Rafał Celadyn pisze:w Psiej Dolinie Lepturobosca virens szczyt rójki ma z początkiem lipca, gdy kwitną parzydła ,potem stopniowo zanika, a w sierpniu(koło 10 tego) daje "drugie" częściowe pokolenie (świeżutkie okazy), które czasem bywa liczne,przynajmniej tak było przez ostatnie 2 lata
Delog pisze:Oba gatunki występują tu od początku czerwca. L. virens obserwowałem w dolinie Zakulawki kilkukrotnie na początku września, jednak zawsze mocno doświadczone, szare, w żadnym razie świeżynki. Ostatnie osobniki P. cerambyciformis, Anastrangalia dubia (szczyt pojawu na przełomie lipca i sierpnia) i nawet Pachyta quadrimaculata (zwykle startuje w pierwszej dekadzie czerwca, dwa lata temu spotkałem jednak kilka osobników pod koniec maja, na wysokości ponad 900 m n.p.m.) spotykałem regularnie pod koniec sierpnia, podobnie jak M. sutor (w Psiej Dolinie startuje w połowie lipca).
Dobre obserwacje terenowe to podstawa do snucia hipotez. Jedna rzecz tu wymaga tu wyjaśnienia- czy ten drugi rzut osobników sierpniowo-wrześniowych to są osobniki świeże (Delog) czy szare, zlatane (Rafał).
Przy rozpatrywaniu rozciągniętego pojawu samo występowanie różnych warunków w środowisku nie wystarczy do wytłumaczenia tego zjawiska.
Pozostawmy na razie te górskie przypadki, przedstawię Wam moją "matematykę", której nie ma jak na razie opisanej w literaturze, źródłem są tu tylko moje obserwacje.
Przyjrzyjmy się gatunkowi, który ma 2 generacje: jednoroczną i dwuletnią (np 50% populacji wrobi się w rok, druga część potrzebuje dwa lata). Interesuje nas ta druga połówka. Ta dwuroczna generacja to nic innego jak zjawisko, że części larw rozwijających się w drewnie brakło nieco czasu na dokończenie rozwoju w danym roku i potrzebuje do tego dwa lata. Ten drugi rzut (gen dwuroczna) ma gotowość na początek kolejnego sezonu np początek czerwca. Ten pierwszy rzut, jednoroczny, wyrobił się w ciągu jednego roku i ma rójkę w lipcu. Co więcej trzeba pamiętać, że nie wszystkie jaja składane są w jednym czasie, jedne złożone są wcześniej np w pierwszej połowie czerwca a inne w drugiej połowie lipca - to dodatkowo stwarza warunki do "przesunięć" (tak je sobie nazywam).
Mamy do czynienia więc z takim układem:
1. Osobniki "z szybkim rozwojem" - Jednoroczne, w II poł. lipca - jaja złożone w początku czerwca poprzedniego roku
2. Osobniki "z długim rozwojem" - Dwuroczne osobniki na początku czerwca - złożone w początku sierpnia, dwa lata wstecz (z drugim zimowaniem)
Ok. Pozostały przypadki:
3. Osobniki "z szybkim rozwojem" - złożone pod koniec lata.....
(część z nich nie wyrobi się w ciągu jednego roku!)
4. Osobniki "z długim rozwojem" - złożone na początku lata....
Już jest ciekawie, a jeszcze nie uwzględniamy tu wystąpienia anomalii pogodowych, jakie mają zawsze miejsce, a ostatnio szczególnie.
W ciągu okresu "początek czerwca-koniec sierpnia" spotykamy te 4 przypadki jednocześnie. Wygląda to na długi okres występowania. Zarówno na początku jak i na końcu pojawu mamy do czynienia z osobnikami jedno- i dwuletnimi. To tłumaczy też rozciągnięcie pojawu wielu gatunków i różnice w okresie rójki w różnych regionach Polski.
Aby pozostawić miejsce na wyobraźnię i snucie hipotez podsumuję to mniej więcej tak: gdyby w Polsce nie było zimy i byłoby ciągle wiosna/lato, to mielibyśmy ciągłe występowanie, mniej więcej przez cały rok. Stałoby się to szybko, niemal natychmiast, ponieważ populacje są w gotowości, część osobników nie wyrabiając się w danym roku czeka na kolejny rok. Anomalie pogodwe powodują, że przypadki się mnożą, nie jest ich 4, jak opisałem a jeszcze więcej, co już całkowicie utrudnia kontrolę sytuacji i jej właściwą ocenę.