia znajoma pani doktor nie znalazła w skrzynce maila od pewnego sfrustrowanego pana, który domagał się okazania zezwolenia ministra na pozyskanie owych chronionych gatunków z listy. Zezwolenia nie było, bo obszar był słabo zbadany i nie było informacji o tym co tam będzie występować, poza tym część wzięła z rozpędu, przy dokumentacji, a dopiero w pracowni okazało się, że to chronione (nie wszystko, zwłaszcza, gdy nie kwitnie czy owocuje można łatwo oznaczyć w terenie, trzeba to robić pod binokularem). No i sprawa jest w toku a może się to źle skończyć, bo po rozmowie z konserwatorem przyrody dziewczyna się dowiedziała, że inna pani PROFESOR już ma sprawę w prokuraturze za identyczne przestępstwo [SIC!] (na podstawie publikacji). Konserwator, człowiek zorientowany w temacie, powiedział tylko, że zdaje sobie sprawę z absurdu tej sytuacji, jednak skoro ktoś (czyli aktywny działacz "ochrony" przyrody) złożył do niego oficjalne doniesienie o złamaniu prawa, to on nie miał wyjścia i musiał przekazać sprawę do prokuratury. Koleżanka teraz czeka na rozwój wypadków Jeżeli ten jej działacz również okaże się nadmiernie sfrustrowany to ona podzieli los jej koleżanki po fachu (grzywna, więzienie? Za co? Za dostarczanie informacji służących później także, o ironio, za podstawę do objęcia gatunków ochroną?).

Czyli wynika z tego, że gdy ktoś idzie w teren badając luźno faunę czy florę na potrzeby większych programów (jak no program prof. Buszki) to może powinien wcale nie uwzględniać w wykazie gatunków chronionych, jeżeli nie posiada zezwolenia ministra ani, dajmy na to, aparatu fotograficznego? A może powinien od razu na dzień dobry wystąpić do ministra z pismem w stylu "nie wiem jaka będzie pogoda i gdzie mi się uda wyjechać, więc w razie czego daj Pan na wszystko i na całą Polskę, bo wszystko się może zdarzyć"? A nie prościej i z pożytkiem dla WIEDZY byłoby, gdyby przynajmniej w odniesieniu do ludzi zatrudnionych na etatach naukowych czy nawet zrzeszonych w pewnych organizacjach (choćby PTE) i PROWADZĄCYCH DZIAŁALNOŚĆ BADAWCZĄ W KONKRETNYCH PROJEKTACH a dalej publikujących dane drukiem, obowiązywały pewne zdroworozsądkowe złagodzenia procedur badania gatunków chronionych, jeżeli nie są one głównym celem badań, a informacja o nich jest zbierana przy okazji szerszych prac? Obecna sytuacja jest na pewno na rękę lobbystom z branży budowlanej - zastraszenie nie tylko amatorów, ale teraz także i naukowców spowoduje wyschnięcie źródła informacji o rozmieszczeniu populacji gatunków chronionych (a wielu i tak będzie pozyskiwać te materiały, tyle, że teraz nikt się o tym nie dowie). A wiadomo, co z oczu to z serca. I będzie łatwiej wybudować np. centrum motoryzacyjne na stanowisku L.helle (jak np. w Krakowie). Cieszcie się, towarzysze.
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

A nie prościej i z pożytkiem dla WIEDZY byłoby, gdyby przynajmniej w odniesieniu do ludzi zatrudnionych na etatach naukowych czy nawet zrzeszonych w pewnych organizacjach (choćby PTE) i PROWADZĄCYCH DZIAŁALNOŚĆ BADAWCZĄ W KONKRETNYCH PROJEKTACH a dalej publikujących dane drukiem, obowiązywały pewne zdroworozsądkowe złagodzenia procedur badania gatunków chronionych, jeżeli nie są one głównym celem badań, a informacja o nich jest zbierana przy okazji szerszych prac?
Widzisz problem w tym że od niepamiętnych czasów starano się by prawo było równe dla wszystkich - takie trochę utopijne ale czyż nie piękne. Jeszcze raz podkreślam - obecna ustawa daje taką możliwość - zapisy w niej są ok - spieprzone jest ROZPORZĄDZENIE o gatunkach chronionych gdzie do jednego wora wrzucono wszystkie grupy systematyczne. Innym problemem - w odniesieniu do gatunków jest wciąganie na listę wg widzimisię danego pana profesora - bo po kiego grzyba wpisywać na listę gatunki które są rozpoznawalne przez kilka osób w kraju??? - mowa tu o roślinach. Jeśli zaś chodzi o owady - na liście co z tego że są gatunki skoro siedliska nie są chronione???? Moim osobistym zdaniem listę należałoby okroić do max 10-15 gatunków - najbardziej charakterystycznych rozpoznawalnych - i ich uczyć tak by ktoś w wieku lat 9-10 miał o nich wiedzę lub - po prostu ZAKAZAĆ prowadzenia bez zezwolenia badań, obserwacji itp. I zezwolenia wydawać placówkom naukowym i osobom stowarzyszonym - wtedy jest z jednej strony pełen BIG BRADER :mrgreen: ale z drugiej osoba wchodząca w świat owadów jest niejako przymuszona do nawiązania kontaktu z innymi jej podobnymi - wzoem niech będzie GB - tam związków, stowarzyszeń jest multum- same wyszukują członków, organizują spotkania itp - zaś ruch amatorski stanowi wręcz SIŁĘ wyborczą.

