Antheraea mylitta - Indie
Antheraea mylitta - Indie
Hodowałem od jaj. Dziś wyszedł pierwszy okaz samca. Piękna odmiana barwna, bowiem, jest to motyl zmienny, od żółtych przez brązowe po zielonkawe, a nawet czerwonawe. Wcześniej wrzucałem tu fotki gąsienic ale zniknęły. Dorzucę w wolnej chwili jeszcze raz.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Januszu, na zdjęciu, które pokazujesz, jest samiczka. Samce mają znacznie większe czułki (bardziej grzebieniaste). Prowadzę taką samą hodowlę, i też mi się lęgną motyle. Pokazuję parkę z mojej hodowli in flagranti. A zdjęcia Twoich gąsienic i oprzędów wrzucałeś do tematu o szlaczkoniach: viewtopic.php?t=11480
Słusznie, ale nie miałem i na razie nie mam porównania, albowiem to pierwszy okaz. Dawno nie bawiłem się w egzotyczne pawice. Chętnie obejrzę zakres zmian u Twoich okazów reprezentowanych w większej ilości. Ja też coś takiego zamieszczę za jakiś czas.
Wiem, że dawałem te zdjęcia do tematu o szlaczkoniach, ale spora część tematu ze zdjęciami znikła, ale widzę, że znów temat jest w całości.
Wiem, że dawałem te zdjęcia do tematu o szlaczkoniach, ale spora część tematu ze zdjęciami znikła, ale widzę, że znów temat jest w całości.
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
- Grzegorz G
- Posty: 388
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 19:31
- Lokalizacja: Będzin-Grodziec
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Konsultowałem ten temat z dostawcą jajek, ale odpowiedź nie jest jednoznaczna. Gatunek jest tropikalny (Indie), więc faktycznie może nie mieć żadnego stadia przystosowanego do zimowania. Niektóre gatunki z rodzaju Antheraea, żyjące w strefie umiarkowanej, zimują jako poczwarka (np. A.pernyi), ale są też takie (np. A.yamamai), które zimują w stadium jaja.w jakim stadium zimuje ten gatunek?
Skoro już ten gatunek został wywołany, prezentuję fotkę zrobioną dosłownie kilka minut temunp. A.pernyi
Tak w ogóle to mam wrażenie że polski jesienny klimat świetnie wpływa na "średnio" egzotyczne motyle jak choćby A. luna - we wrześniu hodowałem kilka sztuk eksperymentalnie na orzechu i rezultat był imponujący, doczekałem się poczwarki samca długości prawie 4cm. Kokon oczywiście zimujący, także końcowy efekt będzie dopiero wiosną.
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
Zauważyłem ze motyl wychodzi trochę z poczwarki siedzi bez ruchu, dopiero po jakimś czasie przebija się przez kokon.Dwie gąsienice zrobiły wspólny kokon,dzięki rozcinaniu właśnie to zobaczyłem,był większy od innych jedna gąsienice przełożyłem do kokonu attacusa inaczej były by zdeformowane(brak miejsca)Nie wiem ja u was ale u mnie była znaczna przewaga samic, juz wszystkie się powykluwały.
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
Największy okaz samicy po spreparowaniu i zmierzeniu rozpiętości skrzydeł, ma dokładnie 160mm. Druga 152mm. Gąsienice karmiłem od wyjścia z jaj do 4 wylinki na dębie szypułkowym w ogrodzie na gałęzi w izolatorze zworka flizelinowego. Potem zasugerowany, że gąsienice będą zdychać, zdjąłem worek na 2-3 dni i obserwowałem to zdychanie. Jak okazało się, że nie zdychają przeniosłem je do domu i podawałem cięte gałęzie tego samego dębu. Okazało się jednak, że dwie z gąsienic zostały na dębie przez przeoczenie i przez dwa tygodnie żerowały na dziko. Dopiero potem kiedy gałęzi ubyło odnalazłem je i tuż przed przepoczwarczeniem wziąłem do domu. Gąsienice zniosły dość niskie temperatury nocne nawet do 5 st. C, bo takie noce się wtedy zdarzały, mimo to przeżyły i normalnie wyrosły. Jestem tylko ciekawy czy taki tryb życia będzie miał wpływ na ubarwienie?