[ Dodano: 2007-07-04, 08:24 ]
I wszystko byłoby pięknie, gdyby pewnego dnia znajoma pani doktor nie znalazła w skrzynce maila od pewnego sfrustrowanego pana, który domagał się okazania zezwolenia ministra na pozyskanie owych chronionych gatunków z listy
Inny przykład - obrona pracy doktorskiej - pada pytanie miał pan zgodę ministra? NIE pada odpowiedz - no to prosze komisji ja wnoszę o przerwanie procesu bo przecież wyniki uzyskane poza prawem i nielegalnie nie mogą być podstawą do nadania tytułu - prawie doszło do mordobicia - na szczeście jakośkumpel z tego wybrnął ale co sienapocił to jego.
młody niedoświadczony człowiek złapał gatunek chroniony nie wiedząc o tym i pyta na forum, co to jest;
czy powinniśmy od niego wymagać znajomości rozpoznawania w terenie wszystkich gatunków chronionych w terenie przed rozpoczęciem pierwszych połowów? czy wystarczy mu zwrócić uwagę i zasugerować douczenie się?
Nasza wina jako osób które nie dosć skutecznie "wyłapują" narybek - powinien nas znaleść zanim zacznie łapać - tak by zanim wyjdzie w teren wiedział, któe są chronione
stosujemy masowe metody połowu i pobieranie materiału do hodowli;
powinniśmy zrezygnować z tych metod mając świadomość, że możemy uśmiercić lub uniemożliwić funkcjonowanie i rozród gatunkom chronionym, które w ten sposób złapiemy i usuniemy z ich naturalnego środowiska? czy powinniśmy prewencyjnie starać się uzyskać jakąś zgodę, co jest niemożliwe?
NIe sądzę aby był znany przypadek by w wyniku BADAŃ a nie badań :mrgreen: doprowadzono do wyniszczenia gatunku - jeśli tematem nie jest badanie zawartości cukru w cukrze to spoko nie obowiam się.
spotykamy w terenie martwy okaz
czy jest sposób na zebranie martwego okazu gatunku chronionego zgodnie z prawem i włączenie go do zbioru jako okaz dowodowy
teoretycznie jest ale procedura jest tak idiotyczna jakbyś znalazł żubra lub wilka. - i to jest do poprawy i zmiany.
ktoś łapie owady w celach zarobkowych, np. sprzedaje je pojedynczo, sprzedaje kolekcje szkodników, tak jak ktoś inny zbiera kwiatki na łące lub grzyby, jagody na sprzedaż;
czy łapanie owadów w celach zarobkowych jest dopuszczalne
tak jest dopuszczalne, co więcej w odniesieniu do gatunków chronionych powinny one być wręcz hodowane na sprzedaż - a pieniądze uzyskane z sprzedaży przeznaczane na wykup gruntów, ochronę danego gatunku itp. Podam przykład Jestem w Malezji - tam w każdym większym sklepie, na lotnisku itp można kupić owady - legalnie z certyfikatem itp. są to gatunki chronione - pochodzą z ferm motyli. Możesz kupić je spreparowane lub nie, za szkłem, zatopione w żywicy jakie chcesz - LEGALNIE z drugiej strony masz ostrzeżenie ich ich wywóz zakup nielegalny, łapanie bez zezwoleń bedzie cie kosztować tyle a tyle. Masz wybór - albo ryzykujesz - z pełną tego świadomością albo kupujesz legalnie za kilka dolarów co chcesz. Tylko że u nas uważa się to za nieetyczne. Choć przecież zapewne niepylaki zchodziły by jak świeże bułeczki.
ktoś łapie w większych ilościach owady z Czerwonej Listy lub Czerwonej Księgi, czy to na wymianę lub sprzedaż, czy długie serie do kolekcji;
czy to jest dopuszczalne?
Tu mam mieszane uczucia - jeśli ktośrobi to w ciągu jednego sezonu, jednego dnia jest to w moim przekonaniu na pograniuczu etyki - jeśli zaś ma owszem nawet długą serię ale z różnych stanowisk, z różnych lat - to nie oszukujmy się wiećej w tym czasie z danego gatunku zostało zjedzonych przez ptaki - ale jeśli stanowisko jest małe i ktoś jedzie, siedzi cały dzień i kosi - to zaczyna trącić to chęcią "mania" a od etyki jest temu daleko
Konto nieaktywne

Post autor: Konto nieaktywne »

grzegorzb pisze:
ktoś łapie owady w celach zarobkowych, np. sprzedaje je pojedynczo, sprzedaje kolekcje szkodników, tak jak ktoś inny zbiera kwiatki na łące lub grzyby, jagody na sprzedaż;
czy łapanie owadów w celach zarobkowych jest dopuszczalne
tak jest dopuszczalne, co więcej w odniesieniu do gatunków chronionych powinny one być wręcz hodowane na sprzedaż - a pieniądze uzyskane z sprzedaży przeznaczane na wykup gruntów, ochronę danego gatunku itp. Podam przykład Jestem w Malezji - tam w każdym większym sklepie, na lotnisku itp można kupić owady - legalnie z certyfikatem itp. są to gatunki chronione - pochodzą z ferm motyli. Możesz kupić je spreparowane lub nie, za szkłem, zatopione w żywicy jakie chcesz - LEGALNIE z drugiej strony masz ostrzeżenie ich ich wywóz zakup nielegalny, łapanie bez zezwoleń bedzie cie kosztować tyle a tyle. Masz wybór - albo ryzykujesz - z pełną tego świadomością albo kupujesz legalnie za kilka dolarów co chcesz. Tylko że u nas uważa się to za nieetyczne.
Właśnie o to chodzi!!! Wiadomo, że popyt jest podstawą działania handlarzy - żaden z nich nie będzie narażał się na koszty, jeżeli nie sprzeda dobrze gatunku. A gatunki chronione (i zagrożone) zazwyczaj są w cenie. Podziemia nie zlikwiduje się odgórnymi nakazami (przykład - niemal całe ostatnie 200 lat historii Polski). Natomiast rejestrowanie podmiotów, którzy będą mogli legalnie hodować, da z jednej strony możliwość ich kontroli (której obecnie absolutnie nie ma), a z drugiej spowoduje wysycenie rynku i spadek cen wielu gatunków, czyniąc pozyskiwanie nowych okazów w terenie (z narażeniem na konsekwencje prawne, na niepowodzenie, na znalezienie za małej ilości czy też osobników w złym stanie) zajęciem nieopłacalnym. Przykład z ostatnich lat: z kilku samic Catocala pacta pozyskanych w naturze handlarze wyhodowali kilkaset potomnych i to przez kilka lat krzyżując wsobnie. Efekt: z gatunku bardzo poszukiwanego pacta stała się taka sobie, a wszystko bez realnej szkody dla populacji. A takich legalnych handlarzy można jeszcze opodatkować (zysk dla budżetu!!!). W dodatku można część okazów wypuszczać zasilając populacje. Techniki markerów genetycznych doskonalą się i tanieją - już teraz, choć na razie ceny są wysokie, można w wielu przypadkach sprawdzić czystość czy pochodzenie populacji. Osobiście nie sprzedałem w życiu nawet rusałki pawik, ale nie trzeba być handlarzem, żeby myśleć w kategoriach rynkowych i wiedzieć, że w realnym świecie gospodarka wolnorynkowa jest stabilniejsza od centralnie sterowanej, a demokracja od totalitaryzmu.
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3269
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 5 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Cytat: - stosujemy masowe metody połowu i pobieranie materiału do hodowli;
powinniśmy zrezygnować z tych metod mając świadomość, że możemy uśmiercić lub uniemożliwić funkcjonowanie i rozród gatunkom chronionym, które w ten sposób złapiemy i usuniemy z ich naturalnego środowiska? czy powinniśmy prewencyjnie starać się uzyskać jakąś zgodę, co jest niemożliwe?
gatunku - jeśli tematem nie jest badanie zawartości cukru w cukrze to spoko nie obowiam się.
NIe sądzę aby był znany przypadek by w wyniku BADAŃ a nie badań doprowadzono do wyniszczenia gatunku - jeśli tematem nie jest badanie zawartości cukru w cukrze to spoko nie obowiam się.
Nie o tym myślałem. Doprowadzenie do wyniszczenia populacji w każdym przypadku byłoby naganne, a co dopiero gatunku!. Chodziło o to, że pobierając materiał do hodowli, możemy w nim pobrać nieświadomie gatunek chroniony. I taki skutek jest niezgodny z ustawą. Czy więc należy zaniechać takich hodowli?