Kiedy dostałem przesyłkę z jajami A. mylitta od Marcina, otworzyłem tę malutką fiolkę z plastiku i trzymając to w dłoni poszedłem do łazienki. Palce miałem wybrudzone ziemią bo akurat coś sadziłem w ogrodzie. Odkręciłem kran i przy obracaniu kurka, przechyliłem nieopatrznie fiolkę z której wypadły wszystkie jaja. Było ich coś koło 20 stu. Woda automatycznie spłukała je do kratki ściekowej i jaja zniknęły, a ja gapiłem się w lekkim szoku i nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Kurde wkurzony byłem na siebie jak szlag. I jeszcze nikogo nie można opieprzyć. Zwykle teściowa jest czemuś winna, ale tym razem nie... Wodę szybko zakręciłem i pomyślałem sobie, że może nie spłynęły całkiem do kanału. Obrzydzenie mnie brało na myśl, że te szlachetne kuleczki poleciały gdzieś w otchłań tych śmierdzących rur. Obejrzałem od dołu syfon pod umywalką. Był solidnie zabezpieczony silikonem co by woda nie przeciekała. Ruszenie tego groziło grubszą robotą w myśl zasady, że jak coś ruszysz to szykuje się większa robota i zaraz jakieś wydatki. Ale pieprzę to - pomyślałem i rozwaliłem cały ten syfon. Podstawiłem wielką miskę i z lupą oglądałem wszystko co wypadało do miski. Wiadomo co w takiej sytuacji wypada... kupa syfu, mułu. A ja z lupą spokojnie oglądam każdy podejrzany obiekt. Kilka jajek faktycznie od razu pojawiło się na powierzchni wody. Wyłowiłem je łyżeczką i odłożyłem na bok do plastikowej fiolki. Z każdej sztuki cieszyłem się jak głupi bateryjką. Naliczyłem 5 potem 6 sztuk. Odkręciłem kran woda znów spłukała kilka. Było 11... Zdemontowałem kratkę ściekową, wszystko co było możliwe. 13...! Przedmuchałem wszystkie rurki suszarką do włosów. Wypadło jedno. 14 odzyskałem!!! Reszta popłynęła dalej i przepadła. Gąsieniczki wykluły się gdzieś może na oczyszczalni ścieków? Trudno powiedzieć...
Potem montowania miałem pół dnia...
Ale to nie koniec. Moja suczka jest nauczona głupich nawyków, że chwyta plastikowe nakrętki od butelek i bawi się nimi godzinami rozgryzając je na pogryzione placki. Wpadła do łazienki i porwała fiolkę. Na szczęście zamkniętą. Goniłem ją po całym ogrodzie. Nie chciała franca oddać. Warczała i mogła ugryźć, ale rozwarłem jej pysk palcami i z krzykiem odzyskałem fiolkę. Potem hodowla przebiegała już całkiem w miarę normalnie. Mam 7 samic i 3 samce... To taka dygresja, aby uważać przy otwieraniu przesyłek z jajami motyli.
Potem montowania miałem pół dnia...
Ale to nie koniec. Moja suczka jest nauczona głupich nawyków, że chwyta plastikowe nakrętki od butelek i bawi się nimi godzinami rozgryzając je na pogryzione placki. Wpadła do łazienki i porwała fiolkę. Na szczęście zamkniętą. Goniłem ją po całym ogrodzie. Nie chciała franca oddać. Warczała i mogła ugryźć, ale rozwarłem jej pysk palcami i z krzykiem odzyskałem fiolkę. Potem hodowla przebiegała już całkiem w miarę normalnie. Mam 7 samic i 3 samce... To taka dygresja, aby uważać przy otwieraniu przesyłek z jajami motyli.
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
-
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:16
- UTM: CE60
- Lokalizacja: Wąbrzeźno, Toruń, Ryńsk
- Kontakt:
Antheraea mylitta
JANUSZ . ANTEK KIERUJĘ TO PYTANIE GŁÓWNIE DO WAS ,BO HODOWALIŚCIE TEN GATUNEK ILE LEŻY W STADIUM POCZWARKI, BO WCZORAJ DOSTAŁEM KOKONY Antheraea mylitta PO JAKIM CZASIE MOGĘ OCZEKIWAĆ WYLĘGU IMAGO??
POZDRAWIAM
POZDRAWIAM
-
- Posty: 79
- Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:19
- Lokalizacja: Ostrów
Re: Antheraea mylitta
Około miesiąc.Arek pisze: ILE LEŻY W STADIUM POCZWARKI, BO WCZORAJ DOSTAŁEM KOKONY Antheraea mylitta PO JAKIM CZASIE MOGĘ OCZEKIWAĆ WYLĘGU IMAGO??
POZDRAWIAM