Jeżeli natomiast macie na myśli koncesjonowanie hodowli gatunków chronionych w Polsce, to nie wierzę, aby ktoś o taką koncesję wystąpił. Byłoby to chyba opłacalne tylko na krótką metę i bardzo skomplikowane pod względem prawno-organizacyjnym. Azja to jednak inny świat i inne problemy.
Jeszcze raz podkreślam - obecna ustawa daje taką możliwość - zapisy w niej są ok - spieprzone jest ROZPORZĄDZENIE o gatunkach chronionych gdzie do jednego wora wrzucono wszystkie grupy systematyczne.
Wiesz, to jest bez znaczenia i na dodatek dyskusyjne. Rzeczywistość prawna jest jak widać!
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

Chodziło o to, że pobierając materiał do hodowli, możemy w nim pobrać nieświadomie gatunek chroniony. I taki skutek jest niezgodny z ustawą. Czy więc należy zaniechać takich hodowli?
nie. bowiem nie robisz tego świadomie. Ale mamy też drugą sytuację - coż bowiem z tego że nadobnica jest pod ochroną gdy wałki leżące przed retortami są masowo zasiedlane przez nadobnice - a potem jadą do pieca i co brać czy nie???
Wracamy znów do punktu wyjścia - zmiany idiotycznego i nierealnego prawa.
Byłoby to chyba opłacalne tylko na krótką metę i bardzo skomplikowane pod względem prawno-organizacyjnym. Azja to jednak inny świat i inne problemy
Ale jeśli będzie sięc opłacać... pamiętaj o starej zasadzie pobytu i podaży. Ponadto już w Polsce zaczynają się np. pojawiać firmy, które szukają hodowców motyli coby je wypuszczać na ślubach - ostatnio dzwoniła do mnie w tej sprawie jedna pani.
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3269
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 5 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Wiesz, ale nieświadome złamanie prawa to chyba, co najwyżej okoliczność łagodząca. Tak jak tłumaczenie, że ktoś nie był świadom, że do barbera będą się łapać Carabusy.
Powinniśmy namawiać kolegów do wstępowania do entomologicznych towarzystw naukowych i wierzyć, że tymże stowarzyszeniom będzie zależało na wywalczeniu odpowiednich zmian w prawie. Obawiam się jednak, że skończy się, co najwyżej na ograniczeniu potrzebnych zmian do pracowników placówek naukowych. Oby nie na zakazie prowadzenia badań dla amatorów.
Tomasz Barłożek
Posty: 72
Rejestracja: poniedziałek, 16 lutego 2004, 21:58
Lokalizacja: Wronki

Post autor: Tomasz Barłożek »

Cytat:
Chodziło o to, że pobierając materiał do hodowli, możemy w nim pobrać nieświadomie gatunek chroniony. I taki skutek jest niezgodny z ustawą. Czy więc należy zaniechać takich hodowli?

nie. bowiem nie robisz tego świadomie
Przestępstwo mozna popełnić równiez nieumyslnie. W prawie karnym występuje również coś takiego jak zamiar ewentulany, tj. ktoś nie chciał popełnić przestępstwa, ale na podstawie okoliczności swego czynu powinien przewidzieć, że do przestępstwa dojdzie. Myślę, że przy zbieraniu materiału do hodowli cięzko by było zarzucić zbieraczowi umyślność, ale zamiar ewentualny to już bardziej. Przed takimi zatrzutami mozna by sie bronic powołując na błąd co do faktu czy nieświadomość bezprawności czynu. Sprawa o taki czyn byłaby niezła zagwozdka dla prokuratora
Ostatnio zmieniony czwartek, 5 lipca 2007, 19:49 przez Tomasz Barłożek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

ale na podstawie okoliczności swego czynu powinien przewidzieć, że do przestępstwa dojdzie
tylko że czasami nie sposób przewidzieć co wylezie z patyka. O ile gąsienice motyli śa "widoczne gołym okiem" i tu mozna przewidzieć to patyk co? prześwietlać? Ciekawe czy osobnik przyłapany na wyjmowaniu owadów z pułapek uzuskał by przychylność prokuratora gdy powiedział że przecież przed pułapką ustawił napis - "zakaz wpadania gatunków objetych ochroną" :mrgreen: - przez analogię do zakładów fryzjerskich i tabliczek typu - uprasza się klientów o niesłuchanie muzyki - muzyka tylko dal personelu sklepu" :mrgreen: :mrgreen:
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Wróć do „Prawo”